Pobyt u Eli i Arka jak zawsze udany!!! Czuję się tam jak we własnym
domu. Agusia także. Jednego dnia oglądała akwarium i obserwowała wuja,
który karmił rybki żywą karmą. Mała bitwa o jedzonko, wuja tłumaczy,
opowiada, mówi do rybek. Na co Agniesia z niezadowoloną minką fuuuu. No
to wujek tłumaczy, że to najlepsze jedzonko dla rybek, że one to lubią,
nic nie przekonało Agniesi i tak znowu było fuuuuuu….
Wiecie, fajnie
mieć taki domek. W piątek przygotowując obiadek, mogłam z Agi w wózku
wjechać do kuchni, podjechać do ssaka w salonie, wyjechać na taras.
Cieszę się, że mamy teraz gdzie przyjechać i czuć się swobodnie. Do tego
rewelacyjne sąsiedztwo. Udało nam się wypić kawkę u Olki. Maksio(4l)
krążył i przekonywał wszystkich, że Agusia jest śliczna i kochana, a
Miki(14m) za wszelką cenę chciał wejść do wózka.
Mała dziewczynka,
Oliwka, przerażona widokiem odsysanej Agi, dostała wykład od Cezarego,
dlaczego tak musi być. Resztę jej wytłumaczyłam. Co zresztą zaskoczyło
jedną z Pań obserwujących całą sytuację. Była zaskoczona, że dziecko
jest tak ciekawe i zadaje tyle pytań. Jednocześnie była zdziwiona, że w
prostych słowach i bez krzyków można to wytłumaczyć. Dziecko ma
naturalną ciekawość, która na czas i rozsądnie zaspokojona da dobre
owoce później. Nie ma nic gorszego niż odpowiedź, nie interesuj się,
albo, że za mały jesteś. Dzieci obserwują rodziców, czerpią z nich
wzorce. Najczęściej to rodzice boją się bardziej spotkania swojego
dziecka z niepełnosprawną osobą. Ja się nigdy tego nie bałam reakcji
zdrowych dzieci. Nawet jak Agi urodziła się z deformacją twarzy.
Bardziej bolały reakcje dorosłych taranujących wózek, nie dzieci. Dzieci
pytały: psie pani, a dlaczego ona nie ma uszka? Ale jej to naprawią?
Ale ona jest kochana psie Pani! I wypowiadał te słowa najstarszy
rozrabiaka na podwórku, biorąc Agi na ręce! Agiś uczy miłości, cały
czas. Nauczyła mnie już wiele, to, że nie wraca, oznacza, że jeszcze
musi czegoś mnie nauczyć.
Ona wszystko rozumie, jak jesteśmy u
naszej Pani bioterapeutki, wszystko jej opowiada. Robi to podobno tak
szybko, że nie wszystko jest w stanie zrozumieć Pani Danuta. Wierzę jej
jednak, bo czasem jak zapyta się o coś, to mi szczęka opada!!
Wiecie,
we wtorek byłam u dziewczyn w Budzyniu. To straszne, ale dopiero wtedy
uświadomiłam sobie, że w poniedziałek już jadą!!! Chce się powiedzieć
nareszcie! Jednocześnie znam strach Justyny, znam ten lęk przed narkozą,
operacją. Kto przez to nie przeszedł, niech nie stara się tego
wyobrazić. Na całe szczęście w ostatniej chwili znalazł się
wolontariusz. Pani Karolino, jesteśmy Pani ogromnie wdzięczni za dobre
serce i pomoc!!! Już mi się śnił ich wyjazd, ciekawe co będzie dalej. To
było nasze ostatnie spotkanie przed operacją. Teraz jak się spotkamy,
Zosia będzie miała już naprawione serduszko i będzie miała siły aby w
końcu biegać! Módlcie się kochani w każdym języku i każdą wiarą o ich
szczęśliwy powrót! Te dziewczyny zasługują na nowe, szczęśliwe życie!!!
Uwierzcie mi, poznałam całą ich historię i pokochałam Zosieńkę! To mała
gadająca dziewczynka z rurką
tracheostomijną. Jak chce zwrócić na siebie uwagę mamy, to zatyka sobie rurkę i krzyczy! Cwaniara!!! POWODZENIA!!!!
Nasza
Olka, też nie jest w najlepszej formie. Ostatnio ma nienajlepsze dni i
słabo się czuje. Mam nadzieję, wierzę, że lekarze robią wszystko w walce
o jej życie. Może ma ktoś tanio odsprzedać lampę do naświetlań? Oleńce
jest potrzebna a jak poprosili o pomoc, usłyszeli same nieprzyjemne
słowa. Ech…a ta dziewczyna jeszcze teraz najchętniej pojechałaby na
jakiś koncert charytatywny…
Do tego córka znajomej jest poważnie
chora na anoreksję. Ja nie wiem, gdzie się nie obrócę, tam choroba.
Wciąga mnie to i czasami przytłacza, jednocześnie jak odmówić rozmowy
osobie, która tego potrzebuje i która cierpi? Wiele więcej nie mogę
zrobić.
Agniesia dzielnie poddaje się rehabilitacji. Dzisiaj załapała
się na masaż, u nowego wuja Mirka i rehabilitację u cioci Asi. Zebrała
pochwały od cioci, za współpracę, a u wuja była całkiem rozluźniona, co
mnie zaskoczyło.
A i jeszcze jedno, zakończył się remont naszej
ulicy!!!!!!!!!! Jak niewiele mi do szczęścia potrzeba!! No i udało mi
się przesłać zdjęcia Aginkowych łokci do zakładu ortopedycznego pod
Poznaniem. Na razie Pan się nie odezwał, ale może pod koniec tygodnia da
nam znać, co wymyślił w sprawie ortez.
Agniesiu, Ty wiesz jak Cię
kocham. Ty wiesz, ze wszystko co robię, robię dla Ciebie, żeby było nam
lepiej. Natchnij mnie skarbie, żebym nie robiła kroków w złym kierunku i
pochopnie!
~Monika
OdpowiedzUsuń4 września 2009 o 01:10
Na historię Agi trafiłam zupełnie przypadkiem.Jest mi tak strasznie smutno.ze tak bezbronne istotki jakimi są dzieci muszą tak cierpieć.(Ciesze sie tylko z tego ,że Agi ma tak wspaniałych i kochających rodziców.Jestescie naprawdę Wielcy!!!Bede sie modliła o zdrowko dla Aginka i dla innych choruszków.Życzę Pani dużo siły i wytrwałości.Jestem z Wami dziewczynki!)
~Barbara
5 września 2009 o 09:18
O jaka lampe chodzi ?Prosze o szczegoly.
~AnkaJ
5 września 2009 o 14:29
Kwarcówka promieniowanie UV stymulujące aktywację witaminy D3 z jednoczesnym działaniem antyseptycznym na naświetlaną tkankę. Opis: Lampa emitująca głównie promieniowanie ultrafioletowe (UV). Wpływając na metabolizm witaminy D3, stosuje się ją w profilaktyce i leczeniu krzywicy u dzieci oraz w celu przyspieszenia gojenia kości oraz w osteoporozie. Działając bakteriobójczo wspomaga leczenie chorób skóry. Zabieg stosowany w leczeniu: krzywicy u dzieci, trudno gojących się ran, anemii witaminowej, nawykowych złamań kości. W tym wypadku potrzebna jest do łagodzenia zmian skórnych i przeciw osteoporozie, spowodowanych intensywną radioterapią. Olka ma białaczkę i chłoniaka, jest poddawana intensywnemu leczeniu od lutego. Przeszła już nawet jedną operację.Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za zainteresowanie!!!
~Barbara
6 września 2009 o 09:21
O matko,nie wiem co to za cudo.Mam lampe rozgrzewajaca marki philips.Nie wiem czy dziala w ww sposob.Wiem ze pomaga na rozne bole miesniowe i reumatyczne.Poczytam instrukcje i dam znac.