środa, 15 września 2010

Mały choruszek! /15 września 2010/

Zaczynam się przyzwyczajać do nowego miejsca. Agulek chyba też. Niestety Agniesia mi się rozchorowała. W piątek po rehabilitacji dostała temperaturkę. Zadzwoniłam do Pani doktor, przeszłyśmy na neutralne przeciwgrypowe leki. W sobotę wszystko dobrze, nawet byłyśmy na dworku. Na podwórku mamy ławki i stół. Mogłyśmy się pogrzać z Agi na słoneczku. Agulek nawet się lekko zaróżowiła na buzi.
W niedzielę zabraliśmy się z Arkiem za pozostałe w starym mieszkaniu rzeczy. Postanowiliśmy wszystko zwieźć i zwolnić w tym tygodniu mieszkanie. Miałam 3 kursy cytrynką. Co się zmieściło wylądowało w piwnicy, telewizor u teściów, bo im się popsuł. Reszta rzeczy na u mojej mamy w gospodarczym. Po drodze spotkaliśmy znajomych i Arkowi udało się zdobyć kołki. Dzięki temu można było zawiesić szafki w kuchni. Zlikwidowałam wszystkie worki i kartony w pokoju. Zostało mi jeszcze zawieźć dywan do czyszczenia. W niedzielę Agniesia dostała dwa razy temperaturkę. W poniedziałek nad ranem tylko.
We wtorek pojechałam do Pani doktor. Ponieważ Agniesia nie ma specjalnie wysokiej gorączki, bo dochodzi najdalej do 38, postanowiła odczekać z antybiotykiem, jednak czuję, że do końca tygodnia dostaniemy antybiotyk. Wczoraj Agula dostała 38,6 po południu i wieczorem. Rano dzisiaj znowu miała taką wysoką temperaturę. Jednak dziwi mnie, ze ibum jej tym razem pomaga na taką gorączkę. Działa bardzo szybko. Tylko Agniesia zaczyna już dostawać dreszczy jak nachodzi jej gorączka. Zobaczymy jeszcze do jutra, może zejdzie i uda się bez niczego. Rehabilitacja oczywiście odwołana na cały tydzień.
Jak pogoda pozwala jeżdżę załatwiać sprawy papierkowe. ZUS w poniedziałek do odbioru, dodatek mieszkaniowy i meldunek trzeba zanieść jedynie do urzędu. Jeszcze muszę wejść do US po zaświadczenia. Jednak dzisiaj znowu pada i mama nie przyjedzie posiedzieć z Agnieszką. Niestety do czasu jak nie załatwię wszystkiego musze ją wykorzystywać. Może jakby Agi była zdrowa, poszłybyśmy na spacer i niektóre sprawy załatwiły we dwie. Jednak zasiłki rodzinne i dodatki mieszkaniowe, są na pierwszym piętrze bez windy. Muszę wnieść Agnieszkę.
Wczoraj zdaliśmy mieszkanie, spisaliśmy liczniki i muszę jeszcze jechać do gazowni zgłosić zakończenie umowy. Pozostało mi jeszcze powysyłać informacje o zmianie adresu i wymiana dokumentów. Mam nadzieję, że w sobotę uda mi się zdjęcie zrobić. Musimy jednak poczekać na zwrot kaucji za mieszkanie, w umowie mieliśmy, że zwrot następuje po umniejszeniu kosztów amortyzacji. Mam obawy, że nie dostaniemy tyle ile wyliczyłam…
Rozpadało się na dobre i najzabawniejsze jest to, że ja tylko słyszę delikatne pukanie o parapet, a nie ogłuszające walenie w szybę! Do tego ten luksus wypicia w samotności o poranku kawy w drugim pokoju! To jest coś o czym marzyłam! Tak niewiele, a sprawia tyle przyjemności…
No to idziemy się inchalować! Pozdrawiam wszystkich cieplutko!!!

1 komentarz:

  1. ~Longina
    16 września 2010 o 13:28

    Dużo zdrówka dla mojej słodkiej choruszki, oby obyło się bez antybiotyku. Jejciu ile załatwiania i biegania no ale niestety jak mus to mus. Jak takie małe rzeczy jak wypicie kawki w drugim pokoju cieszą. Uwielbiam się cieszyć drobiazgami. buziaki moje słonka :)
    Odpowiedz
    ~polaczka
    20 września 2010 o 19:10

    Baby co tam u Was?

    OdpowiedzUsuń