17 kwietnia pojechaliśmy do ortopey na kontrolę. Profesor był
szczerze zdziwiony postępami Agnieszki. Bioderka po miesiącu przestały
być bolesne i strzelać. Dostaliśmy zgodę na ściągnięcie biduli szelek i
zakładanie ich tylko na noc i ze dwa razy na dzień. Niestety Agi tak
szybko wyrosła z szelek, że już po dwóch tygodniach nie używaliśmy rzepów
tylko wiązaliśmy końce szelek. W końcu przestaliśmy je zakładać ze
względu na ogromne przykurcze barków, ramion i przedramion. Przed
szelkami mogliśmy zginać Agi rączki w łokciach i podnosić do góry. Teraz
jest to niemal niemożliwe. Z obawy przed kolejną kontuzją nie chcemy
robić nic na siłę. Kolejna wizyta we wrześniu razem z rentgenem bioder.
Następnego dnia oddałam mocz Agi na badanie laboratoryjne, które
wykazało jakieś bakterie w moczu. W poniedziałek (21.04) przyjechała
pediatra z hospicjium i zaleciła Agi ziółka (pokrzywa i skrzyp) – tylko
kiedy jej to dawać, chyba tylko przez sen, Bo jeżeli jej mam dać około
200 ml herbatki, to będzie miała zalegania i nie dam jej kolejnego z
posiłków. Tego dnia byliśmy również u okulisty. Zapadła decyzja. Jeżeli
Agi się wybudzi przeszczep rogówki.
29 kwietnia zawiozłam mocz na posiew, za radą pani z bakteriologii
powtórzyliśmy badanie. Okazało się, żebakterie w moczu były wynikiem
zanieczyszczenia. Mocz jałowy!! Jeden ciężar z serca spadł.
Cały czas czekamy z Agi na hospicjum. Niestety ich ani widu ani
słychu. 8 maja poszłyśmy z Agi na zakupy od samego rana, żeby nie
rozminąć się gdyby przyjechali wymienić rurkę. I traf chciał, że akurat
tego dnia przyjechali od rana. Co więcej nie zadzwonili, żeby sprawdzić,
czy jesteśmy w domu. A to już 7 tydzień jak rurka nie wymieniona.
Zaczynamy bić rekordy!
12 maja u okulisty dowiedzieliśmy się o tym, że oczko się wygoiło.
Dno oka jest ukrwione. Więc gdyby nie fakt, że za późno pojechaliśmy do
prawdziwego okulisty, nasza córka widziałaby na prawe oczko!!! Nigdy
sobie tego nie wybaczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz