sobota, 8 listopada 2008

Dzięki!! /8 listopada 2008/

Dziękuję Wam dziewczyny za pomoc. Nie obawiajcie się, nikt mi w głowie nie namieszał. o prostu bardziej już chyba nie można. I tak mam mętlik! Każda opinia jest dla mnie na wagę złota. Zamierzam umówić się z jakimś przedstawicielem, może poproszę o pokazanie obydwu wózków… Sama nie wiem, Arek tak samo niezdecydowany jak ja! Ot, mam pomoc od mojego mężczyzny!
Ewka, ja już przechodziłam przez ten etap, że muszę iść po zlecenie do lekarza na sprzęt inwalidzki. Dokładnie rozumiem o czym piszesz, bo to strasznie boli. Pomimo tego iż mamy świadomość tego, że nasze dzieci, nie są zdrowe, zakup takiego sprzętu to jakby przypieczętowanie tego. Długo nie mogłam się przemóc i szukałam po internecie wózków, pionizatorów a łzy lały mi się po twarzy! Okropne. Teraz jakoś się z tym obyłam, przywykłam, nie wiem jakiego słowa użyć, aby zabrzmiało to najwłaściwiej. Nie mogę powiedzieć, ze zaakceptowałam to, bo nie byłoby to zgodne z prawdą. Ja nadal chcę, aby moja Agusia do nas wróciła, a wózek chętnie oddam komuś, kto go bardziej potrzebuje! Nie wiem, co będę czuła jak będę fizycznie decydować o konkretnym wózku, bo tego nie można stwierdzić na 100%. Mam nadzieję, że nie będzie źle. Znając jednak siebie, będzie dół jak Wielki Kanion!
Dzisiaj moja Agi została „pozostawiona” przez wyrodną matkę. Byłam u Zosi na roczku. Troszkę jedzonka z siostrą przygotowałyśmy i zawiozłyśmy. Pomogłyśmy Justynce przy organizacji i obsłudze gości. Jakoś tak nie mogłyśmy jej zostawić samej. Poznałam dzięki temu wspaniałych ludzi, przyjaciół Justynki. Była też mała Jagódka, przeurocza dziewczynka, która ma praktycznie tyle, co Agi jak miała wypadek. Małe roześmiane słoneczko. Troszkę wspomnienia odżyły, ale widać nie jest ze mną już tak źle, bo nie poryczałam się! A to sukces, zważywszy na to, co się ze mną działo w ostatnich dniach!
Jak wróciłam do domu, Agi była wykąpana, a konkretnie wybąbelkowana! Czekała na mamusię w łóżku z czkawką. Musiałyśmy się poprzytulać do siebie i czkawka minęła. Stęskniłam się za nią strasznie. Dawno tak długo bez Aguni nie byłam. Ale z tatusiem było jej bardzo fajnie.
Aguś, jakbyś tak się obudziła, to wzięłabym Cię ze sobą do Zosi i pobawiłabyś się z dziewczynkami!

1 komentarz:

  1. ~Ewa
    9 listopada 2008 o 11:39

    nigdy nie pisz o sobie wyrodna matka!! bo co ja bym milal napisać o sobie???? moje dziecko jest ” sprzedane na kilka dni do babci;) a tak poważnie to dzieci trzeba kochać mądrze i trzeba czasami umieć się od nich oderwać bo mimo miłości jaka je darzymy to one nie są pępkiem świata:)

    OdpowiedzUsuń