Może jednak coś napiszę o turnusie. Jestem dumna ze swojej
córki! Oprócz krótkotrwałych buntów nie było ani jednego dużego kryzysu!
Jasne, były łzy, spinanie i strach, ale poddawała się grzecznie pracy
terapeutów. Jednego dnie, w czwartek, Agunia miała już dosyć. Zaczęła mi
płakać i zrezygnowałyśmy z masażu. Poszłyśmy najpierw do Pani Kasi na
arteterapię, żeby zrobić strój na bal przebierańców – tym samym odrobić
zajęcia z tego dnia. Agniesia wtuliła się we mnie, a ja wycinałam strój
dla mojej stokrotki. Podjechałyśmy też na terapię przedsionkową, którą
Agi bardzo lubi, a jest inaczej prowadzona niż w Krynicy – przede
wszystkim, są piłki. Ciotka Gosia pobujała Agi na piłce i na desce,
uspokoiła się. Zrobiłabym to sama, ale ciocia polubiła widać pracę z Agi
i zabrała mi kruszynkę. Pani Małgosia miała obiecane duże lody, jak
rozśmieszy Agunię. Dzielnie nad tym pracowała, jednak Agunia robiła
tylko wesołe oczka i nauczyła się marszczyć nochal! Na terapii
przedsionkowej, Agniesia zaczęła kontrolować głowę. Jasne, opadała jej,
jak była już zmęczona, ale jak trzymała ją w pionie, obracała
samodzielnie, tak jak chciała. Potrafiła to robić w coraz dłuższych
odstępach czasu.
Wspaniale Agniesia rozluźniła rączki i lepiej zgina nóżki w
kolankach. Mam wrażenie, że puścił w końcu ten staw trzymający kciuk w
stanie spastyki i jak będziemy regularnie ćwiczyć, Agniesia już coraz
częściej będzie otwierała dłonie! Ćwiczenia, których się nauczyłam na
turnusie w Krynicy już się zmieniły. Pani doktor cały czas pracuje, cały
czas udoskonala terapie.
Pokaz o którym pisałam wcześniej, miał przedstawić terapeutom, że
tak spastyczne dziecko, jak Agi może zgiąć nóżki w kolanach
naprzemiennie, może wyprostować dłonie i ugięte ręce unieść nad głowę.
Jednak Agniesia zaskoczyła jeszcze dwa razy Panią doktor. Otóż jednego
dnia leżąc na brzuszku, tak się rozluźniła, że można było swobodnie
zgiąć jej nóżki do pośladków na krzyż. Innego dnia udało się Agusię
przewrócić do czworakowania. Pani doktor była w szoku. W sumie ja też…
Te dwa tygodnie przeminęły bardzo szybko. Za szybko. Wiedząc, co
mnie czeka w domu, niespecjalnie chciało mi się wracać. Jednak każdy
musi kiedyś stawić czoła swoim problemom. Codzienne spacerki z Agunią –
nawet w deszczu – to coś czego będzie mi brakowało. Nie to, żebyśmy nie
mogły tutaj iść, jednak nie musiałam znosić Agniesi po schodach. No nic,
jeszcze kilka dni i się zaaklimatyzuję. Ten bieg z zajęć na zajęcia
spowodował, że nie było nawet czasu się nagadać z rodzicami. Rodzice z
dziećmi biegającymi szli na spacery na plażę, nam było ciężko. Byłyśmy
tylko raz, w niedzielę. Udało nam się dotknąć morza. Agunia zrobiła
wielkie oczka jak umoczyłam jej rączkę w wodzie. Ja weszłam na bosaka –
super uczucie!!!
W czwartek był wielki bal przebierańców dla naszych dzieciaczków.
Udało się mi nakłonić kilku rodziców do zrobienia kostiumów. No i tak
siłą rozpędu, niemal wszystkie dzieci były przebrane. W środę byłam
nafaszerowana kofeiną i jakoś tak mnie nosiło. Doszłam do wniosku, że
moje dziecko nie będzie miało już tak szybko okazji na udział w takim
balu. Może ni będzie tego pamiętać, ale to taka namiastka normalności.
Nawet Agniesia tańczyła w wózku. Ciocia Basia porwała mi wózek i szalała
po całej sali!! Do lokomotywy też się podłączyłyśmy. Najzabawniejsze
było jednak to, że pomimo wielkiego zamieszania, hałasu, Agniesia spała
całą zabawę. Dopiero jak koło 21 pojechałyśmy do pokoju i muzyka ucichła
– Agi się obudziła! Niesamowite jest to moje dziecko!
Po powrocie do domu Agniesia badała otoczenie. Sprawdzała każdy
kąt, tam gdzie dała radę sięgnąć oczkami. Obejrzała też swoje misie!
Jutro wrzucę do galerii zdjęcia. Sylwia przywiozła mi aparat i dzięki
temu jest ich trochę więcej.
~LONGINA
OdpowiedzUsuń30 maja 2010 o 16:13
CIESZĘ SIĘ BARDZO ŻE MOJE SŁONECZKA DOTARŁY DO DOMKU CAŁE I ZDROWE. CZEKAMY NA FOTORELACJĘ. AGNIESIA ŚLICZNIE PRZEBRANA- MAŁA STOKROTKA :)
~sasecia
31 maja 2010 o 10:46
pięknie ubrana Agniesia