Ostatnio, mój mąż włączył jakieś moje zdjęcie w komputerze, takie sprzed roku. Nie ma u mnie już tego szczęścia i radości na twarzy co kiedyś. Skóra szara, oczy podsiniałe, policzki mi się zapadły. Bez środków uspokajających nie ma dla mnie normalnego dnia. Nie umiałabym się wtedy zająć moim dzieckiem. Trzeba coś robić, działać, opiekować się, słyszeć i czuwać. Przez ten rok, życie jakie przeżyłam to odpowiednik kilku ładnych lat. W tej chwili cieszą mnie inne rzeczy niż kiedyś. Mam inną hierarchię wartości. Zmienił się mój cały świat, całe życie. Jeszcze rok temu pracowałam na dosyć odpowiedzialnym stanowisku. Moje dziecko prowadziłam do cioci. Wydawało mi się wtedy, że ma super życie, a do szczęścia brakuje nam tylko większego mieszkania. Wydawało mi się, że jestem szczęśliwa. Jak teraz na to patrzę, to wiem jak wiele straciłam. Jak mało czasu spędziłam z Agnieszką. Mogliśmy razem więcej być, przytulać się częściej i bawić się.
Rok temu Agi ważyła 6 kg. Nosiła ubranka 74 i właśnie zaczęła samodzielnie chodzić. Nie trzymając się kurczowo mamy, bądź ściany. Rok temu Agi pierwszy raz nam zginęła w sklepie. Poszła sobie między wieszaki, a my z mężem na kuckach patrzyliśmy gdzie są te różowe butki!
Rok temu po raz ostatni poszliśmy z Agi do Biedronki, gdzie jak zawsze dostała do ręki kod kreskowy od butelek i szła kupić sobie danonka. Rok temu kupiłam parówki na kolację dla Agnieszki. To był jej ostatni samodzielnie jedzony posiłek.
Tak była ubrana moja Agi 16 listopada 2007
Dzisiaj Agi nosi rozmiar 92, a nawet czasem 98. Waży jakieś 9,5 kg.
Ma długie jasne, kręcone włoski, które upinamy w dwie kitki po bokach.
Włoski są na tyle długie, ze mogę je spiąć w kitkę z tyłu głowy i Aguś
wygląda wtedy jeszcze piękniej. Teraz Agnieszka nie uśmiecha się już do
mamy wesoło, nie biega, nie mówi, nie potrafi samodzielnie siedzieć.
Teraz Agnieszka śpi. Śpi czujnie i uważnie obserwuje otaczający ją
świat. Zwraca uwagę na coraz więcej szczegółów. Moja Śpiąca Królewna
poznała masę nowych cioteczek, olbrzymią ilość e-cioteczek. Ogromna
ilość dobrych serduszek pomaga Aguni w trudnej sytuacji. Aguś ma teraz
prawie 2,5 roku. Powinna być żywym, brojącym i śmiejącym się smykiem,
który doprowadza do pasji rodziców swoimi psotami i przekorą. Niestety, los nie był łaskawy ani dla Aguni, ani tym bardziej dla nas. Rok temu Agunia zmarła na naszych rękach. Jej przerażone spojrzenie, będzie wywoływało u mnie łzy do końca życia. Na samą myśl o duszeniu się nie potrafię opanować ucisku w piersiach i drżenia rąk.
16 listopada Agnieszka dostała kolejną szansę od życia na obudzenie się. Moja mała córeczka jeszcze się nie zdecydowała, czy z tej szansy skorzysta. Staramy się wszyscy, wszyscy, którym na Aguni zależy, aby tą decyzję podjęła mądrze i z rozwagą.
Ten rok sprawił, że dowiedziałam się jak trudne wiodą życie rodzice chorych dzieci i same chore dzieci. Ile takie dzieciątko musi się nacierpieć. Jeszcze rok temu współczułam chorym dzieciom, jednak myślałam, że mnie to się nie tyczy. Mnie ten problem nie dotknie. Boleśnie jednak doświadczyłam, jak kruche jest zdrowie i życie naszych dzieci.
Zaledwie kilka godzin później, też 16 listopada 2007
Agunia robi postępy, rośnie, patrzy na mamę, przytula się do mamy,
czeka na wygłupy z tatą. Nie lubi jak nie ma mamy. Uwielbia wychodzić na
spacerki. Kocha pieski, lubi otoczenie dzieci. Sprawia jej radość
psocenie się cioci Asi podczas ćwiczeń. Nie lubi jak ciocia Dana
przychodzi bez pieska.Czasami jak na nią patrzę, wydaje mi się, że
wystarczy tylko włączyć odpowiedni pstryczek i Aguś się obudzi. Tylko,
gdzie to jest…
Agnieszka rok później
Ten rok, był dla nas szkołą życia. Nauczyłam się więcej niż przez ostatnich 10 lat. Agniesiu mamusia i tatuś strasznie tęsknią za dawną Agi!!! Kochamy Cię Królewno tak mocno…
~basik71
OdpowiedzUsuń16 listopada 2008 o 08:51
Aniu przytulam mocno, Aga to mądre dziecko sama wybierze odpowiedni moment.Najważniejsze, że czuje Waszą miłość.Reszta w rękach Boga.
~Ewa
16 listopada 2008 o 09:11
Przytulam Was mocno i wierzę w to że mimo wszystko , mimo twoich wątpliwości uda się wiem że Aguś wróci . myśle o was codziennie i czekam na to chyba tak samo jak Wy . Aniu powinnaś skończyć sie zadręczać tym co się stało widocznie tak musiało być i niestety niemiałaś na to wpływu , ktos na górze tak chciał a teraz napewno chce żebyś była silna i taka jestes kochasz swoja Agunie a ona kocha Ciebie rób wszystko to co robisz nie poddawaj sie ale zadbaj też o siebie bo ty musisz być silna , a człowiek ma więcej siły jak sam ze soba się dobrze czuje . Wiem że to nie łatwe ale zaakceptuj ta sytuacje będzie ci łatwiej to wszystko przetrawać . Całuje mocno i czekam na dobre wieści.:)**
~ciocia S....
16 listopada 2008 o 10:45
„…Zasługują na to- na coś więcej niż mają- na to żeby wiedzieć, że MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ…”Aniu razem z mężem pokazaliście, przez ten ostatni rok, jak bardzo zależy wam na Agi i jak bardzo chcecie i przede wszystkim czekacie na jej powrót. Jesteś bardzo dzielną matką, która poświeca każda chwile swojemu największemu skarbowi i za to Cie właśnie podziwiam. Masz w sobie tyle siły, że zadziwasz wszystkich wokół-od czasu kiedy założyłaś bloga dla małej zyskałaś wielu serdecznych przyjaciół, od których możesz liczyć na pomoc i wsparcie w każdej gorszej chwili. Pozatym codziennie udowadniasz wszystkim jak wielkie jest twoje serce poświęcając swój czas i siły po to, aby pomagać i wspierać inne matki i akcje charytatywne.Życze wam jeszcze odrobinę cierpliwości i wiary bo przecież każdy, który was zna ma nadzieje, że wszystko sie dobrze ułoży.Pozdrawiam i ściskam gorąco:)
stewen69
16 listopada 2008 o 11:15
Przytulam Was mocno i modlę się za Was, za Agunię. Wierzę mocno, że jeszcze będzie biegać, śmiać się i psocić. Tak jak przed rokiem. Sercem jestem codziennie z Wami, nie ma dnia, żebym o Was nie myślała i nie zaglądała tutaj na blog. Podziwiam Ciebie Aniu, jesteś tak wspaniała mamą, ża Agi napewno zechce do Was wrócić. Pozdrawiam.
~Magdulenka
16 listopada 2008 o 11:49
oj łzy się cisną do oczu jak to życie niesprawiedliwe !:((Aguniu dużo zdróweczka dla Ciebie perełko i może juz czas sie zdecydować powrócić do mamusi i tatusia ! Wierze w to bardzo mocno i Wierzę że Bóg was nie opuści ! Wszystko w jego rękach !Pozdrawiam i życze dużo siły i wytrwałości !Magdulenka
~ing
16 listopada 2008 o 22:50
By nie dopadł Cię nasz największy wróg… brak nadziei…”Najczarniejsza godzina przychodzi przed świtem. Kiedy ciemność jest największa, wtedy szykują się dla nas nowe możliwości. Tak jak po burzy przychodzi słońce…”Dużo miłości, wiary i nadziei WAM ŻYCZĘ…
~Ola Paprotna
OdpowiedzUsuń17 listopada 2008 o 02:38
Aguniu, wstawaj już, maleńka… Rodzice czekają z utęsknieniem na Ciebie… Wstań słoneczko… Prosimy…Aniu, to, co przeszłaś, po prostu serce płacze, kiedy czyta się Twój ostatni wpis… Tylko nie trać nadziei..
Odpowiedz
~Madzia
17 listopada 2008 o 07:50
Tik tik-tak bije moje sercedla Ciebie dla Ciebie Mamodziękuję Ci, że jesteś.Tik Tik-tak tak radośnie szepcze Mamo Mamo Twe święte imię jest.A kiedy znowu przyjdzie wiosnai znów przyjdzie majto wtedy majowe kwiaty Tobie damniech zawsze kwitną w Twoim domugdy w nim nie ma mnieMamo Mamo tak bardzo kocham Cię.Wierzę w to, że będzie Ci dane usłyszeć to kiedyś od Agi:)
Odpowiedz
~Asia
17 listopada 2008 o 11:01
Aniu! ja Ci napiszę coś innego- bo to,że wszyscy jesteśmy razem w dążeniu do obudzenia Agi to nie ma wątpliwości- napiszę Ci ,że masz niezwykłe dziecko- dziecko które nauczyło wielu dorosłych jak być lepszym, jak się zmieniać by dawać więcej, to Twoje małe dziecko jest większym nauczycielem niż niejeden profesor na mojej drodze-uczy pokory do życia i miłości, uczy by być otwartym i walczyć o każdą cudowną chwilę życia, daje nadzieję,że w życiu wiele może się zmieniać. Uwierz Aniu,że nasze dążenie do pobudki królewny nie pójdzie na marne i za to ,że Agi wybrała byśmy się spotkały bym mogła jej pomagać bardzo Wam dziękuję!
~czarnyaniol
17 listopada 2008 o 12:32
Aniu Twoja mała Księżniczka zawładnęła niejednym sercem i wiem, że nie pozwoli byśmy kiedykolwiek w nią zwątpili, wróci i tak jak to piszesz będzie biegać i psocić na całego. AGUNIU CZEKAMY!!!!WRACAJ ANIOŁKU
~Elwi
17 listopada 2008 o 13:14
Ktoś, kto tego nie przeżył pewnie nie jest w stanie tego zrozumieć, ja pewnie też. Jedno co mogę powiedzieć, to to, że znam ten strach kiedy dziecko się dusi. Mój synek miał 2 tygodnie byłam z nim sama w domu, jak zachłysnął się jakimś syropkiem, nie wiem przez ile sekund nie mógł złapać oddechu, ale dla mnie to była wieczność i te jego oczy! Domyślam się że mniej więcej tak wyglądały oczy Agi tego felernego 16 listopada. Mój krzyk, wrzask, ryk czy jakby to nazwać pewnie było słychać na całym osiedlu. Dla nas na szczęście wszystko skończyło się dobrze, choć tych dwóch najgorszych chwil nie zapomnę nigdy (jak był ciut straszy zachłysnął mi się jeszcze raz). Oby nie było już gorszych chwil w naszym życiu. Wracając do Was, to myślę że Agi uczy nas wszystkich pokory do życia, do losu, do Pana Boga. Najważniejsze dla Ciebie (tak myślę) i dla Twojej psychiki to poukładać sobie wszystko w głowie (łatwo powiedzieć co nie?), zamknąć pewne rozdziały, i uświadomić sobie że to co było nie wróci, bo przecież jak Agi się obudzi nigdy nie będzie już tą samą dziewczynką sprzed 16.11. I myślę, że to Twoje podsumowanie roku od wypadku, też jest takim jakby zamknięciem jednych drzwi a otwarciem kolejnych. Jeszcze nie wiesz co jest za nimi, ale trzeba wierzyć że tylko lepsze rzeczy. I tego Wam nieustannie życzę.
~bina
OdpowiedzUsuń17 listopada 2008 o 14:54
Jestem z Wami całym sercem……
~Ciocia K
17 listopada 2008 o 16:15
…wiara czyni cuda , czyny dają wiarę… Jak nikt w świecie dajecie dowody super rodzinki , która walczy o to być razem , wspieracie się , kochacie , a nasza Śpiąca Królewna docenia to i na pewno wróci , bo …czyny dają wiarę a wiara czyni cuda!!1Pozdrawiam i ściskam . Buziaki!!!
~Ania i Zuzia
17 listopada 2008 o 19:16
Tak jak zawsze Twoje zwierzenia poruszyły mnie do łez. Nie umiem ogarnąć Waszego cierpienia, ani umysłem, ani tym bardziej sercem. Mogę tylko powiedzieć, że Agusia jest w moim sercu nieustannie, nie ma takiego dnia, żebym nie pomyślała o Jej wspaniałej buźce. To zdjęcie z 16 listopada zeszłego roku, na którym Agusia tak pięknie stoi, mam przed oczami, za każdym razem, kiedy pomyślę o Naszej Wspaniałej Księżniczce.Aniu, wiedz, że pomimo, tego, że tak rzadko się odzywam, myślami trwam przy Was nieustannie.Dziekuję, Agusiu, że otworzyłaś mi oczy i serce na ludzkie cierpienie, dzieki Tobie, wiem, że los bywa nieprzewidywalny. Zarazem ukrutny i niespawiedliwy. Teraz wiem, że to co Ciebie dotyka, może spotkać każdego z nas. Kiedy natrafiłam na Twój blog, nawet nie wiedziałam do końca, co oznacza to słowo. Przeczytałam jeden post, a potem zaczęłam, czytać wszystkie stecz, to było bodajże w lipcu. Byłam w szoku. Pierwszy raz w życiu, poznałam bezposrednią relację, osoby pokrzywdzonej. O takich historiach słyszałam jak dotąd, tylko w telewizji.Płakałam kilka nocy pod rząd, aż traciłam głos, zachwiało się moje postrzeganie świata.Jako świeżo upieczona matka, nie wyobrażałam sobie, cierpienia malutkiej bezbronnej istoty, wtedy myśląc, że w zasadzie bez powodu.Jakim prawem, los albo Bóg odbiera jednym dzieciom, życie, zdrowie, szczęście, wszystko to na co te pociechy zasługują, tak jak każde inne….Pokochałam Agusie od razu, jest cudowna, Aniu, Ty również, wierzę, że Agi się obudzi, bo inaczej byc NIE MOŻE!!!!Codziennie, wieczorem, kiedy Zuźka, już zaśnie, myslę o Was, jak Wam minął dzień, co u Agi…codziennie czekam, na tą jedna wiadomość, bo wiem , że to tylko kwestia czasu……Pozdrawiam Was Dzielne Dziewczyny!
~Marta
17 listopada 2008 o 22:00
!!!!!!!!!!!!!!!APEL!!!!!!!!!!!!Jest tu wiele osób kibicujących Agusi i chcących realnie pomóc. Gdyby ktoś chciał przekazać jakieś rzeczy na aukcje organizowane dla Agi (cały dochód z tych z literką A jest dla Agnieszki), to proszę o kontakt z Anią. To może być cokolwiek – płyty, ksiażki, ciuchy, zabawki, kosmetyki – no wszystko po prostu! Wiadomo, że nie każdego stać na wpłacenie choćby małej kwoty, jednak gdyby mimo to chciał pomóc, to może wyszpera w domu cos, co ktos inny chetnie kupi:)Pozdrawiam!:)
~Iza-Warszawa
OdpowiedzUsuń19 listopada 2008 o 20:23
Czytam, płaczę, ale wierzę, że niunia się obudzi!!!!Aniu, jestem z Wami!!!Trzymaj się kobieto, musisz być silna!
~nieprzysiadalna.bloog.pl
23 listopada 2008 o 13:49
Kochana Królewna…Jakim szczęściem jesteś dla Niej TY, kochająca bez granic, pełna poświęcenia i nadziei…Trzeba wierzyć że Agunia wróci i kochać jak najmocniej…Buziaczek dla Śpiącego Maleństwa… Jola, a czasem również Musia.
~tadzio
1 października 2012 o 03:55
Nawet 5 kitek nie pomoze a juz w tych co ma wyglada jeszcze gorzej.dziecko jest straszne i wszystkie wpisy wielbiace jej urode to wierutne klamstwo.Rozhisteryzowane Matki Polki wypisuja glupty dziekujac ze takiego dziecka nie maja Sa hipokrytkami
AnkaJ
1 października 2012 o 09:30
Twoje wpisy, jak już wcześniej pisałam na nikim nie robią wrażenia. Nie będzie dyskusji i obrażania się na wzajem. Masz problem? Idź do psychologa i się wygadaj, to nie jest miejsce do wylewania swojej żółci.Życzę powrotu do zdrowia
~kasia
5 kwietnia 2014 o 11:38
Mamo Agi, wspieram Cię sercem całym, modlę się za Was. Wytrwaj, kochana.
AnkaJ
6 kwietnia 2014 o 11:33
Kasiu, dziękuję z całego serce! Dzięki Wam, jest mi raźniej, jak to Lilka napisała, nasza blogowa rodzina jest wspaniała :)
Przytulam!!!