wtorek, 10 lutego 2009

Dzień za krótki się zrobił! /10 lutego 2009/

No i pierwsze rehabilitacje już za nami! Nie widziałyśmy się równy miesiąc! Ostatni raz 9 stycznia. Jak byłam tam, na wygnaniu, wydawało mi się, że czas strasznie wolno płynie! A teraz, za kilka dni jedziemy na poradnię żywienia. Muszą obejrzeć maludę i ustalić jej dietę na nowo. Teraz muszę powiedzieć, że Aginek całkiem ładnie trawi i mogłam zwiększyć podawanie jedzenia o jeden posiłek. Przytyła już pół kilograma. Mój mały grubas waży już 10 kg!!! Tak jeszcze nie było! A jak mi z wózka wyrośnie? Człowiek się nastarał, nazałatwiał, a ta bestia sobie postanowiła wyrosnąć przez rok czasu! Ech, nie żartuję, niech rośnie na zdrowie. Na razie wózek ustawiony jest na minimum, i ma pole do popisu! Wyciągnąć się wyciągnęła, zwłaszcza w tułowiu. Może ją chirurdzy naciągnęli? Bluzki zaczęły się robić za krótkie. Jeszcze tylko rączki mogłyby urosnąć. I spróbuj tu dziecko zadowolić matkę. Się nie da!!! Ten typ tak ma!
Wczoraj była Asia, lekko zdziwiona, ze na materacu ona już się praktycznie nie mieści, tylko dziecko! Zasadniczo stanem Aguni Asia nie była bardzo załamana. Nóżki nie miały takich wielkich przykurczów, a w kolankach ładnie się zginały. Dzisiaj Asia zaistniałe przykurcze dzisiaj Asiula rozpracowywała. Moja dzielna kruszyna… Najgorsze jest to, że Aguś mi się przygarbiła. Zauważyłam już to ostatnio, jak nosiłam ją na rękach. Skutek ostatnich tygodni. Okropnie brakowało mi w szpitalu piłki rehabilitacyjnej, a później jak miała te szwy, niespecjalnie mogłam z nią ćwiczyć. Ponieważ my nie jeździliśmy na rehabilitacje, nie dostaliśmy rehabilitanta do ćwiczeń. Nawet jak prosiłam. Musimy ten miesiąc nadgonić dosyć sprawnie. Dzisiaj Asia okleiła tejpami Aguni rączki, bo pracowała nad nóżkami, a później nad ramionkami. Jutro zatejpujemy nóżki. Od pierwszej wizyty cioci Asi, Agunia rozpoczęła nadprodukcję śliny. To chyba specjalnie dla niej. Jednak od operacji, Agunia jest bardzo rzadko odsysana i nie ślini się tak. Są też złe strony tej sytuacji. Jak często ją odsysałam, to przynajmniej miała czystą rurkę. Teraz co chwila coś świszcze, innymi słowy zasycha, a strasznie ciężko jest taką wydzielinę odmoczyć. W szpitalu po operacji miałam taką przygodę właśnie. Przez godzinę mi się nogi trzęsły. Odkleiła się taka klucha, ze zasłaniała całe światło rurki! Zwiększyłam siłę ssaka i wtedy dopiero udało mi się to wyciągnąć. Trwało to jednak dłuuuuuugie 10 minut! Coś okropnego. Może dlatego mam problemy z zaśnięciem?
Dzisiaj była też Sonia. Masowała Aguni stopki. Refleksologia, czy jakoś to się nazywa. Dobra godzina pracy jej na to zeszła. Sama jestem ciekawa jakie efekty to nam przyniesie. Mam nadzieję, że same pozytywne. Sonia przeprowadzi 10 zabiegów, a my będziemy obserwowali. Zawsze to jakaś nowość, a stopy nie dosyć, że mają receptory odpowiedzialne za wszystkie narządy, to przecież Agi ma je w okropnym stanie. Będę zadowolona, jak chociaż trochę się „naprawią”.
Jutro pierwsza wizyta u naszej Pani bioterapeutki. Sama jestem ciekawa jak odbędzie się zabieg i co powie na naszą Agi! Generalnie ogólna opinia jest, że Aguś jest bardziej ożywiona i bardziej komunikatywna.
Niestety ciocia Dana z Mają nie mogły przyjechać. A szkoda! Przydałyby się Aginkowi takie relaksujące zajęcia z Majuchą! Strasznie jestem ciekawa reakcji Agniesi na Maję i odwrotnie. No cóż, musimy poczekać do przyszłego tygodnia. Cierpliwość jest cnotą podobno!
Dzisiaj udzieliłyśmy kolejnego wywiadu do naszej lokalnej gazety. W końcu musimy się pochwalić naszym nowym nabytkiem. W końcu niektórzy z naszego miasta pomogli nam w jego zakupie! Nasza Pani redaktor była jakaś taka zszokowana, smutna i zapatrzona w Agnieszkę. W oczach miała jakiś smutek, żal, strach… Wkrótce okazało się, że ma dwójkę takich właśnie maluchów w domu. Do tego od czasu jak się dowiedziała o historii Aginka, parówki, ulubione danie dzieciaków, rozdrabnia zanim poda. Kochani to dobrze, że nasz przypadek czegoś uczy. Fakt, co się ma stać, się stanie. Jednak czasem trzeba dmuchać na zimne. Może jakimś cudem uda się uratować w ten sposób chociaż jedno dziecko?
Co do Waszych podpowiedzi w komentarzach. Śledzę je uważnie i nie baczcie na to czy ja o czymś słyszałam, czy nie. Piszcie co wiecie. Od przybytku głowa nie boli. A ja czasem o czymś słyszę, a potem zapominam i nie sprawdzę. Dzięki Waszym podpowiedziom mam szansę coś znaleźć.
Kochani dziękuję Wam też za pomoc w formie 1%. Mówicie to niedużo… Jednak dzięki waszym wpłatom opłaciliśmy zeszłoroczną rehabilitację i leki Aguni. Dzięki Wam udało nam się przetrwać! Ja mówię całkiem poważnie! Dziękuję!
Agi ty mój skarbie mały, dlaczego nie możemy iść razem na spacerek. Ty na nóżkach, a mama trzymając cię za rączkę?

1 komentarz:

  1. ~basik71
    11 lutego 2009 o 11:30

    Mój Antek uwielbia ćwiczenia ze stopkami, receptorki rozmasowywyję oczywiście, przyjemne to i pożyteczne.Zdrówka życzę:))

    ~tygrysek235
    11 lutego 2009 o 11:44

    Oby masaz stopek przyniosl pozytywne efekty…A na spacerek pojdziecie..goraco w to wierze… Buziaki :*

    ~hanusia
    11 lutego 2009 o 22:17

    Aniu, masaż stópek? Rewelacja, pobudza receptory, super sprawa. Mój Kajtuś, dzięki takim masażom zaczął ładniej patrzeć, wzrok jakby stał się bardziej świadomy. Zobaczysz jak Aga się zmieni, no i Jej biedne stópki może się trochę poprawią. A macie wanienkę na stopki z hydromasażem? Polecam, w wolnej chwili siadam z Kajtulkiem i wrzucam Jego nóżki do takiej cieplutkiej wody i sobie siedzimy :) Te wanienki są często w supermarketach, kosztują do stu złotych, a naprawdę pomocne, przy spastyce.Dobrej nocki, ucałowania dla królewny -kajtusie

    OdpowiedzUsuń