Nie miałam zamiaru dzwonić do Pani doktor, jednak przypadek sprawił, że
musiałam zadzwonić. Dobrze się stało. Okazało się, że 2 razy po 40 mg
gentamecyny na dobę, to za dużo dla pięciolatki. Wystarczy jeden
zastrzyk 60 mg! Chyba się zastrzelę! Jak nic, muszę znać przeliczniki
leków!!!! Tylko, że ja nie mam mądrych książek i nie studiowałam
medycyny. Na szczęście, dawka już od poniedziałkowego popołudnia
zmniejszona, szkody wielkie mam nadzieję się nie stały!W poniedziałek
wieczorem Aguś dostała zastrzyk wg nowego zlecenia – 20 mg, brakujące do
40 z poranka. Generalnie idziemy do lekarza po to, żeby nam pomógł. Nie
wymagam od niego wiedzy w każdym zakresie. Jednak jak nie radzi sobie z
przypadkiem, powinien się skonsultować!!! Wtedy dopiero uważam lekarza
za profesjonalistę. Trochę pokory niektórym by się przydało!!! Nie ma
ludzi wszechwiedzących, nawet Ci ratujący życie, nadal Bogami nie są.
Przepraszam, ale naprawdę, mogą złą dawką wykończyć dziecko. A co ja mam
zrobić w wolny dzień? Musze jechać gdzieś z dzieckiem. Nie rozumiem
tylko dlaczego pediatra nie schodzi z oddziału na izbę. Absurd!
Agniesia
jeszcze wczoraj miała temperaturę, jednak gorączka w nocy już nie
naszła i o dziwo przespała całą noc!!! Normalnie kredą w kominie
zapisać! Ja też spałam tak twardo, że chyba całą noc na jednym boku.
Jakaś obolała się obudziłam. Przed wpół siódmej pobudka, ale to i tak
ładna noc była :))) Jak niewiele do szczęścia człowiekowi potrzeba.
Wydaje
mi się, że Agniesia czuje się już coraz lepiej. W dzień już niewiele
śpi, jednak kark zrobił jej się sztywny i znowu ściąga jej główkę na
prawą stronę. Chyba z godzinę ją męczyłam, żeby rozluźnić mięśnie. Nie
wiem sama na ile mi się to udało, ale już nie chowa buzi w poduszkę.
siedząc, kręci nawet głową. Niesamowita ulga, bo wiem, jak boli takie
rozluźnianie napięcia w karku i ramionach. Podziwiam moją córcię. Jest
potwornie dzielna, ja nie miałabym tyle sił co ona!
W poniedziałek
Pani Halinka przyszła, przygotowana na spacerek, niestety, nic z tego
nie wyszło. Nie zadzwoniłam, bo gapa nie wzięłam numeru telefonu. Mówi
się trudno, wypiłyśmy kawkę i porozmawiałyśmy sobie miło :))
Zastrzyki,
przez zbyt dużą dawkę skrócone mamy do czwartku! Całe szczęście. Moja
mała dziewczynka krótko po zastrzyku nie pozwala mi nawet pieluszki
przebrać. Napina się tak mocno, że mam problemy. Zwyczajnie widać strach
i protest. A niektórzy mówią, że ona nie rozumie nic, że umysł jej nie
pracuje. Coś tam jednak kojarzy…
Dbajcie kochani o siebie, bo pogoda sprzyja chorobom. Ja już też na grippexie.
~Liv
OdpowiedzUsuń12 października 2011 o 12:25
Rany Boskie, ale się przestraszyłam… Anka, niestety, za mało masz na głowie, naucz się przeliczania leków… Aż mi się słabo zrobiło… A nie mówiłam, że powinnaś nosić stosik recept podpisanych in blanco?Dużo zdrówka, Dziewczynki. Ja już drugi tydzień bawię się z przeziębieniem w kotka i myszkę, bo jedyny lek, jaki na mnie działa, powoduje też okropny ból żołądka, więc się leczę herbatką z sokiem malinowym…
Odpowiedz
~AnkaJ
12 października 2011 o 12:41
Dzięki Liv, właśnie przypomniałam sobie, że nie wzięłam tabletki! Ja to jestem lekoman i spokojnie mogę łykać co mi wpadnie w ręce ;)Buziaczki i zdrówka!!!
Odpowiedz
~eM
13 października 2011 o 14:10
Jak z 10-miesięczną wówczas moją Młodą trafiłam na pogotowie to lekarka nawet jej zbadać nie chciała tylko od razu wypisała skierowanie na konsultacje do szpitala na pediatryczną izbę przyjęć. Bo stwierdziła, ze ona się nie zna. I miała rację. Tak samo jak z 3-letnią wtedy Młodą znowu zawitaliśmy na pogotowie to lekarz ją zbadał, ale miał wątpliwości i też wypisał skierowanie. I też miał rację. Za pierwszym razem rotawirus i odwodnienie i szpital. Drugie to zapalenie płuc. I ja dziękuję takim lekarzom, że potrafią powiedzieć, że potrzebują konsultacji, że nie są pewni, że jest ktoś od nich moze nie mądrzejszy, ale z większą dziecięcą praktyką. Dokładnie. Nie są Bogami. Ale najważniejsze. Dużo zdrówka życzę dla Agusi. I szybkiego powrotu do formy dla Ciebie.
Odpowiedz
~Gabi
13 października 2011 o 23:22
Aniu, możesz zajrzeć tu- http://allegro.pl/phorum/read.php?f=258&i=1993345&t=1993345 ? Nie chcę się wymądrzać na temat, którego nie znam z autopsji tak jak Ty. Czy rehabilitacja jest odpłatna? A turnusy rehabilitacyjne? Nic z tego nie rozumiem. Przykre to co tam przeczytałam, bo to poniekąd podważa w pewnym stopniu sens pomagania. Nie, nie zamierzam przestać, ale chciałabym mieć pełną jasność sytuacji. Może mogłabyś się odezwać w tym wątku?Agusi zdrowia życzę. Musicie jakoś przetrwać ten grypowo- przeziębieniowy okres. Pozdrowienia.
Odpowiedz
~AnkaJ
14 października 2011 o 09:15
Masz rację, to co tam napisane, to trochę takie masło maślane. Nie płać za rehabilitację, bo to dziecko nie rokuje. Do tego pisze to osoba (chyba), zajmująca się rehabilitacją. Pomyliła się z powołaniem. Nasze dzieciaczki MUSZĄ mieć zajęcia rehabilitacyjne, bo to zmniejsza im ból. Każdy przykurcz, to jak skurcz mięśni, a one to mają cały czas. Dlatego potrzebna jest pomoc. Darmowa rehabilitacja… U nas niestety prowadzą ją stażyści po 10-20 minut. Wolę zapłacić za konkretną rehabilitację mojego dziecka przez osoby, które ją znają i wiedzą co mają robić. Pieniądze z subkonta rozliczane są na zasadzie opisanych faktur. Nie dostanę na waciki i nowe buty ;)Ja też zrobiłam się ostrożna. Ciuszki po Agnieszce wysyłałam kilku osobom, a teraz się zastanawiam czy trafiły w dobre ręce. Niestety naciągaczy jest cała masa…Pozdrawiam :)))
Odpowiedz
~Gabi
14 października 2011 o 20:38
No właśnie, dlatego chciałam żebyś zajrzała do tego wątku. Pan, który pisze o sobie, że ponad 40 lat zajmuje się rehabilitacją niepełnosprawnych poddaje wątpliwość działania rodziców tych dzieci. Ja wiem jak działają fundacje i wiem, że wszystko musi być udokumentowane, a wydatki muszą być na dziecko, a nie na fryzjera czy kosmetyczkę mamy. Tym bardziej zezłościło mnie pisanie do matki „Są pieniądze – jest łatwiej rodzicom, rodzinie…I tak pisz…Tak zbieraj…Ale nie kłam, że na rehabilitację…”. Jego zdaniem powinna wystarczyć ta refundowana rehabilitacja, a reszta to fanaberia. Jak ta refundowana wygląda dość często, też wiem. Nawet „głupi” masaż kręgosłupa w mojej przychodni trwa całe 5 minut. Nie opłaca się wdrapywać na kozetkę. Odpłatny- 30 minut. No dobra, panu dam już spokój. Niech sobie pisze bzdury, a Ty kontynuuj te swoje fanaberie i rehabilituj Agunię. :)Pozdrawiam Was i miłego weekendu życzę. Kurujcie się dziewczyny.