czwartek, 25 września 2008

Spokój… /25 września 2008/

Wczoraj byłyśmy ponownie na wizycie u naszej Pani Danuty. Powiem wam, ze pierwszy raz Agi, była spięta podczas seansu. Dosyć długo trwało zanim Aginek się rozluźniła. Bardzo fajnie mi się rozmawia z Panią Danutą. Bardzo chciałabym, aby mi, a właściwie Agusi pomogła. Chciałabym, aby udało jej się przekonać małego uparciucha, że tu też czasem jest fajnie. W końcu jest tu mama i tata. A to najważniejsze! Tylko, że to naprawdę musi być twoja decyzja skarbie i mama o tym wie. Rób tak, aby tobie było lepiej! Kochać będę Cię zawsze.
Po powrocie Agi najadła się i przyjechała nasza cioteczka Sonia. Wymasowała małą psotkę i po raz pierwszy Agi było tak dobrze, że zasnęła praktycznie zanim Sonia skończyła. Aguś uwielbia głaskanie po buźce, a Sonia masowała jej buźkę. Słodziutko wyglądała i miała taką błogą minkę. Nareszcie ciocia Sonia przestała mi nękać dziecko!
Dzisiejszy dzień zaczął się dosyć wcześnie. Jak dla mnie w każdym razie. Pierwsze i zasadniczo jedyne zajęcia to była rehabilitacja już o 9 rano. Pierwszy raz zdarzyło się, że Agi tak zajęła czas Asi, ze ta praktycznie spóźniła się na następne zajęcia. Mały nicpoń postanowił od samego początku psocić cioci i nie pozwoliła praktycznie nic zrobić. Poza ,oczywiście staniem. Agnieszka dzisiaj tak się napinała, ze nawet ciocia Asia nie dała jej rady. Tak na pocieszenie powiem, że praktycznie pół dnia spędziła dzisiaj w moich ramionach. Tam jej było dobrze. Cwaniara. Tylko raz udało mi się ją oszukać i ułożyłam ją spać, a pod szyję podłożyłam kocyk zwinięty w wałek. Udało się usnęła na dobrą godzinkę.
Wieczorem zrobiłam sobie mały godzinny spacerek. Przynajmniej zapłaciłam wszystkie rachunki. Pewnie, żeby nie było zbyt pięknie, jutro przyniosą z gazowni. Nie może być zbyt pięknie!
Mam prośbę, jeżeli ktoś z was miał do czynienia z takim schorzeniem jak lejkowatość klatki piersiowej, proszę skontaktuj się ze mną na privie. I w dalszym ciągu czekam na kontakt z Panią Katarzyną.
Jutro czeka nas fajny dzień. Mamy dogoterapię i rehabilitację równocześnie. Dawno nie było. Zobaczymy co Agi na to.
Jak widzicie, dni nam ostatnio upływają bez większych ekscesów. Może i lepiej. Jakoś nie tęsknię za przebojami z zeszłego tygodnia, wolę spokój. Czekam tylko na jeden przełom, ale pewnie jak wy wszyscy!
Aguś co ty na to? Tylu ludzi czeka!

1 komentarz:

  1. ~czarnyaniol
    26 września 2008 o 09:00

    Czekamy Aniu i czakać będziemy, ale wierzę, ze to będzie już niedługo – zobaczysz. Agulka obudź się ANIOŁKU!!!!

    ~Elwi
    26 września 2008 o 13:33

    Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za mój komentarz, ale uważam, że te seanse czy jakkolwiek się to nazywa nie pomogą Agi, a mogą jej wręcz zaszkodzić. Mówię tak, bo przede wszystkim nie wierzę w ich skuteczność, widziałam wiele osób, które w różnych stanach chorobowych łapały się tego rodzaju metod i nikomu one nie pomogły. Czasami wydawało się że jest poprawa, ale potem było tylko gorzej. Poza tym wierzę w Boga i w medycynę, bo to są DLA MNIE rzeczy sprawdzone i pewne. Nawet jeżeli wydaje się nam, że dana osoba: bioenergoterapeuta, homeopata, wróżka czy jakiś inny znachor, mają moc uzdrawiania, to jestem przekonana, że nie pochodzi ona od Boga. Czytałam wiele wspomnień osób, które chciały odejść od takich praktyk i albo nie mogły, albo bardzo długo walczyły z „jakąś” siłą , która nie pozwalała im normalnie funkcjonować np. przyjmować sakramenty. Może Agi coś wyczuwa podczas tych seansów. Tak naprawdę nie wiemy ile czują i rozumieją dzieci w śpiączce, może pewne rzeczy widzą lepiej niż my. Nie wiem czy jesteś osobą wierzącą, czy nie, ale bez względu na to, uważam że nie warto, szkoda czasu i pieniędzy.



    27 września 2008 o 23:43

    Ja też sie zgadzam z Elwi i nie popieram tych metod „leczenia”.Przyznam że kiedys sama korzystałam z tego typu usług czego się nie zrobi żeby pomóc swojemu dziecku -nie pomogło.Pózniej na swojej drodze spotkałam księdza(egzorcystę) długo rozmawialismy o wszystkim i przestrzegał nas przed tymi seansami bo nie wiadomo na jakich ludzi się trafi. Ale to twoja decyzja.Ja pozdrawiam mocno i trzymam kciuki

    inanna@poczta.onet.eu
    29 września 2008 o 08:29

    ksiądz taki sam człowiek, jak każdy inny… dlaczego jemu ufasz, a terapeutom nie?

    ~Elwi
    29 września 2008 o 12:04

    Nie wiem czy to pytanie było do mojego komentarza, czy tej drugiej osoby, ale w swoim imieniu wypowiem się że nie ufam księdzu (tzn. większości tak, ale nie wszystkim) tylko Panu Bogu i to mi daje siłę na każdy dzień. Stoję w obliczu zdiagnozowania u mojego dziecka nieuleczalnej śmiertelnej choroby, ale nie chodzę do wróżek i bioenergoterapeutów, bo prawdziwą nadzieję i pokój daje mi tylko Pan Bóg. Uważam, że nie można służyć dwóm Panom, albo wierzy się w Boga, że jest wszechmogący, i może wszystko, albo w jakieś inne dziwne niezbadane „siły”. W wielu sytuacjach w moim życiu różne osoby podpowiadały mi różnych znachorów, ale nie korzystałam z ich usług, tylko wszystkie sprawy powierzałam Panu Bogu. I uwierzcie mi że się opłaciło. Czasem trwało to bardzo długo, ale z perspektywy czasu wiem, że tak musiało być. Pozdrawiam wszystkich i życzę więcej wierność Bogu (oczywiście tym wierzącym, a pozostałym uwierzenia).

    ~AnkaJ
    29 września 2008 o 12:09

    Kochana Elwi napisz do mnie na meila, będziemy mogły wtedy ze spokojem porozmawiać, a może masz gg albo skype, bardzo chętnie porozmawiam. Uwierz mi we dwie zawsze raźniej

    OdpowiedzUsuń