Agniesia czuje się lepiej, ale niestety ma nadal dużo wydzieliny.
Jak dla mnie, za dużo. Dzisiejszej nocy odsysałam ją chyba co godzinę.
Jutro jeszcze dostanie antybiotyk i koniec. W piątek może podjadę do
Pani doktor żeby ją osłuchała. Będę pewniej się czuła. Mam tylko
nadzieję, że pogoda będzie w miarę przyzwoita. Jutro oddaję samochód do
mechanika. Świeci się ABS od piątku i nie wiem co się dzieje. Płyn
hamulcowy jest uzupełniony, kolega mówi, że to klocki. Pan w warsztacie,
że na komputer musi go wziąć. W każdym razie hamulce działają na razie.
Sprawdziłam. Wczoraj i dzisiaj byłam w Pile. A to łącznie jakieś 250
km, a kilka razy musiałam wyprzedzać i hamować.
Dzisiaj już Agniesia była wykończona drogą. Tym bardziej, że
rano byłyśmy u Pani Danuty, potem była Asia na rehabilitacji. Mała
godzinka odpoczynku i start do Piły. A mój skarb jest jeszcze osłabiony.
Nie chciała ćwiczyć z ciocią.
Ja dzisiaj tez jestem przedźwigana, a jutro czeka mnie poranny
spacer – jakieś 3 km. Jak zostawię samochód, to muszę wrócić pieszo do
domu, żeby Arek mógł do pracy jechać. Zobaczymy też jak wyjdzie z
odbiorem samochodu. Może pójdę z Agi na spacer, a wrócimy autem. Mam
tylko nadzieję, że to nie będzie nic kosztownego. Co zrobić chce się
mieć samochód, to trzeba go naprawiać jak coś się zepsuje. Tak to bywa…
Jednak nie wyobrażam sobie co bez samochodu bym zrobiła! Jak dojechać
gdziekolwiek z Agnieszką? Ja to się przejdę jak trzeba, chociaż nie
ukrywam, że samochód rozleniwia. A tak swoją drogą, to ostatnio marzę o
rowerze! Ja zawsze lubiłam jeździć na rowerku, jednak teraz jest to mało
realne. Do tego nie wiem czy mój rowerek działa. Coś mi się kojarzy, że
Arek naprawiając swój, jakieś części pozabierał z mojego… teraz się
wypiera, ale ja wiem swoje. Jak w sobotę będzie ładnie, to wieczorem się
przejadę, albo chociaż sprawdzę stan mojego dwukołowca! A miała z nami
Agi na wycieczki rowerowe jeździć…i się porobiło! Ani razu nie byliśmy z
nią nigdzie rowerkiem. Nie zdążyliśmy.
Ostatnio dopada mnie nostalgia i taka tęsknota za Aginkiem.
Przeraziłam się któregoś wieczoru, bo nie mogłam sobie przypomnieć jej
biegającej. I jakoś tak moja pamięć się zaciera. Zaciera się obraz
Agniesi, tych szczęśliwych dni razem spędzonych. Tak niewiele ich było…
Nie mogę nad tym się rozwodzić, bo serce pęka mi w piersi. Może to
dobrze, że moje dni ostatnio są zajęte po brzegi. Mniej czasu na
myślenie i rozpamiętywanie. Oj ale mi się zebrało! Przepraszam, ale
czasami tak mam.
We wtorek podjechałyśmy do Eli i Oli złożyć im osobiście życzenia
urodzinowe. Dwie sąsiadki i jednego dnia urodzone, ale numer. W każdym
razie miło było się spotkać i pogadać. Agniesia wpatrzona w ciocię Elę, a
mały Mikołaj ślicznie głaskał Agi po rączce, na co ona reagowała
wielkimi oczami. Zaskoczona była, bo nie widziała Mikiego, a słyszała i
czuła jak głaskał jej rączkę.
Jeszcze nie mam informacji od Pań w sprawie turnusu. Dzwoniłam i
obiecały mnie poinformować o decyzji. Tak trochę mi się spieszy! Jutro
zadzwonię się przypomnieć.
Kochany okruszku, zdrowiej mi tu szybciutko! Na spacerki chcesz
chodzić a chora jesteś! I jak to ma być? Kocham, tęsknię, myślę i całuję
mojego potworka mocno!!!!!!
~LONGINA
OdpowiedzUsuń7 maja 2010 o 12:12
CIOCIA WIE ŻE AGUNIA JEST GRZECZNĄ DZIEWCZYNKA I NA PEWNO POSŁUCHA MAMUSI. BUZIAKI DLA WAS MOJE KOCHANE DZIEWCZYNY :)
~mariela
9 maja 2010 o 03:42
;)czytam,podziwiam,zycze naj naj:)
~mariela
9 maja 2010 o 03:42
;)czytam,podziwiam,zycze naj naj:)
~sasecia
11 maja 2010 o 09:21
Aginek zdrówka dla ciebie… u mnie wporządku. Dzidziunia się rusza żwawo w brzuszku