niedziela, 6 lutego 2011

Gorączka i zakwasy /6 lutego 2011/

Ciężki ten tydzień… Już czas na nowy…
Co do naszego życia… Agniesia znowu mi się pochorowała. Od piątku ma wysoką gorączkę. W sumie nie wiem dlaczego. Myślałam, że to angina, ale gardełko u Agi różowe. Ani migdały, ani węzły nie powiększone… Koło 13 zaczęło jej nachodzić tak 37 stopni. Myślałam, że to skutek przemęczenia mięśni, po środowym źle wykonanym masażu (niestety i wśród profesjonalistów trafiają się zonki, na szczęście ów zonk już więcej Agi nie dotknie). Dostała maluda nurofen i uspokoiła się. Koło 17 naszła jej już konkretna gorączka 39. I zostało tak do rana. Wahała się między 38 a 39. Dopiero rano, koło 7 zeszła do przyzwoitych 37 stopni. Ponieważ nasza Pani doktor ma urlop, pozostał nam szpital i Izba Przyjęć. Najpierw chciałam ściągnąć pediatrę do Agi, jednak okazało się, że nowa dyrekcja tnie koszty i nie ma pediatry na dyżurze. Zostało mi tylko jechać do szpitala a potem iść na oddział dziecięcy. Zawsze jest szansa jelitówki…
Na szczęście Agniesia przez cały dzień spała i nie miała gorączki. Dałam sobie spokój, w końcu może to tylko jakiś wirus. Wieczorem znowu naszła jej wysoka temperatura. Dobrą godzinę walczyłam z nią żeby zwalczyć gorączkę. Tak mi smutno było, bo widać, że ja wszystko boli, a ja nie potrafię jej pomóc. Dałam jej nurofen, chwilę przed tym zanim naszła gorączka. Godzinę jednak trzeba było walczyć.Tak było mi smutno, że nie mam tyle sił, żeby wziąć ją na ręce i ponosić, potulić i pokołysać w ramionach.
Brałam Agniesię na kolana, chciałam do siebie przytulić, jednak ona spinała się tak strasznie.
Całą noc przespała, ja też. Koło 6 obudziło mnie takie dziwne sapanie Agniesi, połączone z drgawkami.Teraz już wiem, że to znak na nadchodzącą gorączkę. Dałam jej nurofen a ona coraz bardziej niespokojna. Znowu ta sama historia. Gorączka i godzina walka. Agulek usnęła i już przez cały dzień nie pojawiły się ślady infekcji. Pani doktor mówi, że może to być od mięśni…ale żeby aż tak? Może to trzydniówka? Agi nigdy tego nie miała. Zawsze kończyło się antybiotykiem, bo samodzielnie nie zwalczała infekcji. Może jest teraz silniejsza? Kto wie…
Jeszcze w sobotę wkurzyłam się na maksa. Pani w sklepie nie chce uznać reklamacji zakupionego miesiąc wcześniej towaru, bo był kupiony z przeceny posezonowej!!! Przecież 3/4 towaru ma teraz przecenione!!! Co za głupie tłumaczenie!!!! tak tego  nie zostawię! Już nawet nie chodzi o te pieniądze, ale o fakt oszukiwania ludzi. Jak to moja siostra mówi, strach się bać! W tym tygodniu „robię” za tą niedobrą!
Rehabilitację zaczniemy albo od wtorku, albo od środy. Zobaczę jak się Agi będzie czuła.
Jeszcze jedna sprawa. Mam do oddania nowy, nieużywany glukometr. Jeżeli jest jakieś dziecko potrzebujące takiego urządzenia, proszę o kontakt na meila.
Kochani, życzę udanego tygodnia!

1 komentarz:

  1. ~Patrykowa
    7 lutego 2011 o 15:41

    Zdrówka dla Agi!Podawałaś jej kiedyś dłużej probiotyki na wzmocnienie odporności?pozdrawiam Was

    ~gold
    8 lutego 2011 o 22:07

    Aniu na wstepie duzo zdrowka dla malej i duzo sily no i zdrowka rowniez dla ciebie.Druga sprawa, poniewaz znam troche „chwyty” sprzedawcow, powiem ci ze nie ma roznicy czy kupujesz towar przeceniony czy nie, sklep musi przyjac zwrot lub reklamacje!! Takie jest prawo konsumenta, zwrot o ile dobrze pamietam do 10 dni od zakupu na rzeczy nie uzywane,oryginalnie zapakowane takie jak bielizna itd a inne rzeczy mozna zawsze oddac o ile sa nieuzywane i niewazne czy jest to tydzien czy pol roku, a reklamacje do tylu do ilu jest (np. buty 2 lata, materac 5 lat itd bez wzgledu na przeceny, bo to sklep daje promocje nie producent) Nie daj sie zrobic w „bambuko”, trzeba tepic takich co chca sie wzbogacac na nieszczesciu innych.

    ~Joasia
    9 lutego 2011 o 00:01

    Aniu, tylko towar, który został przeceniony jako niepełnowartościowy np. rozpruty szew, lub porysowana obudowa lodówki, nie podlega reklamacji. Towary z wyprzedaży posezonowej podlegają normalnej procedurze reklamacyjnej. Idziesz do sklepu, żądasz spisania protokołu reklamacyjnego i czekasz 14 dni na rozpatrzenie reklamacji.

    ~Longina
    9 lutego 2011 o 23:54

    Dużo zdrówka dla mojej księżniczki. Jak tam Agunia lepiej? Wiesz co szkoda słów na tych oszustów. Nie daj się. Daj znać jak Ci poszło z tą reklamacją. Dostałaś moją wiadomość odnośnie wejścia na mój blog? buziaki

    OdpowiedzUsuń