piątek, 1 października 2010

Znowu pakowanie! /1 października 2010/

W końcu dotarła TPSA. Niestety, jak mogłam się spodziewać, nie dało od ręki podłączyć numeru. Żeby było zabawniej, numer nie został po zgłoszeniu odłączony ze starego mieszkania. Pan zrobił to dzisiaj! Mam nadzieję, że nikt się nie podłączył, bo chyba im kuku zrobię w tej Chodzieży!!! Dowiedziałam się też, dlaczego tak długo trwa przeniesienie numeru. To oczywiście segregacja zleceń. Najpierw przyłączenia, naprawy, przeniesienia numerów, a już przepisanie numeru…to koło 2 do 4 miesięcy! System przetwarza dokumenty koło 2 tygodni i dopiero wtedy zostaje wydane zlecenie. Kolejny tydzień zanim zostanie przeprowadzony wywiad, i kolejny, zanim monterzy podłączą telefon. Tym sposobem mamy miesiąc. Świetnie nie? A my płacimy miesięczny abonament, za nic. Wrrr…
Wczoraj byliśmy w Wardzawie w CZD, kolejna kontrola. Tym razem okazało się, że Aginek waży i mierzy proporcjonalnie. Mieści się w 50 centylu. W końcu nie mamy nadwagi. Pani doktor była zaskoczona faktem, że Agniesia jest tak czysta oddechowo. Nie ona pierwsza. Okazuje się, że większość dzieci z rurką, ma zalegania i nieczysty oddech. Na całe szczęście Agniesia jest na tyle silna, że współpracuje przy odsysaniu i sama czasami odksztusza zalegającą wydzielinkę. Pani doktor była zadowolona z foleya, wokół którego nie ma żadnych odparzeń. Zmniejszyliśmy dawkę mleka na 2 butelki na dobę. Do tego dostaliśmy propozycję założenia po raz kolejny grzybka. Myślę, że to coś nowego w CZD. Poprzednio założony grzybek był z tzw. parasolką. Natomiast teraz mają być być grzybki balonikowe, czyli takie jak foley, tylko z odpinanym wężykiem. Rodzice z chłopcem, którzy wychodzili przed nami, też szli założyć taki grzybek. Tylko ich syn w odróżnieniu do Aginka, sam sobie wyjął grzybka. Tak długo nad nim pracował, aż udało mu się go usunąć. Cwaniak. Zobaczymy jak Agniesia będzie tolerowała nowy „sprzęcik” do karmienia. 20 stycznia jedziemy na wymianę. Tylko tym razem nie na chirurgię, a na zabiegowy na oddział żywienia. Tak ogólnie byłam mile zaskoczona, bo pielęgniarki nadal nas pamiętają. Wszystkie z uśmiechem odpowiadały dzień dobry.
Agniesia wykończona podróżą wczorajszą. Spała do wpół 11 i nie chciało jej się ćwiczyć. Dopiero chwilkę wieczorkiem powariowała z mamusią. Teraz już smacznie śpi. Szczerze mówiąc, też bym się chętnie sama położyła już do wyrka. Nie przesadzajmy jednak. Byłam dzisiaj u fryzjera, żeby podciąć włoski i na fotelu niemal odpłynęłam.Tak mi się spać chciało. Pobudka o 3.30, to jest świetny start w dzień. Podziwiam ludzi, którzy wstają tak do pracy! Chociaż swojego czasu pracowałam na nocnych zmianach i nie raz nie spało się po nocce. Jakoś zawsze dawało się radę.
Przeraża mnie jutrzejszy dzionek! Muszę zacząć się pakować. MASAKRA!!! Mam wrażenie, że ostatnio nic innego nie robię tylko się pakuję, rozpakowuję, piorę i prasuję! Muszę zabrać ciepłe ciuszki, bo na szczęście zapowiadają słoneczną pogodę, ale wietrzną. W końcu to już jesień. Cieszę się jednak z tego wyjazdu na turnus. Nie wiem, czy sobie pozwolę na to w przyszłym roku. Zobaczymy. Mam dziwne wrażenie, że jadę po raz ostatni. Wyjazd na ten turnus zjada nam całe uzbierane środki na subkoncie, a tu skończyła się nadpłata za rehabilitację i trzeba zapłacić. Niestety Fundacja TVN się nie odzywa. Mam nadzieję, że w końcu zaczną księgować 1%. Pewnie nie tylko ja.
Jutro też muszę porobić zakupy, nagotować trochę zupki Aguni i jakieś żarełko ojcu. We wtorek mają przyjść zrywać kafelki w kuchni i mają też malować drzwi w korytarzu. Kafelki położyli na dechach, przykryli płytą i skutek taki, że po tygodniu wymiatałam fugi z kuchni, a dziś każdy kafelek się rusza. Moja mama zadeklarowała się, że posiedzi z majstrami. Telewizor już podłączony, więc się chyba nie zanudzi. Musi tylko sobie czajnik elektryczny przynieść, bo ja swój musze zabrać ze sobą.
Rurkę wymieniliśmy Agniesi w poniedziałek, a była już całkiem nieźle obklejona w środku. Przez to całe zamieszanie z przeprowadzką, mam taki kołowrotek z datami, że szkoda gadać. Cały czas chodziłam, że w czwartek muszę iść do dentystki skończyć ząb. W środę przypomniało mi się, że w czwartek to ja jestem w Warszawie!!! Panowie z karetki robili co mogli, żebym zdążyła. No i prawie się udało. Nietety, Pani doktor nie miała już czystych narzędzi i włókna szklanego. Koniec końców, zrobi mi go za dwa tygodnie, jak wrócimy.
Trzymajcie kciuki za szczęśliwą podróż, bo jak pewnie pamiętacie, nie mamy dobrych wspomnień z przejazdu przez rondo w Koszalinie! Niby mówią, że piorun dwa razy w to samo drzewo nie uderza, ale…
Pozdrawiam wszystkich gorąco i tym razem zabiorę laptopa mojej siostruni i będę miała kontakt ze światem. Czekają nas dwa tygodnie ciężkiej pracy. Jednocześnie liczę na urocze spacery.

1 komentarz:

  1. ~http://gdzie-jest-dobro.blog.onet.pl/
    2 października 2010 o 20:59

    Proszę swoją córeczkę zgłosić do Marzycielskie Poczty, MP to jest akcja polegająca na wysyłaniu kartek i listów do chorych dzieci, myślę, że coreczka byłaby zadowolona z kartek. ;-)http://marzycielskapoczta.pl/ Konhecznie proszę to zrobić.Pozdrawiam serdecznie.Aga

    ~Beata
    2 października 2010 o 22:45

    Życzę Wam dziewczyny szczęśliwej podróży na turnus, a na miejscu owocnej pracy i wspaniałej pogody na spacerki :) Serdecznie pozdrawiam :)

    ~Sasecik
    18 października 2010 o 18:25

    Skąd ja to znam problemy z TPSA :DU nas w porządku Emilka jest i na piersi i na butelce

    OdpowiedzUsuń