środa, 11 listopada 2009

Chałupnictwo ruszyło i akcja animals!! /11 listopada 2009/

Chałupnictwo, które zapowiadałam zaczęło swoją działalność! We wtorek przed rehabilitacją, nagrzałam Agusie lampą soluks i ciocia Asia zabrała się za pracę. Zaczęła od rozluźniania stópek i ćwiczenia nóżek. Nawet Aguni podobały się rowerki. Postanowiłyśmy zabrać się ambitnie za robienie brakującej łuski. Nawet wszystko nam pięknie szło. Zostawiłam specjalnie te pocięte rajtki, żeby nie było już większych strat. No i zgodnie z instrukcją, Agi założyłyśmy najpierw pończoszkę bawełnianą, podwójnie. Pocięłam pończoszkę, żeby włożyć wężyk. Zamoczyłam rolkę z gipsem w wodzie na 2-3 sekundy i zabrałyśmy się za nawijanie. Tak jak pisałam wcześniej, trzy nawinięcia i o 2/3 niżej, i tak do końca. Asia dzielnie trzymała nóżkę za stopę, żeby nie powróciła do pierwotnej postaci i łuska miała wygląd prawidłowy.
 Jak gips wysechł, zorientowałam się o czym zapomniałam! RĘKAWICZKI TRZEBA BYŁO UBRAĆ!!!! Mi kleiły się tylko palce od nawijania, ale Asi to chyba całe ręce!! Tym bardziej, że żywica dosyć kleista jest i trudna do usunięcia, ups!
No i teraz zaczęły się schody! Cięcie gipsu. Okazało się to trudniejsze niż mogłoby się wydawać! Dobrze, że dokupiłam te nożyczki. Z trzech par, które miałam, tylko te jakoś cięły. Ja zaczęłam od góry, potem Asia od dołu, później rozginała mi od góry a ja cięłam i wkurzyła się i zdjęła jakoś tę łuskę z tym przecięciem jakie miałyśmy. Resztę docięła już poza nóżką! Jak skończyła, mój kochany braciszek przyszedł na kawę! Paskuda!!!
 Arek po powrocie z pracy zabrał się obróbką ze skrawaniem. Niestety z wielkimi boleściami skończyło się na skrawaniu…

  
Obróbka jeszcze nie została ukończona! A to rezultat przed wykończeniem. Ta biała to nasze dzieło. W końcowym efekcie powinna wyglądać jak ta pomarańczowa!
 
Cóż, może nie wygląda to imponująco, ale Agi już dzisiaj chwilkę miała założone łuski!Cóż, jeszcze trochę i dojdziemy do wprawy. Zamówiłam już ten gips, w przyszłym tygodniu dojdzie, to pobawimy się z rączkami.
Co do akcji animals… W poniedziałek Asia przyjechała załamana, bo ludzie, którzy kupili sobie labradorkę do dogoterapii, przywiązali ją łańcuchem do budy. Chcieli się jej pozbyć, chętnie ją wydadzą. To młody piesek, ma jakiś rok. Obiecałam, że pokombinuję, sama bym wzięła, ale nie mam warunków…niestety! Podstępnie zadzwoniłam do mojej siostry, która po odejściu ostatniego pieska, zarzekała się jak żaba błota, że żadnych psów w domu. Przedstawiłam jej sytuację, tak jak usłyszałam od Asi. No i tym sposobem piesek znalazł dom. Miał być przywieziony w piątek, ale Danka się zaparła, że najpóźniej do środy ma być już u niej w domu! No i zaczęło się! Ponieważ nie można było się dodzwonić do właścicieli, dziewczyny pojechały w ciemno. Na szczęście w domu byli gospodarze i niemal na skrzydłach psa oddali. Cała trójka jechała z przodu, ciekawe jak pasy…hihihi! Psina ósemki na podwórku ćwiczyła, żeby weszła do domu trzeba było ją przekupić ciachami dla psiaków.
Dzisiaj byliśmy obejrzeć Sonię. Cudna, tylko brudasa trzeba było wykąpać. A to nie lada problem, bo ta bidula ni grzyba nie chciała wejść ani do brodzika ani do wanny. Niemal kafelki pazurami porysowała! W końcu usadowiła się jakoś trochę na Danusi kolanach, resztę miała koło brodzika i zaczęłam polewać psiaka wodą, nas też. I tak powolutku, powolutku, udało nam się dokonać cudu! Co jest dziwne, Sonia mimo strachu i szarpaniny nie zrobiła nam krzywdy i nawet nie warknęła! Na końcu już siedziała w brodziku i udało ja się spłukać po ludzku. Trochę nam się potop zrobił, ale psiak był prawie czysty. Za kilka dni będzie trzeba powtórzyć „imprezę”, ja się nie piszę!
Po jakimś czasie wybaczyła nam Sonia te męki i już było wszystko ok. Patrzyła tylko, żeby ktoś się z nią bawił, a ogon tylko jej tak chodził. Pierwszy raz widziałam psa, który w ciągu 24 godzin obdarza takim zaufaniem nowych właścicieli! Ona się cieszyła, jak Marcin z pracy przyszedł!! Agusia już dostała buziaka, ja też:)))
 Aguniu, czas wstawać, bo Sonia chce się bawić z Agi! Tak pięknie przynosi patyki!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i zapomniałam! Jeszcze jedna cudowna dla nas wiadomość! Otóż został w końcu zaksięgowany 1%!!!!!! Kwota została zaksięgowana w całości i nie znam nazwisk i firm, w związku z tym nie odpowiem Wam, czy pieniążki od danej osoby zostały przelane. Jednak jestem niezmiernie szczęśliwa i w imieniu Aguni dziękuję za przekazanie 1%!!!!
Ps: zamawiam materac do rehabilitacji ;)))

1 komentarz:

  1. ~siostrzyczka
    11 listopada 2009 o 22:39

    Jak to się nie piszesz na następne kąpanie? Rysy na płytkach trzeba wyrównać!!! Spójrz w oczy słodziakowi i powiedz mu że Cię nie będzie przy następnej kąpieli. Nie mówiłam o psie babo jedna tylko o MNIE!!! Sama mam ją kąpać? Sama mówiłaś, że teraz to już z górki. Trochę pracy, a całus od Sonii – BEZCENNY!!! A jeśli chodzi o łuski to tarczówkę mogę pożyczyć od sąsiadów, a do wykończenia mam na wydaniu pilnik do paznokci co by ostrych krawędzi nie było :-) A i farby po malowaniu mieszkania mi zostało, można pomalować łuskę żeby była kolorowa tak jak ta pierwsza. P.S. Chciałam bardzo gorącą podziękować Asi za Sonię. Jest przeurocza i taka kochana. Dziękuję Asiu.

    ~Elwi
    12 listopada 2009 o 10:25

    No to widzę, że same dobre wiadomości???? No bo: i łuski i piesek i kaska i materac będzie! Ho ho I może jeszcze kręgosłup Cię mniej boli?


    ~AnkaJ
    12 listopada 2009 o 10:59

    Tak dobrze to nie ma;)))) Ale fakt, że przy kąpaniu psa mniej sobie go nadwyrężyłam, niż przy Agi, bo robiłam to na kolanach!Buziaki!!!!


    ~Ania i Zuzia
    12 listopada 2009 o 12:50

    Cieszę się, że wszytsko w porządku. Pieniądze przyszły więc jeszcze lepiej, tym bardziej, że my też dla Aguni 1% przekazaliśmy. Zdrówka i pogody ducha życzę, pozdrawiam

    loniajedryczka11@onet.eu
    13 listopada 2009 o 12:25

    Nie no dziewczyny szacuneczek dla Was. Kawał dobrej roboty zrobiłyście. Ups zapomniałam o męzu. dla niego też wyrazy uznania. Piesek słodziutki. buziaki

    OdpowiedzUsuń