środa, 14 lipca 2010

Kocham lato!!! /14 lipca 2010/

Piękne lato jest tego roku! Fakt, czasami za bardzo doskwiera nam upał, zwłaszcza w czasie jazdy samochodem. Wzięłam się ostatnio na sposób i zabieram ze sobą zmoczone ręczniczki. Jedna ściereczka mięciutka z mikrofibry dla Agniesi, a druga dla mamy. Wieszam sobie na szyję, a babcia obciera od czasu do czasu Agulka. Odrobinkę pomaga. Jutro też zastosujemy tę metodę.
Co do choroby Agi. Ciężko przeszła tą anginę. Bidulka nieźle się namęczyła. Dopiero w sobotę po południu temperatura odpuściła. Agulek była taka zmęczona, że szkoda mówić. Najlepiej jednak temperatura odpuszczała na kolanach u mamusi. Nie ma jak to sprawdzone sposoby. W ten sposób nauczyłam kiedyś Agniesię spać z mamą. Wystarczyły 3 dni. To było zaledwie 3 lata temu, a wydaje się jakby mi się tylko śniło. Agniesi rehabilitację ograniczyłam do minimum. Dzisiaj pierwszy raz byłyśmy w gabinecie po chorobie. Postanowiłam skorzystać z tego, że jedziemy od Pani Danuty i wjechałyśmy od razu do Somitu na zajęcia. Mirek delikatnie rozmasował Agulka i ponaciągał trochę stawy i kark. Następna rehabilitacja w piątek. Jutro jedziemy znowu do Piły, więc nie ma sensu w tym upale męczyć bidulki. Mam wrażenie, przyniesie to więcej szkody niż pożytku. W waszych mieszkaniach też pewnie temperatura wysoka. Jednak na naszym poddaszu, momentami nie ma czym oddychać, a pot cieknie po plecach, przy najmniejszym ruchu. Wiatrak i klimatyzer chodzą pełną parą i jedyne co się zmienia, to rachunek za prąd. Żałuję, że kupiliśmy kiedyś ten sprzęt, wiatrak chyba więcej chłodu daje.
Spacerki z Agnieszką urządzamy dopiero wieczorem. Nie ma sensu wcześniej wychodzić. Za gorąco jest. Myślałam nawet, zeby do Pani Danuty przejść się pieszo, ale słoneczko w południe daje nieźle czadu! Nie było sensu. Samochodem jedziemy 3 minuty. Wózkiem dobre 20 minut i to jak szybko pójdziemy.
Musze przyznać, że krem z filtrem jakim smaruję Agusię sprawdza się świetnie. Agusia zmieniła troche kolorki, ale nie spiekła się wcale. Mamusia za to w niedzielę pozwoliła sobie na słodkie lenistwo na kocyku. W niedzielę ewakuowaliśmy się do mojej mamy pod orzecha. Agniesia była osłabiona, ale już zaczynała dochodzić do siebie. Tatuś siedział w cieniu z Agulkiem, a mama pętała się po słońcu w poszukiwaniu opalenizny. Nawet całkiem nieźle mi szło. Niespodziewaną przeszkodą okazała się Sonia i…siostrunia!! Nudziło jej się!!!
Huśtawka Aguni się podoba

1 komentarz:

  1. ~Patrycja / www.patrycjaa.ubf.pl
    19 lipca 2010 o 15:13

    Pozdrawiam cieplutko! :)

    ~sasecia
    13 sierpnia 2010 o 15:35

    Ale chyba już lepiej z Agusią?? Ja już jestem mamą od 20 lipca


    ~AnkaJ
    13 sierpnia 2010 o 16:09

    Saseciu, moje szczere gratulacje!!! Cieszę się razem z Tobą! A jeśli można zapytać o imię maleństwa?Buziaki dla Was obydwóch!!

    OdpowiedzUsuń