Nasz Ośrodek Pomocy Społecznej po raz pierwszy zorganizował piknik
dla dzieci niepełnosprawnych z rodzicami. Wszystko odbyło się w szkółce
leśnej w naszym mieście. Zastanawialiśmy sie czy pójść,ale ostatecznie
się zdecydowaliśmy zobaczyć jak będzie to wyglądać, skoro zapraszają.
Jak to zwykle bywa, przyjechaliśmy spóźnieni. Na usprawiedliwienie mogę
powiedzieć tylko tyle, że 1,5 godziny wcześniej wróciliśmy z Piły, gdzie
byliśmy od wtorkowego wieczora. Z daleka widać było całkiem sporą grupę
ludzi otaczających leśniczówkę. Zajechaliśmy na środek powitania Pani
dyrektor MOPS i usłyszeliśmy opowieść Pani, pochodzącej z Niemczech o
jej perypetiach z niepełnosprawnością. W skrócie powiem, że ma 3 córki,
trojaczki (po 6 lat) z porażeniem mózgowym, w tym jedna z porażeniem
spastycznym.
Po tych przemowach rozpoczął się poczęstunek grochówką i przyjechały koniki – dwa kucyki. W oddali Pan i Pani spacerowali z pieskami, dwa goldenki. Wkrótce pojawił klaun z pomocnikiem, była też Pani, która malowała buzie, albo rączki, a dziewczyny z ZSP umilały czas śpiewem. Tylko komary były z nami przez cały czas, od samego początku do samego końca ;)) Na szczęście miałam ze sobą piankę Sanofil (polecam), która zmniejsza bąbel już po kilku minutach.
Piski dzieciaczków były bezcenne. Nie wiedziały na czym się skupić. Największym powodzeniem na początku cieszyły się kucyki, jak się okazało, wkrótce dojechała też i bryczka. Dzieci były zachwycone. Jak się domyślacie my, zaczęliśmy zabawę z pieskami. Na początku były trochę rozkojarzone. Za dużo zapachów, hałasu i odźców. Jednak Agniesia była przeszczęśliwa!!! Najpierw próbowaliśmy nakłonić drobną Tosię (goldenka o biszkoptowej sierści), żeby polizała nóżki Agutka, jednak nie było łatwo. W końcu tata wyjął Agnieszkę z wózka, posadził na trawie i się zaczęło tarzanie psa na Agi kolanach. Arek pomógł objąć Agnieszce pieska i przytulić się do jej sierści. Zgromadziło się wtedy sporo dzieci, chyba nie wiedzieli, że tak można ;))) Drugiego pieska „dopadliśmy” troszkę później, bo Leo, większy i starszy psiak o znacznie ciemniejszej, miodowej barwie sierści był zajęty. Wygłaskaliśmy stopami Agusi sierść Lea, a na koniec, przytulił tata Agnieszkę do psiaka.
Od klauna Agnieszka dostała pomarańczowego pieska z balonów, a mama na koniec kwiatka balonikowego :)) Byliśmy też zobaczyć u kucyków. Wojtek, jeden z kucyków, nie był zainteresowany spojrzeniem na Agnieszkę, więc Tata posadził ją na ziemi. Z tej perspektywy konik, na którego Agnieszka spojrzała, zrobił na niej potężne wrażenie! Udało się nam nawet go dotknąć. Drugi był mniej zainteresowany. Nie sadzaliśmy Agnieszki na kucyku. Boję się o jej bioderka, musiałby to zrobić ktoś profesjonalnie, a nie turystycznie :)Wrażenie jednak konie odpowiednie zrobiły.
Po tych przemowach rozpoczął się poczęstunek grochówką i przyjechały koniki – dwa kucyki. W oddali Pan i Pani spacerowali z pieskami, dwa goldenki. Wkrótce pojawił klaun z pomocnikiem, była też Pani, która malowała buzie, albo rączki, a dziewczyny z ZSP umilały czas śpiewem. Tylko komary były z nami przez cały czas, od samego początku do samego końca ;)) Na szczęście miałam ze sobą piankę Sanofil (polecam), która zmniejsza bąbel już po kilku minutach.
Piski dzieciaczków były bezcenne. Nie wiedziały na czym się skupić. Największym powodzeniem na początku cieszyły się kucyki, jak się okazało, wkrótce dojechała też i bryczka. Dzieci były zachwycone. Jak się domyślacie my, zaczęliśmy zabawę z pieskami. Na początku były trochę rozkojarzone. Za dużo zapachów, hałasu i odźców. Jednak Agniesia była przeszczęśliwa!!! Najpierw próbowaliśmy nakłonić drobną Tosię (goldenka o biszkoptowej sierści), żeby polizała nóżki Agutka, jednak nie było łatwo. W końcu tata wyjął Agnieszkę z wózka, posadził na trawie i się zaczęło tarzanie psa na Agi kolanach. Arek pomógł objąć Agnieszce pieska i przytulić się do jej sierści. Zgromadziło się wtedy sporo dzieci, chyba nie wiedzieli, że tak można ;))) Drugiego pieska „dopadliśmy” troszkę później, bo Leo, większy i starszy psiak o znacznie ciemniejszej, miodowej barwie sierści był zajęty. Wygłaskaliśmy stopami Agusi sierść Lea, a na koniec, przytulił tata Agnieszkę do psiaka.
Od klauna Agnieszka dostała pomarańczowego pieska z balonów, a mama na koniec kwiatka balonikowego :)) Byliśmy też zobaczyć u kucyków. Wojtek, jeden z kucyków, nie był zainteresowany spojrzeniem na Agnieszkę, więc Tata posadził ją na ziemi. Z tej perspektywy konik, na którego Agnieszka spojrzała, zrobił na niej potężne wrażenie! Udało się nam nawet go dotknąć. Drugi był mniej zainteresowany. Nie sadzaliśmy Agnieszki na kucyku. Boję się o jej bioderka, musiałby to zrobić ktoś profesjonalnie, a nie turystycznie :)Wrażenie jednak konie odpowiednie zrobiły.
Dzieciaczki miały też wyścigi w workach, zabawy
z klaunem.Nam wystarczyło już to czego doświadczyła Agnieszka. Koło 17
musieliśmy sięzbierać, bo trzeba było nakarmić brzuszek. Żaden z
posiłków nie nadawał się dlaAgnieszki, a poza tym te 3 godziny były
wystarczająco intensywnie spędzone. Panie z MOPS były bardzo pomocne,
pilnowały, aby nikomu nic nie zabrakło, abynikt nie został pominięty.
Dziękujemy szczególnie Pani Irence!!! Było naprawdę bardzo sympatycznie i
cieszę się, że dotarliśmy na to spotkanie. Szkoda tylko, że bylo tak
niewielu rodziców ze swoimi dziećmi. Rozumiem jednak, bo sama nie
wiedziałam, czy zdążymy dotrzeć. Długi weekend, wyjazdy, inne plany.
Wkleję dzisiaj kilka zdjęć z zabawy z pieskami
Agusi. Przy tych psiakach strasznie zatęskniłam za naszą Daną i tymi
rozmowami. Jak mi tego brakuje!!! No bo to był podział, Maja
przyjeżdżała do Agniesi, Dana do mnie
Niemal cały tydzień spędziliśmy w Pile, było jak
zawsze cudnie. Pogoda nam dopisała, Agniesia czuje się u cioci i wujka
znakomicie. Czego więcej chcieć od życia? Innymi maj zaczął się
znakomicie. Mam nadzieję, że tak już zostanie na dłużej
We wtorek, przed wyjazdem do Piły, Agniesia pozbyła
się kolejnego ząbka. Teraz już brakuje dwóch dolnych jedynek, prawa
dwójka będzie następna. Jak zawsze moja córcia była bardzo dzielna :)))
~~~~~~~~~~~~~~
Zgłosiła się Paniz angielskiej fundacji, która
zadeklarowała pokrycie operacji Filipa Frieske. Jestem niezmiernie
szczęśliwa, niemal tak, jak rodzicie. Pozostało im tylko wysłać
odpowiednie dokumenty. DZIĘKUJĘ!!!!!!!!!
~Ciocia Danka
OdpowiedzUsuń20 kwietnia 2012 o 16:17
Kochana Aguni. W dniu imienin życzę Ci dużo zdrówka!!!!! Uśmiechu na twojej buzi. Jesteś szczęściem dla nas wszystkich. Uwaga ciocia Danka jedzie na kawę ucałować buźkę solenizantki!!!!!!!!!
~AnkaJ
21 kwietnia 2012 o 12:16
Ciocia nie musi ostrzegać ;))) PIaskolinka super, tata jeszcze nie rozpoczął zabawy ;))Buźka, siorka!
~Beata
20 kwietnia 2012 o 19:05
Trzymamy kciuki za nową masażystkę! Agusiu, wszystkiego najlepszego, zdrówka i samych słonecznych dni :)Dziś na kawę nie przyjadę, ale w wakacje na pewno.Trzymajcie się i świętujcie!Rodzinka z Gryfina!
AnkaJ
21 kwietnia 2012 o 12:32
Dziękuję i czekam na spotkanie! Nasze spotkanie jest juz wpisane na stałe w grafik Twoich wakacji w Kiedrowie :)))Buziaczki dla rodzinki!!!
~Ciocia Lucyna i Wujek Jarek
20 kwietnia 2012 o 19:06
Kochana Agniesiu! życzymy Tobie dużo zdrowia, aby nic nie bolało i żeby rodzice zawsze mogli spełniać wszystkie Twoje potrzeby i zachcianki ;-), abyś się uśmiechała i była wciąż pogodnym naszym Aniołkiem:))
~AnkaJ
21 kwietnia 2012 o 12:18
Dziękuję w imieniu Aginka!!! Buziak w brzuszek ;))))
~zlebek
20 kwietnia 2012 o 22:57
Wszystkiego naj..Aguniu:-) jestem tak blisko Was-prowadze kurs terapii czaszkowej w Bydgoszczy…nastepnym razem i ja „wpadne” ze swoimi „rekoma ” i umiejetnosciami jesli oczywiscie pozwolicie:-)- pozdrawiam
~AnkaJ
21 kwietnia 2012 o 12:13
Pozwalamy i zapraszamy!!!!!! Z wielką przyjemnością się spotkam!!!Dziękuję i pozdrawiam, no i czekam!!!!!!
~zlebek
21 kwietnia 2012 o 22:10
Dziekuje za pozwolenie:-)-jak bede na III Module w Bydgoszczy to zapalnuje wizyte u Was:-) całuje i pozdrawiam
Liv___
21 kwietnia 2012 o 17:05
Trzymam kciuki bardzo mocno… Jestem pełna podziwu dla Ciebie, dla tego, ile potrafisz zrobić rzeczy de facto stricte medycznych. A co do pobierania opłat… Niezły pomysł:P))))Buziaki dla Ws Obu, Dziewczynki!
~AnkaJ
21 kwietnia 2012 o 17:27
Tu nie ma za wiele do podziwiania. Tak się ułożyło nasze życie i trzeba niektóre rzeczy robić, pomimo tego, że nigdy nie chciało się mieć do czynienia z medycyną. Ważne, że mam w sobie tą odwagę, a może to głupota (??), żeby pomóc Agnieszce. Pomyślę nad dodatkowym dochodem ;))Buziaki!!
~Longina
22 kwietnia 2012 o 23:45
Ciotka jak zawsze daleko za murzynami i przespała Agusine imieninki.Słoneczko moje najkochańsze wszystkiego co najlepsze. Dużo zdrówka, radości, samych pogodnych dni, bez choróbsk i bólu. Spóźnione ale ogromniasteeeeeeeeeeeeeeeeeeeee buziaki.