Przez cały czas bioderka Agnieszki strzelały, na szczęście nie
były bolesne. Postanowiłam umówić się z ortopedą, który przepisał Agi
szelki Pawlilka. On ma USG i jeżeli uzna to za konieczne sam zrobi to
prześwietlenie. A poza tym, bez sensu jeździć gdzieś i robić coś za co
muszę zapłacić, jak mogę zapłacić od razu osobie, która już zna Aguchy
przypadek. No niestety Profesor jest na urlopie a pani asystentka nie
umie nam powiedzieć kiedy i czy profesor się z nami umówi. Mam czekać do
1-2 lipca. No dobra, poczekam.
25 czerwca umówiłam się z dogoterapeutką z Murowanej Gośliny. Na
całe szczęście i ku mojemu zaskoczeniu, przyjechała do nas. Zaskoczenie
moje było jeszcze większe, gdy okazało się, że w progu stanęła bardzo
miła Pani z pieskiem na smyczy. Golden retriver – po prostu Maja. Ja
zakochałam się w Mai od progu. Agi, chybaby zaniemówiła z wrażenia,
gdyby tylko nie śpiączka…
Pani oznajmiła widząc moje zdziwienie „to moje narzędzie pracy”.
Pierwsze spotkanie trwało około 2,5 godziny. Dawno nie widziałam Agi w
takim stanie. Na widok kciuka, który przez spastykę jest obkurczony w
środku dłoni, który Agi prostowała sama, żeby dotknąć sierści pieska,
obydwie ukradkiem ocierałyśmy oczy. Szczerze mówiąc Nawet Danka nie
spodziewała się takiej reakcji za pierwszym razem. Jest to niesamowicie
sympatyczna i skromna osoba. Ona uważa, ze to wszystko co zdziałała do
tej pory to zasługa Mai. Ja uważam, że jej praca przy dziecku jest
nieoceniona. Ona jest równie ważna jak piesek. Swoim ciepłym i miłym
głosem tak delikatnie przemawia do mojej córci, że nawet na chwilę nie
jest przy niej spięta. Do tego wszystkiego Danka ma super podejście do
nas, matek w depresji, z wyrzutami sumienia. Niewiele jest osób, z
którymi tak doskonale mi się rozmawia! Umówiłyśmy się na następny
tydzień na wtorek.
Po wizycie Danki z Mają, byłam tak nakręcona, że trudno uwierzyć.
Zadzwoniłam chyba do wszystkich. Pani Beata stwierdziła, że zrobimy
zrzutę i kupimy Agi na Gwiazdkę pieska!
Pomyślałam również o koleżance, która ma synka z porażeniem
mózgowym. Dagmara jest jedną z tych osób, które mi pomogły w
najcięższych chwilach i są w stanie zrozumieć to co czułam i czuję.
Ponieważ Dagmara wiedziała o umówionym spotkaniu,też była ciekawa
efektów. Zaprosiłam ją na następne zajęcia, żeby obejrzała naocznie jak
to wszystko wygląda. Myślałam właśnie, że może spróbowałaby tego typu
rehabilitacji z synkiem. W tym temacie byłyśmy jednomyślne, gdyż
zamierzała mi to samo zaproponować.
Aniu, Czytam Twojego bloga z przyjemnością. Kręcą mi się łzy na końcach rzęs i jednocześnie w głos się śmieję. Może to wszystko poplątane trochę, ale piszesz w taki sposób, że serce „ruszasz”. Poznałam Waszą Śpiącą królewne i po trosze roumiem Twój świat.Jestem wdzięczna losowi, że pozwolił nam się spotkać!! Pisz dalej :-)Buziaki Dana
OdpowiedzUsuń~Dana