niedziela, 3 października 2010

Mielno po raz drugi! /3 października 2010/

No to jesteśmy w Mielnie! Pogoda jak marzenie! Złota polska jesień. Sloneczko świeci, wiaterek zawiewa, liście się złocą na drzewach. Marzenie…
Dowcip polega jednak na tym, że prawdopodobnie nie będziemy miały za wiele czasu na spacerki! Na ten tydzień plan rozłożony jest tak, że mamy 6-7 godzin dziennie zajęć. Pozostaje nam jedynie przerwa obiadowa. Niestety, po kolacji jest juz za późno. Kończymy bowiem koło 19. Jutro dojedzie Pani doktor. Do końca nie wiedziałam czy będzie na tym turnusie. Coś mi się obiło o uszy, że miała być jesienią. Pewna jednak nie byłam. Teraz już wiem. Tym razem jednak nie zamierzam występować z podziękowaniami na koniec turnusu. Jest masa nowych twarzy. Mam nadzieję, że znajdą się chętni.
Co do naszej podróży. Oczywiście nie obyło się bez przygód! A jak!!! Tym razem ja prowadziłam moją cytrynkę. Pojechałam z siostrą po jej koleżankę, żeby nie wracała sama. Osiedle, gdzie mieszka Emila jest nowo powstającym, więc wszystko rozkopane, brak ulic asfaltowych, nie mówiąc już o krawężnikach czy chodnikach. Zajechałam pod dom Emilii i cofałam żeby wykręcić. Zrobiłam jednak to tak sprytnie, że wjechałam kołami równo między studzinkę. Studzienka wystawała z ziemi na tyle wysoko, ze samochód zwyczajnie się na niej zawiesił! Ani do przodu, ani do tyłu… Bajer!!! Na szczęście obok był komis i właściciel nie był na giełdzie jak to mają w zwyczaju handlarze w niedzielne poranki. Miał na stanie widlaka. Podjechał miśkiem, podniósł autko i żeśmy sobie pojechały do tego Mielna!!! Ubaw po pachy i za jednym razem więcej szczęścia niż rozumu!!!! To trzeba mieć pecha! Chociaż może bardziej szczęście…
Planowałam spotkać się z Sylwią, jednak muszę dobrze przejrzeć plan zajęć. Jeden dzień kończymy o 18. Może wtedy. Napiszę do mojej Sylwii i się z nią umówię, chyba, że w niedzielę nie pojedzie do szkoły, to my mamy wolne! Biedne to moje dziecko, bo dostanie nieźle w kość. Nawet nie wiem jacy terapeuci będą, bo do tej pory dojechała tylko Pani Danusia. Jutro wszystko się wyda na śniadaniu.
Buziaczki dla wszystkich, moja misia padła jeszcze na spotkaniu po kolacji. Teraz sobie smacznie śpi w łóżku, a ku jej i mojej uciesze mamy połączone, więc śpimy razem. Łazienka olbrzymia, więc prysznic jej spokojnie mogę zrobić. Padam na twarz. Biorę książkę i się kładę. Ciężkie dwa tygodnie przed nami!

1 komentarz:

  1. ~Ciocia Asia
    3 października 2010 o 23:28

    Moja Aguniu kochana! Odpocznij od Cioci Asi i naładuj się tam samymi pozytywami- wyprostuj nadgarstek zegnij kolanko, ucz się kontaktu z nami- ja czekam aż „kopniesz mnie w kostkę” fukanie i bunt idzie Ci naprawdę dobrze więc ucz się dalej ja będę czekać a że się trochę skontuzjowałam i mam jedną rękę do pracy to ja się leczę i czekam na Ciebie a Ty nabieraj sił to po powrocie nieźle mi „dokopiesz” buźka dla Was i wdychajcie to moje ukochane morze!!!

    ~Longina
    4 października 2010 o 22:52

    Całe szczęście że Pan Wam pomógł. Mam nadzieję że uda Wam się wybrać na spacerek i pooddychać morskim powietrzem. Ćwicz księżniczko kochana. Bądźcie dzielne dziewczynki. buziaki.Anusiu wysłałam Ci nowe hasełko na mojego bloga

    ~Ania!
    6 października 2010 o 20:11

    Witajcie sąsiadeczki! Agusiu trzymam razem z Nadia za ciebie kciuki ,choć wiemy ze nie jest latwo to w Ciebie wierzymy!!!! Dasz rade sloneczko!!!! Buziaki dla Was :}

    ~Longina
    6 października 2010 o 22:06

    Zapraszam do zabawy. Szczegóły na moim blogu :)

    ~Sasecia
    18 października 2010 o 18:41

    Będzie super i pozdrówka dla Aguni od Emilki

    OdpowiedzUsuń