piątek, 4 listopada 2011

Nerwy /4 listopada 2011/

Dzisiejszy dzień zaczął się nerwowo. Agniesia za nic nie chciała połykać lekarstwa. Wypluwała wszystko, tylko raz udało mi się wywołać odruch połykania. Do tego znowu wciągnęła rurkę do brzuszka. Zupełnie nie wiedziałam co się dzieje. Oczka wielkie, pobudzona i nerwowa. Niestety nastrój i mi się zaczął udzielać. Zaczęłam się denerwować i ogarnęła mną bezsilność. Oliwy dolała walka z ubraniem Agnieszce kombinezonu. Sama już teraz nie jestem pewna, czy dobrze zrobiłam, że go jej ubrałam. Próbowałam nastawić delikatnie kręgosłup, ale usłyszałam tylko delikatne kliknięcie.
Po zdjęciu kombinezonu, też nie obyło się bez walki, poszłyśmy na krótki spacer. Nie lubię takiej wilgotnej jesiennej pogody. Niby słońce świeci, jednak ostry wiatr i wilgoć wisząca w powietrzu przeszywają na wskroś. Jest mi zimno a jednocześnie pali mnie ubranie, okropne!
Wróciłyśmy do domu chwilę przed Karoliną. Okazało się, że nastąpiła zmiana planów i mamy masaż i ćwiczenia z nią. Jak się chwilę później okazało, całe szczęście. Agnieszka miała wystawione biodro i uciskany nerw powodował ból całej prawej nóżki. Do tego kręgosłup chrupał jak łamany makaron, a na deser, nerw splotu barkowego. WYPAS!!! Przez blisko 2 godziny Karolina doprowadzała Agnieszkę do ładu. Znowu musiałam dać Agi leki przeciwbólowe. Liczę na to, że jutro już się bez nich obejdzie.
Co się stało od środy do dzisiaj? Pojęcia zielonego nie mam. Ogarnia mnie przerażenie i totalna bezsilność. W jaki sposób ja mam jej pomóc. Agnieszka w ostatnich tygodniach znowu się wyciągnęła, co jak podejrzewam, miało wpływ na osłabienie stawów. Do tego ma nieprzyjemny, ropny zapach z buzi, więc stan zapalny gdzieś jest. Chyba nigdy już nie będę lubiła listopada. Ten miesiąc wpędza mnie w depresję, a jeszcze kilka dni temu liczyłam na to, że dam radę. Teraz widzę, że z dnia na dzień jest coraz gorzej. Sama się napędzam. Siedzę i zastanawiam się jak niewiele jestem wartym człowiekiem. Jak wiele rzeczy w moim życiu poszło nie tak. Jak bardzo chciałabym, żeby coś się zmieniło. Może nie powinnam narzekać, ale takie dni jak dzisiejszy, nastrajają jedynie do ucieczki przed światem. Czasami chciałabym się obudzić w innym życiu. Może tamto byłoby szczęśliwsze…

3 komentarze:

  1. ~Liv
    5 listopada 2011 o 00:04

    Anka!!! Masz pełne prawo płakać, popadać w bezsilność, kląć, czuć rozpacz, ból, zwątpienie…Ale nie masz prawa myśleć o sobie, że jesteś mało wartościowym człowiekiem!!!!!!!!!! Nie zgadzam się na to, nie pozwalam Ci tak pisać!!!Kto, jak nie Ty i inne Matki – Anioły????Jestem z Wami już tak długo, choć komentuję krótko, że sama nie lubię czytać u Was listopadowych notek… Anka, każdy z nas chciałby się obudzić w innym życiu. Ty, ze zdrową Agi, ja z trójką, no, choćby dwójką dzieci… Inni też by chcieli…Ale żyjemy tu i teraz… I możemy tylko BYĆ z sobą wirtualnie, wpierać się, choćby obecnością, świadomością, że ktoś jest…To, co kiedyś napisałam w mailu do Ciebie jest aktualne – możesz się ‚wyżyć’, jeśli masz na to siłę…Trzymajcie się, dzielne Dziewczyny… Ściskam i przytulam najmocniej, jak potrafię…

    ~Twoja Sylwia
    5 listopada 2011 o 00:25

    Kochana Aniu, ja tez strasznie nie lubię listopada ;( jest przygnębiający…. Zastanawiasz się nad sobą, oczywiście masz do tego prawo, każdemu z nas przychodzą takie myśli. Czy ,ma zdrowe dziecko czy chore, mniejsze czy większe problemy. A teraz powiem jak ja widzę Anię. Ania jest zadziwia mnie pozytywnym nastawieniem do świata, zawsze widzi szklankę do połowy pełną. Mimo swoich mnóstwa problemów chce pomóc innym. A co najważniejsze jest najcudowniejszą matką jaką spotkałam !! To Ty codziennie walczysz o Agusie, jej każdy drobny kroczek wprzód jest Twoją zasługą!!! Jesteś cudowną ciepłą osobą i naprawdę wszystko z Tobą „w porządku”. Nawet takie myśli świadczą o tym ze jesteś tylko człowiekiem… Kochana Aniu!!! wiec główka do góry!! już niedługo wiosna:)))) Buziaki dla Ciebie!!!!!

    ~majulka
    5 listopada 2011 o 09:05

    Witam! Czytam i podziwiam Cię ale nigdy nie komentowałam. Masz prawo się złościć i wściekać każdy ma , ja mam zdrowe dzieci a czasmi też ogarnia mnie bezsilnosc na kłopoty , problemy , gonitwę za wszystkim. Jesteś wspaniałą mamą !!! Złość się ale nie trać wiary w siebie bo jesteś

    ~edzia
    5 listopada 2011 o 23:08

    Ania, trzymaj sie! Pamietaj, ze jestes super!

    ~edzia
    5 listopada 2011 o 23:09

    Ania, trzymaj sie! Pamietaj, ze jestes super!

    ~Beata
    5 listopada 2011 o 23:19

    Kochana! Wszyscy mamy lepsze i gorsze dni, a w listopadzie to zwłaszcza te gorsze. Kobietko, nie jesteś sama :), ale nie wyzywaj siebie, lecz uśmiechaj się, chociaż to trudne w pochmurne dni. Podrzuć Agunię chrzestnej lub babci, a z Arkiem wybierzcie się do kina, na kawę lub lampkę wina. To pomaga sprawdziłam :):):) Wiem, że może nie być to łatwe, ale naprawdę warto spróbować i to koniecznie w listopadzie na te szarugi. Powodzenia i duuuuuużo uśśśśśśmiechu do ludzi i siebie :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Ania
    6 listopada 2011 o 12:15

    Nigdy,ale to nigdy nie pozwól aby taka opinia o sobie kiełkowała w twojej głowie!!!To jest nieprawdą!Agnieszka jest zupełnie innego zdania i to TY jesteś najwspanialsza,najmądrzejsza a o urodzie Twojej nie wspomnę!I codziennie twoja córka to mówi tobie,no przecież wiesz o tym!Pomyśl,ile dzieci jest zaniedbywanych,porzuconych,molestowanych itp,Wiemy,że Aga jest szczęśliwa no a ,że trochę inaczej,no to co?I faktycznie wyskoczcie gdzieś do kina czy na ciacho i kawkę do jakiegoś miłego miejsca ,wiem ,że to logistycznie jest trudne ale może na dwie godz.się uda!Całuski Ania ze Szczecina

    ~Ellen
    6 listopada 2011 o 12:35

    Pani Aniu swietnie pania rozumiem! Przezywalam kiedys podobne dylematy i wydawalo mi sie ze juz nie dam rady. Ale podnioslam sie bo wiedzialam ze jezeli sie poddam, to moje dzieci wyladuja gdzies, gdzie nie chcialabym aby wyladowaly. Moze wartoby poszukac profesjonalnej pomocy, w koncu nie jest pani sama! Z niektorymi problemami nie dajemy sobie rady sami!!!Pozdrawiam i trzymam kciukiEllen

    ~inanna
    7 listopada 2011 o 09:35

    Aniu, przytulam Słonko:(((( tak mi przykro, że jesteś smutna…

    ~Edyta S
    7 listopada 2011 o 20:01

    Aniu-to chyba zarażliwe bo ja ostatnio też mam wszystkiego dość.Mam ochotę wyjść ,trzasnąć drzwiami i już nie wracać.Tylko…że wiem że po kilometrze bym zawróciła i wróciła do tego mojego autystycznego świat:)Kochana dzwigasz wiele za wiele dla jednej osoby.Masz prawo być zła,krzyczeć płakać -rzucać talerzami nawet-hehehheeh.Ale pamietaj że masz dla kogo zyć i masz kogoś kto kocha cię ponad wszysto i potrzebuje.To Agnieszka-dziewczynka która robi niesamowite postępy,rozwija się itp-a to wszystko dzięki Tobie!!!!Ja od ciebie nauczyłam sie wiele….nauczyłam się ,i uczę każdego dnia!!!!!Więc proszę mi popłakać troszkę i wracać-bo masz kochana po co i dla kogo.Tak wiele już udało się zrobić-prawda…?Przytulam cię najmocniej jak potrafię.Głowa do góry !Edyta mama Krystianka :)

    ~kaatek
    7 listopada 2011 o 23:19

    Aniu – ja też nigdy nie komentowałam, ale jestem Waszą wierną czytelniczką i cały czas Wam kibicuję.jesteś wspaniałą kobietą, Mamą, świetnie sobie radzisz ze wszystkim, mimo że lekko nie masz; podziwiam Cię;masz po prostu słabszy dzień, każdemu się zdarza – zobaczysz zaświeci słońce, listopad się skończy, może świąteczny nastrój poprawi Ci humor choć na trochę (Święta już przecież blisko) a później po nowym roku to już z górki i zaraz wiosna:):)całuję!Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. ~iwona
    8 listopada 2011 o 02:52

    Jestes cudownym czlowiekiem. Przeciez nie jestem Bogiem wiec nie mozesz wszystkiego wiedziec, zrobic, przewidziec. Strasznie mi przykro, ze Agusie cos boli….moja corka tez ma na imie Agnieszka, i ma chory kregoslup….bol dziecka jest nie do zniesienia. I jeszcze ten listopad. Sciskam Cie mocno, nie jestes sama.

    ~lika11@poczta.onet.pl
    8 listopada 2011 o 11:56

    Możesz mówić co chcesz a ja i tak będę Cię podziwiać.

    loaloa@onet.pl
    8 listopada 2011 o 21:35

    W imieniu Róży prosimy o pomoc dla Nikodema. Róża była inicjatorkąakcji, ale jest poważnie chora i teraz potrzebuje Nas – Ciebie i mnie. Prosimy przyłączcie się do nas:http://rozyczka33.blog.onet.plhttp://zawszewbiegu.blog.onet.plhttp://loaloa.blog.onet.plDorota i Loa

    OdpowiedzUsuń