poniedziałek, 3 marca 2014

Kłopociki z PEG-iem /3 marca 2014/

Sobotę spędziliśmy w domu, było niby trochę słońca, ale Agnieszka była jeszcze taka niewyraźna… W niedzielę poszłyśmy na półtoragodzinny spacerek i odnalazła nas masa gęsich kluczy. Dosłownie, niebo usiane było czarnymi kreseczkami. Naliczyłam 25 kluczy, wiosna idzie na całego Widok, niezwykły, szkoda, że nie miałam aparatu, bo z telefonu nic widać by nie było. Gęsi pojawiały się, i pojawiały, jeszcze czegoś takiego nie widziałam, nie w tej skali Może uda mi się i przylatujące żurawie Niech tylko słonko nam dopisze, ruszymy na poszukiwania Na ogrodzie w pełni rozkwitu są przebiśniegi, a i krokusy już zakwitły. Nieśmiało pojawiają się irysy i pierwiosnki. Forsycja zastanawia się, czy już może zakwitnąć… Pięknie
Agnieszka wczoraj miał skręconą główkę, próbowałam jej pomóc, odciążając i naciągając kręgi szyjne, tak jak ciotka Karola mnie uczyła. Przyniosło jej to ulgę na trochę. Dzisiaj już głowy nie skręca, ale jest zakatarzona i ma masę wydzieliny. Widać, że ściąga jej ramię na lewą stronę. Nie wiem, czy się uspokoi, teraz Agnieszka śpi, po sirdaludzie. Mam jeszcze kilka minut.
No i nasz kłopot z PEG-iem. W czwartek wieczorem sprawdziłam foleya, bo mi podciekał, gazik zmienił barwę na różową (zupka buraczkowa). Zaczęłam delikatnie ciągnąć i tak jak podejrzewałam, balonik był pęknięty. Wymieniłam, tłumacząc dziecku, że ciocia Karolina będzie w piątek i się pospieszyła
Sprawę z rehabilitacją już opisywałam. W sobotę nakarmiłam Agnieszkę mleczkiem i jeszcze sobie leżała, ni to drzemała, ni to nie spała. Nie przeszkadzałam jej, bo leżała spokojnie, przewrócona na drugi boczek. Po 9, zabrałam się za przebieranie mojego skarba, a tu okazuje się, że nakarmiłam mlekiem, sirdaludem i naproxenem pościel, a nie Agnieszkę. Miska z wodą, szmatka, wymiana foleya, mycie, przebieranie i pranie pościeli, prześcieradeł, bo podkład się przesunął i prześcieradła, to nieprzemakalne i zwykłe były mokre. Najgorzej wyglądała Agnieszka. Tata szybko przygotowywał drugie śniadanie, a ja walczyłam z głodnym dzieckiem. Choć przyznam, że była nad wyraz spokojna, skoro pierwszy posiłek został pominięty. A pogoda dopisała i wszystko pięknie przeschło na dworze. Tylko troszkę trzeba było dosuszać.
Niedziela rano, podałam przed 8 Agnieszce mleczko. Poszłam się myć, zrobić sobie kawę. Agnieszka troszkę niespokojna, znowu nie spała i postanowiłam sprawdzić co się dzieje. A tu powtórka z rozrywki!!! Tym razem jednak mleko poszło w podkład i nie trzeba było pościeli wymieniać. Zadziałałam szybciej. Dziecko dostało kolejne mleko, lek i spokojnie sobie pospała.
Dzisiaj już dzień nauki, Pani nam się podleczyła i wróciła do pracy. Agnieszka trochę niespokojna od rana, już zrobiłam opatrunek przy PEG-u, ale coś mnie tknęło. Pociągnęłam delikatnie za foleya i tu niespodzianka!!! Tak jak w czwartkowy wieczór PEG  dał się wyciągnąć bez najmniejszych oporów. Balonik roztrzaskany.
Dzisiaj założyłam PEG Romedowski, a nie Covidiena, zobaczymy czy się bardziej sprawdzi. Mam taką nadzieję. Jakie ona musi mieć silne mięśnie brzucha, że rozwala te baloniki. Wiecie co? Przyszło mi też do głowy, jakie to musi być uczucie, kiedy ten balonik pęka w żołądku… Brrr… Mam nadzieję, że jej to nie boli.
Kochani, na jakiś czas zablokowałam komentarze. Komentować można, ale ja je muszę zatwierdzić. Kolejny troll, ale i przez to przejdziemy, nie on pierwszy, nie ostatni Wybaczcie mi te utrudnienia
Życzę przyjemnego poniedziałku Pozdrawiam serdecznie i przytulam!!!

2 komentarze:

  1. ~Lila Liv
    3 marca 2014 o 12:58

    Jak nie urok,to serial w telewizji,biedny Aginek.Nie znam się na tym,ale mam nadzieję,że pękanie baloników Jej nie boli…Zresztą,ta Psotnica często „psuje”baloniki,odkąd czytam Was(czyli od dawna:))zawsze Aginek „popsuje”balonik:)
    Martwi mnie to,że Ją boli kręgosłup,że ściąga Ją na lewo i myślę,że masz rację,może ta Warszawa dała Jej się we znaki…Trudno tu coś powiedzieć.A trolle niech Cię pocałują w piętę,choć za wielki zaszczyt dla nich:))
    Buziaki,Dziewczynki***

    AnkaJ
    3 marca 2014 o 13:24

    Psotnica, a jak :) Ja też cały czas sobie to tłumaczę, że to nie boli. Teraz Agnieszka sobie leży, wpatruje w swoją ulubioną karuzelę, biały kociak u jej lewego boku, a czarny na nóżkach się rozłożył. Muszę go zaraz zdjęć, bo on całkiem ciężki się już robi :)
    Trole przychodzą, odchodzą… Zamieszają trochę i zmieniają obiekt zainteresowań. Teraz wolę zablokować, nie ma już takiego efektu, jak wrzucenie komentarza od razu, to się zniechęcają ;)
    Buziaczki Liluś :)

    ~Lila Liv
    3 marca 2014 o 16:58

    Nigdy nie wiem,czy trolle są to ludzie tak sfrustrowani,czy tak znudzeni i nie mający niczego do roboty:)Mnie poza wszystkim(bo wiadomo,normalny człowiek nie trolluje)zwyczajnie by się nie chciało:P Za leniwa jestem na to:))))
    Ucałuj tego Łobuza,bo i tak Ją kocham:))
    A co do tego balonika,ja myślę,że gdyby Ją bolało,to Ty byś to wiedziała.Raz,że całkiem dobry lekarz z Ciebie;)a dwa,że masz genialną matczyną intuicję.Do tego,co się dzieje w Jej brzuszku,kiedy pęka balonik,Aginek mogła się przyzwyczaić,dla niej to normalne odczucie,pewnie dyskomfort ma,ale chyba bardziej związany z następstwami,niż z samym pęknięciem…

    AnkaJ
    6 marca 2014 o 11:48

    Masz rację Liluś, Trolle to znudzeni ludzie, którzy szukają chorej (w każdym razie dla mnie), rozrywki. Chcą wywołać jakąś reakcję, jednak ja już z tego wyrosłam. Nie dyskutuję, odpowiadam w miarę prosty sposób, a jeżeli to się nie chce skończyć, to blokuję komentarze. To chyba forma dojrzałości blogowej, mam taką nadzieję ;)
    Zdaję sobie sprawę, że Agnieszka, przez te 5 lat ma mniej wrażliwy żołądek na takie drobiazgi jak pękanie gumki od balonika. Jednak czasami tak się zastanawiam. Kiedyś słyszałam jak dziewczyna po wymianie PEG-a w CZD, mówiła, ze ją „zakręciło”, jak dokonywali jej wymiany. Mam nadzieję, że chodziło tylko o dyskomfort związany w wyciąganiem rurki z brzucha, a nie ból. Czy dzielna ze mnie mama? Raczej odrobinę bardziej uodporniona na niektóre przypadłości mojej córki :) Jak wiesz, panikara ze mnie pierwsza klasa ;)
    Buziaki!!!!!

    ~Longina
    3 marca 2014 o 21:47

    U nas tych gęsi jakoś mało na razie. Pewnie one najpierw o Wągrowiec zahaczają a dopiero potem do nas docierają :P Jak dobrze że Karolina Cię co nie co nauczyła i możesz ulżyć Agniesi. Anuś a czy tych baloników są jakieś rodzaje? Grubsze, cieńsze? Faktycznie Aguś musi mieć silne mięśnie że tak pęka te baloniki co chwilę- łobuziara kochana :*
    całuski

    OdpowiedzUsuń
  2. AnkaJ
    6 marca 2014 o 11:51

    Tak, właśnie wczoraj się śmialiśmy, że do nas przylatują stadnie z południa, a potem dostają przydział działek i rozlatują się po świecie :)
    Tak, przez tyle lat co nieco, podpatrzyłam, niektórych rzeczy mnie nauczono. Nie jestem znawcą, niestety, ale parę rzeczy widzę u Agi i potrafię jej pomóc. To nadal o wiele za mało.
    Buziaczki!!!!!!

    ~Longina
    10 marca 2014 o 12:50

    A na moje pytanie to baba jedna już nie odpowiedziała :P
    Anuś a czy tych baloników są jakieś rodzaje? Grubsze, cieńsze?

    AnkaJ
    10 marca 2014 o 13:22

    Przepraszam, wybacz zakręconej kobiecie ;) Nie wiem, czy są różne rodzaje. Właśnie dzisiaj zamówiłam 4 sztuki silikonowych, bo dzisiaj moje dziecko załatwiło kolejnego PEG-a :( Mam nadzieję, że te będą mocniejsze. A udało mi się znaleźć takie tańsze, liczę na to, że nie będzie to miało wpływu na jakość…
    Do tej pory te z Covidiena, były dobrej jakości, ale jak widać i tutaj jakaś gorsza partia się trafiła…
    Buziaki i przytulas na przeprosiny :*

    ~Mama Calineczki
    5 marca 2014 o 23:53

    Ale niefart z tym mlekiem. Dobrze, że córcia wyrozumiała, była spokojna to znaczy, że wybaczyła mamie błąd. ;)

    AnkaJ
    6 marca 2014 o 11:52

    Tak, Agnieszka jest wyrozumiała, dla mamy gapy ;) Zawsze dostaję drugą szansę :)
    Buziolki!!

    ~AO
    6 marca 2014 o 09:54

    Też mam nadzieję, że Agniesi nie boli pękanie takiego balonika…ale pewnie by widać po minie było jakby bolało, prawda?

    Pozdrowienia:) I oby już tak często nie pękały baloniki!

    AnkaJ
    6 marca 2014 o 11:54

    Mam nadzieję, że jednak przez te 5 lat Agnieszki żołądek jest bardziej znieczulony i nie reaguje na takie sensacje jak pękanie balonika. Bardziej jest niezadowolona podczas wymiany PEG-a. Jest wyraźnie niezadowolona. No ale jak się popsuło poprzedniego, to trzeba pocierpieć ;)
    Oj, mam nadzieję, że ten dłużej wytrzyma, choć ten akurat jest fatalnej jakości.
    Pozdrawiam i buziaki!!!!

    ~okiem kobiety
    7 marca 2014 o 20:17

    zawsze coś musi u Was się dziać. Mam nadzieję, że jej to pękanie balonika nie boli.
    Wiosennych ptaków jeszcze u nas nie widziałam, ale za to mnóstwo krokusów. Uwielbiam te kwiatki chyba dlatego że zwiastują wiosnę. Pozdrawiam :)

    AnkaJ
    10 marca 2014 o 13:23

    Ptactwa to u nas bardzo dużo. :) Krokusy kwitną na całego, a i stokrotka już zakwitła :) Wiosna pełną gębą :)
    Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń