Dzień, którego jakoś wewnętrznie się obawiałam przeminął bezpowrotnie. W
mojej głowie powstał niedorzeczny pomysł, że ten dzień, ta rocznica
jest jakimś progiem. Po przekroczeniu tego progu, Agi już się nie
obudzi. Już nic nie będzie takie jak kiedyś. Ten fakt mnie przerażał.
Teraz trwa we mnie walka o to, aby jakoś dalej wierzyć, że cud może się
zdarzyć. Kochani dziękuję Wam wszystkim za tak liczne i szczere wyrazy
sympatii i ciepła. Zarówno tym, którzy napisali komentarze pod postem,
jak i tym, którzy pisali meila, na gg, na NK. Kochani jesteście!
Czytając Wasze wypowiedzi ciepło robi mi się na sercu. Napisałam post,
popłakałam przy tym, kiepsko przespałam nockę, a niedziela była dość
melancholijna. Teraz jest jednak lepiej. Patrzę na Agi sprzed roku i na
dzisiejszą moja gwiazdeczkę, coś nadal kuje w sercu i coś dusi w klatce
piersiowej. Zaczynam czasami łapać się na tym, że to jaka była kiedyś
Agi nigdy nie istniało. To się nie wydarzyło. Ja cały czas mam taką
córeczkę, którą muszę się cały czas opiekować. Nigdy nie chodziła, nigdy
nie mówiła… Absurd prawda? Jak mogę o tym zapomnieć??? Chyba muszę
zacząć się leczyć na głowę!!!
Jedna z forumowiczek BabyBooma, Gaga
napisała, ze jedna chwila spowoduje, że zapomnimy o swoim nieszczęściu i
całej niedoli jaką teraz przechodzimy. Kochanie masz świętą rację. Ja o
tym wiem, ale tak bardzo chciałabym, aby ta chwila nastąpiła! Tylko kto
tego nie chce? Beata, mam Patryka czeka już od ponad roku, Hania mam
Kajtusia czeka już ponad 4 lata, Ewa Błaszczyk czeka na Olę już 8 lat.
Ile ja będę czekać? Na jak długo starczy mi sił? Ten rok upłynął tak
szybko, że nim się obejrzałam zaczęliśmy następny walcząc o powrót
naszej córeczki.
Miniony rok spowodował, że jesteśmy mądrzejsi o
pewne doświadczenia. Jeżeli macie małe dzieci i dziecko wam się zadławi,
odwróćcie je głową w dół i z całej siły w pupę trzeba uderzyć, dzwoniąc
jak najszybciej na pogotowie!!! Jeżeli chociaż jednemu z was uda się
dzięki tej radzie ocalić dziecko będę z tego powodu bardzo szczęśliwa.
Niestety wtedy tego nie wiedzieliśmy a w tym szoku nie pomyśleliśmy
logicznie. Klepanie dziecka po placach powoduje osadzenie się dławiącego
dziecko przedmiotu osadzenie się jeszcze głębiej w krtani! Zawsze
dziecko odwrócić głową w dół.
Przez ten rok udało nam się pozyskać
liczną grupę osób, które razem z nami „wojują”, troszcząc się o Agi.
Dziękuję Pani Beacie, Asi, Danie (i Maji), Sonii, Pani Danucie, Pani
Irce, Pani Irenie z opieki, rodzinie. Dziękuję też wszystkim, którzy
nadal mnie wspieracie na forum BB, na GG, meilując ze mną. Wszystkim
Agatom, Gosiom, Kasi, Sylwii, Ewkom, Kindze, Marcie. Rozmowy z wami
prowadzone wiele mi dały (liczę na dalsze pogaduchy, najczęściej nocne).
Już kiedyś pisałam, że właśnie w tym czasie, najtrudniejszym dla
nas czasie poznaliśmy masę osób. Wielu rodziców z chorymi dziećmi. To
doświadczone osoby, które pomogły mi wiele załatwić wiele zrobić i
zwracają moją uwagę na niektóre rzeczy, o których sama bym nie
pomyślała! Serdeczne dzięki wam kochani!!!!
Marta wpisała komentarz
pod poprzednim postem prosząc o przesłanie jakichkolwiek przedmiotów na
aukcję dla Aguni (link powyżej). Wiem doskonale, bo sama tak mam, że nie
wszystkich stać na to aby pomagać finansowo. Mają jednak taką potrzebę.
Skontaktujcie się ze mną, podam Wam adres i powiem, gdzie to przesłać.
Proszę Was o to ze względu na to, że zbieramy cały czas na wózek dla
mojej córci. Na aukcję może być wszystko co wam jest niepotrzebne i
zbędne. Płyty, książki ozdoby, kosmetyki, ciuszki, buciki. Sami możecie
sprawdzić, co jest wystawiane na tej aukcji. Poza tym sami możecie
skorzystać z tych aukcji, są tam bardzo atrakcyjne przedmioty, bardzo
tanie. Sama dostałam, kupiony przez jedną z dziewczyn dresik dla Aguni,
właśnie z aukcji, całkiem nowiutki!!
Jestem w trakcie załatwiania
transportu z Warszawy. Okazało się bowiem, że do Warszawy nasza,
wągrowiecka karetka nas zawiezie bez najmniejszych problemów. Niestety
powrót pozostaje pod znakiem zapytania. Ponieważ nasi nie mogą po nas
jechać, przepisy zabraniają. A Warszawa nie bardzo ma chęci. Generalnie
trudno się dziwić, jak mieliby tak każdego odwozić, to nic innego by nie
robili! Marne to jednak dla mnie pocieszenie, bo obarczona chorym
dzieckiem, wózkiem, ssakiem, bagażami, nie bardzo się widzę w pociągu!
Cholerka jasna! Pani doktor obiecała cos się wywiedzieć, chociaż trudno
mi wierzyć, że coś się uda jej wywalczyć. Wiem jednak, że ma dar
przekonywania, więc może się uda…
Na środę umówiłam się na
prezentację wózka! Wszystko opowiem, jak to będzie wyglądało. Dowiem się
wtedy dokładnych kosztów i który wózek jest najlepszy. Ostatnio w ogóle
mam taki mętlik w głowie, że gdyby nie kalendarz, to połowie spotkań
bym zapomniała! Stres, zmęczenie, głupota, starość???
~Guga
OdpowiedzUsuń19 listopada 2008 o 10:30
Aniu, a ja nie wierzę, że Ty się kiedykolwiek poddasz :) Będziesz walczyć, aż się Agusia obudzi! Trzymam kciuki i pozdrawiam!
~Ania i Zuzia
19 listopada 2008 o 14:48
Trudno powiedzieć, ale na pewno nadejdzie, Agusia robi postępy i to jest najważniejsze, że coś się dzieje…
~Madzia
19 listopada 2008 o 15:26
Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw
~olika0203-kaka0203
27 listopada 2008 o 23:07
Witaj Aniu. Powiem Ci, że zastanowiło mnie to, że krztuszące się dziecko nalezy poklepac po pupie. Czy to dotyczy niemowląt?? Na stronie fundacji Akogo http://akogo.pl/Inne/instrukcja.jpg piszą o uderzeniach międzyłopatkowych. Nie znalazłam nic o pupie. Pozdrawiam i buziaki dla Agu. Karolina.