Wczorajszy dzionek upłynął pod znakiem dochodzenia do siebie. Agniesia
miała przez prawie cały dzień taką szczęśliwą minę, jakby cieszyła się,
ze jest w domu i nigdzie nie jedziemy! Bardzo mnie bawiła jej radość.
Koło 14 przyjechała Dana z Majunią, Aguś troszkę się spięła, ale
ciotunia ją wyciszyła. Asia z przyczyn niezależnych nie wyrobiła się na
umówioną godzinę i wpadła na chwilkę. Umówiliśmy się na 17, bo mi bardzo
zależało, żeby ją dokładnie obejrzała. Jak ćwiczyła Dana z Agi na
piesku wpadła ciotka Żaklina na kawkę. Może uda nam się spotkać w
niedzielę. Mam nadzieję. Oni zapracowani u nas też czasu brakuje, ja nie
wiem co się dzieje! Żaklina poszła a my z Daną jeszcze sobie
pogadałyśmy, zgodnie z moimi oczekiwaniami przywiozła mi książkę. Całe
szczęście, bo poprzednią akurat skończyłam, a w bezsenne noce coś trzeba
czytać.
Asia przyjechała i okazało się, że nieszczęsne kolanko znów
Agi dokucza, a do tego prawy bark jej wyskoczył. Jak przyłożyłam rękę,
czuć było jak klika. Asia ustawiła, i jest dobrze. Dzisiaj kupiłam maść
końską, żeby jej ulżyć trochę w bólu. Moja kruszyna jest za mała na
jakieś maści przeciwbólowe i to jest jedyna, która nie zaszkodzi, a
jest szansa, że pomoże.
Dzisiaj znowu dzień pełen po brzegi. Wczoraj
zadzwonili i poinformowali, ze jedzonko dla Aguni z Nutricji już jedzie i
będzie w środę. No a my przecież z Agi na 11 do naszej Pani Bio.
Poprosiłam mamę, żeby przyjechała trochę wcześniej i poczekała jak mnie
nie będzie. Pojechałyśmy z Agi i powiem tylko tyle, nie jest najgorzej.
Pojawia się coraz jaśniejsze światełko nadziei, że Agi wybierze, tą
lepszą furtkę, w każdym razie dla nas. Z tego co Pani powiedziała, a my
zaobserwowaliśmy, Agi na razie eksperymentuje. To by się zgadzało,
trzeba widzieć jej spojrzenie jakie się pojawia od czasu do czasu i do
tego coraz częściej. Oby tak zostało!
Jak wróciłam wyskoczyłam szybko
do dziecięcego, miałam jechać do Budzynia, cewniki już są do odbioru, a
obiecałam Justynce kupić butelki dla Zosieńki.
Biedna ciocia Sonia
doznała stresu, jak weszła a tu nie ja, a moja mama siedzi. Też taka
jakaś milcząca siedziała. Jeszcze w międzyczasie pan przywiózł dwa
kartony z jedzonkiem dla Agi. Ciężkie to, że trudno mi było przepchnąć
je na korytarzu, a on to wnosił na drugie piętro! Co się dziwić, 130
szklanych butelek o pojemności 200 ml i 4 puszki fantomaltu. Myślę, ze
jadłospis na jakieś 6 tygodni. Dzisiaj damy wieczorem jej pierwszą
dawkę.
W drodze do apteki rozmawiałam z Panią doktor o wynikach
moczu i ustaliłyśmy, że jutro zrobię świeże wyniki i rano zawiozę do
przychodni, a ona sobie wszystko odbierze. Może uda jej się podjechać do
nas w piątek, ale ma kobieta tyle pacjentów, że nie może się wyrobić.
Pewnie jak wyjdzie coś nie tak, to przyjedzie.
U Justynki też byłam.
Zosieńka coraz większa! Ten mały skarb rośnie w oczach! Udało mi się
nawet troszkę pobawić z małym smykiem. Podstawa, nie brać jej na ręce,
bo wtedy zaczyna się płacz. Maluda, nawet coraz śmielej mnie zaczepiała!
Tak bym chciała pomóc Justynce, ale nie dam rady. Ze wszystkich
znajomych jakich ma tylko ja umiem odsysać i się nie boję tego robić.
Jeszcze raz w tym tygodniu muszę podjechać, żeby zawieźć jej suszarkę do
prania, ale dla mnie to przyjemność.
Zmęczenie wyłazi mi każdą
częścią ciała. Dobrze, że jeszcze mnie jakieś choróbsko nie rozłożyło.
Agunia też się dzielnie trzyma.
~Agnieszka - mama Kuby
OdpowiedzUsuń16 października 2008 o 09:15
Podziwiam Cię Aniu, jesteś silną kobietą. Twoje dni praktycznie bez chwili wytchnienia. Zobaczysz te trudy zostaną wynagrodzone. Agi się obudzi i będzie się do Ciebie przytulac – do mamy, która tak ją kocha :-)Buziaki dla córeczki. Ciebie wirtualnie przytulam!
~Vika
16 października 2008 o 09:21
Kobieto, skąd Ty masz na to wszystko siłę i czas? Podziwiam Cię.
~kasia819
16 października 2008 o 11:13
Aniu Ty silna babka jestes, ale kiedy mozesz postaraj sie zwolnic bo Agi nie potrzebna schorowana mama:) łykaj cos na wzmocnienie, ja uzywalam kiedys citrosept, wyciag z pestek grejfruta i dobrze dzialalo:) to na ogolna odpornosc. Kochana tyle w Tobie sily ze po prostu nie moze Wam sie nie udać:) walczysz jak lwica o wszystko dla Agi i masz czas na inne rzeczy:)podziwiam Cie baaardzooo:) buziolki dla Was:)Agi pora wstać!mama czeka:) i my:):)
~Magdulenka
16 października 2008 o 19:59
oj i ja podziwiam Twoje działania i walkę o Agi inne matki mogą od ciebie brać przykład ! Nie poddajesz sie a jeszcze innym pomagasz to jest bardzo ważne !!!!! a że Agi już zaczyna was eksperymentować to super tylko się cieszyć jak was zawita i wesołym uśmiechem !!!! !!!ja na to jak i inne cioteczki czekamy z niecierpliwością !!!!! Buziaczki dla was dziewczyny !!!AGI MOŻE CZAS JUZ MAMĘ PRZYWITAĆ PORANNYM UŚMIECHEM CO ??
~Ola Daukszewicz
16 października 2008 o 20:12
Ja Was bardzo kocham!!!!!!!
~czarnyaniol
17 października 2008 o 12:53
Takie dobre wiadomości od Was to jak balsam na duszę, ale wciąż czekam na tę jedną – o wybudzeniu Aguni i wiem że w końcu sie doczekam. Ściskam mocno