Wczoraj Agnieszka miała cały czas temperaturę 37+, koło 14 gorączka
przebiła 38, podałam więc ibum, ale na szczęście, szybko zeszła. W
nocy, a właściwie nad ranem, bo o 4, obudziła mnie i miała już 38,7. 1,5
godziny walczyłam, żeby temperatura zaczęła spadać. Do rana jednak
Agnieszka była już niespokojna. Pani Terenia przyszła zrobić zastrzyk
koło 8, wtedy Gucia jeszcze nie gorączkowała.Po 10 zaczęła nachodzić jej
znowu temperatura, dostała lek i do tej pory jeszcze nie zeszła, pomimo
kolejnej porcji ibumu. Teraz dostała pyralginę i gorączka schodzi.
Napisałam rano do naszej Pani doktor co się dzieje. Zaproponowałam, że zrobimy krew, mocz i rtg. Nasza Pani jest wspaniała. Przygotowała wszystko, odebrałam skierowania i pojechaliśmy. RTG zrobiliśmy bez problemów, bo niunia była całkiem osłabiona i nie trzeba było z nią walczyć, żeby spokojnie leżała. Pani pobieżnie obejrzała zdjęcie, porównała z poprzednimi i orzekła, że jest lepiej, ale zalegania jeszcze są. Zabrałam fotkę i po wizycie u Pani doktor odwiozłam do opisania, to już na poniedziałek. Krew pobrała Pani z paluszka, na szczęście!!! Leukocyty 17 tys, CRP 56 i do tego mocz kiepski, zapalenie dróg moczowych!
Wiecie co jest najgłupsze? Ta biodacyna jest właśnie też na zapalenie dróg moczowych! Jaki z tego wniosek? Przestała działać! A wystarczyło, żeby biofuroksyn pociągnęli jeszcze ze dwa – trzy dni i byłaby Gucia zupełnie zdrowa, a tak? Zaczynamy od początku, innym lekiem. Wyżebrałam od Pani doktor, żeby nie kierowała nas do szpitala. Parametry ewidentnie wskazują, że tam powinni małą leczyć, jednak chcę spróbować w domu. Nie było łatwo, ale mam antybiotyk, w szpitalu i tak ja ją oklepywałam, inhalator posiadam i sama mogę zrobić inhalacje. Wenflon jeszcze pozostał, bo biodacynę zatrzymaliśmy. Nie ma sensu jej podawać i obciążać dzieciaka. Cholerka, aż ciśnie mi się na usta, a nie mówiłam, że nie jest potrzebna??? Tylko kto by mnie słuchał, w końcu nie jestem lekarzem! Jestem zła, bo nie wykłóciłam się o kontrolne zdjęcie!
Obawiam się, że w szpitalu założyliby Agnieszce centralne wejście i nie miałabym nic do powiedzenia, bo nie ma już gdzie się wkłuć. Namieszali z tą pałeczką i wyszło, że to jest główny wróg, a wystarczyło RTG zrobić i byśmy wszystko wiedzieli. Na domiar złego drapie mnie w gardle, chyba z tego wszystkiego i ja się rozłożę. Już się zaczynam leczyć, mam nadzieję, że na czas i jutro nic się nie rozwinie.
Kochani, módlcie się, trzymajcie kciuki i przesyłajcie wszelkie pokłady dobrej energii, żeby Agnieszka z tego wyszła w domu!!! Biedna jest tak wyjałowiona, że nie mam pojęcia, kiedy będziemy mogli gdziekolwiek wyjść i kiedy, ktokolwiek będzie mógł nas odwiedzić. Nikomu tego nie życzę. Jest już taka słabiutka, moja biedna córeczka
Pozdrawiam Was gorąco i życzę spokojnej niedzieli!
Napisałam rano do naszej Pani doktor co się dzieje. Zaproponowałam, że zrobimy krew, mocz i rtg. Nasza Pani jest wspaniała. Przygotowała wszystko, odebrałam skierowania i pojechaliśmy. RTG zrobiliśmy bez problemów, bo niunia była całkiem osłabiona i nie trzeba było z nią walczyć, żeby spokojnie leżała. Pani pobieżnie obejrzała zdjęcie, porównała z poprzednimi i orzekła, że jest lepiej, ale zalegania jeszcze są. Zabrałam fotkę i po wizycie u Pani doktor odwiozłam do opisania, to już na poniedziałek. Krew pobrała Pani z paluszka, na szczęście!!! Leukocyty 17 tys, CRP 56 i do tego mocz kiepski, zapalenie dróg moczowych!
Wiecie co jest najgłupsze? Ta biodacyna jest właśnie też na zapalenie dróg moczowych! Jaki z tego wniosek? Przestała działać! A wystarczyło, żeby biofuroksyn pociągnęli jeszcze ze dwa – trzy dni i byłaby Gucia zupełnie zdrowa, a tak? Zaczynamy od początku, innym lekiem. Wyżebrałam od Pani doktor, żeby nie kierowała nas do szpitala. Parametry ewidentnie wskazują, że tam powinni małą leczyć, jednak chcę spróbować w domu. Nie było łatwo, ale mam antybiotyk, w szpitalu i tak ja ją oklepywałam, inhalator posiadam i sama mogę zrobić inhalacje. Wenflon jeszcze pozostał, bo biodacynę zatrzymaliśmy. Nie ma sensu jej podawać i obciążać dzieciaka. Cholerka, aż ciśnie mi się na usta, a nie mówiłam, że nie jest potrzebna??? Tylko kto by mnie słuchał, w końcu nie jestem lekarzem! Jestem zła, bo nie wykłóciłam się o kontrolne zdjęcie!
Obawiam się, że w szpitalu założyliby Agnieszce centralne wejście i nie miałabym nic do powiedzenia, bo nie ma już gdzie się wkłuć. Namieszali z tą pałeczką i wyszło, że to jest główny wróg, a wystarczyło RTG zrobić i byśmy wszystko wiedzieli. Na domiar złego drapie mnie w gardle, chyba z tego wszystkiego i ja się rozłożę. Już się zaczynam leczyć, mam nadzieję, że na czas i jutro nic się nie rozwinie.
Kochani, módlcie się, trzymajcie kciuki i przesyłajcie wszelkie pokłady dobrej energii, żeby Agnieszka z tego wyszła w domu!!! Biedna jest tak wyjałowiona, że nie mam pojęcia, kiedy będziemy mogli gdziekolwiek wyjść i kiedy, ktokolwiek będzie mógł nas odwiedzić. Nikomu tego nie życzę. Jest już taka słabiutka, moja biedna córeczka
Pozdrawiam Was gorąco i życzę spokojnej niedzieli!
~nitka82
OdpowiedzUsuń6 grudnia 2014 o 21:51
A jednak mocz….Gdzieś jakoś mi to właśnie szeptało..No nic dobrze że wiecie z czym walczycie. Pijcie dużo soku żurawinowego i będzie dobrze :)
AnkaJ
7 grudnia 2014 o 11:10
Dopiero pyralgina zbiła jej gorączkę. Tak jak wczoraj zasnęła, tak śpi jeszcze teraz. Nie rusza jej nic, ani przewracanie, ani przebieranie pampersa. Skrzywiła się tylko lekko, jak jej się coś nie spodobało. Dobrze, że mam łóżko rehabilitacyjne, bo mogłam ją posadzić, nie budząc do inhalacji!
A właśnie!!! Żurawina!!! Na śmierć o niej zapomniałam!!! Dziękuję!
Pozdrawiam!
~Żebrosia :)
6 grudnia 2014 o 23:38
Przesyłam Wam duuużo swojego ciepła ! :)
będzie dobrze, musi być ! :)
Ja właśnie skończyłam się leczyć, na szczęście to zwykłe przeziębienie, no ale dwa dni w łóżku plackiem przeleżałam. a teraz siedze, popijam herbatke z sokiem malinowym i trzymam kciuki by u Was było wszystko dobrze !
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
Buziaki,
Marta :)
AnkaJ
7 grudnia 2014 o 11:11
Dziękuję, Martuś! Mam nadzieję, że już całkiem dobrze się czujesz. Agnieszka dzisiaj już nie gorączkuje. Udało mi się wczoraj zbić jej temperaturę, ale jest wykończona i cały czas śpi. Mam nadzieję, że jak się obudzi, będzie lepiej się czuła.
Przytulam i pozdrawiam!!
~Mniszka
7 grudnia 2014 o 11:08
Modlę się ,trzymam kciuki i dobrą energię przesyłam !
<3
AnkaJ
7 grudnia 2014 o 18:50
Dziękuję z całego serca :)
~AO
7 grudnia 2014 o 13:19
Ojej, ale się u Was porobiło :(
Życzę Wam zdrówka z całego serca!
Niech te okropne choroby opuszczą Agniesie wreszcie i dadzą Jej spokój!
Buziaki i uściski, trzymam kciuki aby z każdym dniem Agniesia czuła się coraz lepiej! :)
AnkaJ
7 grudnia 2014 o 18:52
A no się porobiło. Zawsze choroba trwała do tygodnia, a tutaj nie chce nam się skończyć. Dzisiaj już nie ma gorączki, może w końcu uda się nam zwalczyć to choróbsko na zawsze!!!
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
~Lila Liv
7 grudnia 2014 o 14:20
Biedna Agnisia…Mnie to paskudztwo dopada stosunkowo często,więc żal mi Jej strasznie.Ważne,że(jak przeczytałam w komentarzach-przepraszam,bo nie do mnie:))dużo śpi i temperatura spadła.Niech śpi jak najwięcej,zregeneruje się,wzmocni i Ty też troszkę odpoczniesz.Ściskam mocno***
AnkaJ
7 grudnia 2014 o 18:55
A no w samą porę zrobiłam ten mocz, dostała ten antybiotyk, bo dzisiaj już był kryzys. Mocz się zatrzymał i odbiliśmy się o oddział dziecięcy w Wągrowcu. Agnieszka na kozetce już leżała i zrobiła siku! Blisko 18 godzin nie robiła siusiu. Jak mi ulżyło, jak zobaczyłam mokry pampers!!!! Nie musieliśmy zostawać w szpitalu.
Przytulam, kochana!
~nitka82
7 grudnia 2014 o 17:35
Aniu w jakiej postaci podajesz Agniesi pyralginę ? Ja lubiłam mieć kiedyś w domu czopki właśnie na wypadek trudnych gorączek ale przestali je produkować. W tabletce to nie wiem jaką dawkę podać tak prawie 12 letniej już dziewczynce.
AnkaJ
7 grudnia 2014 o 18:59
Ja rozpuszczam pół tabletki w strzykawce i do PEG-a. Baaardzo rzadko podaję jej ten lek. Z reguły działa ibum, ale tym razem, nie zadziałał. Dzisiaj Agnieszka spała cały dzień. Teraz, po 18 dopiero się obudziła. Jest taka słaba, ale nie jest już sino-blada.
Przez to zapalenie dróg moczowych prawie w szpitalu wylądowałyśmy. Przez blisko 18 godzin się nie wysikała, zrobiła to podczas przyjęcia do szpitala! Wyczuła co się święci ;) A ja poczułam jakby kamień mi z serca spadł! Dostała 3 antybiotyk, zaczął działać!
Dziękuję i pozdrawiam!
~nitka82
OdpowiedzUsuń7 grudnia 2014 o 19:54
A widzisz! Dziękuję za podpowiedź z Pyralginą.
Och ale masz ostatnio stresów. Agniesia łobuziara wiedziała kiedy siusiu zrobić. Spała dużo i gorączka ją wysuszyła dlatego może siusiu nie robiła.
Sprawdzaj nóżki, stópki czy nie są obrzęknięte. Nie wiem czy dostajecie z żywienia zestawy grawitacyjne . Super sprawa podłączasz do PEGA i kapie sobie powoli spełniając rolę kroplówki .
AnkaJ
7 grudnia 2014 o 22:36
Jas jej podaję regularnie picie i nie jesdt odwodniokna. Nastąpiło zatrzymanie płynów, bo nawet śliny nie miała, a pęcherz był już pełen. Lek, który dostała zaczął działać i dlatego się wysiusiała. Cały czas ja oglądałam, spreawdzałam rączki, nóżki, brzuszek, buzię… Jednak, kilkanaście godzin, to już było za dużo.
Dziękuję, za cenne rady, jesteś wielka!
~hanka
OdpowiedzUsuń7 grudnia 2014 o 21:33
weszłam, żeby przeczytać, że już po gorączce i powoli dochodzicie do siebie, a tu takie „newsy” :( trzymam kciuki, żeby antybiotyk w końcu zadziałał radykalnie i załatwił te drobnoustrojstwa okropne. Nie dziwię się, że też coś złapałaś, nie dość, że szpital, zmęczenie, kiepskie jedzenie to jeszcze mega stres. Przytulam bardzo mocno!
AnkaJ
7 grudnia 2014 o 22:39
Dziękuję! Mam nadzieję, że Agnieszka w końcu wyjdzie z tego. Ja też szybko się pozbieram, byle tylko okna była zdrowa!
Serdecznie pozdreawiam!
~basik72
8 grudnia 2014 o 08:55
Ale Mikołaj nie ominął Agnieszki przez te choróbska, co? Bo to bardzo dzielna dziewczynka jest
AnkaJ
9 grudnia 2014 o 09:45
Tak, Mikołaj nie zapomniał też o Agnieszce :) Dostała same fajne prezenty, w końcu sobie zasłużyła na to jak mało kto ;)
Pozdrawiam!!
~Longina
8 grudnia 2014 o 22:35
Moje biedne, kochane słoneczko :* <3
Myszaki kończcie już chorować.
Po raz kolejny sprawdziło się, że to jednak rodzice najlepiej wiedzą co dolega ich dzieciom.
buziaczki i moc ciepłych myśli oraz przytulaski
AnkaJ
9 grudnia 2014 o 09:46
A no widzisz Loniu, co się porobiło. Doszło jeszcze do zapalenia układu moczowego, a do tego zapalenia płuc wcale nie wyleczyli. Dzisiaj coś o tym napiszę. Teraz czas na kolejną inhalację.
Przytulam!!!
~okiem kobiety
9 grudnia 2014 o 19:23
wierzę że Agnieszka jest wykończona i wycieńczona, choćby po tylu antybiotykach. Strasznie mi jej żal. Musi być nieźle zmęczona, bidula!
AnkaJ
9 grudnia 2014 o 21:27
Oj ta, po wczorajszym oklepaniu przez Mirka, zwyczajnie zasnęła. Tak jak ją odłożył. Spała całą godzinę. Biedna moja maleńka!
Pozdrawiam gorąco!