środa, 3 marca 2010

Czyżby to działało? /3 marca 2010/

Turnus trwa w najlepsze. Coraz więcej dzieci łapie infekcje. Jednak zima, to nienajlepszy czas na wyjazdy z dzieciakami, gdzie biegamy od sali do sali, praktycznie cały dzień. Do tego basen kusi dzieciaki i rodziców. Na szczęście Agi jakoś się jeszcze trzyma. Całe szczęście, ale moje gardełko jest w fatalnym stanie. Chociaż ja ani na basenie nie byłam, ani zimnego nie pijam. Zmiana klimatu robi swoje. Natłok zajęć nie pozwala nam skorzystać ze świerzego powietrza.Samemu z taką Agnieszką wcale nie jest łatwo. Jednak decydując się na wyjazd, wiedziałam co mnie czeka. Nie, nie chodzi o to, że narzekam. Tylko troszkę zmęczona jestem. Dzisiaj jedna z mam pomogła mi podczas kąpieli! Jestem jej bardzo wdzięczna. Potrzymała Agi, żeby nie fiknęła koziołka, a ja ze spokojem mogłam ją umyć, owinąć ręcznikiem i zdjąć z leżaczka.
Dzisiaj pierwszy raz ćwiczyłam uciski na Agi. Ciekawe zajęcie, ale łapki bolą. Pan powiedział, że po miesiącu porobią mi się zakwasy. Żeby ich uniknąć podczas ucisków należy spokojnie i głęboko oddychać. No i odpowiednio układać palce, żeby mi się przeprosty nie porobiły. A ja nawet nie zdawałam sobie sprawy, że podświadomie wstrzymywałam oddech. Gapa ze mnie. To wszystko z przejęcia. A Agi patrzyła się na mnie pełnym wyrzutu wzrokiem. Mamusiu i ty przeciwko mnie… Wiecie, niektóre metody pracy są niestety bolesne i nieprzyjemne dla dziecka. Zwłaszcza praca na stopach, którą robiliśmy, a której dzisiaj poświęciliśmy więcej czasu, bo intensywność ćwiczeń spowodowała, że stały się one bardziej plastyczne, a po wyprostowaniu, wracają na miejsce wolniej, a nie jak sprężynka. Zobaczymy, czy to tylko skutek tak dużej liczby zajęć, czy też ta metoda faktycznie jest tak wspaniała jak słyszę od terapeutów i rodziców, którzy są tu po raz kolejny. Fakt, cena powala na kolana, ale godzin zajęć jest też bardzo dużo, w porównaniu do innych turnusów. Pewnie, to inny rodzaj zajęć, ale wielu rodziców wraca, a nawet utworzono Stowarzyszenie EEE. Ma ono na pomóc rodzicom w zbieraniu funduszy na ten turnus. Fajna sprawa.
Wczoraj miałyśmy też terapię twarzy. Na razie wnętrze buźki nie było masowane, pewnie jutro Pani Ada zrobi pierwsze podejście, życzę jej powodzenia!!!! Agusia niespecjalnie pozwala sobie cokolwiek robić w buźce. Tak jej zostało od czasu jak Pani doktor próbowała jej podciąć języczek na żywca, bez znieczulenia. Miała wtedy jakieś 13 miesięcy. Lekarka z hospicjum twierdzi, że ona tego nie może pamiętać… Tylko dlaczego nadal buzię trudno jej otworzyć? Nawet patyczkiem Pani doktor ma problem. Wracając do tej terapii, powiem Wam, że wiele dobrego słyszałam. Są niewiarygodne efekty.
Dzisiaj Agniesia rano mnie zaskoczyła. Za ścianą bardzo mocno płakała dziewczynka. Agniesia otwarła szeroko oczka i rozglądała się na wszystkie strony. Dosłownie, wyglądało to tak, jakby szukała źródła tego płaczu. Ja sama nie zwróciłam na to takiej uwagi, ale mama siedząca z nami przy stoliku na stołówce zauważyła jej ciekawość. Niesamowitą reakcję na głos. Odwraca się w stronę głosu. Interesujące… Dzisiaj zaczęła zabierać też drugą nóżkę podczas ćwiczeń. Wiecie, może to takie maleńkie koczki, ale jakby nie patrzeć, są! A chyba to jest najbardziej istotne.
Jak patrzy się jak terapeuci pracują, ma się wrażenie, że to wszystko jest bananie proste i nie ma takiej opcji, żeby głaskanie i uciskanie przynosiło jakiekolwiek efekty. Jednak to działa, punkty które mają dziecko wyciszyć i pomóc w zaśnięciu, działają już na stole! Podczas masowania, Agi przysypia. Jutro zacznę się uczyć następnych terapii. Mamy plany poświęcić jutrzejszy dzień pracy nad rękami. Jeszcze jedno, Agniesia coraz rzadziej się spina. Nie jest taka nerwowa, tylko podczas terapii, która jej się nie podoba, albo jeżeli już zmęczenie bierze górę. Tak bardzo bym chciała, żeby to przyniosło jak najwięcej pozytywnych rzeczy. Łapki też ma już luźniejsze, coraz rzadziej je zamyka. Agniesia ma zalecone dużo rotacji. Chcą zmniejszyć tym spastykę i uruchomić wszystkie stawy. Największy problem będzie z łokciami, ale pożyjemy zobaczymy…
Agusiu, bądź cierpliwa! Taka dzielna jesteś i masz nowego przyjaciela, który wiezie Cię do windy… Kocham Cię skarbie, to wszystko dla Ciebie!

1 komentarz:

  1. ~magdulenka
    3 marca 2010 o 22:58

    Super Aniu ze widać efekty powolutku,pomalutku a będzie coraz lepiej :))) tylko żeby was przeziębienie ominęło dużymmmm łukiem !! Pozdrawiam i korzystajcie dziewczyny ile się da z tego turnusu :)

    ~hanusia
    4 marca 2010 o 17:04

    Aneczko bardzo istotne są każde zmiany, nawet te maluśkie! Cieszę się, że widzisz reakcje i słyszysz o samych pozytywach na temat turnusów, a najbardziej cieszy, że Aga wie po co pojechała :) Czyli pracuje i się nie obija ;)Trzymajcie się dzielnie, Agnieszka ma nie chorować, jeszcze w sumie tydzień Wam został i wrócicie do domku z nową wiedzą, pozytywnym nastawieniem i chęcią do pracy!Buziaki -kajtusie

    ~beata-igor
    5 marca 2010 o 13:00

    Agniesiu i Aniu witajcie Kochane!!!!Takie to smutne, takie to okropne – takie niesprawiedliwe – :,(((( jesteśmy całym serduszkiem z Wami!!!Korzystajcie z turnusu ile się da, a jeśli widać maleńkie postępy to warto wydusić z niego co najważniejsze. My życzymy Wam szybkich rezultatów i dużo, dużo zdrówka:) A teraz o nas. My na razie jemy naturalnie (Igor Fabiszak z LUDZI SERCA) – radziłaś nam Aniu zastanowić się nad gastrostomią.Pozdrawiamy Was mocniutko :*www.igorwalczyooddech.synek.pl

    ~ela82
    5 marca 2010 o 19:33

    Bardzo ale to bardzo sie ciesze, ze widac efekty. Zobaczysz – jeszcze Cie Agusia zaskoczy :)

    ~Longina
    5 marca 2010 o 21:28

    Tak bardzo się cieszę gdy czyta tu same dobre wieści. Nasza kruszynka kochana. A Ty się Aneczko kuruj. Na gardełko proponuję płukanie szałwią. buziaki

    ~mama_nuli1
    5 marca 2010 o 23:17

    Trzymam kciuki za małe i duże kroczki. Buziaki dla Agusi.

    sasecia85@buziaczek.pl
    8 marca 2010 o 15:37

    Będzie dobrze. Nawet takie małe postępy cieszą. Może niedługo wróci :D

    OdpowiedzUsuń