Chyba ten wyjazd do Piły mi zaszkodził. Za dużo relaksu czy jak? Jeszcze
w niedzielę wieczorem było całkiem nieźle, ale już w
poniedziałek…masakra! Przeziębienie, ból pleców, senność. Najbardziej
się bałam, że zarażę Aginka!! Na szczęście ta moja córcia jest dosyć
odporna i jakoś przetrwała. We wtorek nie dałam rady dojść na salę, i
Asia musiała przyjechać do nas. No i mieliśmy dogoterapię. Przyjechała
Maja z Panią. Agulce natomiast nie bardzo chciało się ćwiczyć na piesku.
Bardziej nęciły ją wygłupy z wyginaniem główki do tyłu u cioci Dany na
rączkach!
No i okazało się, że Agniesia ma powystawiane kręgi
krzyżowe i piersiowe. Ból ciągnął jej nóżkę w górę. Moja mała kruszynka
znowu cierpi!
Wieczorem musiałam podjechać na jakieś zakupy, bo
niestety w lodówce pusto. Arek wniósł zakupy do góry, bo ja już na
końcówce sklepu zlana byłam zimnym potem.
W środę musiałam już z Agi
lecieć do naszej Pani bioterapeutki. Dzisiaj udało nam się już dotrzeć
na salę i Agniesia miała rehabilitację z profesjonalnym sprzętem, no i
rehabilitantka też jest profesjonalistką! Niestety Agi jest nadal
obolała i do rehabilitacji ostatnio przystępuje będąc bardzo spiętą. Boi
się bólu. Ciocia Asia jest bezradna, delikatnie próbuje szukać źródła
boleści, ale to chwilkę trwa. Z reguły zajęcia kończą się już w pełnym
relaksie. Zwłaszcza, że wisi dziecko głową w dół na piłce!
Wróciłyśmy
to już tylko obiadek i tyle z dnia. Wieczorem się przeszłam na pocztę i
zdążyłam kupić czajnik. Poprzedni jakoś zawiódł, jak byłyśmy w Pile. W
niedzielę za mocny gaz na Wągrowiec puścili i tatko musiał w rondelku
sobie wodę na kawę grzać!! Wracam a tu moje słoneczko nynka! No i znowu
niedobra mama musiała budzić do kąpieli. Ja rano nie dam rady jej
wykąpać. Mój kręgosłup tego nie wytrzyma.
Na jutro jestem umówiona na naprawę tego czegoś. Może Asia mi przybije gwozdkami, żeby nie wypadały? Kto wie, może coś wymyśli!
Wiecie,
tak patrzę na tą moją ukochaną dziewczynkę i nie moge nadal zrozumieć
dlaczego tak się stało. Dlaczego stało się tak, że ona nie może biegać z
innymi dzieciaczkami. Dlaczego nie może być tak, że bawi się swoimi
pluszakami. Ogląda książeczki. Tańczy. Układa płyty. Przekleja magnesy
na lodówce. Jest tyle rzeczy do zrobienia Agniesiu a Ty co? A Ty
leżysz…wzdychasz…podnosisz rączki i płaczesz czasami. Moje serce też
płacze, ale głośno nie mogę. Ty wszystko słyszysz, czujesz. Ty wiesz,
kiedy się martwię. Kocham Cię, moja mała dzielna dziewczynko!
~Ania
OdpowiedzUsuń22 sierpnia 2009 o 01:39
Pozdrawiam Cię Aniu i przyznaję Ci rację:Twoja córcia odczuwa Twoje nastroje i one Jej się udzielają.Myślę,że czasami nie doceniamy naszych dzieci, one rozumieją dużo więcej niż nam się wydaje.Uściski dla Twojej Małej Mądrali.
~hanusia
26 sierpnia 2009 o 09:38
Ania przed nami dużo pracy, ale myślę, że damy radę. Pozostaje nam teraz nauczyć nasze dzieci wszystkiego od początku, to jest bardzo utrudnione, jednak wiara i nadzieja każe walczyć, bo warto! Odgoń smutki!Zdrówka Wam życzymy i buziaki dla Agi -kajtusie