Tydzień minął w bólach. We wtorek jakoś tak się dziwnie nachyliłam w
Somicie, że coś mi się przestawiło w kręgosłupie. Trudno w to uwierzyć,
ale nie mogłam Agi ubrać kurtki!!!! Masakra! Paweł zniósł mi Agi do
samochodu, a ja miałam problem, żeby włożyć ssak i zapiąć Agi w
foteliku! Z trudem wniosłam ją na górę do domu i … prawie upuściłam na
podłogę!!!! Nie mogę się schylić, podnieść, długo stać… Katastrofa!
Zadzwoniłam i umówiłam się na popołudnie, błagając o ratunek. Niewiele
jednak Mirek zdołał zrobić. Na rano poprosiłam mamę, żeby przyszła mi
pomóc, bo nie byłam w stanie znieść Agi do samochodu. Okazało się, że
nie byłam też w stanie przenieść Agi z jej wyrka na tapczan! Ludzie, to
jest potworne jak tak trzeba być uniezależnionym od czyjejś pomocy! Ja
tak nie lubię i nie umiem! Jak tylko mogę staram się zrobić wszystko
sama! Jak tu nie rozumieć osób niepełnosprawnych?? Nawet kawy na ławę
nie jestem w stanie odłożyć! W środę już Paweł mnie masował. I wiecie
co? Okazało się, że bolą mnie kręgi piersiowe – nie wiedziałam –
ustawił. Okazało się, że mam przestawione kręgi w szyi – ustawił. A w
krzyżach niewiele udało mu się zrobić. A tak się chłopak starał! W
czwartek było niby trochę lepiej, ale nadal boli. Co gorsza przypętało
się przeziębienie! Gardło mnie boli i jestem jakaś taka niedzisiejsza,
ludzie… starość nie radość! (a Somity się tu nie śmiać, paskudy jedne
;)))
Dzisiaj pojechaliśmy do Czerwonaka, do sklepu ortopedycznego,
żeby zrobić pomiary na ortezy. Na środę umówiłam się do ortopedy, żeby
dostać zlecenie na ortezy i łuski. No ale po kolei. Dojechaliśmy, jak to
się mi w ostatnim czasie często zdarza, spóźnieni! Panowie bardzo
sympatyczni, przerazili się na widok Agniesinych rączek i nóżek.
Stwierdzili, że nie da rady zrobić takich ortez jakie chciałam, czyli
aktywnych dla tak małego dziecka. Do tego, ona musiałaby utrzymać rękę w
zgięciu jakieś 20 minut. A wiemy, że to mało prawdopodobne do
zrealizowania!
Wspomniałam, w trakcie rozmowy o chłopcu w śpiączce,
rok starszym od Agi, Patryku, który miał ortezy z gipsu. Tylko Patryk
musiał mieć prostowane rączki a nie zginane jak Agi. Panowie to
podchwycili i wrócili ze sprzętem. Przynieśli nożyczki, bandaże,
materiał, jakieś opakowania i miskę z wodą. Zaczęli zakłada „pończoszkę”
Agi na nóżkę i tłumaczyli nam dokładnie co robią. Pończoszkę Pan
ponacinał i poprzeplatał wężyk. Otwarli jedno opakowanie, to droższe
podobno z Otto Bocka, tam była rolka z taką dziwną tasiemką szeroką na
jakieś 7 cm. Pan włożył ja do wody i owinęli Agi nóżkę. Trzy razy i o
pół szerokości w dół, i znowu trzy razy i tak do końca. Okazało się, że
ta cała tasiemka, to gips syntetyczny. Po niespełna 5 minutach był
zupełnie twardy! W szoku byłam. Potem przynieśli nożyczki przecięli gips
wzdłuż wężyka. Okazało się, że to specjalne nożyczki do cięcia gipsu.
Ja nie wiedziałam że takie są w ogóle, chyba mało wiem… Pan zabrał to,
co przeciął i wyszedł, poszedł do warsztatu zrobić wykończenie, ściął
1/3 z górnej części i wyszła łuska na Agi nóżkę! Tylko cały dowcip
polega na tym, że Panowie robili to pierwszy raz. No i nie zrobili nam
drugiej łuski, dali nam za to materiały na takową i wytłumaczyli na czym
polegałoby zrobienie jej łusek na rączkach. Tak więc kochani, zaczynamy
pracę chałupniczą. Musimy nakupić tylko produktów i ruszamy z
warsztatem „zrób to sam”! Takie łuski wytrzymują koło dwóch miesięcy. Do
tego, może w tym czasie uda nam się zmienić kąt zgięcia w stopie Agusi,
bo na razie jest niewielki! To samo z rączkami. Panowie nie wzięli od
nas złotówki za ofiarowane nam materiały. Uznali nam czegoś nowego się
nauczyli. Ograniczyli nam koszty z kilkuset do jakichś kilkudziesięciu.
Wiem, że musimy teraz postarać się zrobić takie łuski, kupić te nożyczki
do gipsu, najtańsze ponad 100 zł, ale mam nadzieję, że da to
rezultaty!! No najważniejsze nie muszę iść po zlecenie do ortopedy!!
Niestety, Agniesia chyba zaraziła się ode mnie i też jest podziębiona! Dzisiaj wogóle prawie cały czas spała.
Agniesiu skarbie Ty mój, pomożesz nam przy pracach z gipsem? Musisz, bo sami nie damy rady! Kocham Cię skarbeńku słodki!!
~czytelniczka
OdpowiedzUsuń24 października 2009 o 13:21
trzymaj się Aniu dzielnie! Myślami jestem z Wami!
~Anna
24 października 2009 o 23:57
Widziałaś pierwsze zdjęcie? Uszanuj godność swojego dziecka. To dziewczynka już dość duża, co z tego, że niepełnosprawna? To już cały net musi oglądać jej intymnie miejsca?
~AnkaJ
25 października 2009 o 00:12
Kochana Aniu, moje dziecko ma na sobie pieluszkę i body, w żadnym razie nie została naruszona jego godność! Uwierz mi, nie dopuściłabym do tego! Serdecznie pozdrawiam i życzę miłej niedzieli!
~aga
25 października 2009 o 00:00
Komentarz powyżej jest bez sensu :)
~aga
25 października 2009 o 13:04
No właśnie :) Mama Agi ma rację, przecież Malutka jest w ubranku :) Więc to chyba po prostu niedopatrzenie.
~Ania ze Szczecina
25 października 2009 o 21:00
No cóż,jeśli Pani Anna o godzinie 23.57 wystawia komentarz,to domniemam iż,kobieta albo jest śpiąca albo ma duze problemy ze wzrokiem.Zalecam jednak wizytę u okulisty, po nowe ,,gały,,!Mam nadzieję,że mama Agi nie zniechęci się i od czasu do czasu wrzuci jakieś świeże zdjęcia Królewny?!Bardzo proszę!Jak tam Wasze zaziębienie ,czy jestescie mocno zasmarkane?No i ciekawe jak tam rozwija się mamufaktura z gipsu?Pozdrawiam.
~Marta
26 października 2009 o 08:26
Nie popieram komentarza Anny (zwlaszcza tonu wypowiedzi), bo przeciez od razu widać, ze Agusia jest ubrana. Niemniej jednak wierzcie mi, że takie zdjecia to gratka dla pedofilow:((( To sa zboczency! I mają zboczoną wyobraźnie. Moze lepiej nie narazac Agi, aby jej zdjecie trafilo w lapska takiego i potem nie daj Boże gdzies w „obieg?:/ Widzialam jakich zdjec na NK uzywali do obelzywych opisów, brrrr….Aniu, jak przeczytasz podejmij sama decyzje, a ten post skasuj.
AnkaJ
26 października 2009 o 09:27
Marta, masz rację. Zdjęcie usunęłam. Przez chorą wyobraźnię, niedługo wogóle nie będzie można wstawiać zdjęć na bloga :((( Ludzie zapominają, że na rehabilitacji dzieci są ubrane, a nie na golasa!!!! Pozdrawiam serdecznie.
~Elwi
26 października 2009 o 09:34
A ja mam pytanie (może głupie), ale do czego służą te ortezy? Czy to ma związek ze spastyką? Rozumiem, że jak starczą na 2 miesiące to potem trzeba będzie znowu zrobić? A Ci Panowie dali Ci materiały na zapas czy tylko na teraz? Drogie są te materiały?
AnkaJ
26 października 2009 o 09:47
Elwi, ortezy to właśnie na spastykę. To usztywnienie, które ma „nauczyć kończynę” jaka pozycja jest prawidłowa. Dostaliśmy materiał na jedną łuskę. Na rączki musimy już dokupić, no i na pozostałe – do wymiany też. Zobaczymy, może nie będzie trzeba kupować nożyczek do gipsu.Pozdrawiam i całusy dla uroczych krasnali!!! Dziękuję za focie, są śliczne!!!
~Elwi
26 października 2009 o 09:39
Z kręgosłupem to też tak miałam, i bez pomocy babci się nie obeszło. Przeszło mi po: masażach, zabiegach (takich z prądami lampami, krio) oraz systematycznych ćwiczeniach na wzmocnienie mięśni grzbietu, brzucha i nóg. Najtrudniej zebrać się do tych ćwiczeń ale jak się ćwiczy regularnie (codziennie) to można góry przenosić. Współczuję Ci, znam ten ból. :)
~gosia
OdpowiedzUsuń26 października 2009 o 12:01
Aniu tak jak pisałaś wyskoczył ci krąg, skoro jeszcze cię coś boli to nie tylko jeden pewnie się naruszył, powinnaś udac się do kręgaża który nastawia kręgosłup, powinna ci go polecić twoja doktór pierwszego kontaktu, taki kręgaż to lekarz który zajmuje się głównie kręgosłupem, ustawienie kręgów to bezbolesny zabieg trwający kilka minut moja teściowa to miała, przynosi ulgę, musisz teraz uważać na każdym kroku bo wystarczy nie tak się zgąć dzwignąć i znowu wyskoczą, tak że z kręgażem zaprzyjaźnij się na zawsze:) a i upilała bym żebyś poszła jak najszybciej bo im dłużej zwlekasz tym bul się zwiększa dochodzi do zapalenia nerwów i potem samo ustawienie kręgów nie wystarcza żeby pozbyć się bólu, boli potem długo zanim nerwy się zregenerują, pozdrawiam serdeczni i życzę wam wytrwałości i duuużo miłości, której zreszto wam nie brakuje:)
~Wuja Mirek
17 listopada 2009 o 16:04
Oj pani starsza ten kręgosłup to już chyba tylko do wymiany :P starość nie radość :) zdrowia w każdym azie życze i częstszych wizyt u nas to może coś złagodzi chociaż :) Pozdrawiam