Agniesia na dzień dzisiejszy zdrowa i całe szczęście. Ostatnio pomyliły jej się dzień z nocą. Rano śpi ile wlezie, a w nocy się budzi z szeroko otwartymi oczami i zdziwiona, że mama gasi światło. Ostatnio coraz częściej kręgosłup jej doskwiera. Coraz częściej Asia musi go nastawiać. Zaczynam coraz poważniej myśleć nad botuliną. Chyba przejadę się do ortopedy do Poznania. Niech ją obejrzy. Asia swoim komentarzem dała mi do myślenia. Męczy mnie to, tym bardziej, że widzę jej cierpienie i ból przy rehabilitacji. Do tego ten strach przed masażem i ćwiczeniami. Mniej zestresowana jest na sali w Somicie. Jakoś tam się mniej denerwuje. Chyba jej się podoba. Tam masa luster, kolorowe zabawki porozwieszane. A tak właściwie najbardziej Agniesi przypadła do gustu kostka pluszowa przyczepiana na przylepiec do lustra. Taka zwykła jak do gry, czarna z białymi kropkami. Wisi z boku, Agi jest w nią zapatrzona. Najdziwniejsze było, jak ciocia ją przewiesiła bliżej, Agniesi już to nie interesowało. Trzeba było ją odwiesić na miejsce.
Ostatnio u bioterapeutki, Agniesia znowu skarżyła na mamę. Pani Danuta rozumiała tylko, że mama poszła i ją zostawiła. Dopiero jak skojarzyłam rehabilitację z poprzedniego dnia, gdzie Agi została sama z ciocią, a mama poszła na swój masaż, wszystko pasowało i wtedy przestała wyzywać. Niezły kapuś ta moja córcia!! Na własną matkę tak donosić…ja nie wiem…
Oddaj ciocia spinki!!! To dla dzieci nie dla cioć takich starych!!!
Moja córcia!
Moja córcia!
Agusia skarbie,mamusia postara się wymyślić coś, żeby mniej bolało! Przepraszam, że tak cierpisz!!! Kocham Cię jak wariat!!
loniajedryczka11@onet.eu
OdpowiedzUsuń13 października 2009 o 12:07
Aguniu z Ciebie już taka duża dziewczynka, a jaka śliczna. Anulko nie wiem czy coś przegapiłam czy masz nową fryzurkę ślicznie kochana wyglądasz. Wiem jak to boli nawet gdy umiera ktoś kogo znasz chociaż nawet z naszej klasy czy bloga. Boli bardzo. Kochana nie zadręczaj się. Co tak na prawde sie stało? buziaki
Odpowiedz
~ANIA I ZUZIA
13 października 2009 o 12:53
AGUSIU, ZMIENIASZ SIĘ Z DNIA NA DZIEŃ, FAJNIE WYGLĄDASZ ODKĄD TROSZKĘ PRZYBRAŁAŚ. TYLKO SZKODA, ZE TAK CIERPISZ. MAM NADZIEJĘ ŻE LEKARZE DADZĄ RADĘ POMÓC TOBIE, TAK SZYBKO JAK TO JEST TYLKO MOZLIWE.MISIACZKU, PAMIĘTAM O TOBIE KAŻDEGO DNIA CODZIENNIE RANO ZAGLĄDAM W OCZEKIWANIU NA NOWE WIEŚCI, TYLKO CZASU BRAKUJE NA AKTYWNIEJSZĄ DZIAŁALNOŚĆ.ANIU, JESTES NIESAMOWITA….
Odpowiedz
~Magdulenka
13 października 2009 o 17:41
Aguniu ale z Ciebie już duża panna ?:))) a włoski to ty nie długo będziesz miała do pasa :) co do tej pomocy Aniu to ty wiesz co ja o tym myślę zawsze jestem z Tobą kochana ! pozdrawiam ! Buziaczki dla Was Aginisiu i Aniu )
Odpowiedz
~Ania ze Szczecina
13 października 2009 o 21:54
Witaj Aniu!Bardzo dziękuję,za piękne zdjecia,a zdjęcie pt.,,Mama i Córka,, jest prześliczne!No nie mogę uwierzyć,że Agi jest już tak duża,no a te włosy -bajka.Nie jestem w temacie ,który poruszyłaś,ale śmierć a szczególnie dziecka zawsze przytłacza i sprowadza człowieka ,,do parteru,,!Trzeba pomagać i tylko to ma sens.Nie zadręczaj się,proszę.Pozdrawiwm Was mocno i w dalszym ciągu jestem pod wrażeniem Waszej ślicznej córki no i Jej włosów.
Odpowiedz
~hanusia
14 października 2009 o 18:36
Aniu, kochanie botulina nie zawsze jest skuteczna, mam nadzieję, że bierzesz i to pod uwagę. Ja się skusiłam cztery miesiące po wypadku Kajtula, choć dziś uważam, że nie potrzebnie, bo aż tak ona nie była potrzebna. Kajtuś miał ostrzyknięte nóżki, przez naprawdę świetnego specjalistę i jak pan doktor wówczas wspomniał podawał najmniejszą dawkę, bo różnie bywa przy pierwszym podaniu. I szczerze mówiąc mało pomogła, za to po dwóch tygodniach Kajtuś nam zasłabł i zwymiotował. Do dziś nie wiem, czy to skutek botuliny, bo niby nie dostaje się do krwiobiegu, ale organizm zatruwa. Przemyśl kochana, niech to będzie wyłącznie Wasza decyzja, oby pomogła!Buziaki dla coraz większej królewny :)Pozdrawiam -kajtusiowa mama
Odpowiedz
~Marta
15 października 2009 o 21:36
Dziewczyny, obydwie macie chore dzieci i potraficie się wspierać. Zawsze myślałam, ze to naturalne, ale po ostatniich wypadkach zwątpiłam:( Nie chcę rozwijać wątku, chcę tylko powiedzieć, ze obie jesteście super babki. Niepowodzeniami i spotkaniami ze zlymi ludźmi sie nie zrażaj Aniu, pozostań jaka jesteś, bo jesteś naoprawde wartościowym czlowiekiem:)
Odpowiedz
~Dana
16 października 2009 o 13:43
Aniu, Tak sobie myślę, że przyjażń i zobowiązanie się z nią wiążące zobowiązują obie strony.Można napisać pracę mgr lub doktorat na tem co to jest i czym to się je. Ale znalazłam kiedyś fajny wiersz……Przyjazn to najwspanialszy i najbardziej kosztowny dar.To sens i znaczenie wszystkich darów, ilekroc ludzie sie obdarowywuja……itd……Aniu, głowa do góry, zrobiłaś bardzo dużo, pomogłaś dziecku i to jest naprawdę piękne. a „reszta”? widocznie nie zasłużyła na Twoje dobre serce!!!!!!!Całuski dla AgulkiPozdrawiam serdecznie
Odpowiedz
~Beata
17 października 2009 o 18:52
Aniu, myślę, że każdy kto pomaga drugiemu człowiekowi z dobrego serca, angażuje się w tę pomoc. To tylko świadczy o Jego (Twojej) miłości do potrzebujących. Mimo bólu i przykrości, które Cię spotkały, a może zwłaszcza dlatego pomagaj dzieciom w miarę swoich umiejętności i możliwości oraz zarażaj innych swoją dobrocią i zaangażowaniem w POMOC!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Aniu, jesteś WIELKA, a ja jestem dumna, że mam taką kuzynkę.Dziewczyny świetnie wyglądacie (wszystkie trzy).Agusiu jak Ty urosłaś!!! :)Trzymajcie się zdrowo, gorąco pozdrawiam.