sobota, 13 czerwca 2015

Do bani… /13 czerwca 2015/

Smutno się zrobiło Agnieszka po ponad miesiąc bez brania dodatkowych leków i biegania po lekarzach z powodu jakiejś infekcji. Po ponad 3 miesiącach bez choroby, blisko 9 miesiącach bez problemów z ropniem/czyrakiem/wrzodem, licho wie jak to się nazywa i co to jest. Agnieszka ponownie rozpoczyna walkę z tym paskudztwem na pupie
We wtorkowe popołudnie zauważyłam, że na bliźnie po ropniu coś niepokojącego zaczęło się dziać. W środę wyglądało to już lepiej, a w czwartek niestety, zaczął wybijać się wielki bąbel Dzisiaj skóra pęka, ale nie robi się biały. Próbowałam delikatnie tą skórę rozerwać, ale nie daje się, a na siłę nie będę nic robić. Widzę, że Agnieszka cierpi. Chociaż nie ma problemów z siedzeniem, nie może tylko za długo siedzieć.
Na domiar wszystkiego, zrobiło się odparzenie dookoła PEG-a. Robię przymoczki z octaniseptu, ale jakoś słabo się goi. Widzę, że jest zaognione i mała odczuwa ból. Sprawdzałam balonik, jest mniej wody, ale dolałam 3 ml. Jednak nadal podcieka, mogliby nam przysłać tego Flocare, wymieniłabym. Był znacznie lepszy od tego G-tube.
Do tego wszystkiego, wczoraj ściągałam Karolinę, albo Mirka na cito. Agnieszka skręcała głowę w prawą stronę. Okazało się, że znowu pojawił się problem z odcinkiem piersiowym kręgosłupa. Chciałam, żeby to zrobić przed weekendem, bo może być tylko gorzej, a wiem po sobie jak to boli. Przyjechał Mirek, choć Karolka też zarezerwowała sobie chwilę dla nas, jakby co. Czy to nie piękne, że mogę liczyć na nich? Na tych wspaniałych ludzi, którzy na mój telefon, szukają chwili w napiętym grafiku, żeby pomóc Agnieszce? Dziękuję Wam!!!
Najbardziej boję się tego ropnia na pupie. Siedzę przy Agnieszce, i łzy same lecą, jak widzę, że płacze. Sama nie wiem co mam robić. Jechać do szpitala, żeby jak rok temu latać po Poznaniu z rzekomą martwicą Fourniera? Jechać do chirurga dziecięcego, który orzeknie z kpiącym uśmiechem, że panikujemy, bo to nie jest wielkości pośladka, więc nie ma czym się martwić? Jak mam jej pomóc? Chyba opadam z sił, albo jakiś kryzys mnie dopada.
Muszę się pozbierać, nie ma bata. Jednak boli, że tych specjalistów coraz mniej. W takich momentach żałuję, że nie jeździmy już do CZD. Myślę, że tam chirurdzy inaczej by do nas podeszli.
Mam nadzieję, że to pęknie samo. Jednak mam wrażenie, że będzie to coś takiego, jak mieliśmy za pierwszym razem w Zabajce, rok temu. Jak pęknie, będzie dziura o średnicy 1 cm i głębokości 0,5 cm Już się boję, bo to był bardzo nieprzyjemny widok i wiem, jak ją to bolało. Nie wiem nawet czy jest sens zawracać głowę naszej Pani doktor w poniedziałek. Jak nie pęknie, to pewnie zadzwonię…
Kochani, życzę Wam udanego i spokojnego weekendu! Dbajcie o siebie!!!

1 komentarz:

  1. ~Lolek90
    13 czerwca 2015 o 21:31

    Nie dobrze, a już wydawałoby się, że ta paskuda zostanie pokonana. Czy przynajmniej ropień nie może odpuścić? Pozdrawiam i życzę, żeby to jednak nie był ropień.

    AnkaJ
    14 czerwca 2015 o 11:25

    Też się łudziłam, że będzie już wszystko dobrze. Niestety. Nie wiem jak to zrobić, żeby się nic nie pojawiało już. Żeby to paskudztwo się nie odbudowywało!
    Dziękuję i wszystkiego dobrego!!

    ~Fleur de Lys
    13 czerwca 2015 o 22:01

    Rzeczywiście-do bani:(Nie znoszę być taka bezsilna…Nawet nie wiem,co podpowiedzieć,czym to dziadostwo potraktować,żeby Agnisi nie męczyło.Też mi się łzy w oczach kręcą,bo patrzeć,jak płacze dziecko i nie móc mu pomóc,to tortura dla matki…
    Ech,czasami to wszystko naprawdę jest do bani:(
    Ściskam mocno.L.

    AnkaJ
    14 czerwca 2015 o 11:27

    Dzisiaj pękł bąbel, ale mam wrażenie, że to nie koniec historii. Wydaje mi się, że jest do końca wyczyszczony. Zadzwonię w poniedziałek do lekarki i zobaczę, co nowego wymyśliła. Choć, jak ją znam, pewnie się podłamie.
    Przytulam, Liluś!

    ~okiem kobiety
    14 czerwca 2015 o 18:53

    o bidule moje! Tak mi Was żal, Ciebie, bo bezradność jest okropna i Agniesi bo cierpi. A co do lekarzy to wiem o czym piszesz, szkoda gadać na większość z nich.
    Trzymajcie sie mimo wszystko. Przytulam Was mocno!

    AnkaJ
    14 czerwca 2015 o 19:42

    Mam wrażenie, że ktoś ze mnie powietrze wypompował. Jutro i we wtorek zajęć nie będzie, bo pupcia Agniesię boli. Nie będę jej męczyła. Mam nadzieję, że nie będzie powtórki z ubiegłego roku :(
    Przytulam!!

    ~Anka
    18 czerwca 2015 o 20:38

    Spróbujcie czegoś co się nazywa balsam szostakowskiego, pomaga w gojeniu się takich zołz różnych, mnie lata temu poratowała nim położna…


    AnkaJ
    19 czerwca 2015 o 18:54

    Dziękuję za podpowiedź. Porozmawiam z lekarką. My jednak musimy wydostać jak najwięcej ropy z rany, nie mogę pozwolić, żeby ropień szybko się zagoił :(
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń