Chyba mi troszkę przeszło już. W poniedziałek przyjechała od rana Danka z
pieskami! Wygadałam się u Dany. Ta kobietka potrafi wysłuchać, doradzić
i pocieszyć taką umęczoną duszę jak ja. Psiaczki były w komplecie, a
Aginek śpiący. Bidulka nie zdążyła się wyspać (ja też, ale to szczególik
taki mało istotny). Jednak pięknie pracowała. Rozluźniła ramionka,
rączki, nóżki i stópki.Wyjątkowo Maja zaczepiała się w Tanulę i
prowokowała ją do zabawy. Nawet nagrałam zabawę bestyjek, ale za duży
format i nie dało się wrzucić na bloga. Przycisnę męża to coś
wykombinuje i może się uda. Pierwszy raz Tana szczekała, Agnieszka była
zaskoczona. Oczy wielkie, ręce w górze. Obszczekała nadchodzącą babcię.
Dobry piesek, broni nas! Danuś, dziękuję za wspaniały prezent. Wszystko
jest super i wspaniałe.
Mama została z Agi a ja po zajęciach
pojechałam załatwić zmianę terminu na komisję w sprawie zasiłku
pielęgnacyjnego. Udało się, aczkolwiek nieziemsko się wkurzyłam. Bez
najmniejszych problemów zmieniła mi pani termin na 7 październik. Ale
najgłupsze, ze tydzień wcześniej byłam i ta sama pani powiedziała mi, że
terminy ustalają lekarze. Proszę jaka zmiana przez tydzień nastąpiła!
Wszędzie schody!
Dzwoniła moja Kasieńka i potwierdziła, że pani
doktor generalnie nie miała prawa odmówić mi wypisania zlecenia. Do tego
nieprawdą jest fakt, że tylko jeden sprzęt rocznie może nam przepisać.
Za tydzień dostanę od Kasi brata odpowiednie artykuły, także będę
„zabezpieczona” jakby co! Kasiu i Tomku dziękuję bardzo!
Udało mi się
o dziwo dojść do Dagmary! Pogadałyśmy sobie za wszystkie czasy.
Ostatnio nie ma kiedy się spotkać, a trochę spraw się zebrało. Wróciłam
do domu była prawie 21. Wiecie wspaniałą jest matką jest Dagmara. Radzi
sobie znakomicie, a nawet nie wiecie jak ma ciężko. Jednak nie będę tego
opisywać, to nie jest na to miejsce i do tego prywatne sprawy. Jednak
powiem, że podziwiam tą kobietę i chciałabym mieć tyle siły ile ona ma.
Dagmaro, dzięki za wszystko w czym mi pomagasz. I zapraszam, jak tylko
Marysia wróci!!!
Dzisiaj od rana same prezenty. Listonosz przyniósł
jedną paczkę, od Sylwii z Koszalina z ciuszkami, a po południu kurier
drugą od Justynki z Ostrowa Wlkp. Justyna zaopatrzyła nas w pamperchy na
3 tygodnie i kilka kosmetyków, a ciuszków ile wrzuciła? Dziewczyny, ja
nie umiem już dziękować. Brakuje mi słów, żeby wyrazić to co czuję. To
są dwa całkiem sprzeczne uczucia. Jednocześnie czuję ogromną radość, ze
otrzymałam to, co nam jest niezbędne i nie muszę już wydawać pieniędzy,
mogę przeznaczyć kasę na coś innego. Do tego to drugie uczucie. Wstyd,
skrępowanie, zażenowanie, ze nie mogę zapewnić swojemu dziecku tego co
bym chciała i muszą mi pomagać tak kochane osoby jak Wy. Mam nadzieję,
ze Agi kiedyś nas zaskoczy i się obudzi. Będę mogła wtedy odwdzięczyć
się Wam w taki sposób jak na to zasługujecie. I do tego, będę mogła
pomóc innym potrzebującym. Teraz nie dam rady.
Dobra dosyć użalania
się nad sobą. Otaczają nas sami wspaniali ludzie. Mam ogromną ilość
przyjaciół i osób życzliwych. Wiele się nauczyłam, trochę się wzmocniłam
psychicznie, ale nie ze wszystkim daję sobie radę. Tylko tak realnie
patrząc, kto daje sobie radę ze wszystkim? Najważniejsze jest to, ze mam
z kim pogadać, są to ludzie, którzy mnie znają i rozumieją. Sama
świadomość tego faktu daje mi jakąś siłę.
Aguś, mama Cię kocha!
~Ola Daukszewicz
OdpowiedzUsuń24 września 2008 o 18:27
Jesteście wspaniali!!! Ja dwa dni temu napisałam do kilku fundacji w Agi sprawie i zobaczymy co odpiszą!!! trzymajcie się – jesteście dzielni!!!