piątek, 11 marca 2011

Marny tydzień /11 marca 2011/

Nasze poszukiwania wiosny zostały zawieszone. Niestety tym razem mama się rozchorowała. Taka mała odmiana. Wzięło mnie na tyle mocno, że brany od środy antybiotyk zaczyna dopiero delikatnie działać. Lekarz odmówił bowiem zapisania cyjanku, niby rozumiał mnie, ale nie zapisał. Pozostało mi brnąć dalej w to pogmatwane życie Już w poniedziałek się marnie czułam i na spacerku nie byłyśmy, we wtorek na domiar złego wystawiłam sobie kręgosłup… Starość nie radość. Nie ma jak to udany dzień kobiet. Umówiłam się szybko do naszych rehabilitantów. Tomasz starał się bardzo, ale dopiero Asia, która wpadła na chwilkę uratowała mnie od bólu. Niestety przeziębienia nie umieją wyleczyć. Na szczęście, mogłam się w końcu ruszać swobodniej.
Wiecie, jak tak siedziałam z Agnieszką na kolanach, bólem ściskającym klatkę piersiową jak żelazna obręcz, kaszlem duszącym gardło, i łzami płynącymi z wysiłku i bólu…przeraziłam się. Uświadomiłam sobie jak jesteśmy delikatni i jak bardzo kruche są nasze ciała. Przeraziło mnie to, że moja Agnieszka nie ma we mnie w tym momencie takiej opieki jaką powinna mieć. Sama nic nie jestem w stanie zrobić, potrzebuję wtedy szybkiej pomocy. Tylko kogo ja mam wzywać, jak wszyscy są zajęci? To ja jestem właśnie po to w domu, żeby jej pomóc i się nią opiekować. A w tym momencie miałam problem, żeby ją odessać, czy przewrócić. Muszę coś z tym zrobić. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do tego, że jestem niezależna i sama staram sobie ze wszystkim radzić. Nawet teraz, jak wiem, że nie dam rady zrobić zakupów, pół dnia zastanawiałam się czy poprosić kogoś, a może jednak jutro pojadę sama…
Agniesia na szczęście dzielnie się trzyma i nie poddaje się zarazkom rozsiewanym przez mamę. W środę podczas obcinania tego nieszczęsnego paznokcia, który dopiero zrasta, prawdopodobnie naciągnęłam Aguli boleśnie stopę. Musiałam jednak uwolnić paznokieć od skóry, bo znowu zaczął wrastać. Asia okleiła ją tejpem, bo okazało się, że Agi odczuwa tam duży ból. Dzisiaj paluszek miała cały czerwony i taki jakby napuchnięty. Zrobiłam jej okład z kapusty. Mam nadzieję, że po raz kolejny pomoże.
W przyszłym tygodniu muszę zadzwonić do Pani doktor. Agiś ma taki brzydki, ropny zapach z buzi i wydzielinę z noska też ropną. Nie ma ani gorączki, ani żadnych innych sensacji. Jedynie gęstą wydzielinę. Tylko jak się pozbyć ropnego kataru? Na ropę kojarzy mi się tylko antybiotyk, ale może jest coś mniej inwazyjnego. Musze się dowiedzieć.
Agunia dostaje ostatnio tran. Kupiłam w ramach witamin. Dostaje oprócz tego nadal wapno z witaminą C i bioaronem C. Mam nadzieję, że ta bateria da jej odporność, która uchroni ją przed kolejną infekcją.
Powiem Wam, że czułam się tak marnie, że kusiło mnie aby odwołać rehabilitację Agniesi na czwartek i piątek, jednak byłam dzielna i nie poddałam się. I dobrze, chociaż Agi była pewnie innego zdania. Jutro jednak sobota i zamierzam odleżeć swoje. Moja maturzystka też jutro nie przychodzi na matematykę, to mam sobotę na relaks i chorobowe.
Życzę wszystkim przede wszystkim zdrowia, bo bez niego, nie ma z nas pożytku. Pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. ~Edyta S
    12 marca 2011 o 10:45

    Trzymaj się Aniu.Zdrówka Wam życzę bo masz rację ono najważniejsze :)Proszę Cię Aniu ,pamietaj o sobie.Nasze dzieciaczki potrzebują zdrowych silnych mam.A my niestety robocopami nie jesteśmy i nam również zdarza się zachorować czy po prostu żlę się poczuć.Jak możesz to korzystaj z tego że ktoś bliski może ci pomóc.Twoje zdrówko jest równie ważne jak zdrowie Agi.Strasznie dzielna z Ciebie babka :)Pozdrawiam Cię serdecznie.Ps.Spóżnione ale za to bardzo szczere i serdeczne życzonka z okazji Dnia Kobiet.Ucałuj Agi od Krystianka :)

    ~Kasia
    13 marca 2011 o 19:08

    Jestem pełna podziwu, dlatego co Pani robi. Nie pamiętam jak trafiłam na tego bloga, ale to już jakiś czas temu miało miejsce. Nie potrafiłam z niego wyjść, po kolei czytałam wszystkie posty i często płakałam. Z radości, z bezsilności. Jako strasznie młoda osoba, która praktycznie nie ma pojęcia o życiu (14 lat to na prawdę niewiele, zwłaszcza, jeśli nie miało się poważniejszych problemów!) wiele się tutaj nauczyłam. Aga jest dla mnie uosobieniem woli życia i walki. Tak samo Pani oraz determinacja i siła, która emanuje z każdego postu. Dziękuję za to, trzymam kciuki i bardzo, bardzo w Was wierzę :) Tymczasem życzę zdrowia.

    ~eM
    14 marca 2011 o 10:58

    mojej Małej (4lata) z ropnym katarem bez antybiotyku poradził sobie świetnie Sinupret- krople brała 2xdziennie 15 kropli;jest bez recepty ale przypuszczam, że w przypadku Agi i tak musiałabyś się spytać o zgodę lekarzaa poza tym pozdrawiam i życzę przede wzystkim zdrówka i wiosny za oknem

    ~zlebek
    14 marca 2011 o 21:20

    Dzielnie się trzymacie Dziewczyny!!!Aniu-nie bój sie poprosić o pomoc-przeciez wszyscy dookoła wiedzą ile poświęcasz czasu i uwagi Aguni i napewno nikt nie będzie myślał,że robisz to z błahych powodów-Dzielna Kobieto-daj sobie pomóc!!!ja jadąc do „swoich maluchów” często załatwiam drobne rzeczy ,bo wiem,że dla Mamy Malucha to znaczy -ubrać,zapakować w autko lub wózek,pół godziny w jedna potem powrót nie licząc utrudnien po drodze-buziaki i zdrowiejcie obie !!!!pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń