niedziela, 4 grudnia 2011

Sentymentalnie /4 grudnia 2011/

Jakoś tak ciężko mi ostatnio na duszy. Nie mogę się położyć spać o normalnej porze, a rano nie mogę oderwać głowy od poduszki. Agnieszka na zmiany, śpi spokojnie, to znów, wzywa mnie co chwilka. Ten tydzień znowu zaliczyła inhalacje, Zaczęłam od zeszłego piątku. Maluda była jakaś taka osłabiona i miała dużo wydzieliny. Pulmicort i mucosolwan dwa razy dziennie. Całkiem nieźle zadziałało. Muszę uważać na tą moją królewnę. W piątek jedziemy do Warszawy. Zlecenie w NFZ już załatwione. Dochodzę chyba do wprawy. Zadzwoniłam jakieś 3 godziny po wysłaniu faksem przez Arka papierów, a Pan miał uszykowany już wniosek do podpisania!!! W piątek zadzwoniłam na pogotowie zamówić karetkę, a oni mieli już wszystko z NFZ. Normalnie dochodzę do wprawy, jak nic!
Co do tego drugiego wózka, to muszę poczekać. Wolę, najpierw zobaczyć, że z subkonta Agnieszki schodzą te pieniążki za Kimbę, a potem wykorzystać ewentualnie uszykowane zlecenie. Jakoś tak mnie naszło ostatnio. Stanęło więc na tym, że mam upatrzony wózek – parasolkę, a potem będę się martwić o załatwianie papierów. Wszystko to zawsze musi być takie zagmatwane. Niestety jednak, coraz częściej dochodzę do wniosku, że w trosce o Agnieszkę, muszę dbać o siebie, dlatego taki wózek będzie mi potrzebny.
W ostatnim czasie musiałam zablokować komentarze, znowu pojawiły się jakieś spamy. Męczące jest usuwanie tych linków niewiadomego pochodzenia. Odpuśćcie sobie, ja i tak nie wejdę na taką stronę.
W tym roku Wigilia będzie u nas. Jeszcze do końca nie wiem kto będzie, ale maksymalnie 10 osób się zbierze. Ze spokojem się pomieścimy, a ja przynajmniej nie będę musiała jeździć z moim biednym dzieckiem po nocach. Położę ją spokojnie spać i możemy sobie posiedzieć ile tylko chcemy. Po raz pierwszy, możemy mieć większą choinkę. Wszystko to jednak niewiele znaczy, bo powinna ją z mamą ubierać Agnieszka. Pamiętam, jak 5 lat temu ubrałam choinkę w nocy, a Agnieszka rano ją zobaczyła. Usadziłam ją wtedy w narożniku sofy, była zafascynowana tym widokiem. Poszłam do kuchni uszykować mleko. A moja mała dziewczynka spadła z kanapy. Chciała najwidoczniej sięgnąć choinkę. Mama głupol się wystraszyła, a maleńka tylko lekko zakwiliła i nawet nie płakała. Już jej samej nie zostawiałam. Miała wtedy pół roku. Oglądam czasem pozostałe nam filmy z Agniesią, która siedzi sobie wśród zabawek i przekłada z pudełka do pudełka kulki czy klocki. Układa  zabawki po swojemu i gaworzy do siebie. Często płaczę przy tym, czasem się uśmiecham. Właściwie to taki śmiech przez łzy. Widząc maleńkie dzieci cieszę się, uśmiecham do nich, mówię, tulę. Jednak moje serce się kurczy, klatka piersiowa jest ściśnięta. Ech…nie będę smęcić. Już chyba tak zawsze pozostanie.
Agnieszka na domiar złego ma problemy z lewym biodrem. Przez cały tydzień nikt tego nie zauważył. Jej stopy były sztywne i bardziej wygięte do środka niż zwykle, jak się okazało to z bólu. W czwartek, postanowiłam sama z nią poćwiczyć, nie mieliśmy tego dnia żadnych zajęć. Przy próbie zgięcia kolanka, Agusia aż podskoczyła. Zrobiłam tyle, ile umiałam. Rozluźniłam jej biodra, a potem zginając nóżkę w kolanie starałam się delikatnie ulżyć mojemu dziecku. Troszkę się udało, udało się też wstawić kręgi lędźwiowe, wystawione z bólu biodra. W piątek rano nie zakładałam kombinezonu, bo nie było sensu jej usztywniać, jak nie wiem czy jest ponastawiana prawidłowo. Mirka na dzień dobry poprosiłam o nastawienie biodra i krzyżyków. Zrobił to profesjonalnie. Jak „strzeliło” Agniesia się rozluźniła.
Jak tu można mieć dobry nastrój, jak patrzysz na cierpienie swojego dziecka i nie potrafisz mu pomóc. A dzisiaj wyjęłam jej foleya z brzuszka Agni, tak po prostu. A jak! Znowu wciągnęła go do środka, a jedynym sposobem jest wyciągnięcie wody z balonika, dopiero modę wyciągnąć wężyk. Niestety, tym razem za dużo wody wyciągnęłam i całość wyszła. Co było robić, założyłam nowy i dopiero wtedy nakarmiłam Agniesie. Ciekawe, co powie nam Pani doktor w CZD, jak powiem jej o tym „wciąganiu” wężyka.
Moi kochani miłych przygotowań do świąt i udanych zakupów. Trzymajcie się cieplutko!!!

2 komentarze:

  1. ~snoopy29
    25 listopada 2011 o 07:53

    cieszę sie , ze wszystko na dobrej drodze, my też korzystamy z używanego i jesteśmy zadowoleni…pozdrawiam ewa


    ~AnkaJ
    25 listopada 2011 o 10:20

    Ewuś dziękuję za podpowiedź! Ponadto, poznałam silnych i otwartych ludzi!!! Ja nie wiedziałam tak naprawdę, ze umowa kupna-sprzedaży jest uznawana przez fundację!Pozdrawiam, Ania :))))


    ~Liv
    25 listopada 2011 o 09:41

    Nad wyraz inteligentnie przeczytałam ‚Neurolog i wróżki’:P I trzy razy przeczytałam post, szukając, gdzie o tych wróżkach?:PPP Cóż, starość, nie radość:)Cieszę się, że u Was dobrze i podziwiam Twoją bezbłędną organizację. I te pomysły: a to używany wózek, a to ‚parasolka’ /cokolwiek to znaczy:P/ jesteś super zorganizowana i pomysłowa, Aniu, podziwiam Cię bardzo:)Świetnie, że Agi chętnie ćwiczy, oby więcej takich postów.I oby Wam się wszystko udało i z wózkami i z podróżą;P Może te moje wyczytane ‚wróżki’ pomogą:PŚciskam mocno***


    ~AnkaJ
    25 listopada 2011 o 10:18

    Chwilowo z pomocy wróżek zrezygnowałam ;)) Trzeba poradzić sobie samemu z tym co niesie życie i starać je sobie samemu kreować w miarę pozytywnie i pomyślnie! Najważniejsze, to wierzyć, że się uda czegoś dokonać. Ja w to wierzę i na razie się sprawdza ta metoda.Pozdrawiam kochana i dziękuję :))))

    ~Liv
    25 listopada 2011 o 12:59

    Pozytywne myślenie jest bardzo ważne, moi Terapeuci łamią ręce nad moim negatywnym myśleniem i jeden już był gotowy bić głową w ścianę, a co, ze mną nie tak łatwo:P Ale serio – jest:)Z tym, że u mnie w komentarzu chodziło o takie ‚baśniowe’ dobre wróżki:) Jak już widzę w tekście co chcę, to na całego, ułańska fantazja i te rzeczy:PA nad Agi czuwają Anioły i te niebieskie i te ziemskie z Mamą na czele – to musi być dobrze:)Przesyłam ciepłe myśli:)***


    ~Edyta S.
    25 listopada 2011 o 13:22

    hehehehhe ja też przeczytałam ,,neurolog i wróżka,,-ale to chyba wychodzi co komu po głowie chodzi-hehheeheh/Nie mniej bardzo się cieszę że udało się zaoszczędzić parę groszy-zawsze to coś.Twoją kluchę mocno całuję chociaż jak dla mnie to modeleczka pierwsza klasa.Pozdrawiam edyta mama krystianka


    AnkaJ
    26 listopada 2011 o 09:55

    Modelka z lekką nadwagą ;))) Ale włoski to ma naprawdę śliczne!Pozdrawiam Edytko!!


    ~Longina
    26 listopada 2011 o 00:35

    No kurczaczek ja też wróżki przeczytałam. Swoją drogą to szkoda Anuś, że nie ma takich pomagających nam w trudnych sytuacjach wróżek. Chociaż…. Muszę przyznać, że ja jedną mam- Ciebie kochana! Fajnie że uda się trochę zaoszczędzić i mam nadzieję, że z fotelikiem tez tak będzie. buziaki


    AnkaJ
    26 listopada 2011 o 09:53

    Nie, no takich Wróżek to Agnieszka ma całą masę :))) Troszkę kradnę jej tej dobrej energii, tuląc się do niej ;)))) Myślę, że mi wybaczycie :*Buziolki Loniu, dziękuję!!!


    ~iwona
    26 listopada 2011 o 11:52

    Super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Liv
    5 grudnia 2011 o 07:19

    Aniu, to oczywiste, że zawsze będzie Cię coś ściskało, gdy będziesz oglądała fotki i filmy z ‚dawnego życia’… Szczerze mówiąc, cokolwiek napiszę, będzie tak banalne, że szok, ale wiem też, że czasem komentarze, choćby najbanalniejsze, pomagają…Ciesz się, że masz kogo zaprosić na Wigilię, że masz się z kim połamać opłatkiem – ja wszystkich mam daleko, dopiero w I dzień Świąt się spotkamy, a Wigilia w trójkę…Agi na pewno będzie zachwycona choinką, zwłaszcza większą, niż zawsze i dostanie nowy bodziec…Bardzo dobrze, że pomyślałaś o sobie, Agi potrzebuje zdrowej Mamy, więc ten wózek, to trochę dla Was obu. Zasługujecie na ‚odrobinę luksusu’.Trzymam kciuki za podróż do Warszawy i za zdrowie Aguni. Przytulam wirtualnie, ale mocno****


    ~AnkaJ
    5 grudnia 2011 o 08:50

    Dziękuję Liv! Potrafisz dodać otuchy :) Pamiętam, że drugą Wigilię spędziliśmy też tylko w trójkę. Było miło i przyjemnie. Jednak, najmilsze moje wspomnienia ze świąt, są kiedy było nas co najmniej 10 przy stole. Radość oczekiwania na Pierwszą Gwiazdkę i Miłość rodziny. To jest to, co powinno być w tym Świątecznym Czasie.Tego Tobie i wszystkim życzę! Pozdrawiam!!! Ps.: A co do moich sentymentów…jakoś tak nie wiem dlaczego ciężko

    ~iwona
    8 grudnia 2011 o 14:56

    Jestes bardzo dzielna. Okropnoscia jest patrzec gdy dziecko cierpi. Oby jak najmniej, i jak najkrocej. Trzymaj sie. Mysle o Tobie i Agniesi stale,

    ~babcia gosia
    8 grudnia 2011 o 19:49

    Pani Aniu…każdemu pewnie serduszko mocniej puka, kiedy wraca myślami do pięknych, beztroskich chwil. AGUSIA..Boże, jakie to dzieciątko ma szczęście, że właśnie Pani jest Jej Mamą…CUDOWNĄ< WSPANIAŁĄ , JEDYNĄ w swoim rodzaju. Czekajmy pokornie na chwilkę, kiedy Agusia się wybudzi z tego snu…Wiara czyni cuda i ten dzień nadejdzie. Nadejdzie właśnie dlatego, że czyni Pani wszystko dla dziecinki , aby się udało!!!!!!!Anna Kamieńska :” Kochać – znaczy czekać”… Friedrich Schiller „Czas przynosi radę. Należy oczekiwać jej cierpliwie. Bywa, że trzeba zawierzyć chwili”….Przytulam bardzo, bardzo mocno, ślę tony sił i tylko wiary w sukces. Buziaczek dla Księżniczki AGUSI…

    OdpowiedzUsuń