poniedziałek, 13 października 2008

Centrum Zdrowia Dziecka! /13 października 2008/

I już po bólu! No prawie, kości i mięśnie mnie tak bolą po tylu godzinach w samochodzie, że trudno wysiedzieć. Ale to nieistotne. Jakoś udało się dojechać i wrócić w miarę szybko. Wczoraj zastraszająco krótki sen. Jakieś dwie godziny. Pobudka o trzeciej, bo o 5 mięliśmy wyjeżdżać. Wczoraj generalnie wszystko podszykowałam, tylko dzisiaj śniadanko i termosik.
Arka udało mi się wywalić tak po 4, Agi już od 3 nie spała, to też ją ubrałam. Skoro i tak nie śpi, to wykorzystałam ten fakt. I tu niespodzianka 4.20 telefon. Karetka stoi pod domem, możemy schodzić! No to teraz bieganina, Pan wszedł do góry, żeby nam pomóc i biedny stał i podziwiał zamieszanie. A ja oczywiście, Agi ubrałam w kurtkę, uszykowałam kaszkę na drogę, obiadki były w torbie, zbiłam termos z gorącą wodą i pojechaliśmy. W życiu nie jechałam karetką, i mam nadzieję, że jako pacjent nie prędko to się zdarzy.
Wyruszyliśmy. Nudno było, Agi dostała jeść i usnęła. Skorzystaliśmy z okazji i też, w jakiś przedziwny sposób udało nam się przespać, biorąc pod uwagę nasze siedzonka. Nie chodzi o to, że narzekam, ważne, że Agi była bezpieczna. I na tym to miało polegać. My się już nie martwiliśmy tym, czy trafimy, czy zdążymy.
Zajechaliśmy pod same centrum. Jako, że karetka, może parkować tam, gdzie osobówka nie może. Arek z małą i kierowca zostali, a drugi Pan poszedł ze mną poszukać rejestracji. Zgodnie z instrukcją szukałam „wysokiego parteru”. Oblecieliśmy całe centrum i nawet na izbie przyjęć nie umieli nam powiedzieć gdzie się zarejestrować. Kazali jechać do Oddziału Pediatrii. No to pojechaliśmy! Problemem co prawda było znalezienie właściwego wyjścia, ale udało się! Pojechaliśmy kawałeczek i jest nasz poszukiwany oddział. I znowu ta sama historia. Z tym samym Panem ruszyliśmy na poszukiwanie poradni żywienia. Nawet szybko znaleźliśmy. Okazało się jednak, że musimy wrócić do pierwszego budynku i się zarejestrować, bo jesteśmy tu pierwszy raz!!! Baaardzo się ucieszyliśmy! Ponieważ nie było to specjalnie daleko, ruszyliśmy pieszo. Tylko podeszliśmy do budynku od tyłu i teraz trzeba było znaleźć do niego wejście. Udało się, nawet za pierwszym razem trafiliśmy do rejestracji! A ponieważ była kolejka, nasz Pan postanowił wykorzystać kolor swojego „garniturku”. Wszedł do środka i weszłam bez kolejki! Warto było jechać karetką! Pani założyła nam kartę i kazała wrócić z powrotem do poradni żywienia. Z naszym szczęściem, oczywiście zabłądziliśmy. W końcu jakaś Pani się zlitowała, zwiozła nas windą do podziemi i pokazała wyjście na parking. Ekstra, tylko wyszliśmy w przeciwległym budynku… Cóż, lekko się zdziwiliśmy, ale co tam, następnym razem znajdziemy to legendarne przejście Cystersów z Łekna do Wągrowca!
A teraz to już bułeczka z masełkiem. Pani doktor przyszła, nas poprosili pierwszych. Pani doktor wzięła epikryzy szpitalne, przeprowadziła wywiad, osłuchała Agunię i zważyliśmy ją. Okazało się, że waży 8,89 kg! Schudła, cholerka jasna! A niby więcej zjada! Pani doktor stwierdziła, to co już wiedziałam, że Agi mało je. Ale co ja na to poradzę, jak ma zalegania, a dostanie troszkę za dużo to wymiotuje! Przyznała mi rację. Pani doktor wypisała zlecenie na żywienie z Nutricji, mają w tygodniu przywieźć. A zupki i tak muszę gotować, phi!
Nie daje jej jednak spokoju ten system jedzenia Agi. Na 24.11.08 zapisała nas na oddział. 25.11 Agi będzie miała robiony pasaż przewodu pokarmowego, a 28.11 scyntygrafię żołądka. Wtedy też podejmą decyzję, o tym czy założymy PEG-a i w jaki sposób to zrobią. Na tym koniec wizyty w Warszawie.
Tak się denerwowałam, ale nie było tak źle. Następnym razem będzie gorzej, znacznie gorzej. Już mam cykora. Patrzyłam w internecie, ale nie wiem, czy któreś badanie jest bolesne. Tylko Pani doktor mówiła, że pewnie gastroskopię też zrobią. Kurcze, moja mała Śpiąca Królewna!
Aguś bądź dzielna!

1 komentarz:

  1. ~Ola Daukszewicz
    13 października 2008 o 20:40

    Ja tam się leczyłam a w zeszłym roku spiewałam kolędy dla dzieciaków… Tamci lekarze Wam pomogą.
    Odpowiedz
    ~Elwi
    13 października 2008 o 23:35

    Skąd ja znam te labirynty… Cieszę się że już za Wami. My też mamy wizytę 25 listopada, ale w poradniach, więc raczej nie uda się spotkać. Nie wiem jak to drugie badanie, ale pasaż nie jest bolesny, to po prostu RTG, tylko, że wcześniej dziecko musi taki płyn wypić. Nic się nie martw na zapas, jedno czego jestem pewna to tego, że personel w CZD jest naprawdę bardzo życzliwy, no może poza paniami salowymi. W razie pytań pisz na mejla.

    ~czarnyaniol
    14 października 2008 o 08:38

    Cieszę się, że wszystko minęło w jak najlepszym porządku, bo to najważniejsze, pozdrawiam
    Odpowiedz
    ~Iwa
    14 października 2008 o 08:51

    Cieszę się, że dobrze wypadała Wam wizyta w Warszawie. Zyczę powodzenia i pozdrawiam.

    ~aga
    14 października 2008 o 20:56

    A ja mam bardzo zle doswiadczenia z oddzialu zywieniowego,nie wróciłabym tam z Kacpim za żadne skarby,chociaż P.dr.łyżkowska jest dość dobrym specjalistą ale w poradni,na samą myśl o oddziale dostaje gęsiej skorki brrrr.Zycze Wam Aniu powodzenia,byście mieli więcej szczęścia i trafiali tylko na tych wspaniałych i wrażliwych lekarzy.

    ~Magdulenka
    14 października 2008 o 21:55

    Bardzo sie cieszę ze wizyta w Warszawie należy do udanych mimo tak długiej podróży daliście radę wielki buziol dla Agi że wytrzymała !Jestem z wami cały czas Aniu !!! kochana Aguniu czas się już obudzić nie sądzisz ?? :))

    ~anitadudek
    15 października 2008 o 22:36

    Nic się nie martw Agnieszko to tylko na początku wszystko tak strasznie wygląda póżniej juz idzie.Moja córeczka miała wykonywane te badania sa bezbolesne na scyntygrafii też podajesz dziecku przez sąde płyn (przypomina rozpuszczoną kredę) i kładą dziecko na takie łóżko jak na rezonansie albo tomografii i wykonują zdjęcia kolejno każdego odcinka przewodu pokarmowego a zwłaszcza żołądka żeby zobaczyć jaj szybko pokarm jest trawiony i żołądek się opróżnia .Trochę to trwa bo robią jedną serię zdjęc za jakiś czs następna i następną.Gastroskopię u dzieci to chyba w znieczuleniu wykonują.Ja miło wspominam pobyty na żywieniu bywało owiele gorzej nigdy natomiast nie chciałabym więcej trafić na gastrologię choc teraz wiem że tam jest już po remoncie to może chociaż rodzice mają gdzie się umyć ale karzdy ma swoje doświadczenia Pozdrawiam was serdecznie i trzymam kciuki

    ~Gosia
    16 października 2008 o 21:11

    … wiedziałam że sobie poradzicie, AGI to bardzo dzielna dziewczynka. Bardzo jestem z niej dumna. ABA jest wspaniała to przecież Słoneczko swojej BYŁEJ NIANI. Trzymam kciuki będzie dobrze. Całuje was Gosia

    OdpowiedzUsuń