środa, 13 sierpnia 2008

Chore sztuki na odstrzał! /13 sierpnia 2008/

Kochani dzisiaj generalnie dzień nie należał do najciekawszych. Taki zwykły szary dzionek. Jednak jedna rozmowa wytrąciła mnie praktycznie z równowagi, dlatego postanowiłam ją opisać. Siedząc dzisiaj w poczekalni u lekarza, pani siedząca koło mnie zaczęła utyskiwać na lekarzy, medycynę i, że lepiej nie chorować. Ble, ble, ble. Stara jak świat gadka! Jednak ja głupia, ponieważ to był ginekolog i tego też się tyczyło utyskiwanie, że dzieci się kiedyś rodziły, a do lekarzy nie chodzili, odpowiedziałam, że przecież były skomplikowane porody, rodziły się dzieci chore i często nie przeżywały (niestety). Pani mi na to, że obiektywnie patrząc to nawet lepiej, bo takie dzieci słabowite, chorowite i generalnie same problemy z nimi. Okazało się, ze Pani nie ma chorych dzieci i nie spotkała się prawdopodobnie z bliska z takim przypadkiem. Poradziłam jej, żeby nie wypowiadała głośno tego typu myśli, bo nigdy nie wie kto koło niej stoi, a jeżeli się nie zna, to lepiej się nie odzywać. Jak dowiedziała się, że ja mam chore dziecko, które nie dosyć, że jest w śpiączce (bo to pani nie poruszyło zbytnio), urodziło się z wadą genetyczną, zmieniła temat na pogodę. Nie miała już nic do dodania.
Dlaczego o tym mówię. Jak często słyszymy takie słowa. Dlaczego w ludziach brak jakiejkolwiek wrażliwości i odrobiny wyobraźni? To co, traktujmy może nasze dzieci jak dzikie zwierzęta. Słabsze sztuki na odstrzał. Nigdy tego nie zrozumiem. Wystarczy postawić się w sytuacji tej matki.
Mam tutaj spore grono czytelników. Podejrzewam, że w większości czytając mój blog, historia Agniesi ich w jakimś stopniu porusza. Dziękuję Wam za życzliwe słowa, ciepło jakie mi przekazujecie i modlitwę za moje dziecko. Dziękuję, że wierzycie razem ze mną, że Agi podniesie się z tego i jeszcze wszystkich zadziwi. Tak jak mówiła wróżka. Pozwalacie mi wierzyć, ze są jednak ludzie, którzy obdarzeni są uczuciami, wrażliwością i dobrym sercem.
Dzisiaj mama Maciusia rozmawiała z dziennikarzami. Pani zapytała się czy ktoś jej pomaga, wspiera. Tak, odpowiedziała, rodzice, którzy mają chore dzieci i wiedzą co to znaczy. To oni mnie pilnują, abym się nie poddała. Szkoda, że jesteście wszyscy tak daleko. Wy nie musicie mieć chorych dzieci, żeby pomagać! Jakby każdy Madzi wpłacił na konto po złotówce miałaby uzbierane pieniążki i operacja Maćka byłaby możliwa do realizacji! Kurcze, jakie to wszystko dziwne. Wielkie uczucia miłości, poświęcenia, przeplatają się tak płynnie z przyziemnymi pieniędzmi! Dlaczego naszych dzieci nie można leczyć za darmo? Tak byłoby sprawiedliwie. Wystarczy, że obciążone są cierpieniem.
Wsparcie moralne, zwłaszcza nas, rodziców, jest równie ważne i potrzebne. Pisanie tego bloga daje mi siłę, bo wiem, że przeczytam tu zawsze ciepłe słowa skierowane do nas. Jeszcze raz dziękuję!!!!
Agi was kocha!!!!

2 komentarze:

  1. ~kasiaz
    14 sierpnia 2008 o 10:54

    Od jakiegos czasu odwiedzam Twoj blog,podziwiam Cie za wole walki o zdrowie Twojej coruni.Ja mam zdrowe dzieci ale wiem ze zawsze moze sie przydarzyc cos zlego.Oby nie.A Twojej Agi zycze zeby sie jak najszybciej obudzila,modle sie za Was ,pozdrawiam i pozwolisz ze bede Cie odwiedzala od czasu do czasu.Trzymajcie sie cieplo.

    ~mamisia
    14 sierpnia 2008 o 11:09

    jesteś bardzo dzielną kobietą. sama mam dwoje zdrowych dzieci, ale wiem na pewno, że gdyby, nie daj Boże, było inacze, nigdy nie przeznaczyłabym ich „na odstrzał”. to prawda, że łatwo jest tak mówić tym, którzy mają dzieci zdrowe i nie borykają sie z podobnymi problemami…trzymaj się dzielnie, dla Agi życzę szybkiej pobudki. mam nadzieję , że jeszcze będzie u Was pięknie jak dawniej :))

    ~ciocia S....
    14 sierpnia 2008 o 16:14

    „…Powiedz, czy mi się uda znaleźć spokój w życia trudach? Wiem, to kolejna próba, których dużo było w sumie Chociaż wiem, co robić, jednej rzeczy nie rozumiem Czemu w ludzi tłumie jest tyle krzywdy? Czemu tego tyle? Przecież życie to miał być przywilej, a tutaj takie chwile: Znowu czujesz ostrze na gardle Nie wyraźna przyszłość widziana w krzywym zwierciadle Jak statek ma porwane żagle stoi w miejscu Ja tak samo Ale wiem ze mogę wygrać partię z góry przegraną Bo gdy obudzę się rano Będę miał siłę by walczyć By ruszyć z miejsca Na pewno to mi wystarczy…”

    ~Magdulenka
    14 sierpnia 2008 o 21:05

    Aniu wcale się nie dziwie że się zdenerwowałaś tym głupim gadaniem pewnej pani która nic nie wie o tym czym jest choroba własnego dziecka………………..Też bym się zzdenerrwowała ja w rodzinie nie mam takiej sytuacji ale z takim chorymi osobami mam kontakt od dziecka gdyż moja mama pracuje w Domu Opieki społecznej i wiem ile tacy ludzie cierpią ………………..to bardzo przykre i niesprawiedliwe czemu tak jest że ludzie i dzieciątka chorują za kogo za jakie grzechy przecież oni nic nikomu nie zrobili , nikogo nie skrzywdzili przecież takie dziecko jest bezbronne……… ach nie znam na to odpowiedzi i nigdy pewnie jej nie uzyskam…….a chciałabym bardzo !!!!!!!!!!Ja zawsze mocno TRZYMAM KCIUKI ZA TWOJĄ AGNISIE I ZA TWOJĄ SIŁĘ ŻEBYŚ NIGDY SIĘ NIE PODDAWAŁA BO JESTEŚ AGI POTRZEBNA !!!POZDRAWIAM I MOOOOCNO CAŁUJĘ CIEBIE ANIU I TWOJĄ ŚPIĄCĄ KRÓLEWNĘ AGNISIEA TAK W OGÓLE AGNIESZKO CZAS WSTAĆ I SIĘ BUDZIĆ SKARBIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! MAMUSIA CZEKA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    ~ewam
    14 sierpnia 2008 o 22:06

    Aniu to Ty mnie wprowadziłaś do swiata który był mi zupełnie obcy.Za co Ci bardzo dziękuję.Dzięki Tobie wiem,jak można kochać,walczyć,śmiać się płakać.Nie mówię,że moje życie dotychczas było jałowe-nie!!Jestem mamą dwójki zdrowych dzieci,które kocham ogromnie.Twój blog jest ostatnimi czasy najlepszę lekturą .Czytam z zapartym tchem.Żałuję,że tak krótko.Czasem łzy same cisną mi się na policzki,czasem się pośmieję.Gratuluję Ci ogromnego poczucia humoru w takiej sytuacji-Agusia ma cudowną Mamę,która walczy o nią całymi siłami,jesteś Wielka,jesteś Wspaniała.Agusia się obudzi-musi!!!!!!!!!!!I tak będzie.Wszyscy ją bardzo kochamy i mocno,bardzo mocno trzymamy kciuki.Ucałowania dla Was Dziewczynki!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Dana
    16 sierpnia 2008 o 10:13

    Aniu, Kobieta, która wygłasza takie opinie (wg mnie) jest pozbawiona uczuć wyższych. Jej egzystencja sprowadza się do oddychania, trawienia i wydalania. Przytoczę słowa zasłyszane kiedyś o osobach myślących trudniej (bez wyciągania wniosków), cyt.”chodzące układy pokarmowe” . Może to spłyciłam, ale podejrzewam , że nigdy nie zastanawiała się nad życiem „szerzej”. Używanie mózgu przez nią i jej podobnym mogłoby być dużym wyzwaniem. Aniu,napisałaś, że”Wystarczy postawić się w sytuacji tej matki”. Nie Aniu, nie wystarczy. Podejrzewam, że nigdy tego nie robiła. Po co myśleć o trudnych rzeczach….jak można pogadać o pogodzie. Może nawet nigdy ktoś taki nie zastanawiał się nad tym, co to jest MIIŁOŚĆ?. MIŁOŚĆ prawdziwa , zdolna do poświęceń. A Ty, właśnie dlatego , że znasz to uczucie, jesteś bogatsza. Każda mama , która ma dziecko (niezależnie od jego sytuacji zdrowotnej) i KOCHA JE, będzie to rozumieć. Nie zrozumie ten kto tego nie doświadczył. Może sobie coś wyobrazić, ale to nie jest to samo. NIe życzę nikomu kłopotów i trudnych sytuacji. Życzę Ci dużo siły w codziennym życiu, pogody ducha i spełnienia skrytych i jawnych życzeń i marzeń.Aniu, ucałuj ode mnie Agi!

    ~http://kamilka-romantyczka.blog.onet.pl
    16 sierpnia 2008 o 17:03

    Jeśli ktoś na własnej skórze nie odczuł bólu jakim jest choroba kogoś bliskiego to nie ma pojęcia co to znaczy. Ona nie znalazła się w takiej sytuacji jak ty, więc gada co jej ślina na język przyniesie

    OdpowiedzUsuń