środa, 3 czerwca 2009

Musze się wyżalić. /3 czerwca 2009/

Mija środa, a ja nie mogę się jeszcze pozbierać po przeżyciach z poniedziałku. Zdaje mi się, że robię się coraz słabsza psychicznie i nie daję rady. Wkurza mnie to, że będąc na izbie, zamiast jakiejś konstruktywnej rozmowy z lekarzem, pojawiły się łzy. Pojawiła się zwyczajna rozpacz i przerażenie. Niestety, w takiej sytuacji mój mózg przestaje już pracować. Dlatego rozumiem przerażenie Justyny, mamy Zosi. Ona będzie przez to co ja przeżyłam przechodziła za miesiąc. Najgorszy jest strach o swoje dziecko, o jego zdrowie i życie.
Jak Docent wyjął grzybka, tak wszystko ze mnie opadło. Wiedziałam, że już będzie dobrze i było mi wszystko jedno. Generalnie sama mogłam już jej foleya założyć i jechać do domu. No ale trzeba było jej podać elektrolity i nawodnić. Wiecie, że nawet do głowy mi nie przyszło, żeby założyć Agi sondę do noska i nakarmić? Masakra, jak mogłam o tym nie pomyśleć!!! Dopiero jak się trochę uspokoiłam to dotarło to do mojej świadomości!
W takich chwilach człowiek zastanawia się znowu, od początku nad tym samym. Powtarza sobie jak mantrę w głowie: „Boże dlaczego? Jak długo? Kiedy to się skończy? Czy nie może być w końcu dobrze? Dlaczego nas tak doświadczasz?”
To pytania retoryczne. Tylko ja mogę odpowiedź na nie. Nikt inny. Chciałabym już mieć to za sobą. Chciałabym znać odpowiedź na te pytania i mieć zdrowe dziecko. Czy to tak wiele? Co nam z dobrej posady, pięknego domu, pieniędzy? Jak nasze dziecko nie może z tego skorzystać? Mam niewiele, ale zamieniłabym na jedno życzenie. Parę razy czytałam książkę Judy Deveraux „Życie raz jeszcze”. Właśnie dlatego, że tak jak bohaterki książki, chciałabym mieć możliwość cofnięcia się w  czasie i naprawienia tego co się stało. Tak, tylko jak przenieść fikcję literacką do rzeczywistości? Pozostało mi tylko zatopić się w powieści i przenieść się choć na chwilkę w inny świat.
Jakoś nie mogę sobie poradzić. Dzisiaj przez przypadek otwarłam katalog z fotkami Agi. Patrząc na uśmiech Agniesi, wygłupiającej się po kąpieli z tatą, czy umazanej po uszy w czekoladzie… Łzy znowu zaczęły płynąć. Za często ostatnio pojawiają się w moich oczach. Czas chyba odpocząć. Niestety nie mam takiej możliwości. Pogoda nawet nie pozwala na wyjście na spacerek.
Znowu mam uczucie, że jestem sama. Są moje kochane dziewczyny, ale teraz muszę sobie jakoś poukładać wszystko. Znowu dopisać do listy nieprzyjemnych, poniedziałkowe zdarzenie i nie myśleć o tym. W każdym razie starać się nie myśleć. Może jak tak wyrzucę te wszystkie niepoukładane myśli z głowy, to się lepiej poczuje? I tak jak rozpoczęcie pisania bloga pozwoliło mi wrócić do życia, tak teraz przeleję tutaj i uwiężę zły nastrój i podłe myśli. Czas powiedzieć, było minęło. Jakoś sobie poradziliśmy i jest ok.
Najgorsze jak patrzę na Agi i widzę, że ona chce coś zrobić, nawet próbuje podnieść główkę, ale nie może. Coś ja trzyma, coś złego nie pozwala jej wstać, śmiać się, bawić. Serce się kroi.
Agusia, ty wiesz, że mamusia Cię kocha i wszystko by dla Ciebie zrobiła!

1 komentarz:

  1. ~aga
    4 czerwca 2009 o 00:50

    Aniu, Skarbie, pamiętaj, że wszystko idzie ku lepszemu, będzie tylko i wyłącznie lepiej.Uśmiechaj się częściej, proszę.

    ~mk
    4 czerwca 2009 o 01:32

    jestem z wami cały czas:)

    ~Ania
    4 czerwca 2009 o 10:30

    witam was bardzo serdecznie,czytam tego bloga krótko, p.Aniu wiem co pani czuje,bo też przechodziłam różne problemy zdrowotne z moją córeczką-Martą,jest wcześniakiem,ważyła po urodzeniu niecałe 2kg.,słabo przybierała na wadze,teraz ma 21m.,u nas problemy powoli się kończą,ale też były duże,nigdy nie zwątpiłam,że będzie dobrze i pani też tego życzę,bo najgorsze co można zrobić,to pokazać swoją słabość przy takiej kruszynce,a Agniesia ,mimo swej choroby wszystko rozumie,wierzę że pani córcia będzie zdrowa,zyczę wam dużo siły i wytrwałości:)

    ~też Aga
    4 czerwca 2009 o 11:20

    Droga Moja A. (tak często do Was zagladam, że choć trochę jesteście moje)mam głębokie przeświadczenie i wiarę, że wszystko zmierza ku lepszemu.Jestem pełna uznania dla Twojej niewiarygodnej siły!!!” co nas nie zabije, to wzmocni”Przytulam Was mocno !!!

    ~Longina
    4 czerwca 2009 o 13:44

    Kochana Anulko!!! Już od bardzo dawna czytam Waszego bloga i może to dziwne co powiem ale czasami wydaje mi się, że znam Was bardzo dobrze. Skarbie jesteś najsilniejszą, najwspanialszą kobietką jaką znam. Agunia o tym wie i ja też jestem o tym przekonana. Każdy ma prawo do smutku i zwatpienia, także kochana Ty. Wydaje mi się, że to wszystko przez tą paskudną pogodę, bo sama też ostatnimi dniami nie czuje się najlepiej. Anulko masz wokół siebie wielu ludzi, którzy juz bez Was nie potrafia żyć. Codziennie czekają na chociaż najkrótszą wiadomośc o Aguni, o Was. Cały czas mam wielką nadzieję, że dane nam będzie kiedyś się spotkać. Nie wiem czy to juz kiedyś mówiłam. JESTEM Z WAMI i jeśli tylko kochana będziesz potrzebowała rozmowy, wyżalenia się, wsparcia to nie zastanawiaj się ani minutki- pisz. A ja na tyle ile będę potrafiła to pomogę. Jesteś na prawdę WIELKA!!!! Kocham Was moi drodzy!!! Wszystko będzie dobrze, nie ma innej możliwości. Uśmiechaj się jak najczęściej bo masz prześliczny uśmiech!Ostatnimi dniami często słucham tego, jeśli będziesz miała ochotę to posłuchaj i Ty-http://www.youtube.com/watch?v=rhJj5CxuLU8. Buziaki dla Aguni.

    ~Ania ze Szczecina
    4 czerwca 2009 o 22:08

    Aniu! No i bardzo dobrze , że się wyżaliłaś , to pomaga.Po takich przejściach trudno zachować spokój, ignorancja w połączeniu z brakiem zrozumienia to choroba naszej służby zdrowia.Dzięka Bogu,że są lekarze z prawdziwego zdarzenia ,świadomi swojej ,,misji,,.Ale to już było ,i jest za Tobą i Agunią,i drugi raz już się nie zdarzy , więc głowa do góry ,będzie dobrze.Codziennie trzymam kciuki za Ciebie, Twego męża i Agunię. Pozdrawiam.

    ~hanusia
    5 czerwca 2009 o 23:06

    Znam tą niemoc kochana i strasznie mocno Cię przytulam. Staraj się nie cofać czasu bo zgłupiejesz.PS. Ania, czy jedziecie do Warszawy we wtorek?Ściskamy was -kajtusie

    ~KASIA819
    9 czerwca 2009 o 11:46

    ANIU, DOBRZE ZE SIĘ WYŻALIŁAS I MAM NADZIEJE ŻE JUZ CZUJESZ SIĘ CIUT LŻEJ. KOCHANA WSZYSCY WIERZYMY ZE TERAZ TO JUZ ZMIERZA WSZYSTKO KU DOBREMU, INACZEJ BYC NIE MOZE! POPRZEMYŚLAJ SOBIE, POUKŁADAJ WSZYSTKO JAK CHCESZ, CZASAMI TO CZŁOWIEKOWI BARDZO POTRZEBNE. A TO ŻE ZACHOWAŁAS SIE TAK CZY SIAK W SZPITALU- ANIU NIE JESTES ROBOTEM, MASZYNĄ, JESTEŚ WRAŻLIWĄ KOBIETĄ, MATKA KTORA BOI SIĘ O WŁASNE DZIECKO, I TO JEST NORMALNE.TRZYMAJ SIE CIEPLUTKO I ZYCZE WAM SAMYCH SZCZESLIWYCH CHWIL, BY AGUNIA SZYBCIUTKO WYZDROWIALA I DAWALAM WAM POPALIC W INNY SPOSOB:) BUZIAKI

    OdpowiedzUsuń