środa, 26 sierpnia 2009

Zmęczenie materiału! /26 sierpnia 2009/

Jestem zmęczona… Rano nie mam siły wyjść z łóżka, a w nocy po omacku biegam odessać Aginka. Boję się potwornie, że którejś nocy nie usłyszę, bo za mocno będę spała. Od kilku dni zasypiam przed telewizorem, albo z książką w ręku. W piątek poszłam na rehabilitację i okazało się, że ból w kręgach piersiowych nie ustąpił, tylko znieczuliło się już, czy jakoś tam. Moje kochane rehabilitanty dwoiły się i troiły, ale jakoś niewiele dało się zrobić. W poniedziałek znowu byłam, i tym razem Asia wykryła ból w ramionach, promieniujący do skroni. Fajnie, jakby ktoś się w mózg wwiercał! Udało się usunąć ból z piersiowych. Zwyczajnie podłączyli mnie pod prąd! Wczoraj pozwoliłam sobie na zabieg reiki, który mnie trochę odprężył. Niestety ból nie minął, jak Mirek obiecał (brzydal), ale zelżał. Przynajmniej miałam dobry nastrój i byłam spokojniejsza. Dzisiaj wybłagałam u Asi pomoc, bo nie mogłam na krzyże. Jednak mimo starań Mirka, boli nadal i to całkiem nieźle. Ciężko mi się schylić. No cóż muszę sobie jakoś poradzić. Nie ma zmiłuj… Na jutro Asia zapowiadała jakąś szubienicę dla mnie…może to jest jakieś rozwiązanie? Jakiś sznur wisi w jednym z gabinetów. Wszystkiego po niej można się spodziewać, bo jak groziła, że mnie prądem potraktuje, jak nie przestanę jęczeć (z bólu oczywiście) i straszyć jej pacjenta, to ten prąd faktycznie był! Więc nie wiem co z tą szubienicą.
Co do Agusi. Agniesia dzisiaj mnie totalnie zaskoczyła. Rano, jak ją ubierałam, miała podgięte nóżki. Jej stopy są w opłakanym stanie. Jeszcze w poniedziałek rozmawiałyśmy z Asią o jej achillesach i podcinaniu. Obydwie jesteśmy przeciwne temu zabiegowi, ale Agi ewidentnie klasyfikuje się do tego. A dzisiaj Agunia stópki miała tak wyprostowane, że tylko centymetra brakowało, żeby piętami dotknąć tapczanu!!! Byłam w szoku i mam nadzieję, że to będzie powtarzało się coraz częściej. W związku z moimi zabiegami, ciocia Asia zmuszona jest samodzielnie odsysać Agniesię i niestety nie mogę obserwować jej ćwiczeń. Jednak Asia jest zadowolona. Dzisiaj pięknie ćwiczyły właśnie nóżki i pięknie otwierały się dłonie.
W niedzielę byliśmy w Poznaniu, bo Agi ma ostatnio ciągle przewiane oczka. Chcieliśmy skontrolować je u okulisty. Niestety nie przyjmował – ma urlop. Pojedziemy za jakieś dwa tygodnie. Skorzystaliśmy z okazji i pochodziliśmy sobie po galerii handlowej. Agniesia była kochana, Nawet nie musieliśmy jej dużo odsysać. Dużo się rozglądała. Nawet tata wybrał dla Agi zabawkę. Bardzo jej się spodobały cymbałki z pianinkiem. Ceny w tym sklepie nie na naszą kieszeń w związku z tym jakoś inaczej zorganizujemy jej wypatrzoną zabawkę. Już jedna z dziewczyn na BB obiecała przysłać po swoim synku. Fajnie mieć takich pomocnych przyjaciół.
Wiecie, mam już dosyć remontu naszej ulicy. Podobno mają skończyć do końca sierpnia, ale nie jestem pewna, czy im się to uda. Mój samochód wygląda jak straszydło, bo tną wszystko na naszym podwórku i cały czas jeżdżą tym sprzętem wożąc piach i polbruk. Wjazd rozkopany i dzisiaj panowie jak zapytałam się czy wyjadę, zaproponowali mi rower. Może nie mam poczucia humoru, ale ni w ząb do śmiechu mi nie było. Tyle czasu tu robią, że dokładnie wiedzą, jaką mam sytuację. Żenada!
Jutro znowu jadę do Piły. Muszę troszkę odpocząć, chociaż z Agi to mało realne. Będę sama, bez Arka. Noszenie i kompanie Agniesi przypadnie mi na wyłączność. Mój mały pomocnik Czarek, z pewnością mi pomoże. Damy radę.
Kilka fotek z poprzedniego pobytu.
Czytamy bajeczki, nie tylko Agniesia je lubi!!
  A tutaj Czaruś daje deserek Agusi, oj to bardzo odpowiedzialne zadanie! Nawet mama Czarusia jeszcze tego nie robiła!!
 Aguniu kochana, rób tak dalej! Wracaj całą sobą! Oglądaj wszystko i wszystkich! Pomóż w rehabilitacji! Walcz razem z nami!!!!!!!!!!

1 komentarz:

  1. ~Patrykowa
    1 września 2009 o 19:36

    Czarek tak z profilu tak bardzo przypomina mi mojego synka….uściski dla Agi

    OdpowiedzUsuń