poniedziałek, 24 lutego 2014

Ku przestrodze /24 lutego 2014/

Kochani moi, podzielę się dzisiaj z Wami swoimi obawami. Ci, którzy są z nami od początku, znają historię 
http://czarodziejka-ola.blogspot.com/
 . Otóż, kilka tygodni temu zadzwoniła do mnie Pani redaktor z Polityki. Pani zależało na rozmowie ze mną, ona niemal siedziała już w samochodzie i była w drodze na rozmowę ze mną. Temat tej dziewczyny dla mnie przestał istnieć, żyję swoim życiem, i w jakiś sposób wyparłam ze swojej głowy to, co przeżyłam dzięki chorej osobie. Przyznaję, że jak po tym telefonie przeczytałam meil, który wówczas spowodował, że uwierzyłam w oszustwo w jakie zostałam wkręcona, później swoją własną opowieść, nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Musiałam to przeczytać, bo nie pamiętałam wszystkiego. Zapomniałam, albo nie chciałam pamiętać o tym wszystkim.
W całej sprawie z artykułem nie chciałam brać udziału, bo uważam, że nie lincz jest tu potrzebny, tylko fachowa pomoc i brak dostępu do internetu i pomoc rodziny. W tzw międzyczasie, owa dziewczyna założyła bloga, w którym prosiła skrzywdzone osoby o wybaczenie. Zaczęły się wyzwiska, ataki pod adresem założycielki bloga, jak to w wirtualnym świecie bywa. Blog został zablokowany i nie spełnił swojej roli.
Artykuł w Polityce spowodował, że zaczęłam o tym myśleć dosyć intensywnie. Do tego na fb pojawiła się osoba, która zachowuje się tak, jak znana przeze mnie Ola. Nie jest wiarygodna i przeraził mnie ten fakt. Wcześniej istniał jedynie świat blogów, forów i właściwie na tym to się kończyło. Teraz mamy wielki świat facebooka, tam niemal każdy może być anonimowy. Tam każdy może robić i pisać co chce. Pod każdym pretekstem może wejść z butami w nasze życie. Pojawiają się zdjęcia nasze, naszych dzieci w miejscach, które nas zaskakują, w których nie powinny się pojawić nigdy. Nie mamy na to wpływu.
Do czego zmierzam. W artykule zamieszczonych jest kilka sposobów w jaki internauci mogą nas oszukać, warto przeczytać.
http://archiwum.polityka.pl/art/oszustwa-milosierdzia,441779.html
Szkoda tylko, że trochę mało precyzyjnie jest opisanych tych kilka sytuacji. Lajkowanie na fb zdjęć może spowodować sprzedaż naszych adresów do firm, które nękają później nas meilami reklamowymi, czy telefonami z propozycją prezentacji, czy zakupu suszarki do włosów. Sama to robię, znaczy lajkuję, i nie wiem jak to dokładnie działa, może ktoś umie to wyjaśnić?
Co do osób, które żerują na naszych emocjach. Cóż, tutaj prokuratura niewiele ma do zrobienia. Straty finansowe są żadne, my jesteśmy dorośli i nikt nas nie zmuszał do kontaktów w świecie wirtualnym. Jednak nasze emocje są mocno nadszarpnięte. Zamiast skupić się na swoim życiu, zastanawiamy się co dzieje się u tej osoby, czy nie umiera przypadkiem. Kochani, nie przyjmujcie zaproszeń od osób, które maja anonimowe profile, pomimo tego, że twierdzą, że cokolwiek robią, robią z chęci pomocy. Nie dajmy wciągnąć się w jakąś chorą sytuację, w której możemy zostać zranieni. Proście o podanie danych osobowych, jakichś danych uwiarygodniających taką osobę czy instytucję. Nie pozwólmy się wykorzystywać. Jeżeli potrzebujemy pomocy, też mamy swoje prawa. Jeżeli chcemy pomóc, sprawdźmy osobę, której pomagamy. Nie ma czegoś takiego jak oburzenie się osoby, do której się zwracamy o uwiarygodnienie jej historii. Wiecie o tym doskonale, prawda? To samo tyczy się blogów.
Przyznam się, że miałam na początku duży żal do Oli. Jednak po czasie, zdałam sobie sprawę, że to przecież wszystko na moje własne życzenie. Chciałaś być dobra, to cierp. Nikt mnie nie zmuszał do pisania meili, nocnych rozmów na gg, sms-ów, czy godzinnych rozmów ok 12 w nocy. Jednak sms o 3 nad ranem o treści „Aniu, to już koniec, czuję że umieram”, potrafi wytrącić z równowagi. Jak na niego nie odpowiedzieć? Ech, myślałam, że to już za mną, a nadal we mnie siedzi. A teraz? Teraz boję się panicznie, że ktoś będzie przechodził przez to samo, że ktoś da się oszukać jakiejś Oli, Asi, Karolinie, czy innej Monice… Nie chcę, żeby kolejne dziecko płakało, bo zostało oszukane.
Piszę to wszystko ku przestrodze. Wszystkie znane mi osoby, które pomagają są zlinkowane na moim blogu. To są osoby wiarygodne, jeżeli w kogoś wątpicie, śmiało zwracajcie się o pomoc do tych osób, pomogą! Te osoby mają już doświadczenie rozpracowywaniu podejrzanych profili (sorki kochane) Boję się o Was i dlatego to piszę, przepraszam, jeżeli nie tego oczekiwaliście, ale i taki post czasami musi powstać. Nie zawsze oszukujący żądają pieniędzy, nasze nerwy i emocje też są cenne. Czuję się bezradna w tym co się dzieje na fb, jednak nie mogę przejść obok tego obojętnie!
Przytulam Was mocno i pozdrawiam!!

8 komentarzy:

  1. ~Lila Liv
    24 lutego 2014 o 20:18

    Znam tę historię,choć jeszcze wtedy nie komentowałam Waszego bloga,za to czytałam namiętnie.Wydawało mi się,że nie mam prawa wchodzić w Wasze życie,bo co ja mogę napisać?”Trzymaj się”?Wydawało mi się to głupie…Życie mnie nauczyło,że takie „trzymaj się,jestem z Tobą”znaczy jednak bardzo wiele.Agi nauczyła mnie też bardzo dużo.Jej pasja życia powoli zaczęła działać na mnie…Przeżywam każdy Wasz wyjazd do Warszawy,stresuję się,kiedy długo nie piszesz i dziękuję bogu za fb,bo tam widzę,że jesteś,nie piszesz,bo nie masz czasu,albo nie masz o czym.Jestem w Wasze życie wkręcona na maxa.I jest wiele takich blogów,wiele takich nie-zwykłych Dzieci,jak Aginek,które są dla mnie niezwykle ważne…Ale z pewnych powodów Agi i Ty jesteście poza rankingiem(ranking ma tylko 1 miejsce-pierwsze,Wy jesteście poza,w senie przed:)))).Dlatego wiem,jak można się wkręcić w przeżywanie z kimś jego choroby.I jak można się hipotetycznie czuć,kiedy się okazuje,to co się okazało w przypadku Oli.
    Ja też czytałam bloga mamy po stracie ponoć dwojga dzieci,rozmawiałam z nią po kilka godzin dziennie telefonicznie,maile,gg…Później się okazało,że był to czysty wymysł,ani słowa prawdy…Dziś już sama wiem trochę,jaki jest mechanizm takich kłamstewek.Ale i tak przeczytam zalinkowany artykuł i tak mnie głęboko poruszył Twój post…Jesteś bardzo dobrym człowiekiem,Aniu.I cieszę się,że Ciebie(a może przede wszystkim Agniesię?Nie wiem)poznałam,że Was w jakimś sensie-mam…Buziaczki***

    AnkaJ
    24 lutego 2014 o 21:29

    Lilu, wzruszyłam się!
    Załamałam się, jak uświadomiłam sobie jak bezkarnie mogą działać ludzie. Zdałam sobie sprawę, że ktoś może przejść przez to, co Ty, ja, czy kilka osób, które znam osobiście. Dokładnie poznałam ten proces, wiem jak to działa. „Oni są złymi ludźmi, oskarżają mnie o coś, szkalują. Ja jestem taka nieszczęśliwa…” Jak nie uwierzyć w to wszystko? Rozumiem ich samotność, chęć bliskości i dobrego słowa, ale nie krzywdzi się wtedy ludzi, dzieci – przede wszystkim!
    Ja uważam, że trzeba dać tym ludziom szansę, trzeba ich wyleczyć, uratować, nie niszczyć i piętnować. Nie wiem, czy chciałabym się spotkać z Olą, choć ja mam czyste ręce. Nie wiem, czy dałabym radę, chociaż teraz już chyba tak.
    Pomyślałam sobie, że może chociaż jedna osoba uniknie takiego losu, może druga się zastanowi, a trzecia zacznie sprawdzać. Tylko o to mi chodziło w tym poście. Moje własne przeżycia miały tylko uświadomić, że to naprawdę może zaboleć.
    Przytulam Liv, dziękuję, że jesteś!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lila Liv
    24 lutego 2014 o 22:07

    Aniu,cały wieczór o tym myślę i przypominam sobie detale,bo podobnie jak Ty wyparłam pewne rzeczy z pamięci.Tam było dziecko adopcyjne,które zginęło tragicznie,dziecko utracone na przełomie 3/4mc…I patrz-klasyka:niedobrzy rodzice,gwałt,nowotwór,nieodpowiedzialny partner…I ja,idiotka,znająca procedury adopcyjne(moja Koleżanka przez nie przechodziła,a ja z Nią)uwierzyłam,że osobie samotnej,mieszkającej w wynajętym pokoju o niepewnych dochodach dano dziecko do adopcji…I kiedy powoli tych nieszczęść,jak u Oli,było coraz więcej i nawet ja zaczęłam się czegoś domyślać,natychmiast jakieś kolejne nieszczęście…To jest ten schemat… Wiesz,kiedy M.wpadła w moich i nie tylko moich oczach ostatecznie?Był 2007 rok,początek i szał Naszej Klasy.A ona nieopatrznie przysłała mi maila z podobno służbowego adresu.Nie doceniała mnie,nie pomyślała,że nawet ktoś tak naiwny jak ja może się domyśleć,iż ‚z’ w mailu,to w realu’ż’.Wpisałam ją w wyszukiwarkę…I przeżyłam szok.Forum klasy było otwarte,profil też. I…szok.Kierunek studiów,praca,choroba…Nic się nie zgadzało…Ani słowa o dziecku.Kolegom z b.klasy w LO nie mogła opowiadać takich bajek,jak nam,blogowiczkom…A ja do czasu wierzyłam w każde jej słowo…Na szczęście stosunkowo krótko maj-październik.Ale i tak za długo.I wcale się po tym nie zrobiłam mądrzejsza.Bo to trochę tak,jak z żebrakami(wybacz nieładne słowo)wolę dać dziesięciu udawaczom,niż ominąć jednego,który potrzebuje.Odkąd są fundacje,łatwiej to wszystko ogarnąć,zweryfikować…Buziaczki*

    ~Lila Liv
    24 lutego 2014 o 22:11

    Chodzi mi oczywiście o ludzi zapamiętanych z dzieciństwa i wczesnej młodości,np.na Jasnej Górze,czy pod kościołami…Zawsze wrzucałam jakiś tam pieniądz.Teraz wpłacam na konto konkretnej organizacji,która się takimi osobami opiekuje.Rumunkom wbrew logice też zawsze coś dawałam…Wiem,wiem…Ale widzisz,jak człowiek jest głupi,to…jest.A Tobie mogę napisać,boś też ‚głupia’,jak ja:)))))

    AnkaJ
    25 lutego 2014 o 09:27

    Tak, masz racę jesteśmy obie „głupiutkie”. Niestety serce pęka jak widzisz osobę, która musi błagać o chleb na ulicy. Jednak ja teraz nie daję pieniędzy. Jeżeli ktoś mnie o nie prosi, np pod marketem do którego idę, proponuję, że mogę kupić żywność, ale pieniędzy nie dam. Wielokrotnie już tak zrobiłam. Mi nie ubędzie, ale mam pewność, że ta osoba jedzenie do domu przyniesie, czy też sama się posili, jeżeli faktycznie potrzebowała na chleb, a nie przepije. Trzymam się tego twardo. Ostatnio czytałam artykuł o mafii żebraczej, załamałam się i niemal popłakałam nad bezdusznością ludzi.
    Liluś, ja nie chcę, żeby znaleźli się kolejni naiwni, a widzę co się dzieje u tej dziewczyny na fb. Gra na uczuciach, na emocjach. Ktoś, kto pomaga nie prosi o pomoc dla siebie. To tak nie działa!!!
    Przytulam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~nitka82
    25 lutego 2014 o 00:05

    Bardzo mądry post i bardzo potrzebny.
    Często widzę jak ludzie lajkują przeróżne apele w dobrej woli że komuś tym pomogą. Najbardziej podejrzane są te w których jest informacja że każdy ” lajk ” to jakaśtam kwota przelana na konto chorego dziecka.
    Całkiem niedawno widziałam też na fb rozsyłany i udostępniany apel o 1% dziewczynki która niestety zmarła jakiś czas temu a apel w dalszym ciągu krąży po sieci.

    AnkaJ
    25 lutego 2014 o 09:32

    Tak, te apele, które za „klik” przekazywane jest kilka centów, czy groszy… To można sprawdzić, jasne, zdarzają się takie, ale jest ich stosunkowo niewiele. Widziałam już oficjalne sprostowania firm, które rzekomo miały za to płacić, za każdym razem wypierały się i przepraszały za wprowadzenie w błąd przez kogoś. Jest strona Się Pomaga i tam zdarza się, ze można klikać, ale w obrazek :)
    Teraz kolejne zdjęcie chłopca zostało wykorzystane w sieci do fałszywych apeli. Jeżeli my nie będziemy rozsądnie i trzeźwo do tego podchodzić, będzie się to szerzyło jak zaraza, przepraszam za słowo, ale zdrowe to nie jest.
    Pozdrawiam!!!

    ~Anna
    25 lutego 2014 o 10:41

    i to jest przerażające i smutne, ze ktoś zeruje na losie innych :-(((,a nam wystawia taką a nie inną opinię :-(((

    AnkaJ
    25 lutego 2014 o 12:06

    Smutne jest to, że dziewczyna o której piszę wmawia wszystkim, że pomaga. Zbiera rzeszę wiernych fanów, a później przekształca to w grupę pomocy sobie samej. Schemat jest ciągle ten sam. Ona stale próbuje popełnić samobójstwo, albo umiera na raka. Bez obawy, nic jej nie grozi, no może z czasem, jak to się wyda, wkurzona grupa ludzi.
    Ja chcę tylko ostrzec i uczulić wszystkich, bądźmy ostrożni, bo przez takich ludzi cierpią niewinni. To my postrzegani jesteśmy jako oszuści i to nam zarzuca się wiele nieprawdziwych rzeczy :(
    Pozdrawiam Aniu!

    ~Anna
    25 lutego 2014 o 12:15

    Mam nadzieję, że ten post nie przełoży się później na chęć niesienia pomocy przez osoby uczciwe. Sama pomagam na FB i trochę jest mi przykro. Niestety nie mogę przeczytać tego artykułu, wyczytałam tylko jakiś fragment, który dałam radę. Ja uważam, że lajki i udostępnienia bardzo pomagają i nie jest to żerowanie na czyichś emocjach, tylko udostępnianie dalej czyjejś historii. A przelać choć 1 zł można i ludzie tak robią, może nie wszyscy ale zwykle pomaga 5% osób, które są na danym fp. Im więcej ludzi, tym większy % pomagających.

    AnkaJ
    25 lutego 2014 o 12:41

    Żebyśmy się dobrze zrozumiały. To nie chodzi o to, żeby nie pomagać. Ja pomagam jak potrafię. Sama lajkuję na fb. Post jest tylko ostrzeżeniem, aby uważać co się lajkuje i kogo do znajomych przyjmuje. Ja nie piszę o finansowych oszustwach, chodzi mi o emocjonalne wykorzystanie ludzi. Przeszłam przez to i przeszło przez to kilka innych osób. Długo nie pozwalałam się przekonać, że to jest nieuczciwa osoba. 1% oddajemy na konkretne subkonto czy fundację, nikogo nie dyskredytuję.
    Proszę tylko o rozwagę w sieci i tylko tyle. Swoje przeżycia podaję jako przykład, że to się dzieje naprawdę.
    Pozdrawiam i życzę owocnej pomocy potrzebującym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Anna
    25 lutego 2014 o 17:40

    Czasem 1% to za mało i potrzebne są inne darowizny.
    Tak na prawdę to każdy blog czy fanpage chorego dziecka można by było nazwać żerowaniem na emocjach, ale według mnie wszystko ma swoje dwie strony, a nie tylko jedną i jest to też forma proszenia o pomoc.
    Współczuję przykrych doświadczeń, bo ostatecznie ta osoba stała się oszustem ale na prawdę nie wszyscy nimi są.

    AnkaJ
    25 lutego 2014 o 18:22

    Tutaj bym się z Tobą nie zgodziła. Mówię z punktu widzenia swojego bloga. Powstał on, żebym mogła wyrzucić z siebie nadmiar emocji. Jak zaczęłam pisać, nie mogłam przestać. Wielokrotnie zastanawiałam się nad zawieszeniem pisania, ale nie mogłam się do tego zmusić. Owszem, nasza sytuacja nie jest bajkowa i wiele osób wzruszyło się losem Agnieszki. Jednak nie wymyślam chorób, niewiele piszę o swoich dolegliwościach, czy męża.
    Zbierać pieniążki na subkonta musimy, nie mamy innej możliwości. Jeżeli chcemy, aby nasze dzieci żyły godnie i nie cierpiały ponad miarę.Rodzic musi zrezygnować z pracy, a drugi nie zawsze jest w stanie zapewnić taki dochód, żeby starczyło na utrzymanie rodziny i fachową opiekę nad dzieckiem niepełnosprawnym. Musimy liczyć na dobre serca ludzi. A uwierz mi, ludzie są wspaniali. Właśnie dlatego nie chcę, żeby zniechęcili się do pomagania i ratowania dzieci tak bardzo potrzebujących pomocy.
    Ja nie napisałam, że każdy jest oszustem. Prosiłam o rozwagę i ostrożność w nawiązywaniu wirtualnych znajomości. Tylko tyle. Z tymi lajkami w sieci, jak pisałam, sama nie wiem jak do końca sprawa wygląda, autorka artykułu też bardzo ogólnikowo opisuje ten proceder. Zawsze podkreślałam, że pomagać trzeba, tylko trzeba wiedzieć komu pomagamy. Tak już jest w tym świecie, że po drugiej stronie komputera może siedzieć zupełnie inna osoba, niż byśmy się spodziewali.
    Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za uwagi.

    ~Anna
    26 lutego 2014 o 00:24

    Jasne, zawsze trzeba sprawdzić.
    Powiem szczerze, że kojarzę tamten profil ale osoba ta nie wzbudziła moich podejrzeń. Po prostu linkowała apele i nic więcej. Później pisała publicznie, że jest jej bardzo przykro, bo ktoś ją myli z osobą, o której piszesz i dała nawet link do tamtej oszustki (stąd skojarzyłam). Skąd jest pewność, że to właśnie ta osoba? Tak na prawdę, dopóki nie zrobi tego samego to nie da się dowiedzieć na 100%.

    Pisania dobra rzecz – nieraz przetestowałam. Każdy pisze jak umie i jak mu serce podpowiada. Zatem pisz ile wlezie i sobie nie żałuj. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. AnkaJ
    26 lutego 2014 o 11:22

    Aniu, a powiedz mi, skąd wiesz, o jakim profilu piszę? W żaden sposób nie pokazałam tego w poście. Nazwisko Oli i jej nowe profile pojawiły się dopiero dzisiaj w necie. Bardzo mnie to zaintrygowało, bo nawet najlepsi znajomi nie wiedzieli o kim piszę.
    Ja nie mam nic przeciwko linkowaniu apeli, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Przeczytaj zlinkowany przeze mnie blog Czarodziejki, a może zrozumiesz ten schemat działania. Powstaje kilka profili, z których niektóre to osoby niepełnosprawne. Ona wspiera siebie samą. Staje w swojej własnej obronie. Robi z siebie ofiarę złych ludzi, a żaden z nas jej nie groził, czy szkodził jej. Ja poprosiłam o to, by nie zaczynała wszystkiego od początku. Zostałam zablokowana. Zostały mi skradzione zdjęcia z profilu bez mojej wiedzy i zgody (nie mówię o apelu córki). Myślę, że nie chciałabyś, aby Twoje fotki krążyły w sieci po różnych profilach, których nie znasz. To nałogowy kłamca i osoba uzależniona od „ciepłych słów” pod swoim adresem. Zawsze ma najgorzej, zawsze ktoś chce się na niej mścić i niszczyć jej życie. To nieprawda, ale ludzie w to wierzą i się angażują. A uwierz mi, tak jak napisała w komentarzu Liv, straty moralne są czasami gorsze od tych finansowych. Strach, że poznana osoba znowu Cię okłamie i oszuka jest potworny.
    Pozdrawiam.

    ~Anna
    26 lutego 2014 o 13:43

    A jaki jest Twój mail?

    AnkaJ
    26 lutego 2014 o 14:18

    jarczyk@onet.eu
    Niestety po zmianie portalu kontakt do mnie gdzieś przepadł :( Muszę to naprawić.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Lady Liv
    25 lutego 2014 o 17:47

    Ja w takiej sytuacji zawsze pytam o subkonto,bo wydaje mi się,że dziś ma je każde nie-zwykłe Dziecko.Jeśli nie dostaję odpowiedzi,nie lajkuję.Proste pytanie,a sporo rozjaśnia.
    Co do kupowania żywności,to jest to bardzo dobry pomysł,który stosuje wielu moich Znajomych.Ja jakoś nigdy nie spotkałam nikogo pod marketem,czy sklepem.A zaczepiona na ulicy podaję adres organizacji,którą wspieram.Niemniej raz się poczułam rozłożona na łopatki.W jednym ze stałych miejsc moich ciuchowych zakupów,dość daleko od domu,zamawiam taksówkę,a że tam ścisk niesamowity trudno się znaleźć,zawsze staję pod sklepem monopolowym,bo jest na rogu,widoczny dla Taksówkarza.Stoję sobie pod sklepem,czekam na taksi i widzę prawdziwego menela.Takiego,jak z książki…Jak z filmu.Klasycznego.I wiesz co? On do mnie mówi,ochrypłym tonem:”Panienko(sic)co będę bajer uprawiał,brakuje mi 40 gr do piwa,a wczorajszy jestem.Da panienka?”Słuchaj-dałam.Tak mnie rozwalił tym tekstem,tą szczerością,że „odżałowałam”50 gr. i dałam.Chyba nie popełniłam ciężkiego wykroczenia moralnego:)))


    AnkaJ
    25 lutego 2014 o 18:12

    Rozwaliłaś mnie! Też bym dała!! :) Kiedyś zawsze wrzucałam studentom, którzy zbierali na piwo do futerału po gitarze, na której grali. Na wakacjach i chyba w innym życiu byłam bardziej wyluzowana. Teraz jest trochę inaczej.
    Przytulam!

    ~Lila Liv
    25 lutego 2014 o 19:51

    I jeszcze w kwestii oszustw.Nie śpię na pieniądzach,choć nigdy nie twierdziłam,że brakuje mi na chleb.Ale zdecydowanie wolałabym stracić jakąś kwotę pieniędzy,niż emocje,nerwy,wiarę w ludzi.Przez fB,przez komórkę,GG,maila a czasem nawet twarzą w twarz nie zidentyfikujemy człowieka.
    Bo trudno się pogodzić z faktem,że ktoś,w czyjś problem zaangażowaliśmy się niemal bez reszty-nie ma tego problemu…

    AnkaJ
    26 lutego 2014 o 11:22

    A no właśnie Liv. Tylko ten, kto tego nie doświadczył, penie tego nie zrozumie.
    Przytulam!

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Anna maria
    26 lutego 2014 o 06:52

    Witam!Dziękuję za ostrzeżenie…Jestem „nowa” w blogowym bycie…Przykro mi,że tyle nieprzyjemnosci Cie spotkało…Moc pozdrowień!

    AnkaJ
    26 lutego 2014 o 11:10

    Witaj Aniu, ta historia zawsze będzie gdzieś krążyła w mojej głowie i jak się okazuje nie tylko w głowie, ale powraca stale. Życzę wszystkiego dobrego i liczę na to, że nie trafisz na taką oszustkę jak ja :)
    Pozdrawiam gorąco!

    ~Longina
    26 lutego 2014 o 11:52

    Oj Anuś my to powoli będziemy mogły założyć jakąś firmę detektywistyczną. Dziś można już powiedzieć, że czarodziejka-ola działa dalej pod fałszywym profilem, są na to dowody. Mam nadzieję, że coś więcej uda się w tej sprawie zrobić. Nie oszukujmy się, jedynym rozwiązaniem jest zabranie Oli komputera i komórki lub by używała ich pod ścisłą kontrolą.
    Jako że „siedzę” już trochę w tym światku- podzielsieswoimsercem.blogspot.com mogę Wam powiedzieć, że absolutnie żadna osoba, która na prawdę potrzebuje pomocy nie odmówi Wam przesłania dokumentów leczenia itp. Ja „przejechałam” się raz wpłacając pieniądze „osobie potrzebującej” na prywatne konto. Teraz jestem zdania że jeśli dana osoba nie ma na jedzenie a nie jesteśmy jej pewni to lepiej podesłać to jedzenie, zorganizować wśród znajomych zbiórkę potrzebnych produktów niż przesyłać pieniądze na prywatne konta. Zawsze też można poprosić znajomych, którzy gdzieś tam bliżej takiej osoby mieszkają by podeszły i zobaczyły jak sytuacja wygląda na prawdę. Oczywiście o ile jest taka możliwość.
    Pytajmy, dociekajmy ale nie odwracajmy się od potrzebujących pomocy bo jutro sami takiej pomocy możemy potrzebować!
    Anuś dzięki za wspaniały wpis i za to, że jesteś! :* Kocham <3

    AnkaJ
    26 lutego 2014 o 12:30

    Loniu, miałam dzwonić do tego szpitala, ale dzisiaj już nie mam siły. Po tych kilku dniach, zwyczajnie się wypaliłam. Wtedy, w 2011 roku dzwoniłam i rozmawiałam z lekarzem prowadzącym. Teraz zrobiło się takie zamieszanie, że muszę się z tego wycofać. Muszę odpocząć. Nie, to nie tchórzostwo, Myślę, że zwyczajnie się wypaliłam. Od kilku miesięcy stale słyszę, czytam o Oli. Jak można to przerwać?? Ja wymiękam, nie wiem jak! Mogę tylko ostrzegać i dlatego powstał ten wpis.
    Jednak Ola zapewnia, że i tak będzie dalej działała i pewnie powstanie profil Moniki Słonecznej. Przeszło mi przez myśl, żeby poinformować rodzinę, ale kolejne groźby, obelgi… Nie to już nie dla mnie!
    Loniu, kocham Cię moje słońce. Dziękuję, że jesteś!!

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Mama Calineczki
    26 lutego 2014 o 23:56

    Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przez takie osoby jak ta Ola ludzie przestaną pomagać osobom, które na prawdę tej pomocy potrzebują ;(

    AnkaJ
    28 lutego 2014 o 20:16

    Mam nadzieję, że jednak ludzie chcący pomagać, nie będą się zrażać. Jak wielu moich znajomych wyciągną odpowiednią lekcję. Ważne żeby nauczyć się ograniczonego zaufania. Niestety, ja to rozumiem i bez problemów jestem w stanie rozwiać wszelkie wątpliwości, dotyczące naszej rodziny.
    Przytulam i pozdrawiam :)

    ~Piotr Szałwiński
    3 marca 2014 o 10:56

    Niestety to Państwo mieliście rację gdyz Ola nadal tworzy swoje gierki i pisze do ludzi maile zresztą najeżdzające na nasza fundację – dlatego wypada mi przeprosić za moje zachowanie i zaangażowanie w kwestii Oli i jednocześnie poinformowac pragnę że nie mam nic już wspólnego z Olą gdyż jest oszustka.

    AnkaJ
    3 marca 2014 o 11:16

    Widzi Pan, czasami pozory mylą. Teraz Pan rozumie o czym jest ten post i dlaczego daliśmy się tak długo nabierać. Mam nadzieję, że szkód w fundacji Ola nie zrobiła. Potrzebne jej leczeni i kontrola.
    Pozdrawiam

    ~Piotr Szałwiński
    3 marca 2014 o 18:12

    Taa umie grac skubana niestety umie – na ludzkich uczuciach niestety – ale obiecuje Państwu że kres jej działań dobiegł końca gdyz jako fundacja wystapimy do sadu o zastosowanie dla Oli Przymusowego Leczenia – Internacji w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym poniewaz w tym przypadku nie widze innego wyjścia,gdyż jesli bedziemy nadal pozwalać Oli na takie działania to w koncu albo Ola kogoś zabije albo niestety ludzie Olę zlinczują zwyczajnie – i pomimo rozumienia Państwa zalu ad działalnosci Oli nadal uważam ze trzeba jej pomóc ale poprzez pelną izolację od od ludzi i internetu przede wszystkim – Pozdrawiam serdecznie.

    AnkaJ
    6 marca 2014 o 11:49

    Nie wiem co wywołało u Pana tak diametralną zmianę zdania, ale nie muszę tego wiedzieć. Proszę robić co uważa Pan za stosowne. Pan skutecznie oduczył mnie jakiejkolwiek reakcji.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń