Jak pisałam wcześniej nienawidzę jak Agiś choruje!!! Teraz jest to
dodatkowo uciążliwe, bo Agi nie może mówić ani płakać w głos. Musimy
siedzieć i ją obserwować. Cały czas trzeba ją odsysać, bo zbyt długie
nieodsysanie powoduje zasychanie jej w rurce wydzieliny, a co za tym
idzie Agi ma trudności z oddychaniem. W czwartek podczas odsysania Agi
znowu nie mogła wciągnąć powietrza, odkaszlując zatkała sobie rurkę na
tyle skutecznie, że nie mogła ani wciągnąć, ani wypuścić powietrze.
Dobrze, że nauczyliśmy ją wypuszczać powietrze buzią, wydaje bowiem
wtedy taki charakterystyczny dźwięk i wiem, że coś nie gra. Teraz nawet
nauczyła się wciągać powietrze. Każda taka próba kończy się opluciem
mamy śliną, ale co tam, ważne, że stara się sobie radzić! W ogóle dzisiaj
doszłam do wniosku, że Agi sprawia wrażenie jakby nie mogła się
przyzwyczaić do rurki i próbowała oddychać buzią. Może to tylko ból
gardła i taki moje dziwne złudzenie…
Jednak moja mała córcia zaczyna
czuć się lepiej. Temperatura już prawie nie nachodzi i miejmy nadzieję,
że ten magiczny piąty dzień podawania antybiotyku zdziała cuda. W środę
będziemy u bioterapeutki to trochę zadziała energią. Kurcze, zawsze
przed Warszawą szłam do Pani Danuty. Teraz nie przełożyłam sobie na
wtorek spotkania i proszę! Angina!
Muszę Wam o czymś napisać.
Ostatnio coraz częściej prześladuje mnie wspomnienie mojego dziecka
duszącego się. Ta scena jak na zwolnionym filmie przemyka mi kilka razy
dziennie przed oczami. Ma ktoś może taką czarodziejską gumkę? Taką,
którą można wymazać tak przykre wspomnienie. Każde takie cofnięcie się w
czasie powoduje potworny ból w klatce piersiowej do tego stopnia, że
trudno oddychać. Musze się wtedy mocno otrząsnąć, żeby wrócić do
teraźniejszości! To pewnie ta zbliżająca się data trzecich urodzin
Agniesi robi swoje z moją wyobraźnią! Ostatnio nawet trudno mi oglądać
zdjęcia Agniesi z tamtego życia. Tak, bo to było dawno temu. To było
inne życie, a my byliśmy innymi ludźmi. Jak wiele musiało się wydarzyć,
aby zrozumieć pewne rzeczy. Aby zrozumieć, co tak naprawdę jest ważne.
Pisałam o tym wielokrotnie – przewartościowanie naszego życia. Wierzę
całym sercem, że moje dziecko do mnie wróci, takie jak kiedyś! Jeżeli
tak się nie stanie…boję się myśleć, co będzie dalej!
Aguś Ty moja mała dziewczynko. Moja kochana mała dziewczynko…tęsknię…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani,
przez ostatnie wydarzenia nie wspominałam ostanio o Zosi. Wiem, bo mnie
zapewniacie, że pamiętacie cały czas o tym małym szkrabie. Mam dobre
wieści! Otóż na koncie Cor Infantis uzbierało się już 27 000zł. No i
teraz niespodzianka. Fundacja Polsat przekazała na operację Zosi 30 000
zł!!!!!!! Czy to nie cudowne? Pozostał miesiąc i jakieś 30% kwoty do
zebrania. Już teraz dziękuję Wam za pomoc! Zapraszam na aukcje Zosi i
Agi! Tam naprawdę są świetne rzeczy!!
W Gazecie Wyborczej pojawił się artykuł o Zosi:
http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,6645385,Pomozmy_uratowac_serce_malej_Zosi.html
~Marta
OdpowiedzUsuń26 maja 2009 o 23:38
Ja też wierzę, ze ona wróci!!! tak bardzo, bardzo mocno w to wierzę…I chcę pomóc, jak najbardziej się da!dzięki Aniu za wszystko co robisz dla Zosi – są juz wymierne tego efekty. Naprawdę! Super:)