wtorek, 8 lipca 2008

Malutka poprawa. /8 lipca 2008/

17 kwietnia pojechaliśmy do ortopey na kontrolę. Profesor był szczerze zdziwiony postępami Agnieszki. Bioderka po miesiącu przestały być bolesne i strzelać. Dostaliśmy zgodę na ściągnięcie biduli szelek i zakładanie ich tylko na noc i ze dwa razy na dzień. Niestety Agi tak szybko wyrosła z szelek, że już po dwóch tygodniach nie używaliśmy rzepów tylko wiązaliśmy końce szelek. W końcu przestaliśmy je zakładać ze względu na ogromne przykurcze barków, ramion i przedramion. Przed szelkami mogliśmy zginać Agi rączki w łokciach i podnosić do góry. Teraz jest to niemal niemożliwe. Z obawy przed kolejną kontuzją nie chcemy robić nic na siłę. Kolejna wizyta we wrześniu razem z rentgenem bioder.
Następnego dnia oddałam mocz Agi na badanie laboratoryjne, które wykazało jakieś bakterie w moczu. W poniedziałek (21.04) przyjechała pediatra z hospicjium i zaleciła Agi ziółka (pokrzywa i skrzyp) – tylko kiedy jej to dawać, chyba tylko przez sen, Bo jeżeli jej mam dać około 200 ml herbatki, to będzie miała zalegania i nie dam jej kolejnego z posiłków. Tego dnia byliśmy również u okulisty. Zapadła decyzja. Jeżeli Agi się wybudzi przeszczep rogówki. 
29 kwietnia zawiozłam mocz na posiew, za radą pani z bakteriologii powtórzyliśmy badanie. Okazało się, żebakterie w moczu były wynikiem zanieczyszczenia. Mocz jałowy!! Jeden ciężar z serca spadł.
Cały czas czekamy z Agi na hospicjum. Niestety ich ani widu ani słychu. 8 maja poszłyśmy z Agi na zakupy od samego rana, żeby nie rozminąć się gdyby przyjechali wymienić rurkę. I traf chciał, że akurat tego dnia przyjechali od rana. Co więcej nie zadzwonili, żeby sprawdzić, czy jesteśmy w domu. A to już 7 tydzień jak rurka nie wymieniona. Zaczynamy bić rekordy!
12 maja u okulisty dowiedzieliśmy się o tym, że oczko się wygoiło. Dno oka jest ukrwione. Więc gdyby nie fakt, że za późno pojechaliśmy do prawdziwego okulisty, nasza córka widziałaby na prawe oczko!!! Nigdy sobie tego nie wybaczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz