sobota, 10 grudnia 2011

Kłopociki, bo dziecko urosło /10 grudnia 2011/

Nasza Agniesia jak pisałam ostatnio urosła. Zrobiłam  nawet odkrycie, że w wózku trzeba do samego końca opuścić podnóżek, bo niestety nóżki jej się nie mieszczą. Właśnie nóżki „wystrzeliły” ostatnio. Widzę to po spodniach. Jednak to, że dzieci rosną, normalne jest. U naszej Agniesi pojawia się jednak problem przy każdym gwałtowniejszym wzroście. Dlaczego? Otóż dzieciaczki spastyczne mają tak, że wzrasta wtedy napięcie mięśni. Moim największym zmartwieniem w ostatnim czasie, są właśnie bioderka Agniesi.
Na środowej rehabilitacji była tylko Karolina. Może i całkiem dobrze się złożyło. Zabrała się za masaż i zaniepokoiła ją reakcja Agniesi. Uda miała tak spięte, że masując, nie mogła ich Karolina rozluźnić, przywodziciele były spięte. Lewe, ok, zdawaliśmy sobie sprawę, że jest w nie najlepszym stanie. Jednak jak, na ironię, prawe okazało się gorsze. Zaproponowałam tejpy, jednak nasza rehabilitantka, wolała najpierw RGT. No nic, zadzwoniłam do Pani doktor po skierowanie. Postanowiliśmy jechać od razu, a rehabilitację przełożyć na czwartek. Agniesia miała zrobiony odcinek lędźwiowy i bioderka. W sumie wyszły 3 zdjęcia.
Pani, bardzo miła, mówiła do mojej córci, sprawdzała jakość zdjęć i starała się dobrze ułożyć Agniesię, żeby nie trzeba było powtarzać. Niestety radiolog był na konsultacji w szpitalu i nie był w stanie opisać nam zdjęć od ręki. Umówiłam się, że zabiorę do pokazania rehabilitantom, a jak będzie potrzeba przyniosę i lekarz opisze.
Karolina naopowiadała o Agniesi bioderkach i dojechała w czwartek razem z Asią. Zabawnie wyglądały stojąc ze zdjęciami na szybie i oglądając negatywy. No więc tak, biodra nie są w najgorszym stanie, jak spodziewały się nasze Panie (ja też). Prawe bioderko jest wywichnięte i wykręcone na zewnątrz. Lewe natomiast, ociera główką o panewkę i co jest bardzo bolesne. Zalecenia: Odwodzenie, najlepiej klinem między nóżkami w każdej pozycji. Klin będzie doszyty w tym tygodniu na zamówienie. Obecnie korzystamy z poduszek i misiów, innymi słowy – pełna improwizacja. Kombinezon Thera Togs sprawdza się idealnie, jeśli chodzi o odwiedzenie bioderek.
Lędźwie są w fatalnym stanie. Doszło do kręgozmyku lędźwiowego. Jak mi się zdaje to jest przodozmyk. Niestety ta gorsza wersja. Kręgi uciekły do wnętrza jamy brzusznej, a nie da się ucisnąć brzuszka tak, aby wstawić uszkodzony kręgosłup. Dziewczyny oczywiście wiedzą jak to naprawić, ale brzmi to na tyle niefajnie, że trudno o tym pisać. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. Jednak ból powodowany przez wypadający kręg porównywalny jest do rwy kulszowej, więc chyba zdecyduję się na ten zabieg, jak tylko Asia postanowi go zrobić. Brrrr… Liczę na jej profesjonalizm, nie zawiodła nas jeszcze.
Agnieszkę zatejpowały obydwie cioteczki i tak naszykowana, mogła jechać z nami do stolicy. W piątek ciemnym świtem podjechała karetka i pognaliśmy do CZD. Najpierw musieliśmy odebrać mleko z izby przyjęć, okazało się, że jechali do nas właśnie w piątek. Kolejny punkt programu, to badanie krwi. Chwilkę poczekaliśmy i poszłam (tata odpada, kiedy kują jego dziecko) z moją Agusią do Pań, które bardzo profesjonalnie, za jednym wkłuciem pobrały mojej córce krew. No i na żywienie. A tam ciemno w poczekalni. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, pojawiła się znajoma Pani doktor. Charakterystyczna buzia Agniesi, zwróciła jej uwagę. Poprosiła nas do gabinetu i faktycznie. To była Pani doktor, która za pierwszym razem opiekowała się Agniesią na oddziale żywienia. Nie mogła oderwać oczu od tego mojego pączuszka. Zapamiętała ją jako malutką chudzinkę, jaką była Agucha zaledwie 3 lata temu. Zasugerowała, żeby zmniejszyć podawanie nutrini do jednej butelki dziennie, a dietę pozostawiła w naszych rękach. Pierwsza Pani doktor, która nie wyliczała kalorii z kalkulatorem w ręku i której nie trzeba opowiadać naszej smutnej historii. Agucha, jak się okazało przybrała 2 kg, a to całkiem sporo. Waży 19,7 kg, ja to akurat w rękach najbardziej czuję. Nie dostaje więcej jedzenia niż zwykle, zwyczajnie rośnie moja córcia. Na wyniki badań nie musieliśmy czekać, mamy zadzwonić w poniedziałek i się dowiadywać. Tym sposobem ok 12 mogliśmy wracać do domku. Jeszcze tylko 6,5 godziny i byliśmy na miejscu.
Dzisiaj wszyscy jesteśmy zmęczeni, ale przynajmniej mamy to już za sobą. Agniesia jest nadal podziębiona i ciężko zastanawiam się nad podaniem jej genty w inhalacji. Niestety ma potworny zapach ropy z noska i buzi. Na domiar złego, przewiało jej prawe oczko. Zakropiłam i przemywam herbatką. Musimy zakończyć ten ro w zdrowiu, prawda? Ostatnio nam się to nie udaje, więc trzeba teraz spróbować!!
Kochani życzę owocnych zakupów świątecznych i duuużo chęci do świątecznych porządków!!!

1 komentarz:

  1. ~Liv
    11 grudnia 2011 o 10:38

    Chęci do świątecznych porządków nie mam za grosz:( Oj, żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce…:)Biedna Agunia, co tu napisać? Ściskam mocno i trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się jak najlepiej.*Buziaki***


    ~AnkaJ
    11 grudnia 2011 o 11:49

    Oj, Liv, chyba mam to samo! Do tego z zakupami jestem w lesie. Mam nadzieję, że ten tydzień przyniesie trochę więcej energii na to co nieuniknione :)))Buziaczi!!!


    betkaalenumer1236547@onet.pl
    11 grudnia 2011 o 21:04

    Nasze dzieci też szybko rosną i niestety mają przez to często więcej schorzeńale na pocieszenie kiedyś neurolog mi powiedział,że przynajmniej część kłopotów wychowawczych mnie ominie.Życzę zdrówka..http://wiecznedzieci.blogspot.com/


    ~AnkaJ
    11 grudnia 2011 o 21:39

    Wiesz co? Wolałabym te kłopoty wychowawcze, Ty pewnie też :))))Pozdrawiam :)))


    ~maria
    12 grudnia 2011 o 18:35

    tak bardzo mi zal Agusi, bo wiem ze nie moge pomoc, ciagle piszesz o tym jak bardzo Ona cierpi, to kregoslup, to bioderko, to wystawione kregi, to zakazenie ropne, takie malenstwo, a taki ogrom cierpienia :( z calego serca zycze Wam wszystkiego co najlepsze !!

    ~AnkaJ
    12 grudnia 2011 o 19:05

    Dziękuję serdecznie Mario. Cieszę się tylko, że moje dziecko jest tak odporne na ból, ja nie dałabym rady.Pozdrawiam serdecznie


    ~maria
    12 grudnia 2011 o 18:47

    tak bardzo mi zal Agusi, bo wiem ze nie moge pomoc, ciagle piszesz o tym jak bardzo Ona cierpi, to kregoslup, to bioderko, to wystawione kregi, to zakazenie ropne, takie malenstwo, a taki ogrom cierpienia :( z calego serca zycze Wam wszystkiego co najlepsze !!

    ~Edyta S.
    13 grudnia 2011 o 18:29

    No i niech nam rośnie mała królewna!!!!!!!!!…byle tylko w zdrówku…Pozdrowienia dla moich ulubionych dziewczyn ze Stopnicy :)

    ~iwona
    17 grudnia 2011 o 22:57

    Niech Agusie ponastawiaja, popoprawiaja, zeby juz nic nie doskwieralo :) Sciskam

    OdpowiedzUsuń