czwartek, 4 grudnia 2014

Dom, w końcu!!!!!! /4 grudnia 2014/

Na dzisiejszym obchodzie Pani doktor poinformowała mnie, że możemy wyjść do domu już dzisiaj, chyba, że nam nie pasuje, to jutro rano. Podzwoniłam i okazało się, że możemy już dzisiaj dostać się do domu! Człowiekowi zaraz lżej na duszy!!!
Pani doktor wczoraj mnie poinformowała, jak zapytałam, czy Agnieszka musi mieć tę biodacynę, czy jest sens dokładać trzeci antybiotyk, bo już jeden dostawała dożylnie, do tego gentamecyna w inhalacji, stwierdziła, że to jest konieczne. Chodzi o obniżenie odporności pałeczki. Przerosło mnie to wszystko. Pałeczka, jak podejrzewałam nie jest wrażliwa na wszystkie antybiotyki, jak mnie poinformowano. Zastanowiło mnie właśnie dołożenie tych dodatkowych antybiotyków. Dokładnie tych samych, jakie stosowałyśmy z Panią doktor te 2-3 lata temu. Wypis pokazał, że mamy trzy plusy na wyniku, a wypisane antybiotyki w antybiogramie nie są dostępne na rynku. Tak więc, jest dokładnie ta sama historia.
Dzisiaj już usłyszałam, że decyzję o dalszym leczeniu antybiotykami mam podjąć sama. Jednocześnie dostałam na wypisie zalecenie antybiotykoterapii i receptę na biodacynę i gentamecynę.  Aż mnie strach obleciał na ile podliczy nas jutro apteka. To już będzie jakieś 600 złotych, jakie zostawiłam w ciągu miesiąca w aptece! Dziękuję Wam za 1%!!!
A tak właściwie, to już mieliśmy zapalenie płuc, nie tylko oskrzeli. Dzisiaj jeszcze udało mi się porozmawiać z Panią doktor, bo miała dyżur w przychodni, a ja musiałam odebrać receptę, bo jak to w szpitalu, stałe leki rodzić i tak podaje sam z własnych zapasów. Tak więc, zapasy się skurczyły. Znacie to, nie Do tego musiałam wykupić te antybiotyki i załatwić zlecenie dla pielęgniarki, bo szpital zapomniał wypisać.
Czuję jak wszystko ze mnie schodzi. Wenflon przekłuliśmy na nóżkę, tamten Panie pielęgniarki usunęły. Widzę jednak, że nie jest w dobrym miejscu, bo jej przeszkadza i mam wrażenie, że ją boli ta nóżka. Zastrzyki jeszcze na pięć dni. Pani Terenia już wie i rano przyjedzie.
Idę się wykąpać, we własnej wannie. Nienawidzę obcych łazienek, a już przede wszystkim tych szpitalnych (choć muszę przyznać, że było tam całkiem przyzwoicie). Trzeba to z siebie zmyć. Agniesia już czyściutka spokojnie sobie śpi. Jeszcze muszę jej inhalację zrobić, ale niech sobie śpi. W niczym to nie przeszkadza.
Ogólnie muszę przyznać, że oddział jest bardzo przyjazny, zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców. Dzieciaki były traktowane bardzo dobrze. Rodzic, nie odczuwał tego, że jest tam zbędny. To jest to, czego bardzo mi brakowało na niektórych oddziałach. Czułam, że doceniają tam to, że sama oklepywałam Agnieszkę, sama robiłam jej inhalacje i wszystko, co było niezbędne. Był problem z zupkami dla Agnieszki, ale widziałam, że to nie wina Pań, tylko cateringu. Tylko ten nasz przypadek nie jest taki prosty i tak trochę wszystkich…onieśmiela?
Czasem się zastanawiam, może to ze mną jest coś nie tak. Jak mam taki dzień jak wczorajszy, to nachodzą mnie takie destrukcyjne myśli. A wczoraj to miałam poważny kryzys. Skończyło się łzami, ale tylko chwilkę, bo trzeba było się pozbierać, Agnieszkę musiałam inhalować. Nie mogła jej po prostu posadzić, bo biedna jest już tak zmęczona, że napina mi się maksymalnie. A ja nie miała siły jej uspokoić, szok. Na szczęście dzisiaj wstałam już w lepszym nastroju. Zostało to za nami, tylko wspomnienia, które za chwilę się zatrą Najtrudniej doczekać końca takiego pobytu. Dziękuję Wam, że jesteście i tak dobrze nam życzycie!!!!!
Pozdrawiam serdecznie, spokojnej nocy!!!!!

2 komentarze:

  1. ~Lila Liv
    4 grudnia 2014 o 23:00

    Najważniejsze,że jesteście w domu.Dom,to jednak zawsze dom.Niepokojąca historia z tymi pałeczkami i antybiotykami…Mocno trzymam kciuki,żeby było dobrze:)
    Anuś,Twoje reakcje są podobne do moich.Ja płaczę z dużo bardziej błahych powodów,a jednak płaczę i z radości i z nerwów i z przykrych powodów…Świetnie Cię rozumiem i podziwiam.
    Mocno Was obie przytulam***

    AnkaJ
    5 grudnia 2014 o 10:06

    Ja staram się nie płakać, nie użalać nad sobą, ale słabo mi to wychodzi ;) Ostatnio, przez te choroby Agnieszki, jestem nerwowa i za szybko tracę panowanie nad sobą. Teraz czuję się znacznie lepiej i odzyskuję wiarę, że sobie poradzimy, jak zawsze :) Jeszcze 4 zastrzyki zostały i zaczniemy odzyskiwać spokój. Muszę tylko dbać, żeby Agnieszka nie miała styczności z chorymi. Wymelduję tatę! Wymelduję tatę, chodzi jakiś taki, podziębiony ;)
    A tak serio, to zastanawiam się, czy ze mną jest coś nie tak, bo z hospicjum nas wyrzucili, lekarka już zasugerowała, ze mamy szukać szpitalu z IOM-em, generalnie ludzie mnie uważają za trudną matkę, najczęściej ci, którzy mnie nie poznali nawet. Tylko wiesz co jest najdziwniejsze? Jak czegoś potrzebują, to zawsze znajda do mnie kontakt ;) Może nie jest ze mną tak źle?
    Buziaki Liluś!!

    ~Lila Liv
    5 grudnia 2014 o 14:36

    Czytam wiele blogów Mam chorych Dzieciaczków i rzeczywiście niektóre wydają mi się „trudne”,ale primo może to być przekaz blogowy,źle przeze mnie zinterpretowany,secundo-jakie ja mam prawo je oceniać?Nie mam pojęcia o ich,o Waszym życiu…
    Niemniej,nigdy,nawet przez moment nie uważałam Ciebie za trudną.Zawsze podziwiałam Twoje ciepło,optymizm,zapał do walki.Walczysz o godne życie dla Twojej Córeczki,robi to każda normalna matka,niezależnie od tego,czy dziecko jest zwykłe,czy niezwykłe…Nie,jeszcze raz to podkreślę:nigdy,nawet przez moment Ty akurat nie jawiłaś mi się jako „trudna”,wręcz przeciwnie.Masz mnóstwo empatii i ciepła.I tego się trzymaj.U nas już tak dziwnie jest,że jeśli ktoś egzekwuje swoje prawa gdziekolwiek i kiedykolwiek,uważany jest za ‚trudnego’,'dziwnego’,'roszczeniowego’.Czas zerwać z tym stereotypem:)

    AnkaJ
    5 grudnia 2014 o 16:44

    Ja zdaję sobie sprawę, że bywam nieprzyjemna. Najczęściej jednak tak się dzieje wtedy, kiedy jestem na maksa zdenerwowana i kiedy panicznie boję się o Agnieszkę. Aczkolwiek podziwiam mamy, które nie tracą panowania nad sobą, nawet w najtrudniejszych sytuacjach :)
    Tak, to prawda, jeżeli chcemy coś wyegzekwować, bo de facto nam się należy, to jesteśmy uznawani za tych niedobrych i wymagających. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni :)
    Przytulam, kochana!!!

    ~Agata
    5 grudnia 2014 o 13:24

    miejmy nadzieje ze to juz koniec tych chorób. Nowy rok bedzie lepszy – tego Wam życze z całego serca.

    AnkaJ
    5 grudnia 2014 o 16:46

    Dziękuję!! Tak, Agnieszka odchorowała swoje za dwa lata z okładem. Jednak dzisiaj znowu gorączkuje. Dostała 38,1 i podałam jej w końcu ibum. Zasnęła na chwilkę. Mam nadzieję, że to tylko jakieś chwilowe osłabienie po szpitalu i jutro będzie już zupełnie dobrze.
    Pozdrawiam serdecznie!!!

    ~okiem kobiety
    5 grudnia 2014 o 15:41

    znam to cudowne uczucie kiedy mówią w szpitalu że możesz iść do domu. Co do łazienki masz absolutną rację, zresztą każdy kąt w domu własnym najlepszy.
    Dziewczyny mam nadzieję, że już swoje wychorowałyście w tym roku i będzie tylko lepiej, czego życzę Wam z całego serducha.
    Pozdrowienia i miłego weekendu (jak ja się cieszę że jest właśnie weekend) :)

    AnkaJ
    5 grudnia 2014 o 16:41

    Dziękuję! Co do choroby, nie byłabym taka pewna. Dzisiaj Agnieszka osiągnęła 38,1. Poddałam się i podałam jej ibum. Teraz przysnęła trochę po całodziennej walce. Biedna moja!
    Dla Was również miłego i spokojnego weekendu z dala od jakichkolwiek chorób!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Aga K.
    5 grudnia 2014 o 17:37

    Cześć Aniu,
    trzymajcie się i wyganiajcie to choróbsko szybko. Trzymam za Was kciuki. Teraz taki okres dziwnych chorób, co ciężko się leczą….A co do zdenerwowania, braku sił i wypłakiwania się to doskonale Cię rozumiem. My też w trakcie choróbska – Mateusz ma infekcję dróg moczowych i sika na potęgę (potrafi w ciągu godziny zamoczyć 5 par majtek). Już drugi antybiotyk mamy bo nie przechodzi ( a na antybiotykach to Matusz nie sypia nocami i często wpada w złość), do tego ja zapalenie oskrzeli i zatok. Ręce opadają, sił brak, ile człowiek musi znieść. Mam nadzieję że w końcu przyjdzie lepsze i dla Was i dla nas. A wypłakanie się nie jest złe i czasem wart….

    AnkaJ
    5 grudnia 2014 o 21:17

    Biedny Mateuszek! Mam nadzieję Aguś, że na drugim antybiotyku się skończy i Mati dojdzie do siebie!!! Życzę Wam tego z całego serca!!!
    Nie wiem, czy to pałeczka, czy też jeszcze coś innego jej doskwiera, ale znowu dzisiaj zagorączkowała, jak przekroczyło 38, dałam jej ibum. Jedyny plus, że szybko schodzi, po leku.
    Kochana, przytulam i pozdrawiam!!

    ~nitka822
    5 grudnia 2014 o 20:29

    A jak Agniesia osłuchowo? Jak wygląda wydzielina?
    Trochę te gorączki wyskakujące niepokoją. A mocz jej badano?

    AnkaJ
    5 grudnia 2014 o 21:22

    Tak, mocz miała badany, jak zawsze w normie. Wydzielin jest gęsta i zasycha, dlatego dołożyłam dzisiaj mucosolvan z solą. Wtedy, tak dla odmiany, zaczęła się zalewać! Wydzielina przeźroczysta i wg mnie nie groźna. Mam nadzieję, że to jeszcze ta pałeczka, choć zastanawiam się, czy coś innego jej nie męczy, czego jeszcze nie badali, jakiś krup, czy inne cholerstwo. Zobaczymy co będzie przez weekend. Dziś dostała 38,1, podałam już jej ibum, na szczęście szybko schodzi.
    Jak się nie poprawi do poniedziałku, będę nękała lekarkę, będziemy myśleć co dalej :(
    Trzymaj kciuki, żeby to tylko przemęczenie było!!!
    Dziękuję za wszystkie, tak cenne rady!!!! Pozdrawiam!!!

    ~nitka82
    6 grudnia 2014 o 17:20

    Trzymam , trzymam i zaglądam do Was. Wiem doskonale co w tej chwili przeżywasz i naprawdę współczuję.Tak jeszcze dumam czy zrobili Agniesi w szpitalu na odchodne badania zobaczyć czy stan zapalny schodzi. Dobrze że wydzielina już normalna i myślę, że te temperatury już ustąpią . Spokojnej niedzieli życzę.

    AnkaJ
    6 grudnia 2014 o 19:08

    A no właśnie nie zrobili, i tu cały problem! Ale o tym już piszę w poście!
    Pozdrawiam!

    ~hanka
    6 grudnia 2014 o 14:32

    oj jak dobrze, że Wy już w domu! Czytam, że znów gorączka była? Mam nadzieję, że dziś już ok.. Pewnie emocje Aguśki też wpływają na to wszystko. Musicie na spokojnie wrócić do domowego trybu i na pewno Agusia szybko dojdzie do siebie. Ściskam obydwie Panie!!!

    PS. Trudna matka? hehe :D Dobre… ja to czasem jestem w szoku, że masz nerwy ze stali i pokłady cierpliwości i wyrozumiałości w stosunku do niektórych medyków czy urzędników i polskiej rzeczywistości. Jesteś cudowną mamą!!!

    AnkaJ
    6 grudnia 2014 o 19:10

    Agnieszka jest bardzo zmęczona. Tak, gorączka dopiero teraz zaczyna schodzić, choć nie wiem na jak długo. Zapalenie nie jest doleczone i czeka nas zmiana leków, dalsza antybiotykoterapia :( Mam nadzieję, że jednak obejdzie się bez szpitala.
    Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń