poniedziałek, 17 lutego 2014

Zwyczajnie /17 lutego 2014/

Ferie się skończyły i czas wrócić do codziennej ciężkiej pracy. Agniesia już po pierwszej lekcji odsypia. Za chwilę przyjdzie wuja Mirek na cranio, a koło 14 wuja Robert i będzie rozluźniał Agnieszki ramionka, klatkę piersiową. Ciężki dzień jak na początek nauki.
Podsumowując ferie, wymieniliśmy 3 PEG-i, ostatni w piątek.  Pierwszy pękł balonik w pierwszy czwartek ferii. Wymieniłam, nawet dobrze się złożyło, bo już dosyć długo miała tego foleya i guma już robiła się brzydka. W piątek na rehabilitacji usłyszałam od Karoliny „O-o, Ania zobacz” No i Ania wymieniła kolejnego foleya. W piątek na rehabilitacji z Karlką znowu to usłyszałam, ale na całe szczęście to nie chodziło o PEG-a, chodziło o krew z nosa. To chyba jednak lepiej ten PEG… Agnieszka po chorobie jest jeszcze osłabiona, tak jak ja i niestety pęka jej żyłka w nosku i krewki trochę się pojawia. Peg wymieniłam wieczorem, bo nie podobał mi się mokry gazik na brzuszku. Miałam rację. Balonik rozerwany, tylko nikt go jeszcze nie pociągnął na tyle mocno, żeby wypadł. Na razie Agnieszka radzi sobie z tym co ma, jak jest głodna, to „żuje gumę” i muszę wyciągać foleya z brzuszka, bo jakąś połowę wężyka wciąga.
W piątek nie ubierałam jej w theratogsa do ćwiczeń, bo przy masażu nie podobały mi się jej plecy. Miałam rację, łopatka zablokowana, żebra ściśnięte, kręgosłup troszkę poturbowany. Skutki warszawskiej podróży. Coraz częściej zastanawiam się nad formą naszej podróży do CZD w maju. Ciotka popracowała i po 40 minutach puściło, ale dzisiaj, nadal widać, że nie jest jeszcze ok. Mam nadzieję, że Robert pomoże i Agnieszka się rozluźni.
Pogoda dzisiaj piękna, ale nie damy rady wyjść na spacer. Mam nadzieję, że jutro nam się to już uda. Pierwszy tydzień ferii mogłyśmy codziennie spacerować, po powrocie z Warszawy, byłyśmy tak zmęczone i jakieś podziębione, że nie ryzykowałam, a potem to się już pogoda nam zepsuła.
Jestem trochę rozczarowana, bo zapisałam się na początku grudnia na turnus i niestety, przegapili mój meil z kwestionariuszem. Nie wiem, czy uda nam się pojechać do tego ośrodka jeszcze w tym roku. Niby w maju ma być dodatkowy turnus, ale nie wiem czy termin będzie nam pasował, bo my mamy 7 neurologa, a 13 CZD. Nie odwołam ani jednego, ani drugiego. Zadzwoniłam w inne miejsce i trafiliśmy na listę rezerwową w marcu, na 3 miejscu. Nie mam pojęcia jak to wyjdzie z tym naszym wyjazdem w tym roku, jak nie, to zapiszę się już na przyszły rok. Nie chcę aktywnego turnusu, bo Agnieszka sobie źle na nim radzi. Szkoda mi jej, wolę te pieniądze wydać na rehabilitację. Z drugiej strony, chciałabym gdzieś jechać i dać jej coś więcej niż codzienne zajęcia. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że w marcu uda nam się wyjechać na turnus. Trzymajcie kciuki
Kochani, pozdrawiam serdecznie i życzę udanego i słonecznego tygodnia.

2 komentarze:

  1. ~Lila Liv
    17 lutego 2014 o 11:30

    Wiesz,takie ‚zwyczajne’ wpisy są najcudowniejsze,niezwykłe i cudowne:)Bo co może być wspanialszego od informacji,że u Was wszystko OK?:))Trzymam kciuki za turnus i ściskam Was mocno:)

    AnkaJ
    18 lutego 2014 o 08:36

    Też tak myślę Liv :) Czasami dobrze jest, nie mieć o czym pisać, to oznacza, że wszystko płynie swoim torem i nie ma problemów :)
    Liluś, dziękuję za trzymane kciuki. Chciałabym pojechać, no ale nic na siłę. Przytulam i pozdrawiam :)

    ~Anna
    17 lutego 2014 o 18:49

    Ania jesteś dzielna i w ogóle nie wiem, jak Ty panujesz nad tymi rurkami ech…. ja bym tylko płakała ….. trzymam kciuki za zdrówko i turnus

    AnkaJ
    18 lutego 2014 o 08:38

    Anuś, ja swoje już wypłakałam. Kiedy lekarz nie chce nawet do Ciebie zejść, bo uważa, że „to nie jego broszka”. Kiedy musisz jechać z odwodnionym dzieckiem do Poznania 60 km, a oni chcą kłaść je na stół, bo nie widzą innej możliwości zmiany PEG-a, szybko dochodzisz do wniosku, że można się tego nauczyć i samemu wymienić. Po co fatygować, tak znamienitych specjalistów ;)
    Aniu, pozdrawiam serdecznie :)

    ~Mama Calineczki
    17 lutego 2014 o 23:08

    Jak można przegapić czyjeś zgłoszenie? Ehh, brak słów.

    U nas problem z krwią z nosa już się skończył na szczęście, oby u Was też jak najszybciej.;)

    AnkaJ
    18 lutego 2014 o 08:39

    U Agnieszki też już lepiej, nawet mniejszy katarek ma, więc myślę, że wraca do formy. Musimy jeszcze popracować nad rozluźnieniem mięśni i będzie wszystko dobrze :)
    Przytulam i buziaczki dla Calineczki :)

    ~Mama Calineczki
    19 lutego 2014 o 22:32

    I ja Was przytulam… ;)

    AnkaJ
    21 lutego 2014 o 09:43

    :)

    ~Dominika
    18 lutego 2014 o 21:39

    Jak zwykle od nas i naszej rodzinki 1 % dla Agusi :)

    Pozdrawiam i ślemy całuski

    AnkaJ
    19 lutego 2014 o 08:53

    Dominiko – DZIĘKUJĘ!!!!!!! Uśmiech od rana, zwiastuje dobry dzień :) To wiele dla mnie, dla nas znaczy!!!
    Pozdrawiam serdecznie!!!

    ~okiem kobiety
    19 lutego 2014 o 19:57

    oczywiście trzymam kciuki za Wasz turnus w marcu. U nas wczoraj i przedwczoraj było cudownie na dworze, naprawdę pachniało już wiosną. Dziś niestety padał deszcz :(

    AnkaJ
    21 lutego 2014 o 09:42

    Dziękuję :) Mam nadzieję, że macie już tak piękną pogodę jak my :) Wczoraj spacerek i jak Agnieszka odeśpi lekcję, to dzisiaj też spacerek :)
    Pozdrawiam!!

    ~Longina
    21 lutego 2014 o 12:30

    Wstydź się matka! Dziecko głodzić! ;) ;) ;) Zaraz tam ciotka wkroczy do akcji :D :P
    Kurde no nie rozumiem jak można coś takiego przeoczyć. Ja pierdziu! Trzymam mocno mocno kciuki za ten marcowy turnus. Dużo zdrówka dla Was dziewczynki :*

    AnkaJ
    24 lutego 2014 o 09:19

    Wstydzę się…. :( No ale, jak mam ją dokarmiać, jeżeli mi zabraniają? Widzę ewidentnie, że Agnieszka dostaje za mało jedzenia, bo ciągle jej burczy w brzuszku. Jak mam sobie z tym poradzić? Nie wiem.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Longina
    21 lutego 2014 o 13:58

    Zapraszam do mnie po nominację :)

    AnkaJ
    24 lutego 2014 o 09:19

    No będę musiała odpowiedzieć na te pytania :)
    Buziaki!!

    ~nitka82
    24 lutego 2014 o 00:22

    Ja tylko podziwiam jak dzielnie radzicie sobie na foleyu.
    Nam kiedy w awaryjnych sytuacjach przyjdzie założyć foleya zamiast normalnego Pega to nerwicy dostaję patrząc na to przeciekanie i wciąganie rurki do żołądka, nieco pomaga klips do bielizny .
    Ale wiem że wszystko to kwestia wprawy
    pozdrawiam

    AnkaJ
    24 lutego 2014 o 09:23

    Masz rację, to kwestia wprawy i przyzwyczajenia. Jednak nam nigdy Flocara, czy Gtube Agnieszka nie wciągała. Tamte zwyczajnie rozpadały się za szybko do daty używalności. Kiedyś przymierzałam się do zakupu foleya silikonowego, ale z racji zbyt częstej wymiany, zrezygnowałam. Wiem, że kosztują prawie 100 zł za sztukę. Przy jej tempie pękania baloników, zbańczyłabym ;)
    A swoją drogą jak PEG przecieka, to może macie za wąski? Ja zmieniłam na 20 z 18, bo jak Agnieszka wypchnęła grzybka parasolkowego, to otwór się rozerwał i ciekło na potęgę. Wtedy zmieniliśmy na grubszy profil :)
    Pozdrawiam i jakby co, służę radą :)

    ~nitka82
    24 lutego 2014 o 10:14

    My od lat mamy Nutriporta i najlepiej u nas się sprawdza choć nie powiem , pękania też się zdarzają i trzeba założyć wówczas foleya żeby przeczekać na nim do wymiany.Nutriporty pękały kiedy po prostu były za małe , teraz córka dostała większy rozmiar i odpukać trzyma się już kilka miesięcy ale z kolei żeby nie było zbyt pięknie to podcieka bo rozmiar niżej jest za mały , rozmiar wyżej jednak troszkę zbyt duży przydałby się taki po środku ale takich brak ;)
    Nic nie poradzimy trzeba czasem wybrać mniejsze zło . A moja koleżanka w tym tygodniu była w CZD na wymianie Pega córce i peg pękł im w drodze powrotnej do domu. To dopiero można kociokwiku dostać ;) Myślę że mieli pecha i trafili na jakiś wadliwy model bo nie mieli do tej pory skłonności do pękań.
    Eh taka nasza karma ;)
    Buziaki dla Agniesi

    AnkaJ
    24 lutego 2014 o 12:09

    Nutriport mieliśmy założony pół roku po operacji. Jednak my mieliśmy ten parasolkowy, nie z balonikiem. Agnieszka po tygodniu od założenia, wypchnęła balonik i mieliśmy duży kłopot. Dla nas ten rodzaj PEGa jest nietrafiony. To nadaje się tylko do podaży mleka, a my dajemy małej jeszcze zupki. Lekarze już zaczynają się przyzwyczajać do tego, że nie chcemy nic poza foleyem. Swoją drogą korzystna z Agnieszki pacjentka :)
    Faktycznie, mały peszek z tym PEGiem u koleżanki :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    ~nitka82
    24 lutego 2014 o 18:09

    he he to jednym słowem bardzo Was lubią w naszej kochanej poradni bo nie ma to jak niekłopotliwa pacjentka ;)
    Te Pegi na parasolce to faktycznie porażka ( choć nie twierdzę że znajdą się tacy co właśnie je chwalą) , u córki w przeciągu 2 miesięcy wrastały i kłopot z wyjęciem był plus do tego podczas wymiany podawali dormicum co też do końca nie jest obojętne dla organizmu. Także my również preferujemy baloniki a że czasem pękają ?- no cóż ;)

    OdpowiedzUsuń