Ferie dobiegły końca, i Agnieszka rozpoczęła ciężką pracę. Skończyło
się wylegiwanie w łóżku do 10 (zauważyłam, że w ten sposób łatwiej mi ją
ubrać, po drugim śniadaniu, jak nie zrywam jej z łóżka). Teraz trzeba
wstać o wpół do ósmej i nie ma zmiłuj
Ciocia Małgosia i wuja Robert przychodzą punktualnie :) Agnieszka co
prawda, sprawdza na ile może sobie jeszcze pozwolić i walczy. Może się
uda wyskoczyć z fotelika i jeszcze poleżeć, ale na razie, przegrywa
Jeśli chodzi o oczko, to po rozebraniu choinki podałam Agnieszce
Opatanol do oczu i Tafen Nasal do noska i jakoś wszystko się unormowało.
W czwartek dotarliśmy do okulisty. Pani doktor cierpliwie obejrzała
oczka. Okazało się, że Agnieszka oprócz blizny w centralnym miejscu
źrenicy, ma jeszcze zrost źrenicy z tęczówką. Dobrze mi się wydawało, że
widzę drugą blizną! Szlag!!! Niestety, Pani doktor mogła tylko zaufać
naszym słowom, bo Agnieszki oczko było zdrowe, bez podrażnień. Skoro
jednak podawanie leków na alergię pomaga, a do tego w określonym czasie
widzimy pogorszenie się jej oczu i większą ilość wydzieliny, coś jest na
rzeczy. Zaleciła podawanie Opatanolu do końca opakowania, już na dwa
tygodnie przed możliwym pyleniem (najbardziej podejrzewam brzozę,
pleśnie, grzyby, trawę i pokrzywy, a teraz jeszcze roztocza), do tego
przepisała steryd, jakby stan zapalny się nasilił. Na szczęście
dostaliśmy dokładny opis, mogę to podać do kartoteki naszej pediatrze.
A tak swoją drogą, rozmawiałam dzisiaj z naszą Panią doktor, bo była
ciekawa, co powie okulista. Pani doktor zastanawia się nad testami u
Agnieszki. Robią takie nawet u nas w szpitalu. Tylko może nie teraz, bo
jest trochę chorobliwy czas… Pomyślimy, zobaczymy. Wracając z Poznania,
wjechaliśmy na godzinkę do domu, zobaczyć jak prace postępują (kafelki
zaczynają pojawiać się na ścianach, jest nadzieja na powrót). I tak
wieczorem, Agnieszka zaczęła domagać się ciągłego odsysania. Stale jej
coś przeszkadzało. Cały dzień dzisiaj to samo. Nałykała się tego kurzu i
pyłu i pewnie to stąd. Pani doktor kazała poczekać najdalej do jutra,
jak nie przejdzie, inhalacja. Teraz oddycha spokojnie i czysto, ale jak
długo tak będzie? Nie wiem, teraz trwa to jakieś pół godziny. Co więcej,
Pani doktor mi dzisiaj powiedziała, że najwcześniej powinniśmy wrócić 2
tygodnie po zakończeniu remontu… Super…
Okulistka zaleciła też zakładanie wilgotnej komory na noc. Tylko i
wyłącznie. Soczewka to rozwiązanie tylko na chwilę, jak to określiła.
(No i skończyła się cisza, trzeba odessać dziecko) Na szczęście komory
mamy w zapasie Pani pielęgniarka z hospicjum, zakupiła je dla Agnieszki
przywiozła we wtorek
Pani doktor uświadomiła mi tez przez przypadek, że w pokoju nie mamy
dywanu, Agnieszka śpi na poduszce antyalergicznej, którą często piorę,
poszewki też. Do tego leży na pieluszkach tetrowych, które w suszarce są
wyparzone. Podłogi są myte codziennie… Dlatego może, tak zareagowała na
ten pył w domu, czy wcześniej, choinkę. Teraz jest wszytko dobrze, oby
jak najdłużej.
Dziękuję wszystkim za pomoc w roznoszeniu ulotek i za udostępnianie
apeli. Dziękuję za każdy sygnał o przekazaniu 1% dla Agnieszki!!!
Jesteście wspaniali!!!
Kochani, życzę Wam udanego weekendu! Pozdrawiam gorąco
~Lila-Fleur de Lys
OdpowiedzUsuń6 lutego 2016 o 17:18
Współczuję Wam tego”wygnania”i tego,że wrócić możecie dwa tygodnie po remoncie,ale skoro nie ma wyjścia,to nie ma.Teraz jest bardzo trudno w to uwierzyć,ale ten czas minie i wrócicie do siebie.Pewnie i dosłownie i w przenośni:)
W tej chwili najistotniejsze,że z oczkiem lepiej.I w sumie nie ma się co dziwić Agnisi,że poza domem,w troszkę obcym dla niej miejscu spina się bardziej.Tylko,że się Biedulka męczy i Ciebie też.Faktycznie,u Was w domu jest sterylnie,więc przy takim zwykłym porządku(albo i nieporządku,jak u mnie-zbieraczy kurzu ci u mnie w nadmiarze;/)alergia Aginka może się nasilić.Jako dziecko miałam astmę alergiczną,do szóstego roku życia,dusiłam się i pamiętam to do dziś.I do dziś źle reaguję na topolę,na szczęście odkąd wyprowadziłam się z bloków,nie mam topoli w pobliżu.I zawsze pierwsze koszenie trawy w ogródku-nic na to nie pomaga.
Zdrowia jeszcze raz i niech czas Wam szybko zleci:)))Buziaczki*
AnkaJ
6 lutego 2016 o 21:30
Wiesz Liluś, nie jest tak źle. U mojej teściowej jest wygodnie i miło. Jednak jak sama rozumiesz, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej ;) Co do tej sterylności, to bym nie przesadzała. Mam tak mało miejsca w pokoju, że nie jestem w stanie wszystkiego sterylnie odkurzać. Jednak takie podstawowe rzeczy sobie uświadomiłam. Tutaj, gdzie teraz jesteśmy jest czysto, ale to jednak inne otoczenie. Najgorsze już za nami i dzięki temu wiemy czego należy unikać.
Oj tak, nie mogę się doczekać, końca remontu :) Wyślę Ci fotki, przed i po! Ja się nie mogę napatrzeć na te nowe kafle na ścianie :)
Niestety, Agnieszka gorączkuje i czekamy co się z tego nam rozwinie.
Przytulam Liluś :)
~Lila-Fleur de Lys
8 lutego 2016 o 12:01
No bo nie ma tego złego…Teraz druga babcia może się nacieszyć wnusią:)
Ja nie wiem,jak to jest z tymi powierzchniami:)Mam trzy małe pokoje i jeden wielki.I faktycznie,za małe to za małe,żeby było sterylnie,ale wielki to za wielki:P Pewnie”złej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy”,zwłaszcza,kiedy”baletnica”kocha zbieracze kurzu(dziś nie mogłam domyć dzbanków stojących na witrynie,wrzuciłam w zmywarkę,choć ponad stuletni dzbanek do herbaty ręcznie malowany,pamiątka po Babci,nie powinien być absolutnie myty w zmywarce.Trudno.)
A teraz najważniejsze:jak Agnisia?Gorączka minęła,czy ją nadal męczy?
No i czekam na fotki:)
AnkaJ
11 lutego 2016 o 21:26
Druga babcia póki co przebywa u swojej kolejnej córki, nie chcąc nam przeszkadzać. Tak więc już drugi miesiąc jesteśmy sobie sami na mieszkaniu. Jest cieplutko i milutko, choć teściowa w niczym by nam nie przeszkadzała przecież. No ale skoro taka decyzja, nic nie poradzę. Mamy przynajmniej okazję pobyć tylko w trójkę.
Mam nadzieję, że dzbanek przetrwał pranie w zmywarce!!! U mnie w domu do sterylności daleko, ale staram się unikać łapaczy kurzu. Na razie jest to bardzo trudne, bo w jednym pokoju ciężko zachować ład. Teraz to co innego! Państwo na włościach, trzy pokoje, wielki korytarz i kuchnia. Zagospodarowane mamy dwa pokoje, z czego jeden wygląda jak w rodzinie zbieraczy ;) Trzy razy musiałam jeździć, żeby wszystko przewieźć, a i tak jeszcze stale coś dowożę. Poza tym, nawet stołu do rehabilitacji nie wzięłam, bo nie chciało mi się go dźwigać na drugie piętro.
Agnieszka wypociła się w sobotnią noc i tyle, że jest osłabiona. Jeszcze nadal ma temperaturę nie przekraczającą 36 stopni. Na szczęście osłuchowo jest czysta i gardło też w porządku!
Fotki wyślę niedługo :)
Buziaki!!!
~Karolina90
OdpowiedzUsuń6 lutego 2016 o 17:57
Zrost tęczówki z rogówką – nieciekawie to brzmi. A raczej strasznie
AnkaJ
6 lutego 2016 o 21:24
Fakt, nie brzmi to dobrze, ale nic nie wymyślę. W tej chwili została blizna, a oko jest w porządku. Przykro mi jednak, bo nie umiałam temu zapobiec.
Pozdrawiam, Karolinko!
~okiem kobiety
7 lutego 2016 o 13:39
oj! to z tym okiem nie jest najlepiej, to co opisujesz nie brzmi dobrze. Życzę Wam wszystkiego dobre, zdrówka przede wszystkim!
AnkaJ
11 lutego 2016 o 21:27
Wiesz co, nawet nie wiem co to może znaczyć, bo lekarka nie powiedziała mi tego w gabinecie, tylko wyczytałam w wypisie. Nie wiem co o tym myśleć i jak to traktować.
Dziękuję! Pozdrawiam Was gorąco :)
~Longina
11 lutego 2016 o 19:09
Jak Wam nie wstyd tak dziecko budzić w środku nocy! :P
W sumie mnie po remontach drapie w gardle a co dopiero Gusię z alergią. Mam nadzieję, że te remonty już się u Was pokończą i te 2 tygodnie miną raz dwa. buziolki :* <3
AnkaJ
11 lutego 2016 o 21:17
Ach, bo my tacy brutalni jesteśmy ;) Na szczęście dziecko mogło sobie jeszcze w aucie pospać, nie to co kierowca :( Ja to jednak mam przechlapana. Podobno jednak taki los matki. Ostatnia się kładzie, pierwsza wstaje i zawsze ma coś do zrobienia. A kiedy mam jakieś pretensje i żale, słyszę, że niezorganizowana jestem ;) Pewnie i tak…
Nie mogę się już doczekać, jednak wszystko się znowu o jakiś tydzień przeciągnie. Oszaleję, bo mimo tego, że nam tu dobrze, to jednak nie ma jak w domu.
Przytulam!!!