niedziela, 14 września 2008

Drugi etap życia. /14 września 2008/

Ostatnio tak niewiele się dzieje, że nawet nie mam o czym pisać. Moje życie robi się coraz bardziej monotonne. Brutalna rzeczywistość coraz częściej zagląda w moje okna, myśli, sny. Zbyt długo nic się nie dzieje, zbyt długo człowiek czeka na cud. A niestety jeśli chodzi o Agi stan, czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Już nie umiem myśleć o tym, że Agi się obudzi i wróci do dawnego stanu. To jest już zbyt odległe. Nadzieja, którą zyskałam swojego czasu u wróżek, dała mi tylko tyle, że miałam energię i siłę przetrwać te najtrudniejsze dni. Teraz już jest za późno. Już nie pytam się o stan Agi, czy się obudzi i kiedy to nastąpi. Brakuje mi coraz częściej słów, aby pisać te posty. Zauważyłam, że znowu robią się smutne i brak w nich nadziei. Cóż wam mam powiedzieć na usprawiedliwienie, abyście znowu nie wyzywali, że mam odzyskać wiarę i nadzieję. Myślę, że nadszedł w moim życiu czas na kolejny etap. Teraz muszę się skupić na udogodnieniu życia mojemu dziecku. Muszę pogodzić się z myślą, że należy do osób niepełnosprawnych. Nie chcę nikogo urazić, jednak kiedy takie maleństwo przychodzi na świat chce się aby było śliczne, mądre, a przede wszystkim zdrowe. Zdaję bowiem sobie sprawę ile czeka nas związanych z tym problemów i trudności.
Wstyd mi przed wami, bo wy macie więcej wiary niż ja. Do tego tylu ludzi nam pomaga, a ja nie potrafię się odwdzięczyć. Wiecie, wczoraj przyjaciel mojego brata, Tomek, po raz kolejny pomógł nam finansowo. Ustawili w domu skarbonkę dla Agi i już po raz kolejny przyniósł nam uzbieraną kwotę. Wiecie, myślę, że Tomek nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo nam pomaga. Brutalna, trudna sytuacja finansowa coraz częściej mnie przeraża. Dlaczego tak jest, że my, jako rodzina z ciężko chorym dzieckiem, w naszym pięknym kraju, musimy prosić obcych ludzi o pomoc. Pomoc, która pozwoli zapewnić godne życie naszemu dziecku. Może zabrzmi to brutalnie, ale dlaczego ratuje się życie naszych dzieci, jeżeli później pozostawieni zostajemy sami sobie? W tej chwili, Agnieszka mogłaby spokojnie umrzeć. Oni swoje już zrobili. Zasiłki które otrzymujemy, sami wiecie ile to wychodzi, nie starczają na zapłacenie rehabilitacji. Gdyby nie pomoc ludzi dobrej woli, Agnieszka nie miałaby odpowiedniej rehabilitacji, odpowiedniego pożywienia. Jeżeli wam się wydaje, że dramatyzuję, to niestety się mylicie. Miesięczne utrzymanie Agnieszki wynosi około 1200 zł. Cieszę się, że istnieją fundacje, w których możemy założyć subkonta naszym dzieciom a ze zgromadzonych środków rozliczać się fakturami. Ja nie sugeruję, że należy nam się wszystko za darmo. Nie o to mi chodzi. Kto nie zetknął się z problemem chorego dziecka, ciężko chorego dziecka, nie zrozumie. Nasza energia powinna się skupić wyłącznie na pomocy w powrocie do zdrowia naszych dzieci. Nawet jeżeli, a może zwłaszcza wtedy, jeżeli ten cel jest bardzo odległy.
Przepraszam, ale ten post to kolejna gmatwanina moich ciężkich myśli. Muszę to napisać, bo w jakiś przedziwny sposób uwalnia to moje myśli na jakiś czas. Łatwiej mi się wtedy żyje. Nawet już powiedziałam, ze przestanę pisać, ale brakowałoby mi tego, muszę i tyle.
Agunia, mój ty mały skarbie, kocham Cię i tęsknię!!!

2 komentarze:

  1. ~sylwias
    15 września 2008 o 11:24

    Aniu, tu chcesz pokazać siebie jako wiecznie uśmiechniętą i pełną optymizmu mamę Agi. Ale tak sie nie da, masz chwile zwątpienia jak każdy człowierk, każdy człowiek ma takie chwile, czy to z chorym dzieckiem , czy zdrowym czy wogóle ze sobą . Moje dziecko tez ma problemy ze zdrowiem, żeby wszystko było takie proste; ide do lekarza , daje skierowanie i na nastepny dzien specjalista wyjasnia moje wątpliwości, ale niestety nie jest tak , po pierwsze musze wykłócić sie o skierowanie , albo pani doktor pyta , skad znałazłam taką placówke?? pózniej miesiącami czekam na termin wizyty u specjalisty, w końcu on pyta , po co Pani przyszła bo Pani juz była:(. do tego pieniadze bez nich nie ma po co isc do żadnego z nich… taka jest smutna rzeczywistość … trzeba po prostu żyć , każdego dnia inaczej, jednego dnia z podniesioną głową i patrząc z optymizmem, a drugiego dnia odwrotnie . Ale to jest normalne. Twoje posty są „dobre” i „złe”. Ale życzę Ci jak najwięcej optymistycznych dni. Powodzenia Aniu.

    ~czarnyaniol
    15 września 2008 o 14:17

    Aniu ja nadal twierdzę, że jesteś wspaniałą mamą mimo iż masz czasem gorsze dni. Choć nie doświadczyłam takiej sytuacji wiem na ile w naszym kraju może liczyć chory. To poprostu paranoja i chora sytuacja z której nasz kraj powinien szię leczyć. Ten blog to wspaniała okazja do pozbycia się takich niespokojnych myśli, więc nie przejmuj się tym, iż czasem tak właśnie piszesz. Im więcej wyrzucisz ich z siebie tym będzie to korzystniejsze i dla Ciebie i dla Agusi, bo ona jak nic na świecie potrzebuje właśnie Twojej wiary w jej wyzdrowienie. Jestem z Wami całym sercem, pozdrawiam

    ~AgaP
    15 września 2008 o 14:26

    Aniu…… chwile reflekcji nad własnym życiem, to co piszesz jest rzeczywistością, i nie chodzi mi tylko o ten ostatni wpis, ale o wszystkie , jeżeli masz z czego sie cieszyć to piszesz nam o tym, a jeżeli masz złe dni to też chcemy żebyś pisała…….doskonale zdajemy sobie sprawę z tego że nie cały czas masz uśmiech na twarzy…..To był dołek, a teraz będzie górka, zawsze tak jest, więc czekamy na Twój uśmiech…..drugi etap życia piszesz……, myślę że sama do końca w to nie wierzysz…..Ja nadal wierzę i wspominam Agi, zagladam tu i czekam na dobre wiadomości…..Wiara, Nadzieja, Miłość……Nie możesz się poddać, ona czeka na Waszą pomoc w drodze powrotnej do Was…….i piszę Twoimi słowami ” Agi no już, obudź się”Pozdrawiam super mamę i Agi

    OdpowiedzUsuń
  2. ~???
    15 września 2008 o 16:54

    Pamiętaj , że twoja nadzieja pozwoli jej wrócić – Agi to czuje!!!

    ~Dana
    15 września 2008 o 17:43

    Aniu, napisałaś, że brakuje Ci sił, aby pisać posty. Jesteś zmęczona i to mocno. Nikt nie oczekuje od Ciebie bycia duszą towarzystwa, a z całą pewnością, że będzie tutaj czytał tylko same „dobre”rzeczy….życie nie jest niestety usłane różami (róże też mają kolce). Myślę, że ( i tu chyba nie będę odosobniona w opini) nie powinnaś robić nic wbrew sobie, np. pisać bloga jeśli nie masz na to ochoty. Napisałaś, że ” w przedziwny sposób uwalnia to moje myśli na jakiś czas. Łatwiej mi się wtedy żyje.” Czasami warto wyrzucić z siebie te czarne myśli…pomaga …i wcale nie przejmuj się , że mogą być smutne. Niejedna matka wie co to smutek, żal do losu i depresyjne myśli. Ja osobiście znam ten stan. Pamiętasz naszą rozmowę o psikusach losu? …. Aniu, nawet jeśli ten Wasz cel jest odległy i czasami bywasz zmęczona i zdołowana to nie możesz sobie niczego zarzucić. Jesteś fantastyczną MAMĄ!!! Bardzo dzielną kobietą, która naprawdę doskonale radzi sobie z trudami życia. Widzę to przychodząc do Was, Kochasz Agi całą sobą!!Pamiętaj, dostrzegaj drobne promyki słońca, bo nie da się patrzeć prosto w słońce.Ściskam Was mocno!

    ~mk
    15 września 2008 o 17:45

    Aniu, być moze nadszedł ten czas, że dojrzałaś do tego, aby zaakceptować stan rzeczy. Dociera do Ciebie, ze Agi nie obudzi sie ot tak – z dnia na dzień. Ale to nie znaczy, ze jej stan nie moze się poprawić. Walczycie o nią cały czas. Nie dość, że z tak ciężka chorobą przychodzi wam sie zmierzyć, to jeszcze z bezdusznością naszych przepisów i calkowitą niemal obojętnością NFZ-tu, a tym samym Państwa:((( Jednak trzeba pamiętać, że medycyna idzie ciągle do przodu i być moze nadejdzie taki dzień, że śpiączkę będą leczyć niczym przeziębienie. Tą nadzieję trzeba mieć cały czas! I Ty ją masz, bo inaczej nie walczyłabyś o Agi jak lwica:) Przecież teraz Ty poświęcasz dla niej siebie całą… Każdy w końcu miałby dość:((My nie mamy wcale większej wiary niż Ty, nam jest łatwiej mówić, że będzie dobrze, bo nie zmagamy się z tą chorobą na codzień. Nie mamy tak naprawdę pojęcia, jak wam jest ciężko:(((

    ~mk
    15 września 2008 o 17:47

    Każdy może pomóc! Pojawiły sie aukcje, z których cały dochód będzie przeznaczony dla Agi – http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=2638693 – serdecznie zapraszam, dla Agi aukcje mają w temacie wpisaną na końcu literkę a (z to Zosia, a M to Maciuś)


    ~Dana
    15 września 2008 o 17:53

    mk…?Czy link jest dobrze wstawiony , bo mi wyświetla błąd :-(

    ~AnkaJ
    15 września 2008 o 20:52

    http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=2638693Prawidłowy link do aukcji

    ~mk
    15 września 2008 o 22:45

    Ania, popraw może link na dole, bo z konta „begonia” nie bedziemy juz wystawiać aukcji:(Coś mi ten link źle sie kopiuje, więc poszukajcie po prostu przedmiotów użytkownika felqua1 :)Agi, kochamy Cię wszyscy!!!

    ~mk
    15 września 2008 o 22:42

    http://www.allegro.pl/my_allegro.php?page=auctions&type=watchPochrzaniłam coś, przepraszam:/


    ~KASIA819
    18 września 2008 o 17:08

    ANIU..KOCHANA..TAK JAK PISALY PANIE WYZEJ..NIKT NIE OCZEKUJE ZE BEDZIESZ PISAC TYLKO OPTYMISTYCZNE POSTY..KOCHANA NIESTETY TA NASZA SZARA, POLSKA RZECZYWISTOSC POTRAFI DOBIC, CIĄGŁY BRAK KASY POTRAFI NAPRAWDE SWOJE ZROBIĆ..ZRESZTA JAK KAŻDY Z NAS MASZ PRAWO MIEĆ SWE GORSZE I LEPSZE DNI:) I TAK DLA MNIE JESTES SUPER DZIELNA BABECZKA:)POZDRAWIAM SERDECZNIE CAŁĄ WASZĄ RODZINKE A SZCZEGÓLNE CAŁUSKI DLA AGUNI:)

    OdpowiedzUsuń