wtorek, 2 marca 2010

Zaczynamy TURNUS!!! /2 marca 2010/

Kochani jesteśmy na turnusie!!!! Tak, sama nie mogę w to uwierzyć, a jednak udało się dojechać, bez większych przygód. Tak jak planowałam, podzieliliśmy trasę na dwie części. Tak, wiem, jechaliśmy dzięki temu dwa dni, ale Agi odpoczęła sobie trochę i nie była aż tak wykończona. Zatrzymaliśmy się w Piotrkowie Trybunalskim, na obrzeżach miasta. Nocleg nie był drogi, a do autostrady mieliśmy już niedaleko. Następnego dnia, tj.: w niedzielę, wystartowaliśmy już przed  10. Jednak do Krynicy zajechaliśmy dopiero ok. 15.30. Wiecie, jak się leci autostradą, to tej drogi ubywa i to szybko, ale jak wjedziemy na naszą tradycyjną szosę, z dziurami jak po bombardowaniu, droga wlecze się niemiłosiernie.  Ku naszemu rozbawieniu, ośrodek znajdował się niemal w najwyższym punkcie Krynicy. Tylko jak tam dojechać??? No ale i z tym sobie poradziliśmy. Pokój mamy na 4 piętrze ze wspaniałym widokiem na…drugi hotel!! Jednak Taras jest połączony i możemy sobie podziwiać widoki. Niestety spacerek na razie nie wchodzi w grę. Do wczoraj strasznie wiało, a dzisiaj wyjdziemy sobie na balkon, pooddychać świeżym powietrzem. Niech tylko Agi obiadek troszkę się uleży.
Dzisiaj mamy wyjątkowo mało zajęć. Od obiadu 13 do 17 mamy wolne. Wczoraj mieliśmy 8 godzin zajęć. Zaczynamy o 9 i tak co godzinka inne piętro. Jeździmy sobie windą, w której wózek musi być zwinięty, bo się nie zmieści. Trochę potrwało, zanim przyzwyczaiłam się, że drzwi same się nie otworzą. Chyba się przyzwyczaiłam do lepszych wind, ale nie narzekam. Najważniejsi są terapeuci i zajęcia przez nich prowadzone. Pierwszego dnia czułam się strasznie zagubiona. Jednak dzisiaj już jest całkiem nieźle. Wczoraj mieliśmy pierwsze zajęcia. Od rana rozmowa z Panią psycholog. Myślę, że dobrze, że taka osoba jest na turnusie. Godzinka zleciała nam jak z bicza strzelił. Pewnie dlatego, że ja gaduła jestem!!
Następne zajęcia wyglądały jak głaskanie całego ciała. Agnieszce się to bardzo podobało, do tego wuja bardzo wesoły i ma świetne podejście do dzieci. Wczoraj zasadniczo tylko się przyglądałam, a dzisiaj już mi tłumaczyli co mają dać określone terapie. Jest to ciekawe, bo faktycznie pojawiają się momenty, gdzie Agi współpracuje i poddaje się cała ćwiczeniom.
Kolejne zajęcia to coś czego Agnieszki nie lubią. Zajęcia te są bardziej aktywne i Agniesia jest naciągana jak guma. Nóżki zginane w kolankach, stópkach, rączki zginane w łokciach, ramionach, dłonie masowane i prostowane paluszki. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, Agi wczoraj ułożyła nóżkę podczas zająć w linii prostej ze stopą!!! Dla mnie to jest duże zaskoczenie, bo Agi ma wygięte stopy do środka. Te zajęcia Agi się bardzo wczoraj nie podobały. Za to dzisiaj była wniebowzięta!! Wykulaliśmy ją z wujem na leżance kilka razy a jej się ślepia śmiały!!
No i przed następnymi zajęciami musiałam coś popsuć!!!! Kurcze, spieszyłam się i nadepnęłam na kabel od ssaka!! Tak, dokładnie, wyrwałam go z całym impetem z wtyczki! Zrobiło mi się słabo. Akurat szłam na zajęcia z Panem Denisem i kazał mi zanieść kabel do recepcji. Po dwóch godzinach oczekiwania, Pan dokonał cudu i naprawił!!!!! Jednak co ja się nerwów najadłam to moje!!
Kolejne zajęcia z ledwo działającym ssakiem, musieliśmy przeprowadzić bardzo delikatnie i ostrożnie. Żeby nie podrażniać Agniesi ślinianek i żeby nie trzeba było jej odsysać. Ponieważ były to zajęcia artystyczne, zabrała się Pani za darcie gazety nad Agi uszkiem. Niby prozaiczne zajęcie, jednak po kilku minutach, Agniesia odwróciła głowę w stronę cioci i patrzyła ci też ona robi. Później gniotła Agusia papierki rączkami i cały czas obserwowała z zainteresowaniem nową ciocię!
Następne zajęcia to też nauka przez zabawę. I znowu brak ssaka spowodował ograniczenia w jakichkolwiek zajęciach. Jednak w trakcie tych właśnie zajęć, moja kochana siostra przyleciała z naprawionym kablem. No i ta chwila niepewności, czy odpali!!! Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, bo Agi musiałam już odsysać ustami! A nie mam takiej sił ssącej w płucach….
Kaskaderskim wyczynem okazała się też kąpiel Agniesi. Otóż nie mamy wanny, tylko kabinę prysznicową. Leżaczek mieści nam się na styk i , żeby Agi z niego nie spadła, musiałam wejść po d prysznic razem z nią! Udało się nam jednak wykąpać mojego małego brudasa. Powiem, Wam, że po tych wszystkich zajęciach dzieciaczki są tak padnięte, że padają do łóżek. Agniesia już o 19 zasypia w każdej pozycji. W zasadzie ja też, Agi przesypia całą nockę i budzi się tak koło 5 dopiero. To całkiem nieźle muszę przyznać.
Dobrze kochani, na dzisiaj kończę. Jak będę miała siły jutro parę słów też wrzucę!!! Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!!
Agniesiu, a Ty bądź dzielna, tak jak dzisiaj. Pięknie współpracuj i masz ćwiczyć uśmiech jak tatuś prosił!!!

1 komentarz:

  1. ~basik71
    2 marca 2010 o 16:16

    Bądźcie dzielne Dziewczyny i korzystajcie obie ile wlezie.Życzę Wam owocnych efektów turnusu no i …żadnych więcej niespodzianek sprzętowych.Pozdrawiam:)

    ~Maja
    2 marca 2010 o 16:17

    Bardzo lubie czytac Wasze opowiesci, sa takie pelne milosci. Zycze Wam wszystkiego dobrego i oby ten kurs Wam jak najwiecej wniosl w zycie. Pozdrawiam.

    ~Monia
    2 marca 2010 o 17:40

    zaglądałam, zaglądałam i się doczekałam!! Bardzo się cieszę z rehabilitacji Agi!!! kochane, życzę Wam wszystkiego dobrego! Przesyłam całuski i ciepłe myśli

    ~oddacglossercu.bloog.pl
    3 marca 2010 o 11:54

    Powodzenia Wam życzymy ,trzymamy kciuki za wytrwałość Agniesi.Trzymajcie sie cieplutko i nie dajcie ostremu górskiemu powietrzu:))

    ~Elwi
    3 marca 2010 o 12:50

    Super, że pojechałyście! Na pewno to będzie świetna stymulacja dla Agniesi.

    sasecia85@buziaczek.pl
    3 marca 2010 o 21:49

    Super :) że Agi się podobają zajęcia. Cieszy mnie to niezmiernie.

    OdpowiedzUsuń