Do szpitala dotarliśmy po 18 dopiero. Koło 21 mogłam ze spokojem
podać Agnieszce kolację, spóźnioną kolację. Pani doktor przeprowadziła
dokładny wywiad, osłuchała Gucię, ale poległa przy sprawdzaniu gardła.
Ja wszyscy lekarze, oprócz naszej Pani doktor
Agnieszka osłuchowo nie jest taka zła, ale trzeba pozbyć się tej
wydzieliny. Jak to określiła dzisiaj na obchodzie lekarka, typowy koniec
infekcji. Tylko dzieciaczki, takie jak Agnieszka, mają problem z
odkrztuszaniem, a tym samym, wydzielina dłużej zalega. Pobrali krew z
palca, na całą morfologię, mocz, wymazy z gardła, rurki i nosa. Dzisiaj
już są wyniki krwi. Wszystko ok, tylko gazometria do bani. Agnieszka ma
gorsze lewe płuco. Nie wiem tylko, czy tak na stałe, czy to wina
zapalenia. No i oddech ma płytki.
Pani doktor przepisała jej zinat dożylnie. No i pojawił się poważny
problem. Jak się domyślacie, brak żyły! Zawołano nawet pielęgniarkę
anestezjologiczną, ale nie dała rady. Sugerowała centralne wejście, ale
mnie to nie przekonywało. Na szczęście Pani doktor orzekła, że nie ma
sensu jej obciążać. Skoro się nie da, podamy przez PEG. I ostatnie
podejście pielęgniarek, zakończyło się sukcesem. Cieniutka, delikatna
żyłka, ale jest. Mam nadzieję, że wytrzyma.
Warunki mamy dobre. Same w pokoju, każda ma swoje łóżko, nie ma
problemu, żeby coś dostać. Jest łazienka dla rodziców, lodówka i mogę
mieć czajnik i podgrzewacz w pokoju. Podłączone, żeby nie było
Przepraszam za błędy, ale piszę jednym palcem, a nie umiem tak :-)
Dziękuję, za wszystkie ciepłe słowa! Jesteście wspaniali! Pozdrawiam
serdecznie i życzę Wam zdrowia!
~okiem kobiety
OdpowiedzUsuń29 listopada 2014 o 13:24
dobrze że to już końcówka infekcji, więc mam nadzieję, że szybko pozbędziecie się wydzieliny i raz dwa wrócicie do domu, do swoich łóżek. Miło czytać że nie jest Wam tam źle, że wszystko macie i dajecie radę. No, ale kto jak nie Wy!!!
PS. Pamiętam, że jak byłam z Małą na 2 chyba poszerzaniu to też był problem z wkłuciem się i dopiero na sali zabiegowej pod znieczuleniem założyli wenflon (takie wkłucia zawsze bardzo przeżywam i Ty też).
Pozdrawiam Was cieplutko!
AnkaJ
29 listopada 2014 o 15:19
Mam taką nadzieję, jednak 7 dni, gdzieś było powiedziane. Na tyle mamy antybiotyk. Mogłam nie iść do szpitala, ale istniało zbyt duże ryzyko nawrotu choroby, na same święta byłaby chora. Czas najwyższy to doleczyć. Narkoza, to dla mnie straszne słowo, panicznie się boję jak ją usypiają!
Pozdrawiasm serdecznie!
~Lila Liv
29 listopada 2014 o 14:11
Anuś,bardzo dziękuję za informacje,pół nocy o Was myślałam:)Uspokoiłam się po tym poście.
Ja też ‚nie mam’żył,każdy zastrzyk dożylny i wenflon to ciężka nerwica Pań Pielęgniarek:)Ostatni wenflon był wręcz przez nie ‚zaklinany’,żeby wytrzymał ile trzeba,bo założenie go wykończyło trzy Panie:)Trzymam kciuki,żeby wszystko skończyło się jak najlepiej i jak najszybciej.
AnkaJ
29 listopada 2014 o 15:04
Przyznam, że i ja się uspokoiłam dopiero w pokoju. Bałam się co tam zastanę, jednak mile się rozczarowałam. Teraz słyszę tylko same komplementy, skierowane do Agnieszki. Jaka jest ładna, jakie ma długie rzęsy :-) Ogólnie jest miło :-)
Pozdrawiam gorąco!
~Lila Livf
29 listopada 2014 o 17:33
Obiektywnie rzecz biorąc,takie włosiska i rzęsy jak Agnisia to każda pani w każdym wieku chciałaby mieć:)A ciotka Liv to już na pewno:))))Ale cóż-na świecie może być tylko jedna Agnisia:)))
AnkaJ
30 listopada 2014 o 11:17
Dzisiaj jest Pani ordynator. Jest wspaniała, a ja myślałam, że takicvh lekasrzy jak nasza Pani doktor, już nie ma ;-) Agnieszka jest już niemal czysta osłuchowo. Dostała sterydy dożylnie i pewnie to robi swoje.
Dziękuję Liluś! Przytulam!
~Ania ze Szczecina
29 listopada 2014 o 20:50
Tak bardzo się cieszę,słów mi brak!Ja też pół nocy myślałam o Was,ale jakoś dziwnie byłam spokojna.Będzie dobrze,a jak ty już piszesz,ze jest milo to miód na moje serce:))A to ,ze Agnieszka jest ładna,ma piękne włosy i dłuuugie rzęsy,to nie komplementy ale szczerozłota prawda!:)))Bardzo ale to bardzo się cieszę i ,że takie dobre wieści.Szybkiego powrotu do zdrowia i do domu,Agusiu!Ciocia Ania ciebie o to prosi!;)Całuski dla moich dziewczynek!
AnkaJ
30 listopada 2014 o 11:22
Aneczko, ja też się cieszę. Cieszę się też, kiedy się odzywasz! Dzisiaj Pani ordynator na obchodzie, swoją drogą wspaniała kobieta, powiedziała, że jest już prawie idealnie. Szmery jeszcze tylko z jednej strony. Wiesz Aniu, szkoda, że nie ma więcej takich szpitali, gdzie zarówno dziecko, jak i rodzic są dobrze traktowani. Nie byłoby tego całego stresu, konspiracji… Pewnie niedługo nas wyrzucą :-) Przytulam i pozdrawiam!
~basik71
1 grudnia 2014 o 13:10
To ja Wam życzę szybkiego wyrzucenia ze szpitala, a przede wszystkim czystych płucek i perspektywy spokojnych przygotowań do Świąt:)
Dzielne dziewczyny jesteście:)
AnkaJ
1 grudnia 2014 o 21:47
Dziękuję Basiu :-). Najpóźniej w środę nas wyrzucą. Groziło nam już dzisiaj, bo masa przyjęć była, a ja podobno sobie za dobrze radzę, ale antybiotyk jeszcze nie skończony. Wolę już zostać chwilę dłużej, niż z nerwów znowu wychodzić.
Pozdrawiam!