sobota, 22 stycznia 2011

Jednym słowem życie… /22 stycznia 2011/

Mam wrażenie, że ostatnie dwa tygodnie, ktoś mi wyjął z życiorysu… Wydarzyło się sporo, ale nie o wszystkim chcę opowiadać. Powiem tylko, że zawiodłam się na osobie, którą ceniłam i szanowałam. Okazało się, że oszukała wiele osób udając swoją chorobę i biorąc wszystkich „na litość”. Było mi najpierw przykro, potem byłam skołowana a na końcu zła. Złość jednak mi już mija, zawiedzione uczucia pozostaną na zawsze. Pewnie nigdy już jej nie zaufam. Na szczęście ja nie należałam do osób pomagających finansowo. Mając dziecko niepełnosprawne nie mieści mi się w głowie jak daleko można się posunąć w swoich oszustwach… Nie kłamię, a z resztą nie umiem. Tak więc dla mnie to zaskakujące. Poza tym wychodzę z założenia, że każde kłamstwo kiedyś wyjdzie na jaw. I z doświadczenia wiem, że tak jest. Ponieważ obiecano mi, że ta osoba będzie się leczyć nie piszę, o kogo chodzi. Jednak jeżeli się dowiem, że sytuacja się powtórzyła nie omieszkam opisać tej historii ze szczegółami. Mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności, chociaż już wiem, że coś idzie nie tak.
Minęło trochę ponad rok, od czasu jak dostałam po głowie za pomaganie jednej Pani, teraz to… Dobrze, że znam osoby naprawdę uczciwe, które przywracają wiarę w człowieka. Proszę Was pomagając, uważajcie. Później człowiek zastanawia się nad sensem pomocy, a wielu na nią zasługuje. Jedna osoba potrafi zniszczyć wiarę w ludzi.
Później, a właściwie w tym samym czasie, pojawiły się komentarze na moim blogu atakujące głównie moje dziecko. Czyli uderzające w najbardziej kochaną przeze mnie osobę. Dopiero następnego dnia zorientowałam się, kto może być ich autorem. Za rękę nie złapałam, ale…
W środowy wieczór dowiedziałam się, że zmarła Ewa Smeja. Jeszcze jest mi ciężko w to uwierzyć. Owszem, miałyśmy z Ewą różne poglądy na życie, ale to co jej się przytrafiło… Jej rodzinie… Przecież Ania taka mała jeszcze… Owszem ma tatę, ale najczęściej mama jest dla dziecka odrobinę ważniejsza. Potworne to wszystko. Należał jej się szacunek za to czego dokonała i co osiągnęła pomimo swojej choroby, swojej niepełnosprawności. Tacy ludzie udowadniają, że można, że wystarczy bardzo czegoś chcieć i o to walczyć. Szczerze współczuję rodzinie Ewy[*][*][*].  
Ta niepotrzebna śmierć uświadomiła nam wszystkim jak bardzo jest kruche nasze życie. Nie wiemy jak wiele życia nam jest pisane. A nie potrafimy docenić tego co mamy. Mamy ciut większe mieszkanie, za to dużo droższe. Jednak ja cieszę się, że je zmieniliśmy. Widząc ile kosztuje mnie zniesienie Aginka z tych kilku stopni, nie wyobrażam sobie znoszenia jej z drugiego piętra. Owszem, pewnie mieszkania będę szukać jak się zrobi cieplej, ale na wynajem. To nas trochę przerosło… Nauczyłam się doceniać chwilę. Od pewnego czasu cieszę się drobiazgami. Wiem jak ulotne są chwile szczęścia, że częściej i dłużej nosimy w sobie żal i urazę. Patrząc na Agi w nocy płaczę, chwyta mnie spazmatyczny szloch, że nie dana mi była jeszcze choćby chwila z nią.
Kochani, szanujmy siebie na wzajem. Życie nauczyło mnie, że należy zawsze dać drugiej osobie szansę (nieraz potrzebny jest na to czas). Należy cieszyć się z drobiazgów, dążyć do spełnienia marzeń. W końcu mamy te marzenia, po to, żeby je spełniać.
Wracając jednak do naszej codzienności…
Agniesia na szczęście zdrowa. Jednak jej kręgosłup znowu ucierpiał. W środę Karolina ustawiła jej trochę krzyżyki, ostrzegła, że może ją boleć. Jednak nic takiego strasznego nie było. Myślę teraz, że Agi jest zwyczajnie bardzo odporna na ból. Udowodniła to następnego dnia. Już podczas czwartkowej rehabilitacji, na samym początku Agi ostro zareagowała na prostowanie prawej stopy. Ewidentnie coś ją bolało. Karolina ułożyła ją na brzuszku, a Agi w pałąk się wygięła. Przewróciłam ją na boczek i nic lepiej. Widoczne były takie spięcia bólowe. Poprosiłam ciotkę o sprawdzenie bioderek i kręgosłupa. Z prawej strony kręgosłupa była czerwona plamka. Potwornie wrażliwa. RWA KULSZOWA!!!  Chiropraktyką, Karolina delikatnie nastawiła uciskający nerwy krąg. Tejpy i oklejanie, a na koniec wałek, dla rozluźnienia kręgosłupa. Agniesia cały dzień była na nurofenie. Moja mała kruszynka… Kto to widział żeby pięciolatka miała rwę…
Tego dnia mieliśmy też kolędę. Przyszedł do nas bardzo młody ksiądz. Dopiero pół roku od święceń. Przez niemal całą kolędę wpatrywał się w Aginka. Nie wiedział jak się zachować. Jednak zachował się bardzo przyzwoicie. Tak jak Arkowi, mi, Aginkowi też podał rękę na pożegnanie. 
W tym tygodniu zamówię nawilżacz. Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że dostaliśmy dofinansowanie na turnus! Zapisani jesteśmy na kwiecień!!! Dziękuję za pomoc Stowarzyszeniu PŻD!!!
Życzę wszystkim miłej niedzieli i udanego tygodnia! Dziękuję wszystkim za to, że jesteście!!!!

2 komentarze:

  1. ~iwona
    22 stycznia 2011 o 23:13

    Mocno sciskam!!!!!

    ~Anna
    23 stycznia 2011 o 01:05

    Witam.Jeśli chodzi o nawilżacz powietrza jestem w posiadaniu takowego, jest mi on niepotrzebny, chętnie podaruję Pani:)Gdyby była Pani zainteresowana to proszę o kontakt na maila rundeep21@wp.plPozdrawiam serdecznie.

    ~nitka82
    23 stycznia 2011 o 19:33

    Witam.Rzadko się tu odzywam ale często czytam dlatego pozwolę sobie na małe ostrzeżenie co do nawilżacza.Mam córkę w podobnym stanie dlatego wiem jak ważne jest nawilżenie śluzówek ale ze zwykłym nawilżaczem łatwo można przedobrzyć.My kiedyś też posiadaliśmy zwykły nawilżacz i nawilżaliśmy nim sypialnie w okresie grzewczym.Po pierwszej takiej zimie wyszedł nam na sufit ogromny grzyb,którego niczym nie dało się usunąć konieczna była zmiana sufitu.W wilgotnym i ciepłym pomieszczeniu szybciej mnożą się roztocza i drobnoustroje chorobotwórcze a na ich eliminacji przecież najbardziej nam zależy.My zainwestowaliśmy niedawno w oczyszczacz powietrza z funkcją nawilżenia z tym że on sam ustawia sobie odpowiednie nawilżenie,reaguje na kurz i wszelkie nieprzyjemne zapachy.Podobno eliminuje wirusy i bakterie ale używamy go dopiero kilka dni.Pozdrawiam serdecznie i dużo zdrówka dla Aguni a Tobie lepszego nastroju życzę .PS Każdy miewa doły:)

    ~Longina
    23 stycznia 2011 o 20:47

    Nie będę dużo pisać bo czuję dokładnie to co Ty kochana. Czytając Twoje posty chwilami mam wrażenie jakbym pisała je ja. Te same odczucia, te same myśli. Anusiu obiecuję ja nie zawiodę. Przytulam Was mocno.

    ~Joasia
    25 stycznia 2011 o 00:02

    Aniu, choć na bloga Nulki zaglądałam co kilka dni, to dopiero tu dowiedziałam się o śmierci Ewy. Sama trochę się pochorowałam i dopiero dziś zaczęłam nadrabiać zaległości. Właśnie, nikt z nas nie wie kiedy przyjdzie nam odejść na zawsze. Kiedy jesteśmy młodsi, nie myślimy o śmierci, jest ona dla nas czymś tak dalekim, że niewyobrażalnym. Potem, trochę starsi, a jestem od Ciebie „trochę” starsza, myślimy…no do 80- tki, to jeszcze dużo czasu. Kiedy odchodzi ktoś tak młody jak Ewa, która mimo swojej choroby kochała życie, uświadamiamy sobie, że ta chwila może nadejść w każdym dniu. Dlatego warto pielęgnować dobre chwile. Zawiódł Cię ktoś, oszukał, a tak naprawdę zawiódł siebie. Nigdy nie wiadomo czy nie zdarzy się w jego życiu coś, kiedy będzie potrzebował pomocy. Tyle, że wtedy może jej nie znaleźć. Te trole z poprzednich komentarzy też nie wiedzą co im się może przydarzyć. Dlatego proszę Cię, nie bierz ich durnych komentarzy do siebie, wywalaj do kosza i współczuj, że są tak ubodzy i pozbawieni tego co jest miarą człowieczeństwa. EMPATIA! Pozdrawiam Was.

    ~Agatka
    26 stycznia 2011 o 15:31

    witamjuz od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga..jesteś bardzo dzielna kobietą,masz w sobie wiele sily i walczysz dzielnie o zdrowie córeczki:) będzie dobrze…http://miloscczynicuda.blog.onet.pl/

    ~Sasecik
    29 stycznia 2011 o 16:44

    Biedactwo cierpiało… oj wiem jak boli kręgosłup

    ~Marta
    2 lutego 2011 o 01:10

    Dlaczego nie napiszesz, ze chodzi o Olę? Bo znów coś obiecała? Znaczy znów jej zaufaliście? Ona na to NIE ZASŁUGUJE!!Wielka mi kurna wróżka!!!A co do Ewy…………………. dopiero do mnie dotarło o jaką Ewę chodzi – jestem w szoku!! Co się właściwie stało??

    ~mama Nikoli K.
    7 lutego 2011 o 11:45

    Kochana ja jestem w szoku po tym wszystkich co czytam…laska w sumie bardzo medialna po tym jak się widzi w necie.. jestem w szoku że przez tyle lat oszukiwała.. ! że oszukała tylu ludzi.. szok nie do wierzenie …na swój sposób laska głupia jak mało kto z drugiej strony bardzo mądra … bo trzeba miec głowe na karku by to tyle czasu ciągnąć.. według artykułu znalazłam że ona jest chora na porażenie mózgowe epilepsję padaczkę a onkologie sobie przywłaszczyła jak by to był zaszczyt być chorym na białaczkę.. głupia krowa i tyle.. ciekawe ile podobnych historyjek necie krąży ..szok..

    OdpowiedzUsuń
  2. ~realista
    12 lipca 2012 o 02:42

    jednym slowem zycie Ewa Smeja mamam Nulki z premedytacja przekazala swoja chorobe dziecku.Sama chora na koszmarna chorobe przykuta do wozka nie wahala sie zajsc w ciaze i urodzic dziecko.Zaspokoila swoj samiczy instynkt.jako rekompensate kupowala gory ubran i stroila swoje kalekie dziecko,ktore z pewnoscia odziane w ciuchy z second handu ale biegajace na wlasnych nogach byloby szczesliwsze.Biedna dziewczynka spowita w szaty krolewny w zlote rajstopy na nieruchomych nogach poddawana bolesnym operacjomo perspektywie pomizej metra z kolkami jest ofiara tej kobiety,Cale szczescie ze nie miala marzen o synku bo jakby ta rodzina dawalaby sobie rade z tyloma wozkami?? Czytajac tego bloga i bedac osoba normalna nasuwa sie jedno pytanie Jak matka mogla zgotowac dziecku taki los?Nulka jest mala zwiazana z ojcem ale jaka jest jej przyszlosc?Zawsze bedzie nieszczesliwa a za to podziekuje mamusi

    OdpowiedzUsuń