poniedziałek, 29 lipca 2013

Letnie leniuchowanie /29 lipca 2013/

Lubię ciepełko, ale takie upały jak wczoraj, to już trochę za wiele na mnie. W nocy z soboty na niedzielę rozpętała się potężna burza z silnym wiatrem. Skutkiem tego były pozrywane linie wysokiego napięcia i brak prądu w całym Wągrowcu i kilku okolicznych gminach. Co trzy godziny dzwoniłam na 991, żeby dowiedzieć się o postępy w pracach naprawczych. W końcu po 19, Pani powiedziała, że jak do 21 nie naprawią, to dopiero w poniedziałek będzie prąd. Pomijam fakt, że zamrażarka i lodówka były na skraju rozmrożenia, a brak ciepłej wody trochę zaczynał doskwierać. Chodziło mi o ssak Agnieszki. Na szczęście bateria, wymieniona przed turnusem, jeszcze się sprawdza i przez 15 godzin ssak dał radę. Po 19 przyjechali elektrycy i zabrali się za naprawę. Zabrało im to prawie godzinę. Co chwila chodziłam sprawdzać, czy nie odjechali, nie naprawiwszy awarii. Wówczas musielibyśmy jechać do Arka rodziców na jakieś 2 godziny i naładować ssak. Tylko musielibyśmy jechać z Agnieszką, bo drugi ssak jest sieciowy, nie ma baterii. Przy okazji skorzystalibyśmy z ciepłej wody i Agnieszka zaliczyłaby wieczorną kąpiel. Ja wiem, że dla dziadków to nie problem, ale woleliśmy czekać do ostatniej chwili. Na szczęście po 20 prąd włączyli i pełnia szczęścia została osiągnięta. Dzisiaj zapowiada się kolejny upalny dzień i niestety, jak to zwykle bywa, grozi to kolejnym groźnym wyładowaniem atmosferycznym.
Agniesia nawet nieźle znosi te wysokie temperatury. Z reguły spędzamy je na dworze, ale niestety, wczoraj do obiadu, bo zawiewał chłodzący wiaterek. Po obiedzie powietrze się zatrzymało. Przestało wiać i zrobiła się sauna. Wolałyśmy schować się w domu. Chociaż wentylatory nie mogły nas ochłodzić, nie miały zasilania bateryjnego Muszę coś wymyślić z dodatkowym zasilaniem. Tutaj zdarzają się takie awarie, fakt, nigdy tak długie, ale w okresie chłodniejszym, możemy mieć problem.
Wykupując ostatnie zlecenie na pampersy zmieniłam aptekę na sklep medyczny. Zdenerwowało mnie kolejne źle złożone zamówienie do hurtowni, przez aptekę. Okazało się, że Tena od jakiegoś czasu ma też linię dziecięcą, czego kiedyś nie było. Drykids, te pieluszki są lepsze od Seni Kids. W każdym razie świetnie pasują na Agnieszkę, mają dłuższe rzepy i nie muszę ich na styk dopinać i przypadają wyżej na pupie. Poza tym, sklep medyczny ma tez zwyczaj, że zawsze do mnie dzwoni jak mają już towar. Dla tych miłych Pań to nie problem. Odpada mi więc kilkakrotne jeżdżenie do apteki, przy każdym zleceniu po przynajmniej 3 razy. Tutaj, wystarczy, że zadzwonię, żeby Pani mi zamówiły to co potrzebuję. Wypisanie recepty i obsługa zajmuje jakieś 5 minut, nie 20, nawet jak dokupuję jeszcze kilka innych rzeczy. Ech, dobra wygadałam się trochę.
Ostatnio moje nerwy są nadwyrężone. Wyjazd do Chrzanowa kosztował mnie więcej niż myślałam. Do tego nałożyło się kilka innych problemów.  Zdawałoby się banalnych, jednak czuję się nadal oszukana i zraniona. Nic na to nie poradzę, a mówienie o mnie, że jestem podła i roszczeniowa, kiedy tego nie słyszę, przy ludziach, którzy nie powinni tego słyszeć… Boli, bardzo boli… A zaufanie jakie miałam do niektórych kruszy się jak lód na wiosnę. Smutek przeważa i nie potrafię wykrzesać z siebie tej normalności, jaka pojawia się, kiedy jest wszystko dobrze. Może powinnam wyjechać z rodziną na kilka dni. Odpocząć kilka dni… W końcu pieniądze to nie wszystko. Odmówimy sobie paru rzeczy po powrocie. Nie planowałam wakacji, ale może powinnam jednak rozważyć jakiś wyjazd, może choć 3-4 dni relaksu? Agnieszce też by się to przydało.
Kochani moi strzeżcie się zbyt wysokich temperatur i opalajcie się z głową. Życzę pięknych i ciekawych przygód na wakacyjnych wojażach Pozdrawiam serdecznie!!!

1 komentarz:

  1. ~Ania Ch.
    29 lipca 2013 o 08:51

    Aniu koniecznie jedźcie chociaż na mini wakacje to naprawdę cenniejsze niż wszystko inne. Pozwala zachować zdrowe zmysły i chociaż trochę podładować wewnętrzne baterie. Przecież nie możesz być załamana i w depresji bo Agnieszka liczy na Ciebie. Takie krótkie oderwanie od rzeczywistości naprawdę bardzo pomaga i jest potrzebne.

    AnkaJ
    31 lipca 2013 o 21:18

    Mam nadzieję, że uda nam się na kilka dni wyjechać. Muszę jakoś odreagować. Na razie nie udaje mi się tego dokonać, chociaż się staram.
    Pozdrawiam!!

    ~Lilka_Liv
    29 lipca 2013 o 08:51

    Anuś,mnie wesele Bratanka nie kosztowało niby wiele emocjonalnie,nawet było miło,a ja się jakoś pozbierać po nim nie mogę,łażę rozbita,bo za dużo wspomnień,za dużo myślenia,kto powinien być,a nie był,bo nie żyje…I takie tam.
    Jeśli wyjazd Cię regeneruje,to powinnaś za wszelką cenę wyjechać,choćby na te 3 dni.Koniecznie.Bo ja mam taki paskudny charakter,że problemy jadą ze mną i cały czas jestem w stanie ostrzejszego stresu,niż w domu.Mogę wyjeżdżać,jeśli jest wszystko w miarę ok.Ale wielu moich Znajomych wyjeżdża właśnie po to,żeby się odciąć od problemów,spojrzeć na nie z dystansem-i faktycznie,po powrocie znajdują jakieś rozwiązanie,albo przynajmniej większy dystans do problemu.Dlatego,jeśli masz okazję,wyjedź.Naładuj akumulatorki.Buziaki***

    AnkaJ
    31 lipca 2013 o 21:20

    Okazji Liv jeszcze nie mam, ale muszę pokombinować. Może się uda się coś zorganizować. Podobnie jak Ty, problemy zabiorę ze sobą, ale może uda się o nich nie myśleć. Tego się trzymam.
    Buziaki!!!

    ~Longina
    29 lipca 2013 o 22:17

    Na te upały to brak słów. Ledwo oddychać można. Nie zazdroszczę tej awarii poburzowej. Bez prądu się nie da. Ja to się zastanawiam jak to kiedyś bez prądu żyli. Anula a Ty numer do mnie zgubiłaś? Hę? Dlaczegóż to ja o Twoich smutkach się z bloga muszę dowiadywać co? Małpko Ty.
    Kochana jeśli macie możliwość gdzieś jechać to jeździe. Zawsze akumulatorki się ciut podładują.
    Całuski największe :*

    AnkaJ
    31 lipca 2013 o 21:22

    Mam Loniu, nawet trzymałam telefon, żeby z Tobą pogadać, ale nie chciałam Cię zanudzać. Czasami mi się wydaje, że to takie żałosne jest, że to ja jestem przewrażliwiona i tyle. Pogadamy na fb i Ci opowiem co mnie męczy.
    Buziaczki!!

    ~Longina
    2 sierpnia 2013 o 23:10

    Ja Ci dam zanudzać! A ja nie zanudzam? Jeszcze raz takie coś to Ci osobiście na tyłek przyłożę. :)

    OdpowiedzUsuń