wtorek, 7 października 2008

Dłuuugi wtorek. /7 października 2008/

No i mam już z głowy jedną z ważniejszych spraw, które musiałyśmy z Agi załatwić. Jak dla mnie była to tylko czysta formalność. Jednak i to trzeba było zrobić. Dzisiaj byłyśmy na komisji do zasiłku pielęgnacyjnego. Powiem tak, lekko się zdenerwowałam, ale uzyskałam to co chciałam, czyli decyzję z takimi punktami jak potrzebowałam, a także zasiłek do ukończenia przez Agi 16 roku życia. Pani doktor nas przywitała, olbrzymim zdziwieniem, że zabrałam ze sobą Agi. Według niej mogłam wziąć zaświadczenie od naszej Pani doktor, że Agi nie może przyjść. Tylko, ja nie umiem tak ściemniać. Możemy jechać do Poznania do lekarza, to dlaczego niby nie mamy przyjść w Wągrowcu na komisję??? Tym bardziej, że pogoda była rewelacyjna. Wiecie, jestem wredna, ale nie mogę sobie odpuścić… Jak wtoczyłam się z Agi i ssakiem na rękach, Panie z komisji zadały bardzo fajne pytanie. „A co to za sprzęt?” HI HI HI Gaśnica mogłam powiedzieć! Generalnie jednak byłam grzeczna, w każdym razie starałam się… Tak myślę, że widok dziecka w śpiączce, jest dla nich większą ciekawostką, niż dwa lata temu Treacher – Collins. Ale badanie polegało na tym samym. Osłuchanie serduszka. I wiecie co? Biło!!! Papiery, które kazali przynieść wcześniej nikt nie przejrzał, ale co tam. Mam spokój na 14 lat, i to jest ważne.
Dana z pieskiem miała przyjechać dopiero koło 14 i miałam trochę czasu, to pojechałyśmy do przychodni oddać dokumenty i do wydziału zasiłków zawieźć decyzję. A tam niespodzianka. Jeszcze raz papiery musiałam wypełniać!! Pewnie ludziom się pesele zmieniają, to dlatego! A do tego jak fajnie wypełnia się papiery, kiedy dziecko leży na krześle, nogami, musiałem ją podtrzymywać, bo tylko na stojąco można było wypełniać dokumenty. Bajer!
Ale zrzędzę dzisiaj. Z takim spokojem jechałam na komisję, ale taką serią pytań mnie zarzucili, że każdego z równowagi by wytrącili. Ach właśnie przypomniało mi się jedno z tej serii. Pytanie dotyczyło mojego wykształcenia. A, że jest ekonomiczne, Pani bardzo żałowała, że nie medyczne, bo mogłabym sobie sama poradzić. A przepraszam, kto mi przez ten rok pomagał!!!!!!!!! Litości!
Na szczęście Danka dojechała i miałam zaraz tego samego dnia terapię psychologiczną. Agulek, na psiaku rozluźniona była bardzo. I tylko wodziła tymi swoimi ślicznymi oczkami za mamą. Moje kochane maleństwo. Ostatnio, za każdym razem jak wychodzą Agi śpi i Maja nie może szczekać! Szkoda, ale za to mnie dzisiaj zaczepiała. Olbrzym jeden, bawić się jej zachciało.
Nasza Asieńka się rozchorowała i nie mamy zajęć z nią. A szkoda, nie żebyśmy coś do Soni miały…
Moje dziecko tak urosło, że coraz trudniej mi ją nosić. Szczerze mówiąc podziwiam Justynkę, która z Zosią nie rozstaje się prawie wcale. Ja po dzisiejszych zajęciach siłowych na mieście z Agi na rękach, byłam taka padnięta, że nie miałam siły na nic! A cały tydzień mamy taki zajęty. Dzisiaj byliśmy z Agi i Arkiem w biedronce. A tam kto ma zmianę? Nasza ciocia – niania! Brzydal jeden zapomniała już o naszej Agniesi!! Już jej nagadałam, ale i tak nie słuchała taka zafascynowana dzieckiem. Jak ona ją woziła w tym wózku, to nóżki Aguni nie wystawały z wózka. A teraz wiszą prawie do podnóżka! Cóż, urosła jakieś dwadzieściaparę cm. przez ostatni miesiąc 6 cm. Teraz mamy 86 cm. Prawdziwa dwulatka. Żeby tyko jeszcze tak się zachowywała! No cóż nie można mieć wszystkiego, na wszystko przyjdzie czas.
Prawda Agunia? Przyjdzie czas to i ty do nas powrócisz!

2 komentarze:

  1. ~czarnyaniol
    8 października 2008 o 09:13

    Masz w sobie Aniu tyle pozytywnej energii, że z pewnością Agunia w końcu obudzi się z tej paskudnej spiączki. Zasługujesz w pełni na miano SUPER MAMY. Ściskam Was mocno

    ~anitadudek
    8 października 2008 o 18:05

    Ha ha Aniu ale się dziś ubawiłam czytając Cię bo wiesz u nas ssak to też wierny towarzysz i w lipcu również mieliśmy komisję o orzekaniu o niepełnosprawności no i zgadnij jakie było pierwsze pytanie lekarza? Tak jest brzmiało ono „A co to za urządzenie?”Jakby ci lekarze nigdy ssaków na oczy nie widzieli no moze różnią się budową ale funkcje spełniaj ą te same i bystry by skojarzył.My już ponad pięć lat zmagamy się z chorobą naszej córeczki i chcąc nie chcąc obracamy się w tym światku lekarskim i czasami nie wiemy czy się mamy śmiać czy płakać;( Ja czasami żartuję że teraz to studiuję medycynę niestety opartą na własnych doświadczeniach.Pozdrawiam mocno i dużo zdrówka życzę

    ~hanusia
    8 października 2008 o 21:26

    Zupełnie jak u nas na komisji..też byliśmy z Kajtusiem i lekarka była w lekkim szoku, ale po widoku Kajtusia szczerze przynajmniej powiedziała, że nie spodziewała się, iż Kajtuś tak ładnie wygląda… Nawet lekarze nie maja pojęcia o ludziach w śpiączce, a gdzie Ich praktyki na wszelkich oddziałach w czasach studenckich przecież w śpiączce jest mnóstwo pacjentów nie od dziś?Pozdrawiamy ciepło i buziaki dla małej Agi- kajtusie

    OdpowiedzUsuń
  2. ~AgaP
    9 października 2008 o 12:54

    Dawno nie zaglądałam….i … no cóż ” nie sądźmy, a nie będziemy sądzeni”……..dziwi mnie komentarz chyba dobrze pamiętam „Elwi” … i nadal twierdzę Aniu korzystaj ze wszystkich źródeł pomocy jakie wydają Ci się słuszne, a raczaj uważasz za słuszne…… i proponuję nie podejmować tematu wiary i kościoła, osobiście mocno wierzę w Boga i jego moc, a co jeśli Bóg właśnie dał zdolności niektórym ludziom żeby nam pomagali i dawali nadzieję, a kościół je neguje „bo tak wygodniej”… kościół to zwykli ludzie tacy jak my, którzy podjęli się misji jaką wskazał Bóg, a czy są z powołania, czy nie to całkiem inna historia……..a czy dają sobie radę to jeszcze inna inszość……….i czy na prawdę ktoś z odwiedzających ten blog, uważa że Ania grzeszy przez to że chce pomagać swojej córce????? / szok ludzie…!!!/, …a co jeśli to Bóg stawia przed Anią te wróżki i bioenergoterapeutów żeby jej pomóc, ma zrezygnować tylko dlatego że kiedyś kościół tak zadecydował że to jest złe……??? Kiedyś kościół „czarownice ” palił na stosie, i nie chodzi mi tu o te czarownice tylko o to że palił ludzi, czy to było zgodne z naszą wiarą ” kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień….”A ja znam ludzi , którym bioenergoterapia pomogła i co Ty Elwi na to………., rozsądek, i jeszcze raz rozsądek, ludzie reagują w ten sposób, medycyna nie pomaga idę do znachora, a to nie w tym rzecz, trzeba jednego i drugiego żeby uzyskać jakieś efekty, a przykłady typu to nie pomaga są bez sensu , a dlaczego nie pomaga??? no cóż jeżeli ktoś oczekuje że energia przekazywana przez drugą osobę uchroni go przed operacją kręgosłupa przy zaawansowanej dyskopatii………../bez komentarza/Dużo przykładów by można podawać……..i dlatego też twierdzę że Wiara jest wiarą nie dlatego że kościół tak mówi, ale wiara to nasze sumienie i postępowanie, a czy jest dobre czy złe to nie nam osądzać….Aniu trzymam kciuki, i wierzę że Agi jest coraz bliżej nas……..i buziaczki w oczka Agi, które widzą świat i kochających rodziców.Pozdrawiam wszystkich.


    ~AnkaJ
    9 października 2008 o 13:46

    Kochana Agusiu, Elwi, nie miała nic złego na myśli. Znam jej trudną sytuację i myślę, że starała się tylko wyrazić swoją opinię. Bo w sytuacji jej synka, jeżeli potwierdzi się diagnoza nie ma ratunku… Bo Elwi, jako jedyna z krytyków miała tyle przyzwoitości, że napisała na meila do mnie i przedstawiła sytuację. Reszta to trolle, jak ktoś mądrze napisał. A ja będę robić co uważam za stosowne. Dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie.

    ~Elwi
    9 października 2008 o 13:50

    Aż się poryczałam, dzięki Aniu!!!

    OdpowiedzUsuń