środa, 6 maja 2009

Królewna, ale już nie śpiąca! /6 maja 2009/

Od czego tutaj zacząć… Wczoraj byliśmy u neurologa, czytający zapewne wiedzą o tym fakcie. Zasadniczo Pani doktor nie zaskoczyła mnie swoją diagnozą. No ale po kolei.
Pani doktor była mile zaskoczona Agniesią, która przybrała na wadze i stała się bardziej wiotka. Porównuję Agusię do grudniowej wizyty, czyli prawie pół roku temu. Pani doktor dokładnie pamiętała nasze konsultacje z CZD. Agusia świetnie zareagowała wszystkimi kończynami na młoteczek, czym wzbudziła zadowolenie Pani doktor. Musiałam zapytać się konkretnie o opinię Pani doktor o Agusi. Pani doktor potwierdziła to czego się obawiałam (??). Agi jest wybudzona, ale neurologicznie nie jest za dobrze. Innymi słowy stan Agniesi można opisać jako porażenie czterokończynowe spastyczne.
Już tłumaczę moje obawy. O tym, że Aginek jest wybudzona wiedziałam już wcześniej. Powiedzieli mi o tym nasi bioterapeuci. Zarówno Pani Danuta, jak i Pan Sławek. Wiem, powinnam skakać z radości. Na takie słowa lekarza czekałam. Tylko czy na taki jej stan również? Tak stan Agniesi opisali w CZD już jakiś czas temu. Nawet zastanawiałam się jaki stan mojego dziecka byłby lepszy. Porażenie czy śpiączka. Słowo porażenie mózgowe przeraża mnie. Rodzice dzieci z MPD rozumieją pewnie moje przerażenie. Boję się potwornie, że taki stan Agniesi już pozostanie. Musimy teraz zająć się wyjęciem rurki tracheostomijnej. Jakoś tak myślę, że ma to duże znaczenie dla jej rehabilitacji i powrotu. Każdą matkę serce boli jak słyszy o chorobie swojego dziecka. A tutaj pojawia się kolejna ciężka szkoła którą musimy przejść. Chcę wierzyć, że nam się uda.
Kochane ciocie i wujkowie. Powiedzcie, że damy radę. Razem nam się musi udać przywrócić dla świata tą moją Królewnę, już nie śpiącą.
Obudzenie Agniesi to ciężka praca naszych rehabilitantów. Asia twierdzi, że czystą przyjemnościa dla niej jest praca z Aginkiem. Dla niej mała królewna stała się bliska i przeżywa z nami każdy nasz niepokój. To Asia nauczyła Agunię podnosić się, utrzymywać główkę, zginać nóżki, przełykać ślinkę, porozumiewać się z nami. Dużo zawdzięczamy tej wesołej i pełnej ciepła kobiecie. Dzisiejsza wizyta u fryzjera i trzymanie przez Agniesię główki podczas obcinania włosków, to tez Twoja zasługa! Mam nadzieję, że Asia teraz dokona kolejnego cudu. Nauczy Agniesię siadać, wstawać na własne nóżki, zginać rączki i chodzić! Masz dużo pracy kochana!!!
Dana. Druga kochana kobieta, która przyczyniła się do powrotu od Aniołków Agniesi na ten świat. Jej cudowne pieski spowodowały, że to właśnie na zajęciach dogoterapii Agunia pierwszy raz spojrzała tymi swoimi pięknymi oczkami na nas. Pierwszy raz popatrzyła tak, jakby ktoś zdjął zasłonę z jej twarzy! Pieski Danusi wyciszają ją, ćwiczenia pobudzają do pracy mózg. Psiaki wywołują emocje na jej twarzy. Emocje te są coraz bardziej widoczne. Szczekanie Maji stało się takim wytuałem, że jak Maja nie zaszczeka, Agunia jest niepocieszona. A to jest bardzo widoczne. Teraz Danuś masz kolejne zadania przed sobą. Musimy nauczyć Agunię głaskania pieska, zabierania rączki, samodzielnego karmienia. Dobrze, że idą wakacje. Będziemy się częściej widywać!!!
Pani Danuta. Wzbudziła w Was bardzo kontrowersyjne uczucia. Jednak nasza Pani bioterapeutka nam pomogła. Wzmocniła odporność Agniesi do tego stopnia, że do tej pory wzbudza sensację u lekarzy, bo pomimo rurki tracheo nie mamy problemów z oskrzelami. Agniesi ostatnia infekcja, to bolące gardełko, które dostało bakterii od mamy. Na szczęście jej wystarczyły inchalacje i rutinacea. Ja musiałam brac antybiotyk. Agniesię Pani Danuta przeprowadziła przez operację i narkozę w CZD. Tutaj też zaskoczenie lekarzy, bo obudziła się na sali wybudzeń, a nie na pooperacyjnej. Od pierwszej wizyty stan Aginka zaczął ulegać zmianie. Możecie mówić co chcecie, ale ja wierzę, że pomoc naszej Pani była konieczna i nadal jest.
Pan Sławek. To człowiek z którym skontaktowała mnie nasza wspólna znajoma. Oczyścił Agniesię i od tej pory Agunia przestał „uciekać z ciała”. Wiem, dla Was brzmi to zabawnie i głupio. Jednak nie widzieliście Agniesi, która w bólu, albo stresie uciekała oczkami do góry. Widać było tylko jej białka. Pojawiał się wtedy szybki krótki oddech, potworne napięcie mięśni. Sama robiła sobie w ten sposób krzywdęwystawiając boleśnie bioderka. Nie mogłam wtedy złapać z nią kontaktu. Ani słowem, ani dotykiem, krzykiem, śpiewem. Nic nie pomagało. Czasami odwracając ją głową w dół udawało się ją „odzyskać”. Zdażyło się tak nawet, że Agniesia leżąc na piesku musiała być z niego zdjęta i musiałam ją uspokajać. To było okropne. Teraz dusza Aguni jest „zablokowana” w ciele. Takie rzeczy nam się już nie zdarzają. Od tamtego czasu Agniesia zaczęła coraz więcej obserwować. Coraz łatwiej było z nią nawiązać kontakt. Uspokoiła się, nie budzi się przerażona w nocy. Pan Sławek nadal pracuje i mam nadzieję, że uda mu się uwolnić rączki i nóżki od spastyki. Panie Sławku, liczę na Pana również!
Pytacie mnie na czym polega to obudzenie się Agniesi. Nie mamy już tych momentów pustego patrzenia się Agi w dal. Agunia wie, że jest mama, którą łatwo urobić. Wie w jaki sposób szaleje się z tatą. Potrafi dyrygować rehabilitacją cioci Asi. Daje znać co chce robić z pieskami. Kochani, to trwa już od pewnego czasu, jednak, żeby Wam to napisać musiałam mieć opinię lekarza specjalisty.
Martwi mnie jednak stan porażenia mózgu Agniesi. Ja nie wiem jak długo moje biedne dziecko było w stanie śmierci klinicznej. Nie wiem, kiedy złapała pierwszy oddech. Nie wiem które obszary mózgu sa porażone. Pani doktor obiecała nam zrobienie rezonansu. Będe wtedy wiedziała, czego Agusia nigdy już nie zrobi… Jak mi się chce płakać. Po tej wizycie jestem taka rozbita wewnętrznie, że trudno to opisać. Staram się jak mogę ale nie daję rady! Tak bardzo się martwię!!! Za dużo ostatnio kosztuja mnie te wizyty lekarskie z Agniesią!
Pozostała teraz jeszcze perspektywa usunięcia rurki u Agniesi. Nie wiem czy ona da sobie radę z oddychaniem. Nie wiem, czy jej języczek, tak niesprawiedliwie okaleczony pozwoli jej wciągać powietrze i przełykać ślinkę! Nie wiem, czy lekarze zechcą podjąć to ryzyko usunięcia rurki! Boję się. Tak zwyczajnie. Boję się tego wszystkiego co czeka moje małe dzieciątko!!
Dlaczego nie mogę mieć zdrowej, brojącej córeczki? Tez chciałabym się chwalić, że chodzi stale uśmiechnięta i ciekawość jej powoduje ciągłe brojenie.
Agniesiu, przepraszam cię słoneczko za Twoje nieszczęcie! Kocham Cię!!! Zrobię dla Ciebie wszystko!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Justyna z Zosią była na echo serca. Banding założony na aorcie uciska już tak mocno, że zagraża życiu dziecka. Robiący badanie lekarz potwierdził, że Monachium, to bardzo dobra decyzja. A czerwiec, to ostateczny termin. Badania, które musiała wykonać Justyna z dojazdem do Poznania wyniosły praktycznie 500 zł. Takie badania musi robić co 3 tygodnie do operacji! Pomóżcie żyć Zosi!!!

5 komentarzy:

  1. ~kotpstrot
    6 maja 2009 o 23:35

    Dacie radę! Na pewno! Już tyle zrobiłyście! Takie postępy, tyle zwycięstw! Wierzę, że Wam się uda. Jesteście obie niesamowite! Ściskam Was serdecznie. Czytam od dawna ale teraz dopiero zdecydowałam się napisać. Jesteś wspaniałą mamą!

    ~bedyta
    6 maja 2009 o 23:53

    Aniu!! Jak to nie dacie rady!! My tu wszyscy jesteśmy i kibicujemy z całych sił. Będzie tylko coraz lepiej :) Czekam z niecierpliwością na dalsze wiadomości o postępach Aginka :)

    ~Marta
    7 maja 2009 o 00:06

    No pewnie, ze dasz radę! I Agusia da!! Najważniejsze, że jest świadoma otoczenia, Waszej miłości, będzie walczyc razem z wami jak lew!Agusia ciagle jest malutka, a tak małe organizmy szybciej się regenerują. Przecież niedawno słyszałaś, ze nie ma szans na wybudzenie!! A teraz co? No moze nie tak wyobrażałaś sobie ten dzień, ale przecież długo na niego czekałaś!Komplenie nie rozumiem, jak może być jakikolwiek problem z tym rezonansem w Agniesi stanie! Jeśli nie dotaniesz skierowania, to sama pokryję koszty tego badania. Choć uważam, że to bez sensu, skoro płacimy tyle składek, no ale przecież nie bedziesz się prosić w nieskończoność!Wyślijmy tylko naszą Zosię do Monachium, a wtedy ruszymy pełna parą z pomocą dla Agi – musi mieć zapewnione wszystko co najlepsze do rehabilitacji, aby w pełni do was wróciła. I to jak najszybciej!:)


    ~antonia
    7 maja 2009 o 07:15

    Zgadzam sie.Aniu Jesteś wielka,a Agusia da radę,ma tylu ludzi -Aniołów wokół siebie!


    ~Sylwia
    7 maja 2009 o 07:46

    Aniu, bardzo się cieszę z tych wieści o postępach Aguni. Może to śmieszne, ale każdy mały sukces Agusi to dla mnie wielka radość, a każdy problem zdrowotny powoduje – że jest mi smutno. Czytając Twojego bloga tak bardzo się z Wami zżyłam, że zaglądając tutaj czuję się, jakbym wpadała na kawę do przyjaciółki. Skoro jest już wybudzona – a wiesz, że wiele osób twierdziło że albo jesat to niemożliwe albo potrwa całe lata – to może i tak będzie z tym porażeniem. Agniesia ma jeszcze taki młodziutki organizm i nie wiadomo pewnie do końca na ile może się zregenerować. Wierzę, że będzie coraz lepiej, pamiętam o Was w modlitwie i życzę dużo dużo zdrówka, sił i nadziei, że stan obecny to tylko stan przejściowy i minie :) Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Dana
    7 maja 2009 o 09:36

    Aniu, Dziękuję Ci za ciepłe słowa pod naszym adresem…..jeszcze trochę pracy przed nami-choćby to głaskanie pieska luźnymi i łagodnymi ruchami, kontrolowanymi i precyzyjnymi. Jeśli tylko nasza Wielka Kobieta będzie chciała pogłaskać czworonoga , który na zawołanie szczeka, to my jesteśmy do dyspozycji…. :-))Aniu, Poradziłaś sobie z wieloma trudniejszymi sprawami….a teraz…..uzbrojona i zaopatrzona już w dużo większą siłę i wiedzę dasz radę. A czy masz inne wyjście? Matko Agnieszki – jesteś NIESAMOWITĄ KOBIETĄ!!Pozdrawiam Was ciepło

    ~D.
    7 maja 2009 o 09:57

    Agniesia ma wole życia, będzie walczyła o zdrowie a z Twoją pomocą to jej się na pewno uda! Obudziła się… to najważniejsze… teraz będzie tylko lepiej… ja w to wierze, Ty też musisz! Pozdrawiam i ucałuj Agi :)

    ~Guga
    7 maja 2009 o 11:37

    Po przeczytaniu tytułu aż wstrzymałam oddech – już tyle udało Ci się wywalczysz i na pewno weywalczysz jeszcze więcej dla swojego dziecka!

    ~Longina Jędryczka
    7 maja 2009 o 11:53

    Anulko nasza kochana jestem pewna na 100 %, że dasz radę. W Aguni widać taką chęć walki. Jesteśmy i zawsze będziemy kochane z Wami. Będzie dobrze!!!!!!

    ~tygrysek235
    7 maja 2009 o 13:27

    Aniu dacie rade! musicie! zobacz…tak bardzo pragnelas (i my wszyscy) zeby Agunia sie obudzila…udalo sie! teraz pragniesz zeby byla jak najbardziej zdrowa – to tez sie uda! na pewno! wiem ze czeka Was wiele trudnych dni i pewnie ciezkich decyzji ale wszystko bedzie dobrze…Agunia jest silna dziewczynka, Ty kochajaca matka ktora zrobi dla niej wszystko i wspaniali otaczajacy Was ludzie – Razem to sie uda…Trzymam mocno kciuki za dalsze postepy..Buziaczki Mala Krolewno – nabieraj sil do tego zebys mogla bawic sie z pieskami :)

    ~Madzik
    7 maja 2009 o 17:08

    SUPER!! Trzymam za was dziewczyny kciuki! Oby tak dalej, a już niedługo będziemy mogli podziwiać filmiki z biegającym Aginkiem po domu :-D

    ~Magdulenka
    7 maja 2009 o 17:12

    Aniu dacie radę i to na pewno !!!! Tylu ludzi jest z wami tyle was spiera ! Ja też nie ma dnia abym o was nie myślała! trzymam mocno kciuki za Agnisię i WIERZĘ mocnooo że Ona pokona tę chorobę i jeszcze nie raz nas wszystkich zaskoczy pozytywnie ! i będzie biegać i bawić się jak inne dzieciaczki ! Pozdrawiam i przytulam serdecznie i mocno Magdulenka !

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Ania też J :)
    7 maja 2009 o 18:57

    Aniu… Nie – Wielka Aniu! Nie napiszę nic bardzo oryginalnego, ponadto, co pisali inni, ale wierzę, z całych sił wierzę w Wasz, w Agniesiu sukces. Każdy sukces – każdy, nawet malutki krok ku normalnemu życiu.Piszę pierwszy raz na Twoim Blogu, ale już od jakiegoś czasu czytam o Waszych zmaganiach z chorobą dziecka. Ostatnio miałam sporo spraw i dość długo nie czytałam, ale od wczoraj już wchodzę, bo śniło mi się, że czytam Twojego bloga! Widocznie czułam, że będzie jakaś istotna informacja ;)Cieszę się niezmiernie, że Agi już nie śpi. Z drugiej strony – porażenie – nie brzmi ani troszkę fajnie :/ Ale Wasza Wiara i Nadzieja + Ukryta Moc Agniesi + Ogrom Wspierających Was Ludzi + Modlitwy tych, co nie są bezpośrednio przy Was + pieniążki na ratowanie zdrowia = MUSI SIĘ UDAĆ!!! :) Dalej czytam i czekam na DOBRE wieści!Pozdrawiam bardzo serdecznie Was Wszystkich! Jesteś Wspaniałą Mamą i Wielkim Człowiekiem – serio.

    ~Iza
    7 maja 2009 o 19:16

    Aniu ja mam siedmioletnie adoptowane blizniaczki z MPD. i my dajemy rady i moje dziewczynki robią z miesiąca na miesiąc coraz większe postępy. Wiem jedno wczesne wspomaganie, dobry ośrodek,rehabilitacja w domku,sanatoria, kombinezony,pływalnie to wszystko daje baaaaaardzo dużo!!! wierzę z całego serca wierzę,że podołacie a będzie super jeśli Agniesia nie będzie musiała mieć rurki a jak będzie super jeśli będzie mogła sama obiadki pałaszować!? ANIU KOCHANA TRZYMAM Z CAŁYCH SIŁ nie traktuj tego jak wyroku ja wierzę że będzie dobrze, no przecież inaczej być nie może.

    ~KASIA819
    7 maja 2009 o 21:13

    ANIU KOCHANA, DACIE ZE WSZYSTKIM RADE, INACZEJ BYC NIE MOŻE! TYLE JUZ PRZESZLISCIE ŻE ODWROTU NIE MA, TRZEBA BRNĄC DALEJ, KROK PO KROKU JAK DO TEJ PORY. WIEM ŻE SIĘ LĘKASZ, ŻE SERDUSZKO CIE BOLI Z OBAWY O AGUNIE, ALE WYTRWASZ, ZOBACZYSZ. NASZA ŚPIĄCA-NIEŚPIĄCA KROLEWNA JUZ TYLE NAM A SZCZEGOLNIE WAM POKAZAŁA SWOJĄ WOLĄ ŻYCIA, SWOIMI POSTĘPAMI, ZOBACZYSZ DACIE A NAWET DAMY RADE::) PUKI CO CHYBA TEN REZONANS WAZNY JEST PRAWDA? WIEM ZE SIE OBAWIASZ, ALE DZIEKI WYNIKOWI MOZNA POZNAC SPOSOBY LECZENIA BY POMOC AGUSI. WIERZE W WAS MOCNO. BUZIAKI!

    ~anineczka
    7 maja 2009 o 22:31

    Aniu Agusia się wybudziła,co za radośc.A teraz tylko rehabilitacja i głowa do góry!!!Widac,że mała walczy i ma chęc do życia.!Tak więc smutasy na bok,zakasac rękawy i do pracy ;)Buziak Agusiu!!!!

    ~Sylwia S
    7 maja 2009 o 22:43

    Anusiu, dasz rade, jesteś Wielka, dzięki pomocy ”cioć i wujków” . Aginek ma cudownych rodziców i jeszcze troszke bedzie biegała na mieszkaniu, a Ty będziesz miała po dziurki w nosie brojenia swojej córeczki. uściski dla Królewny i buziaczki.

    ~polaczka
    8 maja 2009 o 09:26

    Aniu oczywiście że dacie radę.Nie jest to łatwe ale malutkimi kroczkami do przodu.Ja bedę trzymać za Was mocno kciuki.A o Zosi oczywiście że pamiętamy i malutka cegiełkę dołozymy.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Agnieszka
    8 maja 2009 o 10:14

    Należy wierzyć, że wszystko będzie dobrze, nawet jeśli lekarze nie dają szans. Oglądałam kiedyś na Discovery program o chłopcu któremu operacyjnie usunięto pół mózgu, dziś żyje normalnie…a też lekarze spisali go na straty. Był mały kiedy to się stało, podobnie jak Agusia, w tym wieku organizm potrafi się regenerować dużo lepiej niż organizm dorosłego człowieka. Moja Gabi jeździ na rehabilitację słuchową i tam panie opowiadały o dziecku, które miało znaczną głuchotę, ale małymi kroczkami w końcu usłyszało pierwszy dźwięk, myślę więc, że rehabilitacja może zdziałać naprawdę wiele, ale ty jako mama Aguni wiesz to najlepiej. Aniu, życzę ci dużo siły i determinacji w dalszej walce… i wiesz, Agusia ma szczęście bo mieć taką mamę to skarb! :-)

    ~Ania i Zuzia dlamaluszków.blog.onet.pl
    8 maja 2009 o 14:33

    Aniu, czekałam na taki wpis długo, bo bardzo dobrze zapamietałam słowa lekarza z CZD. zastanawiałam się kiedy wrócisz do tego tematu; Jednoczesnie analizując jak to jest z porazeniem mózgowym. Dzieciaczki mające MPD które znam, są zupełnie inne niz Agusia, tak mi się przynajmniej wydaje.Rozumiem Twój żal, gdyby lekarz potwierdził śpiączkę Aguni, zawsze Tobie pozostanie nadzieja, że Agnieszka pięknego wspaniałego dnia wybudzi się i powie „mama”. W tym wypadku, żeby usłyszeć takie słowa, musicie wykonać wiele pracy. Cudów nie będzie, tylko ciężka praca, ale myslę, że najważniejszy cud już sie stał: AGNIESIA jest z Wami. Życzę powodzenia, choć rzadko się odzywam, śledzę Wasze losy nabieżaco i tak tez dalej będzie.P.S. Agi naprawdę fajnie przytyła i wygląda super :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Ania ze Szczecina
    9 maja 2009 o 23:32

    Aniu,nie ma takiej opcjii, żebyście razem z Agi nie dały rady!Pierwszy etap za Wami,następne będą o tyle łatwiejsze,że masz jakiś kontakt z swoim slicznym ,,grubaskiem,,.,ale Agi fajnie wygląda.Wiem ,że będzie ciężko ,ale ciągle idziecie do przodu i tak już będzie,zadnego cofania.Pozdrawiam i jeszcze jedno pamiętam o Zosi Nowak nie martw się sprawę Zosi też się ,,ogarnie,,Będzie dobrze.

    ~mamaasia i Igorek
    10 maja 2009 o 14:58

    Musicie dać radę, nie ma innej opcji, nie wolno Ci przestać w to wierzyć, nie dopuszczaj do siebie nawet na chwilę zwątpienia.

    ~Kinga
    13 maja 2009 o 15:53

    WRESZCIE WRESZCIE WRESZCIE WRESZCIE!!!AGINKU A NIE MÓWIŁAM:))))))))))))))))))))))SUPER KOCHANA DZIEWCZYNA Z CIEBIE:)))A RADE DAMY:)))BUZIAKI

    ~Izabela11 ( www.wadytwarzoczaszki.fora.pl )
    5 czerwca 2009 o 17:46

    Dacie radę . Trzymamy kciuki i cały czas jesteśmy z Wami :)

    OdpowiedzUsuń