niedziela, 30 maja 2010

Leniuchujemy /30 maja 2010/

Dzisiaj dzień leniuchowania. No prawie. Wczoraj zdążyłam wyprać dwie pralki, dzisiaj trzy. A łazienki nadal nie widać. Jeszcze muszę mieszkanie wysprzątać. Jest co robić. Ten tydzień nie mamy rehabilitacji, jedziemy tylko dwa razy do Piły na rezonans. Powolutku sobie wszystko porobię. Jestem teraz trochę uziemniona, bo nie mam samochodu i ciężko mi na zakupy iść. Jutro jednak brat pożyczy mi swój, bo do pracy będzie jeździł z kolegą. Jakoś damy radę. We wtorek pojadę samochodem Danki do Piły, jest większy. Będzie nam wygodniej. Agniesia dzisiaj nadal na wszystko reaguje szeroko otwartymi oczami i rozgląda się po domu, jakby nie mogła uwierzyć, że już wróciła. Pogoda paskudna i nie dało rady iść na dwór. Cały dzień padał deszcz. A szkoda! Mam nadzieję, ze jutro się przejaśni. Przyzwyczaiłam się do ruchu na świerzym powietrzu.
Mam nadzieję, że dostanę na meila zdjęcia z zakończenia turnusu, bo ja za dużo nie mam zrobionych. Sama muszę porozsyłać do dziewczyn.
Nie napisałam Wam jak rozliczyłam się za turnus. Otórz dostałam 2000 zł z Polsatu, 2500 zł zostało mi na subkoncie, a pozostałe 2500 zł musze wyłożyć i czekać na wpływ na subkonto z 1%. Jedna wpłata się pojawiła. Podejrzewam, po wysokości kwoty, zostały puszczone PIT-y 28. Mam taką nadzieję. Bo z tego co wiem, urzędy maja przelać pieniądze do 31 sierpnia. Strasznie chciałabym jechac jeszcze raz na turnus w październiku. Jednak nie wiem jak będzie wyglądać moja sytuacja finansowa. Zapisać się, zapiszę. Martwić się będę później. TVN odpisał, że niestet będzie rozpatrywał wnioski w drugiej połowie roku, czyli pewnie od września. A ja nie mam środków na bieżącą rehabilitację naszych kochanych Somitków.
Oglądam zdjęcia z pobytu w Mielnie i wydaje mi się snem, to że tam byłyśmy! Takie oderwanie od rzeczywistości, szum morza, uśmiechnięci ludzie na każdym kroku… Nie, ja nie mówię, że było lekko. Generalnie skazana na siebie, o wszystkim muszę pamiętać, wszystko zrobić sama, dźwigać Agi, wszędzie biegiem… Czyli prawie jak w domu.
Śmiałam się, że nauczona wyjazdów do szpitali z Agi i podróży do Piły, mam opracowane, co musze ze sobą zabrać. Czajnik, specjalnie kupiłam mały, żeby zabierał niewiele miejsca. Farelka, bo nawet w domu nagrzewam łazienke do kąpania Aguni (a i ja dzięki temu skorzystałam), podgrzewacz do jedzonka, blender i cały sprzęcior związany z rurkami Agi. Kończy się to tym, że mój bagażnik wypchany jest po brzegi. Furorę wśród rodziców robił nasz leżaczek kąpielowy. Wiem, że niektóre mamy pozabierały baseniki dmuchane. Łazienka wyposażona była w prysznic, zasłonięty folią,a w ramach brodzika – plastikowa kratka. Fakt, dzieci większe mogły usiąść na specjalnym krzesełku, wmontowanym w ścianę.
Nasz pokój na parterze ze wspaniałym widokiem na drugi ośrodek… Jakoś tak czułam, więc mnie to nie zdziwiło. Morze i tak widziałyśmy na każdym spacerku. Udało się nawet zamoczyć na chwilkę. Agniesi bardzo służył ten klimat. Wystarczyło otworzyć drzwi na taras, a Agniesia już oczekiwała wyjścia na spacerek. W pokoju przez cały pobyt było potwornie zimno. W nocy wkradałam sie do Agi do łóżka, bo zwyczajnie marzłam. Moja kluseczka była okryta grubym polarowym kocykiem i kołdrą. Było jej więc ciepło. Ogrzewanie włączyli w poniedziałek, ale rozkręcone na maksa kaloryfery były zaledwie letnie. Na wyższych piętrach było cieplej, bo pokoje wyłożone były dywanami, a u nas były wszędzie kafelki.
Książka skończyła się po tygodniu i dobrze, że otwarli stoisko z książkami. Mogłam kupić sobie drugą! Agniesia dostała od mamusi dwa aniołki i wiatraczek na wózek. Kupiłam sobie też serduszko z bursztynu. Niestety, nie miałam możliwości spacerów brzegiem morza i znalezienia samemj bursztynka. Trzeba więc było sobie kupić
Może przyniesie mi szczęścia trochę? Ostatnio zaczął się mroczny czas. Chciałabym wyjść w końcu na słońce i się nim już zawsze cieszyć!
Aguniu, dziękuję Ci za Twoją cierpliwość na turnusie i wyrozumialość dla mamusi! Kocham Cię skarbeńku!!

1 komentarz:

  1. ~Beata
    31 maja 2010 o 11:12

    Aguniu, ślicznie wyglądasz! Super, że jesteś taka pracowita, wiele tym osiągniesz.Aniu, bez samochodu to faktycznie ciężko, właśnie w sobotę zepsuł mi się, koszmar jak trzeba sobie życie inaczej organizować. Chwała Bogu, że nic Wam się nie stało!!! Dobrze, że masz takie rodzeństwo i przyjaciół, na których zawsze możesz liczyć. Gorąco pozdrawiam!


    ~AnkaJ
    31 maja 2010 o 11:30

    Tak Beatko, mam szczęście!!!! Buziaczki!!!!


    ~sasecia
    31 maja 2010 o 11:15

    Aginek szczęśliwy z pobytu

    ~LONGINA
    1 czerwca 2010 o 16:51

    AGNIESIU TY MOJA KSIĘŻNICZKO JAK CUDNIE WYGLĄDASZ W OPASCE NA WŁOSKACH. BOSKO!!!!W dniu twojego święta chcę ci podarowaćkawałeczek ziemi, byś mógł wyhodować,słodyczowe drzewko, pełne cukiereczków,tych małych i dużych i z dziurką w środeczku,by rosły też na nim lody w różnym smakui świeże truskawki w czekoladowym fraku,ale nie mogę dac ci tego,lecz mogę ci życzyć wszystkiego dobrego! WSZYSTKIEGO NAJ NAJ DLA WAS WSZYSTKICH- BO W KOŃCU KAŻDY MA COŚ Z DZIECKA. :)

    OdpowiedzUsuń