Dało mi dzisiejszej nocy popalić to moje ukochane dziecko!!
Wydzieliny od metra, nie zliczę ile razy musiałam do niej wstawać. Teraz
udaje, że śpi. Cwaniara mała…
A tak poważnie, to nie wiem co się
dzieje, ale naprawdę ma dużo wydzieliny. Już padły dwie propozycje, że
to od pyłków. Tylko jakich pyłków. Na ogródku sąsiadów właśnie przekwita
wiśnia i wszystkie płatki fruwają w powietrzu. Ja tam myślę, że nagła
zmiana temperaturu dała jej w kość i zwyczajnie zareagowała katarem.
Oj
strasznie długo nic nie pisałam, ale jakoś za szybko czas mi uciaka. Na
domiar wszystkiego zrobiła się pogoda jak marzenie i żal siedzieć przed
komputerem. Zwłaszcza, że komputer w pokoju od wschodu jest. Za chwilkę
skoczę na balkon wypić kawkę, uwielbiam to!!!
Agniesia całą sobotę spędziła na dworze. Nawet trochę się opaliła, znowu powychodziły nowe piegi. Moja słodka pieguska.
W
tym tygodniu rehabilitację mamy, a właściwie już mieliśmy, wczoraj.
Dzisiaj, albo jutro rano jedziemy do Piły na kilka dni. Musimy wrócić w
sobotę rano, bo mamy zaproszenie na spotkanie integracyjne w szkółce
leśnej. Pojedziemy, zobaczymy, mam tylko nadzieję, że pogoda dopisze i
będziemy mogli cieszyć się ze spotkania z innymi rodzicami, dziećmi i
przyrodą. Sama jestem ciekawa jak to wszystko będzie wyglądało.
Przy
piątkowej rehabilitacji Agnieszka sama się uszkodziłą. Na głos cioci
Karoliny zareagowała takim spięciem, że niestety wystawiła sobie biodro.
Biedna wariatka, przecież Karolka jej pomaga, jak nic nie jest
wystawione to jej nie boli rehabilitacja.
W poniedziałek jednak
ujawniła się rwa, na szczęście kontuzja była świerza, a zestaw
rehabilitantów idealny. Najpierw była Karola, a potem Asia. To czego nie
dała rady Karolina, dokończyła szefowa. Dzięki temu mogły się jeszcze
odbyć ćwiczenia.
Agnieszka po takich zajęciach jest wykońćzona, ten
wzrok w kierunku terapeuty jest bezcenny. Oni jednak starają się go nie
widzieć.
Kolejne dwa ząbki czekają w kolejce na wypadnięcie,
ewentualnie wyrwanie. Staram się je wydostać, ale niestety z jednej
strony jeszcze za mocno siedzą i sprawia to Agnieszce ból. Przez te
ząbki masaż w buzi jest bardzo utrudniony. Mirkowi nie udaje się
otworzyć buzi. Wiem coś o tym, bo mam ten sam problem przy myciu ząbków.
Nie umyję jej z tyłu zębów, bo musiałabym na siłę otwierać buźkę, a
wtedy mogłabym jej szczoteczką uszkodzić ruszające się ząbki. Sytuacja
jest patowa. Z jednej strony muszę się tam jakoś dostać, z drugiej nie
mogę, właściwie nie chcę, sprawiać jej bólu.
Będę musiała umówić się
jednak na tą llaryngoskopię. Odwlekam ten zabieg, ale teraz już wiem, że
trzeba go zrobić i jestem jakby spokojniejsza. Wierzę, że wszystko
będzie dobrze. Widać zimą, to nie był dobry czas na taki zabieg.
Muszę
dzisiaj powyciągać wszystkie Agniesine letnie ciuszki, choć pogoda ma
się znowu załamać. Trzeba to jednak przejrzeć, bo jak się okazuje dużo
bluzek zrobiło się przyciasnych… Na szczęście mamy z czego przebierać.
Czas już najwyższy na spacerki, bo moje spodnie też zrobiły się
przyciasne, a ja już nie powinnam rosnąć…. A buuuu…
Mam jednak
ostatnio dużo energii na spacerki i ruch, mam nadzieję, że szybko
pozbędę się balastu. Tak w ogóle to dobry humor mnie nie opuszcza i oby
tak pozostało. Zaczynamy się zaprzyjaźniać, a świat wydaje się
piękniejszy!!! Wiecie, że bzy już zakwitły? Na moim ogródku są i białe i
purpurowe. Piękne. Ten zapach wieczorem jest powalający. Wysiane turki
wychodzą na powierzchnię, na ogrodzie robi się coraz przyjemniej.
Niestety zmarzły 3 róże. Szkoda mi ich bidulek, no ale zostało jeszcze
kilka krzewów. Kwitną kwiaty, które w zeszłym roku tylko straszyły. Robi
się naprawdę pięknie. Z wczorajszej burzy nic nie wyszło, więc biegnę
podlać te moje kwiatki, niech piją na zdrowie i rosną, aby cieszyć
zmysły :)))) Wczorajszy chlebek wyszedł znakomity, a do tego kupiłam
swoją ulubioną mąkę do chleba. Coraz więcej ludzi piecze chleb. Nie
dziwię się, pracy wielkiej przy tym nie ma, a na dobrą sprawę, na każdej
paczce jest podany przepis na chleb z tej mąki. Wychodzi zawsze, tylko
kochani, jedna rada, ogrzejcie drożdże, a płyn dolany do drożdży niech
będzie ciepły. Mąka też powinna mieć temperaturę pokojową. Ciasta
drożdżowe lubią ciepełko. Wtedy zawsze wychodzą. Polecam, długi weekend,
dobra mąka na cheb i własny wypiek!!! Zaszalejcie!!!
Miłego odpoczynku i słońca, a deszcz niech nocą popada!!!
~~~~~~~~
Kochani mam ogromną prośbę. Filip Frieske ma 7 lat, porażenie
dziecięce i ma duże szanse na samodzielne chodzenie. Chłopiec musi mieć w
tym roku przeprowadzoną operację stóp. Niestety, najbliższy termin na
NFZ przypada za 2 lata. Operacja moze być przeprowadzona prywatnie,
rodzice muszą uzbierać 6800 zł. Przy cenach operacji za granicą, nie są
to duże pieniądze. Trzeba jednak je znaleźć. Do tego, termin operacji
przypada na 6 lipca. Czasu jest niewiele. Rodzice wysyłają apele do
fundacji, wysyłają prośby o pomoc do wszystkich. Powyżej jest zlinkowana
strona Filipa w fundacji, jeżeli potrafilibyście pomóc, dajcie mi znać.
Dziękuję!!!!!
~Żebrosia =)
OdpowiedzUsuń14 kwietnia 2012 o 21:36
Cieszę się bardzo że jest już lepiej ! ;) Dzisiaj zerkałam w pogodę i wg niej od środy ma być słoneczko ;) Wam także życzę zdrowia ;) Pozdrawiam, Marta :)
~AnkaJ
16 kwietnia 2012 o 09:14
Kochana Marto, nie mogę się już doczekać tego ciepełka i słoneczka. W sobotnie popołudnie przeryłam ogródek, a Agi się grzała na słońcu. Liczę na to, że Twoja prognoza się sprawdzi!!!Buziaki!!!!!!
~Ania ze Szczecin
15 kwietnia 2012 o 19:24
Wasi wierni ,,fani,, ze Szczecina też się cieszą z poprawy w zdrowiu Królewny!!No smutno,że i Ty i ,,Ojce,,cierpią ale i tak grunt,że z Agniechą jest lepiej!Jak to dobrze usłyszeć(przeczytać) o poprawie!ale u Agnieszki.Naprawdę,że się cieszymy!Cała moja rodzina.Pozdrowienia dla Was a Agę proszę specjalnie ucałować od Cioci Ani ze szczecina!
~AnkaJ
16 kwietnia 2012 o 09:12
Na szczęście Aniu dochodzimy już do siebie. Arkowi przechodzi powoli, a ja, chyba znowu udało mi się samej naprawić. Agnieszka jest w niezłej formie na szczęście, choć katar jej nie chce przejść. Poinhalujemy i może jakoś przejdzie samo :)Buziaki!!!
Liv___
15 kwietnia 2012 o 23:35
Bardzo się ucieszyłam, że już lepiej. Nie wstawiam komentarzy, bo mam straszne kłopoty z czytaniem blogów na Onecie. Ale staram się być na bieżąco. Blogger dziś po raz pierwszy od miesiąca działa bez zarzutu, może i Onet się uspokoi. Buziaczki dla Aginka i Ciebie:)
~AnkaJ
16 kwietnia 2012 o 09:07
Dziękuję Liv. Niestety Onet ostatnio doprowadza mnie do szału. Posty muszę pisać po dwa razy, a na końcu wrzuca mi dwa razy to samo. Komentować też nie mogę na większości blogów. Nie wiem co się dzieje, czy naprawiają i wymieniają serwery czy zwyczajnie nastąpiło przeciążenie. Na Twoim blogu też nie byłam w stanie wstawić komentarza.Pozdrawiam!!!
~Estera
OdpowiedzUsuń1 maja 2012 o 13:28
Pani Aniu,, wyslalam maila i czekam na odpowiedz. Calusy dla Agniesi.
Liv___
1 maja 2012 o 23:01
Ech, a ja marudzę: siedzę sama w domu /a nie, przepraszam, jest Jej Długość/, bo MMŻ na całe 9 dni wyjechał do… pracy. No bo przecież nie ma ludzi niezastąpionych… Nastkę porwała Siostra z Siostrzenicami do siebie, nad jezioro, podrzucą Ją jutro, lub pojutrze… Może to i dobrze, że Ciocie są ‚uodpornione’ na miny Aginka, bo nie wątpię, że spojrzenia, jakie posyła, mnie osobiście wprawiłyby w dożywotnie zapalenie sumienia, że ‚krzywdzę’ Agi:))) A wiem, że takie pięcio, sześcio czy siedmioletnie Panienki potrafią rzucać spojrzenia niczym niejedna gwiazda filmowa:)) Sprytne są, a Agunia nie jest wyjątkiem:)))Ucałuj Agi w każdy piegusek, kategorycznie Cię proszę:))) I nie wzrusza mnie ich ilość:)))))))))U mnie w ogrodzie niewiele się dzieje, bo jest Jej Długość, ale coś się jednak pyli, bo mam katar nieziemski i typowo uczuleniowy. To jeszcze nic, najgorsze będzie kiedy zaczną szaleć topole /na szczęście nie mam ich w pobliżu, ale kiedy jeżdżę do Mamy,kilka razy w tygodniu, mam ich pod dostatkiem od połowy drogi;/. No i jest coś u Sąsiada, co szaleje zwykle w II połowie czerwca a ja wtedy padam jak kawka… Wszystko przede mną.Sorry za marudzenie. Buziaczki dla Was Obu, Kochane****