piątek, 17 lipca 2009

Gorąco… /17 lipca 2009/

Powiem Wam, że ciepłe lato tego roku mamy!! Kurcze, jak tu na tym strychu gorąco!!! Nie ma czym oddychać, człowiek się ruszy i mokry. Do tego co chwila deszcz i koniec końców, ze spaceru nici! No, to sobie ponarzekałam.
Ten tydzień jakoś tak szybciej ucieka, albo dni coraz szybciej biegną? Ja się troszkę pogubiłam. Od poniedziałku rehabilitacja coś nam nie idzie. Agunia niby luźna, ale nerwowa i się spina. Nawet zaczyna płakać, mi się wydaje, że bez powodu, ale trudno ocenić co ją boli i co jej przeszkadza. Może zwyczajnie jest osłabiona, zmęczona upałami i gorąc jej. Tak jak nam! Padnięta jest, ale na siłę musi z tatą głupkować. Ledwo ma siłę utrzymać głowę. W poniedziałek rehabilitacja była późnym popołudniem i Arek zdążył wrócić z pracy. Po zajęciach Agi została na podłodze na materacu i Arek chwycił ją za ręce prowokując do siadania. Usiadła a jakże! Jednak żeby się nie ślizgała miała zblokowane stópki nogą, na co wystartowała natychmiast do wstawania! Tyłek do góry i dawaj!!! Ta moja córeczka jest niemożliwa!
Dzisiaj też pokręcony dzień. Od rana w biegu. Asia wstępnie miała być na 10, ale jak to bywa, nastąpiły zmiany w planach dnia. Ponieważ na 14 byłam umówiona z kuzynką, z którą nie widziałam się szmat czasu. A chciała bardzo poznać Aginka.
Byłam dzisiaj umówiona z Panią doktor, więc uszykowałam Agi, zapakowałam wózek i bagaże do auta, dziecko i do przychodni. Pani doktor, obejrzała Agusię, osłuchała, zważyła i żadnych uwag nie miała. Poza tym, że jest bardzo duża i że nic nie przybrała a urosła, znaczy schudła! I o to nam chodziło. Waży teraz 14 kg! Mamy już kompletne dokumenty na pampersy, teraz muszę do apteki dojść. A to nie takie proste…
Za jedną drogą załatwiliśmy też rehabilitację. Somit jest przy przychodni, więc weszliśmy sobie do nich i Agi miała znów rehabilitację na sali z lustrami. Asia zajmowała się Agunią, a mamą dwóch panów. Tak za jedną drogą. Agnieszka była dzielniejsza od mamy. Ćwiczyła z ciocią i dzielna ciocia nawet raz odessała Agi, za co ta w nagrodę ją opluła :))) Za to była czujna i jak mama się nadzierała na jednego z torturujących, Agunia poszukiwała mamusi. Pewnie chciała mi pomóc i wtłuc temu, kto krzywdzi mamusię. Kochana córeczka. Jednak przyznać im muszę, że kręgosłup mnie nie boli, ale za te siniaki po bańce to się policzymy!!! A tak poza tym, co z tym kebabem Paweł???
Sprawa stanęła na tym, ze teraz chociaż raz w tygodniu my będziemy jeździły do rehabilitantów. Na sali jest więcej możliwości ćwiczeń.

Aguś skarbie Ty mój kochany, teraz będziemy ciocię odwiedzać w gabinecie. Może znowu jakieś postępy ruszą?

1 komentarz:

  1. kingulinka7@buziaczek.pl
    17 lipca 2009 o 07:38

    Dziewczyny wyglądacie kwitnąco obie Agunia naprawdę urosła i wydoroślała a ty kochana jak zawsze uśmiechnięta i ten Twój uśmiech dodaje mi sił co dzień zaglądam czy jest już notka nałóg chyba.Pozdrawiam cieplutko i duży buziol dla AguniMacie ochotę to poczytajcie kingulinka2007.blog.onet.pl

    ~aga
    17 lipca 2009 o 17:35

    Hej dziewczynki, przesyłam Wam buziaki i fluidy pozytywnej energii, bo tej nigdy za wiele :):)Macie może jakieś wieści od Oleńki Dauszkiewicz? Co u niej, bo nie pisze nic na blogu…CAŁUSKI KOCHANE!!!!

    ~Ania
    22 lipca 2009 o 01:47

    Trzymajcie sę Kochani i napiszcie choć parę słów.Całuski dla Agi.

    OdpowiedzUsuń